Giełdowe odbicie nad Wisłą

giełda - forex

1480

Jak do tej pory obecny tydzień układa się bardzo pomyślnie dla rodzimych inwestorów giełdowych. Od poniedziałku flagowy indeks rodzimej giełdy (WIG 20) podskoczył już o 2,33%. Indeks szerokiego rynku (WIG) zyskał w tym samym czasie 2,12%, a druga i trzecia linia odpowiednio 1,67% oraz 0,91%. Na uwagę zasługują branże chemiczna oraz medialna. Subindeks WIG Chemia wzrósł bowiem najmocniej spośród wszystkich, a zrobił to o 4,08%, zaś drugi w kolejności był WIG Media, który zyskał 3,82%. Najgorzej radzą sobie natomiast spółki surowcowe, grupujący je subindeks WIG Surowce zdołał stracić w tym tygodniu już 0,59%. Nieco ponad przysłowiową kreską znaleźli się deweloperzy, których subindeks branżowy wzrósł o symboliczne 0,13%.

W przypadku spółek wchodzących w skład indeksu WIG 20 tylko dwie straciły od poniedziałku na wartości. Są nimi Enea oraz KGHM, których kursy akcji spadły kolejno o 0,91% oraz 0,75%. Pozostałych osiemnaście spółek radzi sobie już zdecydowanie lepiej. Liderem w giełdowej stawce jest Cyfrowy Polsat, któremu o cztery setne procent udało się nawet przekroczyć magiczną barierę pięcioprocentowego wzrostu wartości. Tuż za Cyfrowym Polsatem w grupie pościgowej znalazły się PZU, LPP oraz Energa. Wymienione spółki zyskały kolejno 4,75%, 4,63% i 4,56%. Barierę czteroprocentowego wzrostu przekroczyły jeszcze dwie spółki. Mianowicie Eurocash, którego kurs akcji wzrósł o 4,3%, a także Asseco Polska, które zyskało 4,21%.

W peletonie spółki również radzą sobie całkiem przyzwoicie. Od poniedziałku trzem kolejnym spółkom udało się przekroczyć barierę trzyprocentowego wzrostu, a czterem dwuprocentowej zwyżki wartości.

Surowce w gazie

Mniej więcej od połowy czerwca jesteśmy świadkami solidnej przeceny na rynku kontraktów na soję. W przeciągu miesiąca cena towaru zleciała z okolic 1200 centów za buszel do rejonów 1050 centów za buszel soi, czyli o blisko 10%. Obecnie kontrakty poruszają się w okolicy 1075 centów.

Z punktu widzenia analizy technicznej najbliższym poziomem wsparcia dla rynku jest okrągła wartość 1050 centów. Zejście poniżej tego poziomu otworzyłoby kursowi drogę w kierunku kluczowego wsparcia, jakie stanowi psychologiczna wartość 1000 centów za buszel towaru. Z drugiej strony znajdują się natomiast poziomy 1100 centów i 1150 centów, które stanowią najbliższe bariery wzrostowe. Uporanie się z nimi otworzyłoby kontraktom drogę w kierunku poziomów widzianych ostatni raz dwa lata temu.

Podobna fala przeceny przelała się przez rynek gazu ziemnego. Od początku lipca cena surowca spadła z 3 dolarów do 2,65 dolara. Drugi poziom jest też bardzo ważnym wsparciem, które broni dostępu do psychologicznej wartości 2,5 dolara. Natomiast poziom 2,8 dolara broni dostępu do wspomnianej psychologicznej wartości 3 dolarów. Ewentualne wybicie się ponad tę barierę podażową otworzyłoby rynkowi drogę w kierunku nawet 3,5 dolara.

Poniekąd w opozycji do dwóch wcześniejszych towarów jest pallad, który od połowy czerwca znajduje się w bardzo dynamicznym trendzie wzrostowym. W omawianym okresie cena palladu wzrosła z rejonów 530 dolarów do 650 dolarów za uncję. Z punktu widzenia analizy technicznej najważniejszy opór stanowi psychologiczna wartość 700 dolarów za uncję kruszcu, której przebicie powinno otworzyć popytowi drogę w kierunku 750 dolarów za uncję. Natomiast poziom 620 dolarów za uncję broni dostępu do okolic 590 dolarów za uncję.

Surowce bezkonkurencyjne

Dawno już nie byliśmy świadkami tak udanego tygodnia dla rodzimych inwestorów giełdowych. Na przestrzeni ostatnich pięciu sesji wszystkie indeksy i subindeksy rodzimej giełdy zyskały na wartości. Najwięcej, a dokładniej rzecz ujmując 3,44%, zyskał indeks szerokiego rynku, jakim jest WIG. Tuż za nim uplasowała się tzw. druga linia, czyli mWIG 40, który podskoczył o 3,43%. Barierę trzyprocentowego wzrostu przełamał także grupujący blue chipy WIG 20, zyskał on bowiem 3,17%. Najgorzej w ostatnim tygodniu spisywał się sWIG 80, który wzrósł o 1,32%.

W przypadku subindeksów branżowych bezkonkurencyjny okazał się być WIG Surowce, który jako jedyny i to grubo przekroczył psychologiczną barierę dziesięcioprocentowego tygodniowego wzrostu. Zyskał on bowiem zawrotne 13,9%. Po surowcach w zasadzie było długo, długo nic, aż w końcu pojawił się WIG Energia z 6,91% zwyżką. Trzecie miejsce na podium przypadło WIG Chemia, który podskoczył o 5,55%. Barierę pięcioprocentowego wzrostu sforsował jeszcze jeden indeks, a mianowicie WIG Ukraina, który zyskał 5,19%.

Analizując spółki wchodzące w skład indeksu WIG 20, to na przestrzeni zeszłego tygodnia tylko jedna straciła na wartości. Pechowcem okazało się być PeKaO, które straciło na wartości 0,74%. Z kolei na drugim biegunie znalazła się Enea, która jako jedyna przekroczyła magiczną barierę piętnastoprocentowego wzrostu wartości, a dokładniej rzecz ujmując 15,5%. Za Eneą znalazły się KGHM oraz PGE, których kursy akcji podskoczyły odpowiednio o 13,9% oraz 8,49%. Barierę pięcioprocentowej zwyżki wartości przekroczyły jeszcze trzy spółki. Były nimi Eurocash, Energa oraz PGNiG, które zyskały kolejno 5,38%, 5,36% i 5,03%.

Po brexicie niemalże już nie ma śladu

Powoli rodzime spółki giełdowe zaczynają nadrabiać straty, które poniosły po zawierusze wywołanej przez referendum w Wielkiej Brytanii. Co prawda jeszcze kilka procent im zostało do odrobienia, ale póki co znajdują się na najlepszej ku temu drodze.

Przykładem takiej spółki jest chociażby Polska Grupa Energetyczna. Po osiągnięciu historycznego minimum na poziomie 11,28 zł za jedną akcję kurs nagle zawrócił w kierunku północnym i znalazł się już na wyciągnięcie ręki od istotnej bariery podażowej, którą stanowi psychologiczna wartość 12,50 zł. Dynamiczne wybicie się kursu ponad wspomniany opór otworzyłoby PGE drogę w kierunku poziomów widzianych ostatni raz przed brytyjskim referendum, czyli rejonów 13,50 zł. Z drugiej strony nagły zwrot na południe i przebicie minimów z początku lipca powinno skutkować pogłębieniem fali przeceny do psychologicznej wartości 10 złotych za jedną akcję.

Kolejną spółką, której pozostało jeszcze parę złotych do odrobienia, jest Lotos. W reakcji na wyniki referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej kurs akcji spółki zachował się niesamowicie nerwowo. Handel rozpoczął się przeszło pięć złotych niżej niż zakończył dzień wcześniej, czyli aż o przeszło 13% niżej. Powstała tym samym potężna luka, której szczyt, czyli poziom 32,3 zł, stanowi obecnie najważniejszy opór, który broni dostępu do poziomów widzianych ostatni raz dwa lata temu, czyli rejonów 36 zł za jedną akcję. Zanim jednak kurs zaatakuje ekstremum luki najpierw musi uporać się z okrągłą wartością 31 zł, która jest najbliższym oporem. W przypadku, w którym rynek odbiłby się od tej bariery, wówczas bardzo realny byłby zjazd w rejony 28 złotych za jedną akcję, czyli „brexitowe” minimum.

Jak nam zagra turecka lira?

Od dłuższego już czasu jesteśmy świadkami interesującego zachowania na stosunkowo bliskim, ale także dość egzotycznym rynku, jakim jest lira turecka, a dokładniej rzecz ujmując jej para ze wspólną europejską walutą. Od grudnia zeszłego roku możemy bowiem obserwować ciekawą obronę poziomu 3,1750. Już kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy kurs próbował przebić się poniżej wspomnianej bariery, lecz za każdym razem po dotarciu do niej lub jej nadszarpnięciu bardzo szybko powracał ponad nią.

Z punktu widzenia analizy technicznej takie zachowanie wykształciło bardzo silny poziom wsparcia, po przekroczeniu którego kurs powinien znacznie przyspieszyć rajd w kierunku południowym. Pierwszym wsparciem, przy którym mogłyby wystąpić problemy, jest okrągła wartość 3,15, gdzie poza psychologicznym wydźwiękiem wsparcia przebiega także zniesienie 61,8% ruchu wzrostowego z okresu listopad 2015 – maj 2016 roku. Spadek poniżej tego poziomu otworzyłby kursowi drogę do przynajmniej 3,10, a niewykluczone, że nawet do psychologicznej wartości trzech lir tureckich za jedno euro.

Z drugiej strony, a w zasadzie z punktu widzenia ruchu wzrostowego, również możemy mówić o wykształceniu się ciekawego oporu, a nawet oporów. Pierwszą i najbliższą barierą popytową jest poziom 3,27. Wybicie się ponad tę wartość pary euro – lira turecka powinno dodać jej dynamiki w marszu w kierunku północnym i przesunąć linię frontu do drugiej bariery, którą stanowi poziom 3,32. W tych też rejonach może stoczyć się batalia o zdobycie bardzo ważnego z punktu widzenia psychologii oporu, jaki stanowi wartość 3,50 liry za jedno euro.

Informatyka w górę, chemia w dół

Obecny tydzień rozwija się w całkiem udany dla strony popytowej sposób. Warszawskie byki zdają się trzymać rynek w ryzach. Wyjątkiem pozostaje jedynie flagowy indeks rodzimej giełdy. Od początku bieżącego tygodnia WIG 20 stracił 0,77%, co jest wynikiem zdecydowanie najgorszym spośród wszystkich naszych indeksów giełdowych. Szeroki rynek (WIG) co prawda również nie radzi sobie najlepiej, ale traci jedynie symboliczne 0,12%. Ponad kreską utrzymują się sWIG 80 i mWIG 40, które od poniedziałku podskoczyły o odpowiednio 0,76% oraz 1,19%.

W przypadku naszych subindeksów, to zdecydowanie najlepiej radzą sobie spółki z branży informatycznej. WIG Informatyka od poniedziałku wzrósł bowiem o 1,5%. Spółki zgrupowane w subindeksie WIG Deweloperzy są drugie we wzrostowej kolejce i zyskują w omawianym okresie 1,25%. Na najniższym stopniu podium znalazły się spółki ukraińskie. Grupujący je WIG Ukraina zyskał 1,15%. Najgorzej natomiast radzi sobie branża chemiczna. WIG Chemia spadł od poniedziałku o 1,83%. Zaraz za spółkami chemicznymi znalazły się tzw. „telekomy”, czyli WIG Telekomunikacja, który stracił 1,19%. Spadkową stawkę uzupełnia WIG Surowce, który zniżkował o 0,95%.

Złoty tego tygodnia póki co nie może zaliczyć do udanych. Nasza waluta najgorzej wypada w konfrontacji z funtem szterlingiem, który od poniedziałku drożeje o ok. 1,7%. Drugą najmocniejszą walutą względem złotego jest nowozelandzki dolar, który od poniedziałku umocnił się o blisko 1%. Złoty na wartości zyskuje zaledwie względem kilku walut. Najlepiej wypada w relacji z randem południowoafrykańskim, który tanieje o zawrotne 5%. Niewiele gorzej wypadamy w konfrontacji z dolarem namibijskim, który traci blisko 4,8%

Złoto na plusie, srebro na minusie

Rynek paliw przeprowadził w zeszłym tygodniu solidną ofensywę, która zakończyła się bardzo przyzwoitymi wzrostami cen. Najwyżej podskoczyła ropa typu crude, która w przeciągu pięciu sesji podskoczyła aż o 8,45%. Znalazła się tym samym bardzo blisko psychologicznej bariery 50 dolarów za baryłkę surowca. Drugą, najbardziej zyskowną inwestycją zeszłego tygodnia na rynku paliw, była ropa typu brent, która zyskała 7,65% i wybiła się ponad magiczną wartość 50 dolarów za baryłkę. Tuż za nią znalazł się olej napędowy, który zyskał 7,49%. Barierę siedmioprocentowej zwyżki wartości przekroczył także olej opałowy, który wyrwał się 7,25% na północ. Stawkę surowców energetycznych uzupełniają benzyna oraz gaz ziemny. Pierwsza zyskała solidne 4,52%, a gaz, jako jedyny potaniał i to o 0,89%.

Interesująco sytuacja rozwijała się także na rynku metali. Najmocniej wystrzelił na północ pallad, a dokładniej o 3,6%. Miedź, również zakończyła tydzień na plusie, zyskując 1,64%. Złoto podskoczyło o 0,26%. Platyna i srebro zanotowały natomiast tydzień w tzw. plecy i straciły odpowiednio 0,87% i 2,19%.

Rynek płodów rolnych w zeszłym tygodniu głównie się zielenił. Najbardziej zazielenił się olej sojowy, który w przeciągu ostatnich pięciu dni podskoczył o 6,57%. Ryż niełuskany zyskał niewiele mniej, gdyż 6,21%. Pozostałe ziarna radziły już sobie nieco gorzej. Kukurydza podrożała o 4,12%, soja o 2,86%, a pszenica o 1,15%. Spadek ceny odnotowała tylko śruta sojowa, która w poprzednim tygodniu potaniała o okrągły 1%.

WIG 20 wśród najgorszych

Zeszłego tygodnia światowi inwestorzy giełdowi nie mogą zaliczyć do udanych. Co prawda, zdarzały się i pozytywne zakończenia, ale tych było już zdecydowanie mniej niż tych negatywnych. Najwięcej powodów do radości mieli Argentyńczycy, których Merval na przestrzeni ostatniego tygodnia zdołał podskoczyć o 2,85%. Tuż za nimi znaleźli się Chińczycy z indeksami Szanghaj B-Share Index oraz Szanghaj Composite Index, które zyskały odpowiednio 1,88% oraz 1,75%. Magiczną barierę jednoprocentowego wzrostu wartości udało się sforsować jeszcze czterem indeksom. Były nimi bułgarski Sofix, amerykański Dow Jones Transportation Average, brazylijska Bovespa oraz rosyjski RTS. Podskoczyły one kolejno o 1,65%, 1,58%, 1,37%, a także 1,16%.

Spadkowiczów było już zdecydowanie więcej. Warto jednak zaznaczyć, że spektakularnych zjazdów w zeszłym tygodniu nie uświadczyliśmy, co akurat jest jedynym pozytywnym faktem, który się ze spadkami wiąże. Najbardziej poturbowanym indeksem był włoski FTSE MIB, który stracił 4,05%. Drugie miejsce w tym niechlubnym zestawieniu przypadło niestety naszemu WIG 20, który poleciał na południe o 3,1%. Tuż za nami znaleźli się Hiszpanie ze swoim IBEX 35, który spadł o 3,05%. To były też jedyne spośród głównych światowych indeksów, które zanotowały przeszło trzyprocentowe spadki wartości.

W przypadku najważniejszych indeksów najwięcej powodów do radości mieli Amerykanie. Poza wspomnianym Dow Jones Transportation Average zwyżkę wartości odnotowały także Dow Jones Composite oraz NASDAQ Composite, które zyskały kolejno 0,11% oraz 0,1%. Najgorzej tydzień z kolei będą wspominać japońscy, francuscy oraz niemieccy inwestorzy. Odpowiednio Nikkei 225, CAC 40 i DAX straciły 2,21%, 2,21% i 1,58%.

Tydzień z dwoma liderami w tle

Miniony tydzień na rynku walutowym miał dwóch bohaterów. Okazuje się bowiem, że dwie spośród głównych walut, które zyskały najwięcej, zakończyły tydzień z dokładnie takim samym rezultatem. Indeksy, obrazujące kondycję franka szwajcarskiego oraz funta brytyjskiego, podskoczyły w zeszłym tygodniu o 0,65%. Patrząc nieco głębiej, waluta Helwetów najbardziej umocniła się względem amerykańskiego dolara, który to stracił aż 1,64%. Drugim najmocniej poturbowanym przez franka szwajcarskiego był jen japoński, który potaniał o 0,5%. Z kolei euro na przestrzeni poprzedniego tygodnia straciło w starciu z frankiem 0,14%.

Brytyjska waluta, podobnie jak szwajcarska, umocniła się najmocniej w relacji z amerykańskim dolarem. Stracił on na przestrzeni ubiegłego tygodnia 1,36%. Drugie miejsce przypadło japońskiemu jenowi, który stracił 0,22%, a kolejne zajęło euro, które… zyskało 0,13% względem funta szterlinga.

Dalsze pozycje w konkurencji na najmocniejszą walutę zeszłego tygodnia zajęły euro, jen japoński oraz dolar amerykański. Indeks obrazujący kondycję euro zyskał 0,27%, a kolejne już tylko traciły. Jen osłabił się o 0,12%, a dolar o 0,32%.

Nasz złoty zeszłego tygodnia raczej nie może zaliczyć do udanych. Najlepiej wypadł w konfrontacji z dolarem amerykańskim, który potaniał o 0,52%. Pozostałe waluty już niestety tylko drożały. Funt brytyjski podskoczył o 0,83% i niebezpiecznie zbliżył się do psychologicznej wartości 5,00. Euro zyskało 0,97%, zaś frank szwajcarski umocnił się o 1,11%, zbliżając się zarazem na wyciągnięcie ręki do psychologicznej wartości 4,00.

Tydzień krótki, ale spadki niczego sobie

Krótki z punktu widzenia polskiego inwestora giełdowego tydzień zdążył niestety napsuć nam trochę krwi. Od wtorku najlepiej radzi sobie, a w zasadzie, to najmniej traci, tzw. trzecia linia, czyli indeks sWIG 80. W omawianym okresie stracił on 0,12%. Nieco gorzej spisywał się mWIG 40, który spadł o 0,59%. Jednak na tym byłby koniec, jeżeli chodzi o indeksy, które straciły mniej niż magiczny jeden procent. Szeroki rynek (WIG) i blue chipy (WIG 20) poddały się już podażowemu naporowi i poleciały o odpowiednio 1,02% oraz 1,4%.

Najlepiej w tym tygodniu spisują się spółki ukraińskie. Subindeks WIG Ukraina wzrósł bowiem od wtorku o 1,38%. Wzrosty zanotowały jeszcze tylko trzy subindeksy, a dokładniej rzecz ujmując WIG Informatyka, WIG Spożywczy oraz WIG Telekomunikacja. Podskoczyły one kolejno o 0,96%, 0,91% i 0,8%. W ogonie peletonu znalazły się natomiast spółki energetyczne oraz banki. Ich subindeksy straciły odpowiednio 2,51% oraz 2,17%.

Z kolei spośród spółek wchodzących w skład naszego flagowego indeksu tylko trzem udało się zyskać na wartości. Najmocniej podskoczyło Orange Polska, które zyskało „zawrotne” 1,14%. Kurs akcji odzieżowego LPP wzrósł od wtorku o 0,63% i to głównie za sprawą wczorajszego 2,01% wyskoku. Trzecią spółką jest Asseco Polska, które zyskało 0,31%. Na szarym końcu zestawienia uplasowała się Energa, która w przeciągu trzech dni sesyjnych straciła aż o 5,64%. Tym samym znalazła się już o włos, a w zasadzie o 1 grosz od historycznych minimów, które znajdują się na poziomie 8,49 złotego za jedną akcję. Kiepski tydzień notują także Eurocash, Alior Bank, PKO BP oraz Enea, które zgodnie przekroczyły barierę trzyprocentowej straty wartości, tracąc kolejno 3,8%, 3,74% oraz 3,14%.

Surowce energetyczne znowu w mocnym gazie

W dalszym ciągu najwięcej zamieszania można zaobserwować na rynku surowców energetycznych. To właśnie na tej części rynku towarowego w zeszłym tygodniu byliśmy świadkami spektakularnych wzrostów oraz spektakularnych spadków. Najgorzej poprzedni tydzień wspominać będą posiadający długie pozycje na kontraktach na gaz ziemny. W przeciągu zaledwie pięciu dni sesyjnych cena surowca spadła aż o 5,87% do poziomów widzianych ostatni raz w czerwcu bieżącego roku. Nieco mniej powodów do smutku mieli posiadacze tzw. longów na kontraktach na benzynę. Jej cena również spadła, ale zaledwie o 0,29% i pod koniec zeszłego tygodnia oscylowała w okolicach 1,37 dolara za galon.

Najwięcej natomiast powodów do radości mieli posiadacze długich pozycji na kontraktach na olej napędowy. Ku ich uciesze, ale ku wielkiemu niezadowoleniu całej rzeszy posiadaczy „diesli”, kontrakty na ten towar podskoczyły o zawrotne 9,46%. Przebiły przy okazji magiczną barierę 400 dolarów za tonę i zakończyły tydzień na poziomie ok. 414 dolarów za tonę towaru. Poza olejem napędowym mocno drożały także olej opałowy oraz ropa typu crude i brent. Podrożały one odpowiednio o 6,99%, 6,5% oraz 6,19%.

Z ciekawostek na rynku towarowym warto wspomnieć o solidnej, gdyż 7,61%, przecenie na rynku bawełny. Sporą wyprzedaż mogliśmy także obserwować na londyńskich kontraktach na cukier, które potaniały o ok. 3,3%. Przyzwoite wzrosty miały natomiast miejsce na kontraktach na olej sojowy, który podrożał o 4,41%. Niewiele gorzej było z kontraktami na niełuskany ryż, które po dotarciu do zeszłorocznych minimów poderwały się do wzrostów i w przeciągu poprzedniego tygodnia wypracowały 3,76% zwyżkę wartości.

Zaszaleli tylko japońscy inwestorzy

Miniony tydzień należał do względnie udanych dla światowych inwestorów giełdowych. Co prawda wyniki, jakie zanotowały najważniejsze światowe indeksy nie powalały na kolana, to jednak zdecydowana ich większość zakończyła tydzień wyżej niż go rozpoczęła. Zdecydowanym liderem wzrostów okazał się być japoński Nikkei 225, który podskoczył o zawrotne 4,09%. Był to również jedyny indeks, któremu udało się przekroczyć barierę czteroprocentowego wzrostu wartości. Granicę trzyprocentowej zwyżki przekroczyły natomiast już dwa indeksy, a były nimi niemiecki DAX oraz portugalski PSI 20. Podskoczyły one o odpowiednio 3,34% oraz 3,18%.

Na drugim końcu stawki znalazły się natomiast estoński OMX Tallinn, argentyński Merval oraz islandzki OMX Iceland All Share Index. Straciły one kolejno 2,42%, 1,49% oraz 1,13%. Barierę jednoprocentowego spadku wartości przekroczył także ukraiński UX, który stracił 1,08%.

W przypadku najważniejszych światowych indeksów, to poza wspomnianymi Nikkei 225 oraz DAX, warto również wspomnieć o francuskim CAC 40, który podskoczył o 2,03%, brytyjskim UK 100, który zyskał 1,8%, a także o koreańskim Kospi, który wzrósł o 1,61%. Stawkę z kolei zamykały amerykańskie Dow Jones Transportation Average oraz Composite, które straciły odpowiednio 0,75% oraz 0,08%.

Rodzima giełda poprzedni tydzień może zaliczyć do bardzo udanych. Flagowy indeks naszej GPW podskoczył o 1,77%, szeroki rynek zyskał 2,16%, a mWIG 40 i sWIG 80 wzrosły o odpowiednio 3,87% oraz 1,06%. Najwięcej powodów do radości mieli jednak posiadacze spółek wchodzących w skład subindeksów WIG Budownictwo, WIG Chemia oraz WIG Informatyka. Podskoczyły one bowiem kolejno o 6,1%, 4,21% i 3,41%.

Funt zszedł poniżej piątaka

Poprzedni tydzień należał do wspólnej europejskiej waluty. Na przestrzeni ostatnich pięciu dni indeks, obrazujący siłę euro w relacji do pozostałych głównych walut, podskoczył o 1,29%. Najlepiej euro wypadło na tle funta szterlinga, którego cena mierzona w euro spadła o 1,94%. Drugą walutą, której najmocniej oberwało się od euro, był dolar amerykański, który potaniał o 0,67%. Kolejne miejsca przypadły japońskiemu jenowi oraz frankowi szwajcarskiemu. Japońska waluta osłabiła się w relacji do europejskiej o 0,17%, a waluta Helwetów straciła 0,14%.

Drugą najmocniejszą walutą zeszłego tygodnia był frank szwajcarski. Indeks franka zyskał w omawianym okresie 1,05%. Na najniższym stopniu podium znalazł się jen japoński, którego indeks zyskał 1,03%. Tuż za ścisłą czołówką znalazł się dolar amerykański, który podskoczył o 0,61%. Najsłabiej natomiast wypadł funt brytyjski, który stracił względem pozostałych głównych walut 1,54%.

Ostatnich kilka dni było także względnie udanych dla rodzimej waluty. Złoty najwięcej zyskał w konfrontacji z funtem szterlingiem, którego cena spadła w zeszłym tygodniu o 2,06%. Warto odnotować również fakt, że cena funta po raz pierwszy od niemalże dwóch lat spadła poniżej psychologicznej wartości 5,00. Blado w relacji do złotego wypadł w poprzednim tygodniu także dolar amerykański, który potaniał o 0,82%. Z kolei waluta Helwetów straciła w relacji do złotego 0,29%. Najgorzej rodzima waluta wypadła w konfrontacji z euro, choć należy zaznaczyć, że i tutaj złoty zyskał na wartości. Wspólna europejska waluta została przeceniona w ostatnim tygodniu o 0,16% i w piątek wieczorem za jedno euro trzeba było zapłacić nieco ponad 4,27 złotego.

Złoty bezlitosny dla głównych światowych walut

Konsekwentnie i z premedytacją od kilku tygodni złoty bije wszystkie główne waluty świata. Najmocniej obrywa się funtowi szterlingowi, który od „brexitowej” zawieruchy zdążył przecenić się z okolic 5,70 do okolic 4,95 złotego za jednego funta. Patrząc jednak na rynek z nieco szerszej perspektywy, to od końcówki listopada zeszłego roku cena funta spadła o przeszło 1 złoty, z rejonów 6,10 do wspomnianych 4,95.

Z punktu widzenia analizy technicznej najważniejszym oporem jest psychologiczna wartość 5 złoty za jednego funta. Powrót rynku ponad tę barierę powinien nieco dodać funtowi skrzydeł i wyciągnąć kurs w rejony przynajmniej 5,15. Z drugiej strony najbliższe wsparcie stanowi okrągła wartość 4,90. Zejście poniżej tego bastionu obronnego może skutkować pogłębieniem fali wyprzedaży nawet do rejonów 4,80. Warto zauważyć, że nieopodal tej wartości przebiega istotne wsparcie geometryczne, jakie wyznacza zniesienie 61,8% całego ruchu wzrostowego z okresu sierpień 2008 – listopad 2015 roku.

Drugą walutą, przed którą nasz złoty nie czuje respektu, jest euro. Od końca czerwca bieżącego roku jego cena spadła z okolic 4,50 do 4,25. Najważniejszym oporem, na który może natrafić rynek, jest okrągła wartość 4,30. Wybicie się ponad nią otworzyłoby kursowi drogę do okolic 4,35. Z kolei dostępu do niższych rejonów cenowych broni wspomniany poziom 4,25. Dynamiczne przebicie tego wsparcia powinno pogłębić przecenę do okolic 4,20.

Nie uchował się również frank szwajcarski, który po zejściu poniżej psychologicznej bariery 4,00 konsekwentnie porusza się w stronę wsparcia na poziomie 3,90. Ewentualne zejście poniżej tej bariery może pogłębić wyprzedaż helweckiej waluty do okolic widzianych ostatni raz w październiku zeszłego roku, czyli 3,85. Od góry zaporę stanowi natomiast wartość 3,95, której potencjalne wybicie powinno przesunąć linię frontu do psychologicznej bariery 4 złote za jednego franka.

Surowce biją energię

Dawno już nie byliśmy świadkami tak udanego początku tygodnia dla naszych inwestorów giełdowych. Od poniedziałku niemalże wszystkie indeksy i subindeksy publikowane przez warszawską giełdę zanotowały zwyżkę wartości. Wyjątkami są WIG Energia, który stracił w omawianym okresie 2,38% oraz WIG Central and Eastern Europe, który spadł o 0,91%. Pozostałym indeksom poszło już zdecydowanie lepiej.

Absolutnym liderem wzrostów jest WIG Surowce, który przekroczył barierę trzyprocentowego wzrostu i od poniedziałku podskoczył o 3,14%. Drugie miejsce przypadło WIG Paliwa, który zyskał 2,98%. Barierę dwuprocentowego wzrostu wartości przekroczył również subindeks WIG Chemia. Kolejne miejsce przypadło WIG Budownictwo, który wzrósł o 1,95%.

W przypadku głównych indeksów najlepiej spisała się tzw. druga linia, czyli mWIG 40, która podskoczyła o 2,73%. Indeks szerokiego rynku WIG wzrósł w omawianym okresie o 1,67%. Ostatnie miejsce na podium zajął flagowy indeks rodzimej giełdy, czyli WIG 20, który zyskał 1,48%. Stawkę uzupełnia sWIG 80, który od poniedziałku wzrósł o 0,74%.

Spośród spółek wchodzących w skład indeksu WIG 20 absolutnym liderem wzrostu jest PeKaO, które jako jedyne przekroczyło psychologiczną barierę pięcioprocentowego wzrostu wartości, a dokładniej rzecz ujmując zyskało 5,24%. Drugie, z 4,64% zwyżką, miejsce zajmuje Lotos, a trzecie z wynikiem plus 4,46% LPP. Natomiast na drugim końcu peletonu znajdują się spółki energetyczne, czyli Enea, Energa, PGE oraz Tauron, które straciły odpowiednio 4,34%, 4,26%, 2,32% i 1,59%.

Dwucyfrowa radość kierowców

Poprzedni miesiąc był bardzo dynamiczny na rynku surowcowym. Dawno już nie byliśmy świadkami tak szybkich ruchów na rynku towarowym. Zdecydowanymi bohaterami lipca okazały się być surowce energetyczne. Dość powiedzieć, że najwolniejszymi i zarazem tymi, które straciły najmniej były kontrakty na gaz ziemny. W przeciągu miesiąca cena niebieskiego paliwa spadła „jedynie” o 7,13%. Drugim najspokojniejszym paliwem była benzyna. Tutaj jednak już byliśmy świadkami przekroczenia magicznej bariery dziesięcioprocentowego spadku wartości. W lipcu potaniała ona bowiem o 13,74%. Jeszcze mocniej, gdyż o 16,62%, poleciały w dół kontrakty na ropę typu brent. Olej opałowy stracił nieco więcej, a dokładniej rzecz ujmując równe 17%. Bardzo czerwono było na kontraktach terminowych na ropę typu crude, ich cena poleciała na południe aż o 18,69%. Najwięcej jednak powodów do radości mieli w lipcu posiadacze przysłowiowego diesela, a to za sprawą kosmicznej przeceny oleju napędowego. W przeciągu jednego miesiąca cena tego paliwa spadła bowiem aż o 19,67%.

Interesująco sytuacja rozwijała się także na rynku metali szlachetnych. W tym przypadku byliśmy świadkami nierównomiernego rozłożenia sił. Najmocniej wyskoczył na północ pallad, który podrożał w lipcu o 18,3%. Drugie miejsce we wzrostowej drabince przypadło kontraktom na platynę. W tym przypadku jednak byliśmy świadkami dużo mniejszego, gdyż zaledwie 9,33% wzrostu. Na kolejnych pozycjach znalazły się srebro oraz złoto. Pierwszy z wymienionych kruszców zyskał 3,15%. Złoto w porównaniu do pozostałych metali w zasadzie nie ruszyło się z miejsca, gdyż 1,17% zwyżka wygląda bardzo blado.

Złoty z przyzwoitym wynikiem

Pierwszy miesiąc tegorocznych wakacji upłynął na rynku walutowym stosunkowo leniwie, przynajmniej z punktu widzenia miesięcznych stóp zwrotu. Najmocniejszą walutą lipca był frank szwajcarski, który w poprzednim miesiącu zdołał zyskać ok. 0,9% względem pozostałych głównych światowych walut. Drugą najmocniejszą walutą okazało się euro, które w lipcu zyskało ok. 0,6%. Trzecie miejsce przypadło japońskiemu jenowi, który umocnił się o ok. 0,5%. Tuż za podium znalazł się amerykański dolar, który zyskał blisko 0,4%. Najgorzej natomiast spisał się funt szterling, który jako jedyny spośród głównych walut osłabił się (ok. 0,9%).

Rodzimy złoty lipiec może zaliczyć do całkiem udanych. Najmocniej nasza waluta zyskała w relacji z funtem brytyjskim, który potaniał w ubiegłym miesiącu o blisko 2,2%. Drugie miejsce przypadło amerykańskiemu dolarowi, który został przeceniony o nieco ponad 1,4%. Złoty wypadł bardzo przyzwoicie także w starciu z euro, które straciło niemal 1,2%. Sile naszej waluty nie oparł się również frank szwajcarski, który osłabił się o ok. 0,85%.

Warto zauważyć, że w przypadku części z wymienionych walut byliśmy świadkami bardzo ważnych batalii o istotne z technicznego i psychologicznego punktu widzenia poziomy. Dolar amerykański przypuścił nieudany atak na psychologiczną wartość 4,00, ale rodzimy złoty dość szybko sprowadził go do parteru, kończąc lipiec na poziomie poniżej 3,90 złotego za jednego dolara. Batalię o istotną barierę mogliśmy oglądać również na parze z euro. W tym przypadku walki toczyły się o poziom 4,45. Tutaj również złoty wyszedł obronną ręką i zamknął miesiąc w rejonach 4,35.

Najtaniej od niemalże dziesięciu lat

W ostatni wtorek cena pszenicy przebiła psychologiczną wartość 400 centów za buszel. Jest to bardzo istotny wyczyn głównie dlatego, że ostatni raz te poziomy cenowe kontrakty terminowe na pszenicę widziały we wrześniu 2006 roku, czyli blisko dziesięć lat temu. Fakt zejścia poniżej wspomnianej bariery popytowej należy oczywiście zapisać na minus byczej części rynku. Zważywszy jednak na to, że już następnego dnia kupujący poderwali się do kontrataku i spróbowali wyciągnąć rynek w znacznie wyższe rejony, zapowiada to, że byki jeszcze nie odpuściły. W związku z tym w najbliższym czasie powinniśmy być świadkami batalii o utrzymanie psychologicznej bariery. W sytuacji, w której niedźwiedziom udałoby się zepchnąć rynek poniżej wspomnianej bariery, wówczas otworem stanęłaby przed nimi droga w kierunku 350 centów za buszel pszenicy. Z drugiej strony zryw byczej części rynku mógłby doprowadzić do odbicia do okolic przynajmniej 450 centów za buszel.

Równie czerwono sytuacja rozwija się na rynku kontraktów na kukurydzę. W tym przypadku jesteśmy już dosłownie na wyciągnięcie ręki od rejonów, które ostatni raz widziane były w 2009 roku. Ostatnim przystankiem na tej drodze jest minimum z października 2014 roku, czyli okolice 318 centów za buszel kukurydzy. Poziom ten jest interesujący również z tego powodu, że broni on dostępu do psychologicznej wartości 300 centów za buszel, która jest najważniejszym wsparciem. Ewentualny spadek poniżej tego poziomu powinien skutkować pogłębieniem wyprzedaży do okolic okrągłej wartości 250 centów za buszel. Z drugiej strony najbliższym poziomem oporu jest 340 centów za buszel. Potencjalne jego przebicie może dodać bykom skrzydeł i przesunąć linię frontu do okolic 375 centów za buszel kukurydzy.

Miedź z szansami na zmianę trendu

Po dotarciu na początku czerwca do psychologicznej wartości 200 centów za funt czerwony metal zebrał się w sobie i rozpoczął marsz w kierunku północnym. W przeciągu miesiąca bykom udało się wypracować przeszło dziesięcioprocentową zwyżkę i wyciągnąć cenę miedzi do okolic 225 centów za funt. W tych też rejonach do głosu ponownie doszła podaż i metal zaczął tanieć. W ten sposób utworzył się na wykresie ciekawy i bardzo silny rejon obronny strony podażowej. Wyznaczają go kolejno szczyty z marca, kwietnia i lipca bieżącego roku, a zatem granice 225 – 230 centów za funt metalu.

Z technicznego punktu widzenia rejony te stanowią obecnie dla rynku najważniejszą barierę w potencjalnym ataku na zmianę trendu, w perspektywie kilku miesięcy, na wzrostowy. Ewentualne wybicie ponad wspomnianą barierę otworzyłoby kursowi drogę w kierunku przynajmniej 250 centów za funt, czyli poziomów widzianych ostatni raz we wrześniu poprzedniego roku. Tam z kolei powinna stoczyć się batalia o psychologiczną wartość 300 centów za funt czerwonego metalu. Te rejony były natomiast widziane ostatnio w listopadzie 2014 roku.

Z drugiej strony najbliższym wsparciem, na które bycza część rynku może liczyć, jest zniesienie połowy ruchu wzrostowego zapoczątkowanego na początku czerwca a zakończonego w połowie lipca bieżącego roku, czyli poziom 215 centów za funt metalu. Ewentualny spadek poniżej tej wartości powinien doprowadzić do ponownego zejścia do psychologicznej bariery 200 centów za funt miedzi.

Tuż pod ważnymi barierami

Wczorajszy dzień był bardzo udany dla metali szlachetnych, a w szczególności dla złota i srebra. Oba rynki zanotowały we wtorek blisko jednoprocentowy wzrost. Jednak licząc od minimów z drugiej połowy lipca, to cena złota podskoczyła o blisko 5%, a srebra o nieco ponad 7%. Z punktu widzenia analizy technicznej zarówno złoto, jak i srebro znalazły się w bardzo interesujących miejscach.

Złoto zbliżyło się na wyciągnięcie ręki do ekstremów, które rynek osiągnął na początku poprzedniego miesiąca. Okolice 1377 dolarów za uncję, bo o nich mowa, stanowią obecnie kluczową zaporę przed okrągłą wartością 1400 dolarów za jedną uncję kruszcu. Ewentualne wybicie ponad ową barierę powinno dodać kupującym skrzydeł i otworzyć im drogę w kierunku psychologicznej bariery, jaką jest 1500 dolarów za uncję. Z drugiej strony spadek poniżej poziomu 1350 dolarów może skutkować kontynuacją odwrotu strony popytowej i ściągnięciem rynku do okolic okrągłej wartości 1300 dolarów za jedną uncję kruszcu.

Interesująco rozwija się także sytuacja na rynku srebra. Kontrakty na ten surowiec również zbliżyły się do tegorocznych ekstremów i stoją obecnie przed ogromną szansą ich wyśrubowania. Ewentualne przebicie się ponad poziom 21,2 dolara za uncję powinno dodać bykom sił i wyciągnąć linię frontu do okolic 22,5 dolara za uncję kruszcu. Ten poziom stanowi natomiast najważniejszą barierę przed zdobyciem psychologicznej wartości 25 dolarów za uncję srebra. Gdyby jednak okazało się, że podaż zacznie ściągać rynek w dół, wówczas bardzo ważnym wsparciem będzie psychologiczna wartość 20 dolarów za uncję.

Turcja na piątkę z plusem

Niekwestionowanym zwycięzcą zeszłego tygodnia spośród największych światowych indeksów giełdowych okazał się być turecki XU 100, który jako jedyny z całej stawki przekroczył barierę pięcioprocentowego wzrostu. Po tureckiej giełdzie w naszym zestawieniu było długo, długo nic, aż w końcu pojawiły się niemieckie SDAX oraz TecDAX, które podskoczyły o odpowiednio 2,92% oraz 2,53%. Barierę dwuprocentowej zwyżki udało się przekroczyć jeszcze jednemu indeksowi, a był nim portugalski PSI 20, który zyskał 2,09%.

Sytuacja na drugim końcu stawki przedstawia się nieco mniej symetrycznie. Największym przegranym zeszłotygodniowego handlu okazał się być islandzki ICEX, który stracił 3,85%. Kolejne miejsca przypadły singapurskiemu Straits Times, norweskiemu All Share Index oraz chińskiemu Shanghai B-Share. Indeksy te straciły odpowiednio 2,6%, 2,52% oraz 2,27%.

Z kolei w przypadku najważniejszych światowych indeksów, to liderem po 1,87% wzroście został niemiecki DAX. Drugie miejsce przypadło brytyjskiemu FTSE 250, który podskoczył o 1,76%. Na najniższym stopniu podium stanął amerykański NASDAQ 100, który wzrósł o 1,38%. Tuż za nim znalazł się francuski CAC 40, który zyskał w zeszłym tygodniu 1,34%. Barierę jednoprocentowego wzrostu przekroczył również NASDAQ Composite, który wyskoczył w górę o 1,22%. Najgorzej natomiast spisały się rosyjski RTS, amerykański Dow Jones Industrial Average oraz japoński Nikkei 225. Wymienione indeksy straciły w zeszłym tygodniu odpowiednio 0,9%, 0,75% oraz 0,35%.

Jen japoński bije resztę na głowę

Po stosunkowo płaskim tygodniu na rynku walutowym nadszedł tydzień całkiem dynamiczny. Bohaterem poprzedniego tygodnia okazał się jen japoński, który w przeciągu ostatnich pięciu dni zyskał 3,08%. Najlepiej japońska waluta wypadła w relacji z amerykańskim dolarem, który w omawianym okresie został przeceniony względem jena o 4,03%. Drugą najsłabszą walutą w konfrontacji z jenem był funt szterling, który potaniał o 2,94%. Kolejne dwa miejsca przypadły euro i frankowi szwajcarskiemu, które osłabiły się o odpowiednio 2,12% oraz 2,11%.

Spośród głównych światowych walut drugą najmocniejszą po japońskim jenie było euro, którego indeks podskoczył o 0,81%. Ostatnie miejsce na podium przypadło frankowi szwajcarskiemu. Waluta Helwetów zyskała w poprzednim tygodniu względem pozostałych głównych walut 0,76%. Pod przysłowiową kreską znalazły się natomiast funt szterling oraz amerykański dolar. Indeksy walutowe, prezentujące kondycję obu walut, straciły w zeszłym tygodniu kolejno 0,18% oraz 1,54%.

Nasza waluta zakończyła ubiegły tydzień niewielką zwyżką wartości. W przeciągu pięciu dni zyskała bowiem 0,14%. Najbardziej złoty dokopał w omawianym okresie amerykańskiemu dolarowi, który potaniał o 1,88%. Drugi w kolejności był funt brytyjski, który został przeceniony o 0,85%. Ostatnie miejsca w zasadzie nie odnotowały większych zmian, można napisać, że złoty umocnił się względem tych dwóch walut bardzo symbolicznie. Otóż euro potaniało o 0,05%, a szwajcarski frank osłabił się o 0,04%.

Czarne złoto konsekwentnie na południe

Od kilku tygodni jesteśmy świadkami bardzo dynamicznej przeceny na rynku czarnego złota. Jeszcze na początku czerwca bieżącego roku ropa typu crude handlowana była po ok. 51,5 dolara za baryłkę, a obecnie jest blisko 10 dolarów niżej. Co oznacza prawie dwudziestoprocentowy spadek wartości. Ropa typu brent radzi sobie odrobinę lepiej. Jej cena spadła bowiem z rejonów 53 dolarów za baryłkę do rejonów 44 dolarów za baryłkę. Nie zmienia to jednak faktu, że blisko siedemnastoprocentowego zjazdu również nie należy bagatelizować.

W przypadku kontraktów na ropę typu crude z punktu widzenia analizy technicznej najważniejszym obecnie wsparciem jest okrągła wartość 40 dolarów za jedną baryłkę surowca. Przebicie tego istotnego bastionu popytowego może skutkować pogłębieniem wyprzedaży do rejonów 35 dolarów za baryłkę. Z drugiej strony najważniejszym bastionem obronnym strony podażowej jest wartość 45 dolarów za baryłkę. Ewentualny powrót ponad ten poziom powinien dodać bykom skrzydeł i doprowadzić do przesunięcia linii frontu do rejonów psychologicznej wartości 50 dolarów za baryłkę surowca.

Natomiast kontrakty na ropę typu brent mogą liczyć na kontratak strony popytowej w jednym z dwóch najbliższych wsparć. Są nimi kolejno 42 dolary za baryłkę oraz okrągłe 40 dolarów za baryłkę. Przebicie drugiej wspomnianej wartości powinno pogłębić falę wyprzedaży przynajmniej do rejonów 37 dolarów za baryłkę czarnego złota. Z drugiej strony powrót ponad poziom 45 dolarów za baryłkę może przynieść silniejszy ruch wzrostowy do okolic 49 dolarów za baryłkę.

Tylko jeden oporny indeks

Obecny tydzień układa się bardzo dobrze dla rodzimych inwestorów giełdowych, a przynajmniej dla zdecydowanej ich większości. Nieco mniej powodów do radości mogą mieć tylko inwestujący w spółki z sektora bankowego. Subindeks WIG Banki stracił w tym tygodniu jako jedyny z podstawowych subindeksów, a stało się to w postaci 0,53% przeceny. Pozostałe radziły już sobie zdecydowanie lepiej.

Indeks szerokiego rynku (WIG) podskoczył w tym tygodniu o 0,56%. Flagowy indeks warszawskiej giełdy (WIG 20) wzrósł o 0,26%, a druga (mWIG 40) i trzecia linia (sWIG 80) zyskały odpowiednio 1,1% oraz 1,16%. Najwięcej powodów do radości mieli posiadacze spółek z branż telekomunikacyjnej, surowcowej oraz informatycznej. Odpowiednie subindeksy, jakimi są WIG Telekomunikacja, WIG Surowce oraz WIG Informatyka, podskoczyły kolejno o 6,21%, 2,7% oraz 1,81%.

W przypadku spółek wchodzących w skład flagowego indeksu warszawskiej giełdy, jakim jest WIG 20, dokładnie połowa zyskała, a druga połowa straciła w tym tygodniu na wartości. Niekwestionowanym liderem wzrostów jest Orange Polska, którego kurs akcji w tym tygodniu wzrósł już o 8,09%. Kolejne miejsca na podium przypadły Enei oraz Asseco Polska, które zyskały odpowiednio 3,53% oraz 3,47%. Na końcu stawki znalazły się PeKaO, Lotos oraz Eurocash, które straciły kolejno 3,44%, 2,63% i 1,51%. Co ciekawe, dwie spółki zanotowały symboliczne wahnięcia wartości, a są nimi Alior Bank oraz CCC. Pierwsza z wymienionych zyskała 0,04%, a druga straciła 0,05%.

Jen i funt w defensywie

Po osiągnięciu psychologicznej wartości, jaką było 100 jenów za jednego amerykańskiego dolara, japońska waluta zaczęła się dynamicznie osłabiać. W przeciągu miesiąca linia frontu przesunęła się z okolic 99 jenów za dolara do rejonów 105 jenów za dolara. Z punktu widzenia analizy technicznej zachowanie takie może świadczyć o tym, że psychologiczna bariera okazała się być dla rynku zdecydowanie za silna. W związku z tym obserwowane od kilku tygodni dynamiczne odbicie wcale nie musiało się już skończyć. Najważniejszym poziomem, do którego rynek może dotrzeć, są okolice 110 jenów za dolara.

Ewentualne dotarcie rynku do wspomnianej wartości może zrodzić chęć podjęcia kolejnej próby przebicia się poniżej psychologicznego poziomu 100 jenów za dolara. Najbliższymi wsparciami, na które może liczyć rynek, są kolejno poziomy 104 oraz 103,50. Natomiast pierwszymi barierami wzrostowymi stały się wartości 106 jenów za dolara oraz 107,5 jena za dolara.

Świadkami dynamicznej walki jesteśmy także na parze euro – funt brytyjski. Od kilku dni toczy się na EURGBP zażarta batalia o prym na rynku. Kluczowymi poziomami są 0,84 z góry oraz 0,83 z dołu. Wybicie się ponad pierwszą barierę otworzyłoby kursowi drogę w stronę poziomów widzianych ostatni raz w 2013 roku, czyli grubo ponad 0,86 funta za euro. Niewykluczone, że ewentualny ruch wzrostowy mógłby wyciągnąć kurs nawet w okolice 0,88 funta szterlinga za euro. Z drugiej strony zejście poniżej wartości 0,83 powinno skutkować spadkami do 0,82, gdzie zlokalizowany jest opór broniący dostępu do okrągłej wartości 0,8 funta za euro.

Turcja dwucyfrowo na południe

Polityczna zawierucha zdecydowanie nie pomaga tureckiej giełdzie. W przeciągu ostatniego tygodnia poziom indeksu XU 100 zjechał aż o 13,39%. Pozostałe światowe giełdy radziły już sobie zdecydowanie lepiej. Najwięcej powodów do radości mieli litewscy inwestorzy, gdyż OMX Vilnus w przeciągu tygodnia zyskał 4,22%. Zbliżył się tym samym niemalże na wyciągnięcie ręki do poziomów widzianych ostatni raz w 2007 roku. W miarę udany tydzień mieli także czescy inwestorzy giełdowi, gdyż PX podskoczył o 3,22% i stanął tym samym u bram bardzo ważnego poziomu oporu, jaki stanowi okrągła wartość 900 pkt. Jeszcze tylko jednemu indeksowi udało się przekroczyć na przestrzeni zeszłego tygodnia barierę trzyprocentowego wzrostu. Był nim niemiecki TecDAX, który wzrósł o 3,03%.

Nieco więcej indeksów przekroczyło barierę dwuprocentowej zwyżki. Na uwagę zasługuje tutaj w szczególności węgierski BUX, który po 2,9% wzroście osiągnął poziomy widziane ostatni raz w 2007 roku. Dalsze miejsca za Węgrami zajęły brazylijska Bovespa, grecki Athex Composite oraz nowozelandzki NZX 50. Wymienione indeksy wzrosły o odpowiednio 2,56%, 2,55% i 2,17%. Warto tutaj zaznaczyć, że w przypadku nowozelandzkiego indeksu możemy mówić o konsekwentnym śrubowaniu ekstremów. Niemalże od początku 2009 roku indeks ten z mniejszymi przerwami sukcesywnie wspina się na coraz to wyższe poziomy cenowe. Już w 2013 roku udało mu się odrobić spadki zapoczątkowane w 2007 roku. Obecnie oscyluje on przeszło 60% ponad nimi. Najważniejszą barierą, która może wyhamować jego wzrostowe aspiracje, jest psychologiczna wartość 7500 pkt.

W zasadzie płaski tydzień na rynku finansowym

Patrząc z perspektywy tygodnia, główne światowe waluty w zasadzie nie specjalnie ruszyły się z miejsca. Najwięcej umocnił się dolar amerykański, ale i tak ciężko pisać tu o znacznym wzroście wartości. Na przestrzeni tygodnia zyskał on bowiem astronomiczne 0,83%… Najbardziej amerykańska waluta zyskała w relacji z brytyjskim funtem, która to musiała uznać 0,9% utratę wartości. Tuż za funtem szterlingiem najwięcej w relacji do amerykańskiego dolara straciło euro, które potaniało o 0,87%. Trzecią najsłabszą walutą w relacji do dolara był jen japoński, który stracił 0,63%. Natomiast najdzielniej stawiał czoła frank szwajcarski, który stracił względem dolara 0,47%.

Waluta helwetów była też drugą najsilniejszą walutą zeszłego tygodnia. Indeks franka szwajcarskiego podskoczył o 0,15%. Pozostałe światowe waluty już tylko traciły na wartości. Najmniej, gdyż symboliczne 0,02%, stracił indeks jena japońskiego. Kolejne miejsca przypadły euro oraz funtowi brytyjskiemu, których indeksy straciły odpowiednio 0,29% oraz 0,54%.

Nasz złoty poprzedni tydzień może zaliczyć do względnie udanych. Najbardziej zyskał na wartości kosztem funta szterlinga, którego cena spadła w przeciągu pięciu dni o 1,21% o zakończyła tydzień na poziomie 5,2 zł. Jednoprocentową przecenę w relacji do złotego zaliczyło także euro, które przeceniło się 1,19% i zamknęło handel tuż poniżej 4,36 zł. Frank szwajcarski potaniał natomiast o 0,79% i w piątek wieczorem handlowany był po 4,02 zł. Dolar amerykański stracił natomiast 0,33% i zamknął tydzień przy poziomie 3,97 zł.

Polski złoty się nie poddaje

Nasz złoty powoli zaczyna dochodzić do siebie po brexitowej zawierusze. W zasadzie w konfrontacji z jedną z głównych światowych walut udało mu się powrócić niemalże do punktu wyjścia. Parą tą jest euro – złoty, który powoli, ale konsekwentnie, porusza się w kierunku południowym.

Obecnie kurs EURPLN znajduje się w rejonach istotnego poziomu wsparcia, jaki wyznacza okrągła wartość 4,35 złotego za jedno euro. Przebicie się poniżej tej bariery powinno pogłębić przecenę wspólnej europejskiej waluty i przesunąć linię frontu do okolic 4,30, czyli nieco poniżej czerwcowych minimów. Z kolei zejście poniżej tego wsparcia może otworzyć rynkowi drogę w kierunku nawet 4,20 złotego za jedno euro. Z drugiej strony przed kursem stoi bariera w postaci 4,40. Wybicie się ponad tę wartość powinno pogłębić wyprzedaż naszego złotego i przesunąć linię frontu nawet do okolic 4,50.

Nie mniej ciekawie sytuacja rozwija się także na parze dolar amerykański – polski złoty. W tym przypadku jednak naszej walucie zostało całkiem sporo do odrobienia. Co ważniejsze, z technicznego punktu widzenia rynek musiałby się najpierw uporać z dwoma bardzo ważnymi poziomami wsparcia i dopiero po tym mógłby się skupić na solidniejszym odrabianiu strat. Wsparciami tymi są kolejno poziomy 3,93 oraz 3,90. Przebicie się przez obie bariery otworzyłoby naszemu złotemu drogę do umocnienia w rejony 3,80. Natomiast, gdyby się okazało, że nasza waluta zamiast na południe postanowi maszerować na północ, wówczas kluczową zaporą będzie psychologiczna wartość 4 złote za jednego dolara. Dynamiczne przebicie się ponad tę wartość powinno przyspieszyć wyprzedaż rodzimej waluty do okolic przynajmniej 4,15.

Giełdowe odbicie nad Wisłą

Jak do tej pory obecny tydzień układa się bardzo pomyślnie dla rodzimych inwestorów giełdowych. Od poniedziałku flagowy indeks rodzimej giełdy (WIG 20) podskoczył już o 2,33%. Indeks szerokiego rynku (WIG) zyskał w tym samym czasie 2,12%, a druga i trzecia linia odpowiednio 1,67% oraz 0,91%. Na uwagę zasługują branże chemiczna oraz medialna. Subindeks WIG Chemia wzrósł bowiem najmocniej spośród wszystkich, a zrobił to o 4,08%, zaś drugi w kolejności był WIG Media, który zyskał 3,82%. Najgorzej radzą sobie natomiast spółki surowcowe, grupujący je subindeks WIG Surowce zdołał stracić w tym tygodniu już 0,59%. Nieco ponad przysłowiową kreską znaleźli się deweloperzy, których subindeks branżowy wzrósł o symboliczne 0,13%.

W przypadku spółek wchodzących w skład indeksu WIG 20 tylko dwie straciły od poniedziałku na wartości. Są nimi Enea oraz KGHM, których kursy akcji spadły kolejno o 0,91% oraz 0,75%. Pozostałych osiemnaście spółek radzi sobie już zdecydowanie lepiej. Liderem w giełdowej stawce jest Cyfrowy Polsat, któremu o cztery setne procent udało się nawet przekroczyć magiczną barierę pięcioprocentowego wzrostu wartości. Tuż za Cyfrowym Polsatem w grupie pościgowej znalazły się PZU, LPP oraz Energa. Wymienione spółki zyskały kolejno 4,75%, 4,63% i 4,56%. Barierę czteroprocentowego wzrostu przekroczyły jeszcze dwie spółki. Mianowicie Eurocash, którego kurs akcji wzrósł o 4,3%, a także Asseco Polska, które zyskało 4,21%.

W peletonie spółki również radzą sobie całkiem przyzwoicie. Od poniedziałku trzem kolejnym spółkom udało się przekroczyć barierę trzyprocentowego wzrostu, a czterem dwuprocentowej zwyżki wartości.