Model „udzielić i sprzedać”

1111

Model „udzielić i sprzedać”

Opis modelu kredytowania w procesie sekurytyzacji. Bank skupia się na udzielaniu nowych
kredytów, wykorzystując swoje związki z klientem, kanały dystrybucji oraz umiejętność oceny ryzyka. Ale zaraz po zawarciu transakcji sprzedaje kredyt bez prawa regresu inwestorowi zewnętrznemu, eliminując przez to swoją ekspozycję na ryzyko kredytowe oraz konieczność związania kapitału banku. Bank czerpie zyski z tej procedury na trzech płaszczyznach. Po pierwsze, otrzymuje jednorazową opłatę za udzielenie kredytu. Po drugie, zarabia na stałych opłatach za obsługę (pobieranie odsetek oraz spłat kapitałowych, kontrolowanie terminów płatności itd.) portfela kredytowego w imieniu inwestorów zewnętrznych. Oraz po trzecie, najważniejsze, kredytobiorcy nie przestają postrzegać banku jako ich kredytodawcy. Otwiera to nowe możliwości sprzedaży krzyżowej, która pozwala na generowanie zysku z innych usług i produktów finansowych. Omawiany model zadowala również inwestorów, którzy choć dysponują dużymi zasobami kapitału, nie posiadają odpowiednich oddziałów do jego lokowania, a model „udzielić i sprzedać” zapewnia im większy dostęp do „produktów kredytowych”. Kredytobiorcy z kolei cieszą się niższymi odsetkami związanymi z dopływem zewnętrznego kapitału kredytowego. Można by więc pomyśleć, że model „udzielić i sprzedać” niesie ze sobą korzyści dla wszystkich zaangażowanych stron. Niestety ma również wadę w postaci ryzyka moralnego, jakim obciążeni są kredytodawcy, którzy udzielając kredytu, nie muszą się martwić o jakość podejmowanych decyzji, skoro i tak „pozbywają się” ryzyka ekspozycji (zob. poniższy cytat). Niedoskonałości tego modelu uwidoczniły się szczególnie podczas kryzysu na rynku kredytów sektora subprime w Stanach Zjednoczonych. Zawiedzeni inwestorzy domagali się od banków udzielających kredyty uznania ich roszczeń regresowych w związku z wadliwymi „produktami”.

Szybkie dolce

Najbardziej oczywistym, nienapoczętym aktywem w Stanach Zjednoczonych były nieruchomości. W domach Amerykanów spłacających kredyt hipoteczny klasyfikowany jako
„pierwszorzędnej kategorii” drzemały olbrzymie sumy kapitału. Pojawiła się myśl, że ten nienaruszony kapitał może zostać zsekurytyzowany. „Na myśl przyszły także gorzej klasyfikowane kredyty, tzw. subprime, mające stygmat społeczny związany z posiadaniem górnego kredytu zabezpieczonego hipoteką, który w istocie nie powinien istnieć. Jeśli twoja klasyfikacja kredytowa była odrobinę gorsza, płaciłeś dużo; dużo więcej, niż powinieneś”. Skuteczność sekurytyzacji na rynkach kapitałowych pozwoliła niższej klasie średniej Amerykanów zaciągać tańsze kredyty i płacić niższe odsetki (….). Ale ponieważ kredytodawcy odsprzedawali większość kredytów innym inwestorom pod postacią obligacji hipotecznych, cały system uginał się pod olbrzymim ryzykiem moralnym. „To były szybkie pieniądze”, powiedział jeden z analityków bankowych. Każdy interes, w którym możesz sprzedać produkt i nie martwić się o jego dalsze funkcjonowanie, błyskawicznie przyciągnie nieuczciwych spekulantów. To właśnie stanowiło ciemną stronę tego na pozór dobrego pomysłu.

Michal Lewis, The Big Short, 2010, s. 9