Rynek zaskakuje inwestorów, kpi z analityków, ośmiesza ekonomistów i czyści z pieniędzy upartych graczy. To wszystko dzieje się codziennie. Jedni święcą triumfy, inni połykają gorzką pigułkę porażki. Takie sytuacje dotykają każdego uczestnika rynku i nic nie można z tym zrobić. Na rynku monopol na rację ma tylko i wyłącznie rynek, a im wcześniej ta prosta prawda dociera do gracza, tym większe szanse, że ocali swój portfel, póki jest jeszcze cokolwiek wart.
Prognozowanie zachowania kursów przez niektórych graczy jest traktowane jako klucz do fortuny. Trafne przepowiadanie ruchów rynku może przynieść chwilowy splendor autorowi przepowiedni, ale ciąg trafnych prognoz prędzej czy później się kończy. Niedoświadczeni inwestorzy przystępują wtedy do ataku. Tymczasowy guru zbiera cięgi i dostaje obelgami będąc często ich jedynym obiektem, bo jakoś łatwiej przychodzi drwina z osoby niż merytoryczna wymiana zdań na temat stawianych prognoz. Postawienie przepowiedni dotyczącej giełdowej przyszłości zamazuje trzeźwe spoglądanie na rynek i może prowadzić do poważnego zaburzenia procesu decyzyjnego.
Ludzie lubią mieć racje i w niemal każdej szerszej dyskusji pojawiają się osoby, które starają się udowodnić ją za wszelką cenę. W grę wchodzą argumenty rzeczowe, osobiste, zwykłe owijanie w bawełnę, przekręcanie faktów, naciąganie tez, odwracanie porządku logicznego – wachlarz narzędzi bardzo szeroki. Na (nie)szczęście rynek daleki jest od wdawania się w jakiekolwiek dyskusje. Jak rośnie – to rośnie, jak spada – to spada, czasami jeszcze idzie w bok, co można tylko uznać za chwilowe odroczenie pokazywania racji. Ruchy cen są prawdą obiektywną i ostateczną racją dla każdego inwestora. Kto nie przyjął jeszcze tego do wiadomości, ten jest skazany na miotanie się w rytmie własnych emocji i grzęźnięcie w gęstym od adrenaliny bagnie.
Wystarczy oprzeć się na przykładzie: Gracz prognozuje, że kurs kontraktów spadnie o 120 punktów, tak wynikało z jego analizy i takie było przeczucie co do zachowania rynku. Rynek spada o 30 punktów, po czym zawraca i strzela w górę. 30 punktów, 60, 120, 150. Przecież miał spadać! Dlaczego nie spada, skoro powinien spadać? Tutaj formacja, tam opór, tam zniesienie, przebita średnia i jeszcze złe informacje makro – musi spadać! Otóż nic nie musi. W dyskusji z rynkiem to inwestor musi, natomiast rynek tylko łaskawie może. Prognoza, nawet poparta najlepszą analizą, to tylko postawiona teza dotycząca możliwego zachowania i – jak każda teza – powinna zawierać czynnik ją negujący.
Ostatecznym czynnikiem negującym postawioną prognozę jest umiejscowienie zlecenia stop loss lub odwrócenie pozycji. Nie może być inaczej. W życiu spotkałem już wielu inwestorów, którzy upierali się przy swoich prognozach. Gdy okazywały się trafne, to zarabiali pieniądze, gdy były chybione, to udawali, że nie tracą pieniędzy póki pozycja nie była zamknięta. Łaskawość rynku czasami pozwalała wyjść cało po długich miesiącach oczekiwania, najczęściej jednak kończył się depozyt zabezpieczający lub kupowane spekulacyjnie akcje stawały się inwestycją bardzo długoterminową. Finansowe i psychologiczne konsekwencje przyklejania się do prognoz za wszelką cenę są bardzo dotkliwe i nie tylko początkujący gracze powinni o tym pamiętać.
Pokora wobec rynku wymaga czasami wycofania się z pozycji na stracie, choć to chyba najtrudniejszy element inwestowania. Upór na nic się nie przyda, gdy cena będzie szła wciąż przeciwko nam. Znam przypadek inwestora, który utknął na akcjach branych na gigantyczny kredyt. Wyprzedaje posiadane nieruchomości by płacić spore odsetki i wciąż wierzy, że papiery w końcu odbiją. Jego prognoza dotycząca zachowania tych akcji od początku aż do dziś nie zawiera czynnika negującego. Przypuszczam, że ostatecznym zanegowaniem będzie niestety wyczyszczenie z majątku.
To nie jest przykład wyssany z palca i powinien służyć jako ostrzeżenie dla „kopiących się z koniem” inwestorów. Prognozowanie zachowania rynku jest podobne do prognozowania pogody, nie musi się zawsze sprawdzać. Prognozując, że będzie świecić słońce nie weźmiemy z domu parasola i co najwyżej przemoczymy ubranie – gdy prognoza będzie chybiona, w skrajnych przypadkach złapiemy przeziębienie. Prognozując zachowanie rynku możemy stracić sporo pieniędzy i nerwów – gdy prognoza jest chybiona, a przeziębienie i osłabienie odporności organizmu będą jednymi z lżejszych dolegliwości somatycznych. Można tego uniknąć stawiając prosty warunek negujący i znienawidzone przez graczy zlecenie.