Projekty podatkowe przyjęte w USA z nieufnością

1298

Dla Wall Street w czwartek istotne mogło być to, że prezydent Trump miał ogłosić decyzję (tak się też stało – prezydent zrobił to po sesji), zgodnie z którą Janet Yellen, obecną szefową Fed, w lutym zastąpi Jerome Powell, jeden z gubernatorów Fed. Twierdzi się, że jego poglądy są bliski poglądom Yellen, czyli dosyć „gołębi”. Dlatego też dolar tracił. Twierdzi się też, że jego wybór jest korzystny dla rynków akcji.

Jeszcze ważniejszy dla rynków było to, że Republikanie opublikowali swój projekt zmian w systemie podatkowym. Przede wszystkim czekanie na te zmiany od dawna pomagało bykom w USA. Plan wzbudził mieszane uczucia. Krytykowano na przykład o to, że zmniejszenie CIT z 35 do 20% ma być tymczasowe, a ulgi podatkowe będą obowiązywały dla nieruchomości do 500 tys. USD, a nie do 1 mln USD jak jest obecnie. Poza tym zyski spółek wielonarodowych trzymane poza USA maja być opodatkowane podatkiem w wysokości 12% (wyżej niż chciał tego Trump).

Zobacz : Dolar amerykański

Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 229 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 235 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych znowu wyraźnie spadła. Dane o wydajności pracy i jej kosztach w 3. kwartale pokazały, że wydajność wzrosła o 3% kw/kw (oczekiwano 2,4%), a koszty tak jak oczekiwano o 0,5%.

Wall Street rozpoczęła sesję czwartkową od niewielkich spadków indeksów. Inwestorów nie zachęciło czekanie na kandydaturę nowego szefa Fed ani to, że przedstawiono projekty podatkowe, ani nawet słabszy dolar. Potem okazało się, że nie podobały się też niektóre rozwiązania w proponowanych zmianach podatkowych.

Indeksy zanurkowały, ale bardzo szybko podziałała zasada kupowania spadków i indeksy wróciły w okolice poziomu neutralnego, gdzie czekały na rozgrywkę w końcu sesji. Jej po prostu nie było – sesję indeksy zakończyły na neutralnym poziomie. Takie zachowanie rynku po otrzymaniu fundamentalnie dobrych informacji może sygnalizować, że rozpocznie się realizacja zysków hamowana przez najczęściej korzystny dla byków okres końca roku.

W Polsce w czwartek, podobnie jak w innych krajach, opublikowano indeks PMI dla przemysłu. Oczekiwano wzrostu z 53,7 na 54 pkt., a tymczasem indeks spadł do 53,4 pkt. Nie zmienia to jedna sytuacji, bo poziom ponad 50 pkt. oznacza solidny wzrost gospodarczy, a poza tym publikujący raport Markit zwraca uwagę, że nadal szybko rosną nowe zamówienia, a to jest zapowiedzią trwającego ożywienia gospodarczego.

GPW w czwartek była słabsza od innych giełd europejskich. Tam indeksy trzymały się blisko poziomu neutralnego, a u nas spadał zarówno WIG20 jak i MWIG40. Spadki były jednak nieduże, a na rynku panował marazm. Zniknął po rozpoczęciu sesji na Wall Street.

Spadki indeksów amerykańskich doprowadziły do błyskawicznej przeceny na GPW. Podaż była nieustępliwa nawet wtedy, kiedy indeksy na Wall Street szybko wracały do poziomu neutralnego. WIG20 stracił 0,93% i był jednym z najgorszych indeksów w Europie (gorszy był tylko indeks na Ukrainie). MWIG40 stracił 0,31%.

Dzisiaj, jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca, opublikowany zostanie miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Fed ma za zadanie dbać nie tylko o właściwą inflację, ale i o pełne zatrudnienie, więc ten raport jest bardzo obserwowany, bo może mocno wpłynąć na decyzje FOMC.

Odnotować też trzeba, że najczęściej (po szalonych harcach tuż po publikacji raportu) rynek akcji kończy dzień z niewielkimi zmianami indeksów. Zdecydowanie częściej publikacja raportu wpływa mocno na zachowanie rynku walutowego (im lepszy raport tym silniejszy dolar, bo możliwa szybsza podwyżka stóp).

Dzisiaj powinniśmy rozpocząć sesję na GPW od wzrostu WIG20, ale o zakończeniu sesji decydować powinna reakcja rynków na dane z amerykańskiego rynku pracy. Mimo tego, że wczoraj indeksy spadły nadal obowiązują sygnały kupna.