O Bitcoinie mówi się raz więcej, raz mniej. W grudniu mówiło się cały czas, na okrągło. W pubach, na siłowniach czy u cioci na imieninach. Od czasu, kiedy spóźnialscy otrzymali kosztowną lekcję inwestowania, o BTC mówi się nieco rzadziej. Ale spokojnie, z pomocą przychodzi tutaj Polska ze swoimi pomysłami na regulacje i opodatkowanie kryptowalut. Plany rządu odbiły się szerokim echem na całym świecie, jednak oczywiście nie wpłynęły na samą wycenę BTC.
Co ciekawe, na wycenę BTC nie wpłynęły także informacje, że na rynek nadpływają grube ryby, a właściwie największe obecnie żyjące wieloryby. Mowa o Sorosu, Rothschildach i Rockefellerach, którzy szykują się do wejścia w rynek. Jestem przekonany, że same pogłoski o tym, w grudniu, podbiłyby wycenę BTC o jakieś 10%.
Zobacz: Kryptowaluty
Nic takiego się nie stało i poniedziałek przynosi nam kolejne spadki. Sytuacja jest bardzo nieprzyjemna. Od momentu, kiedy cena odbiła się od 11k USD (czerwony), na naszych łamach (ogromna ilość publikacji po angielsku na alpari.news), przewidujemy test wsparcia na 6000 USD (zielony). Zmierzamy tam nieubłaganie. W drodze na dno, cena pokonała już kilka istotnych wsparć: 9000 USD (żółty), 7500 USD (pomarańczowy), czy też dolne ograniczenie trójkąta (niebieski; można by powiedzieć, że linię trendu wzrostowego). Droga na 6000 USD stoi otworem.
Oliwy do ognia dodaje nam błyskawiczne zanegowanie weekendowego optymizmu. Jeżeli cena nie wykorzystuje korzystnej sytuacji do wzrostu, prawdopodobnie skieruje się ku nowym dołkom. Bitcoin jest zatem bardzo bliski do zaprezentowania kolejnej istotnej giełdowej maksymy.
Zobacz: Emisja kryptowalut