Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych. Te jeszcze długo pozostaną w Polsce na rekordowo niskich poziomach.
Niespodzianki nie było. Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nie zmieniła stóp procentowych w Polsce, pozostawiając główną z nich na rekordowo niskim poziomie 1,50 proc. Decyzja ta pozostała bez wpływu na rynek walutowy. Większych emocji nie powinna też sprowokować, zaplanowana na godzinę 16:00, konferencja prasowa po posiedzeniu i towarzyszące jej publikacja komunikatu Rady. Sam komunikat prawdopodobnie niewiele się zmieni, a na konferencji obok prezentowanego przez członków Rady zadowolenia z koniunktury gospodarczej w Polsce, zapewne zostanie powtórzona deklaracja przewodniczącego RPP o możliwym pozostawieniu stóp procentowych bez zmian nawet do końca 2018 roku.
Dużo ciekawsze pod tym względem będzie dopiero posiedzenie lipcowe (4-5 lipca 2017), gdy Rada będzie dysponować nowymi prognozami wzrostu gospodarczego i inflacji na kolejne lata. Wprawdzie wówczas wciąż zmiana stóp pozostanie dość odległą perspektywą, ale lekkiej korekcie może ulec retoryka Rady, a także rynkowe oczekiwania co do kształtu polityki monetarnej.
Koszt pieniądza w Polsce utrzymuje się na obecnych poziomach od marca 2015 roku, gdy RPP obniżyła główną stopę o 50 punktów bazowych (pb) do aktualnego rekordowo niskiego poziomu 1,50 proc. Zgodnie z rynkowym konsensusem, ten poziom stóp utrzyma się do III kwartału 2018 roku, gdy oczekiwana jest ich podwyżka. Warto zauważyć, że na przestrzeni miesiąca te oczekiwania uległy zmianie. Jeszcze w maju zakładano, że stopy zostaną podniesione w II kwartale 2018 roku.
Skąd to przesunięcie, skoro w pierwszych trzech miesiącach roku dynamika polskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) wystrzeliła do 4 proc., czemu towarzyszył wzrost inflacji? Otóż, wciąż szanse na trwałe przekroczenie celu inflacyjnego (2,5 proc.) w najbliższej przyszłości są mgliste. Ponadto w przyszłym roku oczekiwane jest wyhamowanie wzrostu gospodarczego w Polsce. Doskonale to obrazują m.in. opublikowane dziś przez OECD najnowsze prognozy, zgodnie z którymi w tym roku PKB urośnie o 3,6 proc., żeby w 2018 wyhamować do 3,1 proc.
Nie można też zapominać, że obecna Rada w większości składa się z „gołębi”, więc bardziej będzie skłonna do odsuwania w czasie podwyżki. Dlatego być może prorocze okażą się słowa prof. Adama Glapińskiego, który już od kilku posiedzeń RPP powtarza, że w jego opinii stopy pozostaną stabilne do końca 2018 roku.
Wyniki posiedzenia RPP nie wywołały emocji na krajowym rynku walutowym. W południe złoty pozostawał na poziomach z wczoraj w relacji do euro i szwajcarskiego franka, jednocześnie tracąc do dolara i funta. O godzinie 12:48 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1920 zł, CHF/PLN 3,8660 zł, USD/PLN 3,7365 zł (+1,8 gr), a GBP/PLN 4,8230 zł (+2,4 gr). Notowania polskich par reagowały natomiast na impulsy płynące z rynków globalnych. W tym przede wszystkim na spadek notowań EUR/USD w reakcji na spekulacje, że jutro Europejski Bank Centralny (ECB) może obniżyć prognozy inflacji dla Strefy Euro.
W najbliższym czasie to właśnie rynki globalne będą podstawowym wyznacznikiem dla notowań złotego. Kluczowy może okazać się zwłaszcza czwartek (tzw. SuperCzwartek). Wówczas o polityce monetarnej będzie decydował ECB (opublikuje też nowe prognozy PKB i inflacji dla strefy euro), w Wielkiej Brytanii odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne, a w USA przed senacką komisją ds. wywiadu będzie zeznawał były szef FBI, co może zdecydować o politycznej przyszłości prezydenta Donalda Trumpa. Z uwagi na fakt, że każde z tych wydarzeń jest potencjalnym ryzykiem dla złotego, który umacniał sie przez ostatnie pół roku, więc rośnie prawdopodobieństwo jego osłabienia w kolejnych tygodniach. Szczególnie, że wszystkie korzystne dla niego informacje są już zawarte w cenach, a niskie kursy walut mogą kusić inwestorów.
Zobacz: Admiral Markets