GIEŁDA Nie tylko Warszawa czy Europa, ale praktycznie wszystkie rynki w dół. Straciła także rosnąca w tym roku mocno Ameryka Południowa.
Mijający tydzień dla naszego parkietu był bardzo trudny. Pomimo tego, że handlowano tylko przez cztery dni, wszystkie indeksy odnotowały spore spadki. Najpopularniejszy indeks stracił aż 2,3 proc. i ten spadek pokazuje, że na rynku nie jest dobrze. Ostatnia sesja w piątek była zyskowna i to znacznie osłabiło trend i obraz ubiegłego tygodnia. Cztery sesje, a na początku tygodnia i na końcu wzrosty. Środa i czwartek były jednak dla rynku bardzo trudne. To wszystko jest także rezultatem tego, co działo się na świecie. Dla największych rynków w Europie nie tylko mijający tydzień był trudny. Wszystkie liczące się indeksy zniżkowały, a japoński rynek handlujący tylko dwa dni stracił na swoim głównym indeksie aż 3,4 proc. Zniżkują DAX 30, FTSE i CAC 40. Tradycyjnie najlepiej (choć także na minusach) wypadły rynki amerykańskie. DJIA tylko symbolicznie w dół, a indeks giełdy NASDAQ także niewiele, choć nieco mocniej.
Czy to już bessa na światowych rynkach?
Zdecydowanie nie. Takie spadkowe tygodnie zdarzają się co jakiś czas, a fakt, że tym razem na wielu rynkach z różnych powodów nie handlowano przez cały tydzień wytworzył pewnego rodzaju pustkę. USA nie zniżkowały bardzo mocno, co jest dowodem na niewielką korelację tego rynku z parkietami europejskimi. Z wyjątkiem giełdy w Londynie współczynniki nie są tak silne. Słabo amerykański rynek powiązany jest z rynkiem japońskim (co widoczne jest w specyficznej relacji walutowej). Oczywiście w każdym wypadku mamy do czynienia z korelacją dodatnią między USA a innymi parkietami i to jest zrozumiałe, bo sytuacja na amerykańskich parkietach w znacznym stopniu kształtuje obraz innych. A niższe spadki? Europa od dawna tkwi w kłopotach i fakt słabszego tempa rozwoju gospodarczego musi się odbijać i na rynkach akcji
Światowe spadki to także zwyżkujące w tym roku bardzo mocno giełdy w Ameryce Południowej.
Czołowe parkiety tego regionu świata ubiegłego tygodnia nie mogły zaliczyć do udanych. Trzy najważniejsze indeksy, czyli Bovespa, Merval i IPSA, zniżkowały. Warto jednak pamiętać, że koniunktura na tych rynkach jest bardzo dobra, a ostatnie miesiące były wręcz wyśmienite. Brazylijski indeks zyskał prawie 30 proc., a argentyński Merval prawie 20 proc. Te wskaźniki dla Europy czy Azji wydają się wręcz nierealne. A rynki w Buenos Aires i w Santiago nie poddały się nawet bessie w okresie początku kryzysu, czyli w latach 2008–2009. Może to efekt solidności ich gospodarki, bo np. Chile ma bardzo niski dług publiczny, wynoszący zaledwie 10 proc. Argentyna zaś powoli wraca na światowe salony finansowe.
Na naszym parkiecie natomiast spadki – to słowo dobrze oddaje nastrój rynku, choć ostatni dzień poprawił nieco humory. Zwyżka ostatniego dnia osłabiła smutne wrażenie. Patrząc na poszczególne spółki, widzimy, że wyraźnie straciły wielkie firmy. KGHM, PGNiG, Energa straciły mocniej niż indeks WIG20. Z czołowej dwudziestki na symbolicznym plusie tylko Lotos, PKO BP i BZ WBK. Ten słaby tydzień najlepiej kończą Rank Progress, Mostostal Warszawa czy Próchnik. Mocno tracą Orcogroup – ponad 20 proc. i Kopex – 9 proc.
JSW, która ostatni czas może zaliczyć do udanych, w ubiegłym tygodniu też zyskała na wartości. Owszem, wzrost znacznie mniejszy niż poprzednio, ale spółka znowu jest powyżej 20 zł. I co ważne, obroty na spółce w dalszym ciągu wysokie. To zapewne główny faworyt do tego, aby wrócić do indeksu WIG20.
Co czeka nas dalej?
Spadki na naszym parkiecie są dotkliwe. W tym tygodniu jedna z agencji ratingowych ogłosi nowy poziom dla Polski. Dość prawdopodobna jest jego obniżka. Wydaje się jednak, że ta informacja uwzględniona jest już w cenach akcji. Dotkliwe spadki sugerują pewnego rodzaju odbicie. Ostatni okres wymazał znaczną część wzrostu, jaki był udziałem rynku w tym roku. Wiele zależy także od notowań surowców. Kilka spółek z grupy giełdowych liderów jest z tym sektorem bardzo silnie powiązanych. Dużo, a może najwięcej, powie jednak koniunktura na światowych parkietach. A ta nie jest najlepsza. Owszem, rynek w USA się trzyma, ale Europa czy Japonia znajdują się w trendzie albo spadkowym, albo w najlepszym wypadku horyzontalnym. Nad Europą wisi także kolejny kryzys migracyjny. Nastroje nie są najlepsze. Jednakże obecny tydzień to kolejne dane ekonomiczne (produkcja przemysłowa, zamówienia w przemyśle, dane o inflacji oraz PKB) i one w znacznym stopniu wpłyną na sytuacje na rynku. Dla przypomnienia: w I kwartale w strefie euro PKB wzrosło tylko o 0,6 proc. To niewiele i trudno się dziwić, że rynki reagują na to spadkami. Choć jest lepiej niż pod koniec roku 2015, to być może ta informacja rozczarowała jednak inwestorów.