W ciągu ostatnich dwóch lat byliśmy świadkami kilku wyborów powszechnych w krajach rozwiniętych. W roku 2016 wszyscy inwestorzy nie mówili o niczym innym jak o wyborach w Stanach Zjednoczonych, które nastąpiły niedługo po referendum w sprawie Brexitu.
W tym roku obserwowaliśmy również dość żenujące, przyspieszone wybory w Wielkiej Brytanii, powołane przez Theresę May, która chciała wzmocnić swoje wpływy na czas negocjacji w sprawie Brexitu. Ostatecznie zamiast uzyskania większości głosów – przegrała, przez co jej pozycja zawisła na włosku.
We wrześniu do urn poszli Niemcy. W wyborach do Bundestagu znów wygrała Angela Merkel, jednak tym razem straciła większość w parlamencie. Dzisiaj jej partia jest w trakcie rozmów z partią SPD w sprawie koalicji. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, odbędą się kolejne wybory.
Rok 2018 pod względem liczny wyborów nie będzie tak imponujący jak lata poprzednie. Inwestorzy czekają na wybory do Kongresu Stanów Zjednoczonych, które odbędą się w listopadzie. Na chwilę obecną to Partia Republikańska utrzymuje w Izbie Reprezentantów większość, a w wyborach będzie walczyć o zdobycie jeszcze większej przewagi.
Po wygranej w Alabamie Partia Demokratyczna spodziewa się wygranej nie tylko w niebieskich stanach, ale i tego, że zdoła uszczknąć nieco poparcia w kilku stanach czerwonych, jak Iowa czy Utah.
Zobacz: W co inwestować w 2018 roku
Wygrana Demokratów może oznaczać początek trudnego okresu dla Trumpa, dla którego Republikanie są niezbędni do przeprowadzenia programu politycznego. Grozi to także ponownym pojawieniem się debaty o impeachmencie prezydenta, co z kolei oznacza ciężkie czasu dla rynku. Dowodem na to, jak mocno impeachment potrafi wpłynąć na rynek, jest sytuacja sprzed kilku tygodni, gdy na rynkach nastąpiło tąpnięcie po tym, gdy pojawił się raport ujawniający, iż Trump w trakcie kampanii rozkazał Flynnowi rozmawiać z Rosją.
Inne ważne wybory w roku 2018 odbędą się w Rosji, gdzie znów spodziewana jest wygrana Putina. Poza tym będziemy jeszcze świadkami wyborów we Włoszech i w Brazylii.
W Republice Południowej Afryki Afrykański Kongres Narodowy zdecydował się przekazać pałeczkę Cyrylowi Ramaphosie. Teraz, jako szef, musi odpowiedzieć na pytanie, czy zwolni Zumę, przed którym postawiono zarzuty o korupcję. Dzięki takiej decyzji do wyborów mogłoby dojść jeszcze w roku 2018. Jeśli tego nie zrobi, wybory odbędą się zgodnie z planem w roku 2019. Jednak mało prawdopodobne jest, żeby Zumie udało się dotrwać do końca swojej kadencji prezydenckiej.
Inwestorzy będą śledzić rozwój sytuacji nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w Niemczech, gdzie trwają rozmowy na temat koalicji.
W Europie rok bez ważniejszych wydarzeń politycznych może oznaczać szansę na silniejszy rozwój gospodarczy. Przez ostatnie dwa lata Europa była bardzo aktywna pod względem politycznym, co miało negatywne konsekwencje. Na przykład w oku 2015 w centrum uwagi była groźba Grexitu, potem w roku 2016 nastąpił Brexit, a następnie wybory.
W Stanach Zjednoczonych nadal będziemy śledzić postępy śledztwa prowadzonego przez prokuratora Muellera. Już teraz trójka najbliższych koalicjantów prezydenta zaczęła współpracować w śledztwie, co może oznaczać dla Trumpa same kłopoty. Do okłamywania FBI przyznał się już Flynn, również Manafort i Papadopoulos przyznali się do winy w drobniejszych wykroczeniach. To oznacza, że Mueller wykorzystuje ich, by dotrzeć do najważniejszych osób w państwie. Jak na razie mówi się tu o Jaredzie Kushnerze i Donaldzie Trumpie Juniorze.
Taki rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych może oznaczać mniejsze ożywienie w gospodarce, czego byliśmy świadkami już w roku 2017. Może to także oznaczać niższy kurs dolara.
Wybory w Brazylii, która jest jednym z wiodących rynków wschodzących, mogą okazać dla tego państwa niezwykle istotne. Bardzo możliwe, iż będziemy obserwować rywalizację byłego prezydenta Luiza Inácio Lula da Silvy z prawicowym kongresmenem Jairem Bolsonaro. Wybory mogą oznaczać duże wahania kursu brazylijskiego reala.