Agencja Moody’s nie dokonała w piątek aktualizacji ratingu Polski, co oznacza, że nie podjęła ona decyzji w tej sprawie. Nie jest to równoznaczne z potwierdzeniem ratingu, gdyż agencja, mówiąc wprost, nie przyglądał się sprawie. Formalnie więc obowiązuje decyzja z 12 maja br., gdy Moody’s potwierdził rating na poziomie A2, jednocześnie podnosząc jego perspektywę do „stabilnej” z „negatywnej”.
Piątkowa decyzja, a właściwie jej brak, nie zaskakuje. Moody’s jest najmniej skory z trzech głównych agencji (Moody’s, Fitch i S&P) do „wachlowania” oceną wiarygodności kredytowej. Rating A2, który jest obecnie najwyższą oceną wystawioną przez „wielką trójkę” (rating Fitch jest o jeden, a S&P o dwa poziomy niższy), utrzymywany jest od listopada 2002 roku. Ostatnim ruchem było podniesienie jego perspektywy do „stabilnej” w maju, co było argumentowane zmniejszeniem się ryzyk w zakresie polityki fiskalnej.
Ubiegłotygodniową decyzją o podwyższeniu prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski w tym roku do 4,3 proc. z szacowanego jeszcze przed 4. miesiącami poziomu 3,2 proc., przy jednoczesnym obniżeniu prognozy dla deficytu sektora finansów publicznych do 2,5 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB) z 2,9 proc., agencja zasygnalizowała, że dostrzega dobrą kondycję gospodarki i budżetu. Można jednak domniemywać, że dostrzega też wciąż realne ryzyka związane z osłabieniem otoczenia instytucjonalnego w Polsce (m.in. wojna o sądy), ostrym kursem jaki obrał rząd Beaty Szydło w sporze z Komisją Europejską, czy przyszłe zagrożenia jakie dla finansów niesie obniżka wieku emerytalnego. O tym jednak dowiemy się dopiero na początku 2018 roku, gdy spodziewana jest kolejna decyzja Moody’s.
Temat ratingów nie został jednak zamknięty. Wręcz przeciwnie. W tym roku decyzje w tej sprawie będzie jeszcze podejmowały agencje S&P (20 października) i Fitch (8 grudnia). W obu przypadkach należy spodziewać się wyraźnej korekty w górę dotychczasowych bardzo niskich prognoz wzrostu gospodarczego, przy jednoczesnej korekcie w dół prognoz deficytu. Co więcej, w przypadku S&P nie jest wykluczona również korekta oceny wiarygodności kredytowej Polski. Aczkolwiek raczej nie samego ratingu, ale jego perspektywy.
Agencja S&P, po obniżce w styczniu 2016, utrzymuje rating na poziomie BBB+ (dwa poziomy niżej niż Moody’s i jeden poziom niżej niż Fitch), a od grudnia 2016 roku ma on perspektywę „stabilną”. Ostatnia decyzja w tej sprawie zapadła w kwietniu br. Wówczas agencja potwierdziła ocenę Polski, wskazując na bilansowanie się ryzyk dla gospodarki. W lipcu S&P podwyższył prognozę polskiego PKB na ten rok do 3,6 proc. z 3,3 proc., jednocześnie wciąż oczekując deficytu sektora finansów publicznych na poziomie 3 proc. PKB. Na chwilę obecną wiadomo, że wyniki w 2017 roku będą dużo lepsze.
Spodziewana korekta w górę prognozy PKB, przy jednoczesnym znaczącym obniżeniu szacunków deficytu, to istotne przesłanki do podniesienia przez S&P perspektywy ratingu do „pozytywnej”. Przeciwko podwyższeniu samego ratingu przemawiają bowiem te same powody, co w przypadku Moody’s, czyli ryzyka związane z funkcjonowaniem instytucji, obniżeniem wieku emerytalnego, czy spór z Komisją Europejską. Nie można też zapominać, że po świetnym 2017 roku dla polskiej gospodarki (wzrost PKB 3,8-4,0 proc.), w latach 2018-2019 spodziewane jest zauważalne wyhamowanie tempa wzrostu.
Ostatnią decyzją ws. ratingu w 2017 roku będzie zaplanowany na 8 grudnia przegląd przez Fitch. Agencja ta od stycznia 2007 roku utrzymuje rating na poziomie A-, a od lipca 2017 jego perspektywa jest „stabilna”. Jakkolwiek Fitch również podniesie prognozy dla Polski, to jednak zmiany oceny wiarygodności kredytowej nie należy się spodziewać.
Z punktu widzenia złotego, a także polskich obligacji, piątkowy komunikat Moody’s ma neutralne znaczenie. Brak jakiejkolwiek niespodzianki oznacza brak potencjalnego impulsu. Dlatego dziś może on lekko umacniać się w ślad za poprawą nastrojów na rynkach globalnych. Podobnie neutralny wpływ na notowania będzie mieć zaplanowana na godzinę 14:00 publikacja przez GUS danych o inflacji w Polsce. Oczekuje się, że zgodnie ze wstępnymi szacunkami, inflacja konsumencka przyspieszy w sierpniu do 1,8 proc. z poziomu 1,7 proc. rok do roku miesiąc wcześniej. Zważywszy, że na koniec roku wskaźnik ten spadnie do 1,5 proc., więc nawet wyższa inflacja nie zmieni oczekiwań co do terminu pierwszej podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP). Na taki ruch wciąż trzeba będzie zaczekać przynajmniej do IV kwartału 2018 roku. A być może nawet do 2019 roku.
O godzinie 08:18 za euro trzeba było zapłacić 4,2420 zł, a dolar kosztował 3,5310 zł.