Wall Street rozpoczynała w piątek miesiąc, który statystycznie jest najsłabszy dla rynków akcji. Jednak ta statystyka nie jest aż tak bardzo przekonywująca, a świeże pieniądze na początku miesiąca mogły forować obóz byków. Zadecydować o kierunku kursów i indeksów mogły publikowane w piątek dane makro.
Jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca, opublikowany został miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy uważany za najważniejszy w USA raport makro. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym w sierpniu wzrosło o 156 tys. (oczekiwano 182 tys.), a w sektorze prywatnym o 165 tys. (oczekiwano 178 tys.). Stopa bezrobocia wyniosła 4,4% (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 4,3%). Weryfikacja danych z poprzedniego miesiąca była negatywna.
W USA opublikowano też inne dane, ale miały one drugorzędne znaczenia. Opublikowano weryfikację indeksu PMI dla sektora przemysłowego. Wyniósł on 52,8 pkt. (oczekiwano spadku z 53,3 na 52,5 pkt.). Bardziej istotny indeks ISM dla sektora przemysłowego w sierpniu wyniósł 58,8 pkt. (oczekiwano wzrostu z 56,3 na 56,5 pkt.). Wydatki na inwestycje budowlane spadły o 0,6% m/m (oczekiwano wzrostu o 0,6%). Weryfikacja indeksu z Michigan dla sierpnia pokazała, że wyniósł on 96,8 pkt. (oczekiwano wzrostu z 93,4 na 97,6 pkt.).
W piątek na rynku walutowym kurs EUR/USD znowu rozpoczął dzień od spadku. W samo południe jednak gwałtownie zawrócił. Zwrot wynikał z tego, co powiedział Ewald Nowotny (jeden z gubernatorów ECB). Stwierdził, że bank nie powinien zbytnio przejmować się umocnieniem euro, którego kurs „porusza się w historycznym korytarzu wahań”. Zadziwiające stwierdzenie, szczególnie, że historia euro jest dość krótka.
W drugiej części dnia sytuacja zmieniła się. Kurs EUR/USD zamiast wzrosnąć po publikacji słabych danych z amerykańskiego rynku pracy (to byłby klasyczny ruch) mocno stracił. Powodem były opublikowane przez agencje przecieki/pogłoski zgodnie z którymi w czwartek ECB nie powie ani słowa o możliwości wcześniejszego procesu QE. Dość slaby to był pretekst, więc wzrosło prawdopodobieństwo zmiany trendu.
Najczęściej (po szalonych harcach tuż po publikacji raportu z rynku pracy rynek akcji kończy dzień z niewielkimi zmianami indeksów. Poza tym w poniedziałek 4.09 w USA jest Święto Pracy i giełdy nie pracują, a z tego wynikało, że Wall Street w piątek już pracowała na zwolnionych obrotach w oczekiwaniu na długi weekend. Nic dziwnego, że indeksy zmieniły się kosmetycznie (S&P 500 zyskał 0,2%, a NASDAQ 0,1%).
W piątek w Polsce, podobnie jak w innych krajach, opublikowany został indeks PMI dla przemysłu. Okazał się być dosyć słaby, co prawda indeks wzrósł z 52,3 na 52,5 pkt., ale oczekiwano wzrostu na 53 pkt.
BIEC opublikował też swój Wskaźnik Rynku Pracy. Indeks delikatnie wzrósł, a BIEC pisze, że „Biorąc jednak pod uwagę coraz wyraźniejsze symptomy jego przegrzania, co objawia się przede wszystkim znacznymi brakami siły roboczej, oraz małymi szansami zatrudnienia obecnych bezrobotnych, może okazać się, że aktualna stopa bezrobocia spadła w okolice jej naturalnego poziomu […]”.
GPW rozpoczęła piątkową sesję nadal w „niedźwiedzim” nastroju. Zarówno WIG20 jak i MWIG40 spadały, mimo tego, ze na innych giełdach europejskich indeksy całkiem mocno rosły. Dość szybko nasze indeksy wróciły w okolice poziomu neutralnego i tam rynek zamarł. Dopiero po pobudce w USA indeks WIG20 zazielenił się i zakończył dzień zwyżką o 0,45%. Obrót był bardzo mały, co czyni tę sesję bezwartościową dla stawiania prognoz.
Podczas weekendu Korea Północna (tak jak uprzedzali specjaliści od tego regionu) przeprowadziła potężną próbę nuklearną. Oczywiście z całego świata płyną głosy potępienia, a USA jak zwykle nie wykluczają użycia broni nuklearnej, (jeśli będzie taka konieczność).
To najpewniej jak zwykle też do niczego poważnego nie doprowadzi, ale rynki mogą nieco „przysiąść” (tak jak stało się to kilkanaście dni temu). W tej sytuacji sprawdzimy siłę byków i niedźwiedzi na wielu parkietach, w tym oczywiście i w Polsce.