Zarabiać dużo i bez ryzyka?

1056

Chciałbym poświęcić dzisiejszy post ryzyku inwestycyjnemu. Zacznijmy od pełnej klasyki, czyli sposobu, w jaki bank zarabia (oczywiście mówimy o podstawowej działalności tej instytucji). Bank przyjmuje od nas pieniądze, które deponujemy na depozytach, a następnie udziela pożyczek. Różnica między stopą procentową kosztu kredytu a tym, co bank musi nam zapłacić za depozyt, to dochód banku. Dochód ten, poza tym, że musi być wystarczający na pokrycie kosztów funkcjonowania tej instytucji, musi przede wszystkim być wystarczający na pokrycie ryzyka związanego z udzieloną pożyczką, tj. Sytuacją, w której pożyczkobiorca jej nie spłaca. Oczywiście bank ocenia ryzyko niespłacenia kredytu i na tej podstawie ustala stopę procentową.

Jaki jest związek między oceną ryzyka banku a produktami inwestycyjnymi, gdzie inwestujemy pieniądze? Cóż, wbrew pozorom, sytuacja jest bardzo podobna. Wybierając produkt, w którym chcemy umieścić aktywa, musimy ocenić, jak jesteśmy gotowi podjąć ryzyko i jak oceniamy to ryzyko. Ile więc chcielibyśmy zarobić na innych, bezpieczniejszych formach inwestowania (np. Obligacjach skarbowych i depozytach bankowych) w zamian za podejmowanie ryzyka związanego z daną inwestycją. W tym miejscu należy pamiętać, że należy również wziąć pod uwagę czas trwania inwestycji. Jeśli widzimy, że bank oferuje nam depozyt w wysokości 7% rocznie, ale w praktyce możemy deponować środki w ten sposób tylko przez 6 miesięcy, to nie możemy porównać takiej stopy procentowej do, na przykład, stopy oprocentowania 2-letnich obligacji – 4,5 % rocznie. Ktoś mógłby powiedzieć, co za atrakcyjna oferta 4,5%, kiedy mogę uzyskać 7% w banku. Należy jednak pamiętać, że 4,5% jest gwarantowane na 2 lata, a 7% to oferta na 6 miesięcy i nie mamy gwarancji, że po tych 6 miesiącach oferta banku nie będzie np. 3% W tym przypadku, kładąc pieniądze na 6 miesięcy na wyższy procent, po prostu podejmujemy ryzyko – zdecydowaliśmy, że różnica 2,5% na pół roku (tj. W praktyce 1,25%) jest warta podjęcia ryzyka związanego z możliwym spadek zainteresowania po 6 miesiącach. Jak widać nawet przy bezpiecznych inwestycjach, podejmujemy decyzje związane z ryzykiem, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Przejdźmy do bardziej ryzykownych inwestycji niż depozyty i obligacje. Zacznijmy od stwierdzenia, że ​​naszym bezpiecznym punktem odniesienia będą oprocentowane obligacje w wysokości 4,5% przez dwa lata. Jeśli teraz szukamy bardziej opłacalnej inwestycji, powinniśmy pamiętać, że oczywiście możemy zarobić więcej, ale z drugiej strony nie ma nic za darmo. Większy zysk oznacza również większe ryzyko, tj. Możliwość utraty części lub całości zainwestowanej kwoty. Jeśli ktoś nas przekona słowami, że „możesz zarobić 10% bez ryzyka rocznie w ciągu dwóch lat”, prawdopodobnie nie mówisz nam całej prawdy. Oferty tego typu występują w przypadku obligacji emitowanych przez spółki. Bądźmy ostrożni, słowo obligacja, mimo że brzmi tak samo jak w przypadku obligacji skarbowych, nie oznacza tego samego. Jeśli kupujemy obligacje wyemitowane przez firmę, w praktyce oznacza to, że udzielamy pożyczek takiej firmie, tzn. Robimy to samo, co bank. Dlatego decydując się na taką inwestycję, powinniśmy zastanowić się, czy mamy możliwość – tak jak ma to bank – sprawdzić ryzyko niewypłacalności spółki, której obligacje kupiliśmy? Takie ryzyko istnieje i w praktyce oznacza, że ​​im wyższe oprocentowanie takich obligacji, tym wyższe ryzyko.
Z drugiej strony, w przypadku inwestycji w akcje, liczymy na wysokie zyski znacznie przekraczające te, które można zapewnić dzięki inwestycjom w obligacje skarbowe. Jednak ryzyko jest również znacznie wyższe. W przypadku takich inwestycji mamy do czynienia z ryzykiem rynkowym i ryzykiem związanym z działalnością konkretnej firmy, w którą inwestujemy. Słusznie oczekujemy premii w postaci wyższych zysków za podjęcie tego ryzyka.

Należy jednak pamiętać, że decydując się na bardziej ryzykowną inwestycję w zamian za szansę na wyższe zyski, musimy wziąć pod uwagę możliwość, że ryzyko to może przerodzić się w rzeczywiste straty. Nie można raczej połączyć obietnicy wysokich zysków z jednoczesną gwarancją, że nie możemy stracić na takiej inwestycji. Jeśli ktoś zaoferuje nam taką inwestycję, sprawdźmy, jak jest naprawdę skonstruowana, tj. Jakie zyski możemy faktycznie osiągnąć i jak wyglądają udzielone gwarancje.