Problem z realizacją zysku

psychologia inwestowania

3092

Kiedy posiadane przez nas akcje drożeją, zwykle pojawia się zadowolenie z udanego zakupu. Wycena rachunku zwiększa się i odnosimy wrażenie, że wszystko idzie po naszej myśli. Niestety akcje warte są tyle, za ile zostaną sprzedane – o tej prostej zasadzie zawsze warto pamiętać i nie wpadać w ekscytację z powodu papierowych zysków.

Kupno papierów w trendzie bocznym, idealne złapanie dołka czy wejście na wybiciu – to tylko kilka możliwych wariantów otwierania pozycji. Walka o zysk zakończy się dopiero w momencie zrealizowania zlecenia sprzedaży. Cenowy rajd w górę pomiędzy kupnem a sprzedażą jest w zasadzie nieistotny dla naszego portfela i w żaden sposób nie czyni nas bogatszymi dopóki nie zamkniemy pozycji.

Jak na ironię, w rzeczywistości jest inaczej. Papierowy zysk często „księgujemy” już w swojej kieszeni widząc jak walory drożeją. Gdy proces „księgowania” jest powtarzany, może to doprowadzić do iluzji, że wraz ze zwyżkującymi cenami akcji stajemy się bogatsi. Nic bardziej mylnego!

Papierowy zysk nie zmienia ilości naszej gotówki, jej stan zmienia się dopiero w momencie sprzedaży akcji i rozliczenia transakcji. Stąd prosty wniosek, że najważniejszym ogniwem w procesie inwestycyjnym jest dobre zamknięcie pozycji. Powiedzenie mówi, że „łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo”. Do spekulacji pasuje ono wręcz idealnie.

Dobre sygnały kupna akcji na nic się zdadzą, jeśli nie będziemy potrafili pozbyć się papierów w odpowiednim momencie. To każda transakcja sprzedaży decyduje o stanie naszej gotówki i nic tego nie może zmienić. Dlatego tak ważna jest umiejętność realizowania zysku.

Jest sporo graczy, którzy z wielkim bólem rozstają się z papierami. Mimo osiągnięcia satysfakcjonującego profitu, boją się sprzedaży, no bo przecież akcje mogą dalej rosnąć. Czasami uda się sprzedać na samym szczycie, ale jest to raczej wyjątek od reguły niż reguła.

Kilka dni po ogłoszeniu organizatora Euro 2012 mój znajomy sprzedawał akcje pewnej spółki budowlanej, na której zarobił ponad 200% w niecałe trzy miesiące. Zlecenie sprzedaży zrealizował koło południa i już o 15.00 akcje odkupił. Było mu bardzo źle bez jego ulubionych akcji i drogo za to przywiązanie zapłacił. Ten przykład nie jest odosobniony i wyraźnie pokazuje, że branie zysku może być poważnym problemem.

Dodatkowy ból pojawia się gdy po sprzedaży akcje nadal rosną. Ale jakie to ma dla nas znaczenie skoro tych akcji już nie mamy? Że można było zarobić więcej?! A ileż można było zarobić gdybyśmy zamiast spółki X wybrali spółkę Y, lub zamiast kupić w poniedziałek kupilibyśmy w czwartek! Takie gdybanie tylko mąci w głowie i sprawia, że trwonimy energię, zamiast skupić się na poszukiwaniu kolejnej okazji do dobrej zagrywki.

Są osoby, które z namiętnością katują się obserwując rosnące notowania spółek, które kiedyś miały w portfelu. Święcą triumfy gdy walory tanieją i wpadają w zły nastrój gdy jest odwrotnie. Jeśli chcemy się ustrzec przed frustracją, warto wyrzucać sprzedane walory z listy obserwowanych i zapomnieć o nich na jakiś okres. Istnieje zagrożenie, że patrząc na kursy świeżo sprzedanych akcji będziemy reagowali zbyt emocjonalnie, co może skutkować nieprzemyślanymi ruchami.

Nie ma jednej recepty na dobrą realizację zysku. Jak wszystko w spekulacji, to sprawa bardzo indywidualna i musi pasować do naszego sposobu gry. Trzeba jednak próbować szukać metody, żeby realizować zyski w ogóle.

– Współczynnik zysk/ryzyko. Zasada 3/1 traktowana jest jako pewien kanon i oznacza ustalanie poziomu realizacji zysku jako trzykrotność poziomu ryzyka. Oczywiście im wyższy osiągnięty współczynnik, tym lepiej. Dobrze, żeby powyższy współczynnik był uwzględniany w każdej metodzie realizacji zysku!

  • Analizy techniczna – zasięg formacji, kanały cenowe, linie oporów, sygnały wskaźników itp.
  • Metoda czasowa – realizacja zysku następuje po określonym czasie zajmowania pozycji.
  • Kroczący stop loss – ta metoda przenosi zlecenie stop loss na coraz wyższe poziomy wraz ze wzrostem ceny.
  • Analiza fundamentalna –  osiągnięcie przez spółkę pewnego poziomu wskaźnika C/Z, C/WK, spadek dynamiki przychodów – możliwości jest wiele.

Na koniec trzeba jeszcze dodać, że nie każda transakcja przynosi zysk i nie warto się upierać aby tak było. Jeśli jednak nauczymy się brać pieniądze z rynku w dobrych momentach, zamiast cieszyć się z papierowego zysku, to nawet nieliczne zyskowne transakcje z nawiązką pokryją liczniejsze drobne straty.