Po jak się wydawało nerwowej sesji, ropa zyskała wczoraj 2.5%. Na rynku walutowym dużo spokojniej. Generalnie dolar tracił na sile. Niewielkie wzrosty zawitały na parkiety giełdowe.
W centrum uwagi miał być wczoraj rynek ropy. Oczekiwane spotkanie w Doha wywoływało tyle emocji, iż niektórzy brokerzy wprowadzili restrykcje w handlu tym surowcem, obawiając się dużej zmienności. Spotkanie zakończyło się fiaskiem, co oznaczało spadki cen ropy (Brent traciła 6%). Jednak w ciągu dnia trend się odwracał i ostatecznie, mimo braku porozumienia, odnotowano wzrosty. Działo się tak za sprawą doniesień z Kuwejtu, gdzie branża wydobywcza prowadziła strajk, co też odbiło się na wydobyciu.
Wtorek rozpoczynamy doniesieniami z Australii. Opublikowano tam protokół z ostatniego posiedzenia RBA. W późniejszych godzinach poznamy też wypowiedzi szefów kilku banków centralnych. Będą to banki Anglii (Mark Carney), Australii (Glenn Stevens) oraz Kanady(Stephen Poloz). Natomiast w Polsce opublikowane zostają dane dotyczące produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej.
Rynek ropy wyraźnie wszedł w konsolidację. Porusza się wokół środkowej linii, bocznego kanału. Zejście poniżej 35.5$ będzie negatywnym sygnałem, kończącym nadzieje na wzrosty w krótkim horyzoncie. Analogicznie, wzrost powyżej 42$ otworzy drogę wzrostom. Ich celem byłby zapewne poziom 50$. Tam też biegnie górne ograniczenie bocznego kanału oraz górna linia spadkowego kanału. Czekamy zatem na wybicie.