Napad na bank
Napad z bronią w ręku w godzinach pracy banku w celu kradzieży pieniędzy (włamanie się do banku po godzinach klasyfikowane jest oddzielnie i kolokwialnie określane mianem „włamania”). Napad (skok) na bank to jedno z najbardziej zuchwałych przestępstw przeciwko własności. Napastnicy wyposażeni w broń wystawiają zarówno siebie, jak i osoby postronne, które przypadkowo znalazły się w miejscu napadu, na śmiertelne niebezpieczeństwo. Skoki na bank postrzegane są też jednak jako romantyczne przestępstwa wymagające iście ułańskiej fantazji. Sławni rabusie trafiają na plakaty hollywoodzkich produkcji, jak choćby Bonnie i Clyde. Przestępcy tego rodzaju cieszą się również mirem i podziwem współwięźniów. Banki są deponentami wielkich sum pieniędzy, stają się więc dość oczywistym celem tego rodzaju ataków. Willie Sutton, sławny amerykański bandyta, na pytanie, dlaczego napada na banki, udzielił rzekomo tej słynnej (i dość zabawnej) odpowiedzi: „Bo tam są pieniądze”. Przestępstwo niesie ze sobą jednak pewne oczywiste niebezpieczeństwa. Banków, z definicji, nie da się łatwo okraść. Większe zasoby gotówki przechowywane są w skarbcach bankowych z zamkiem czasowym, którego nie są w stanie otworzyć nawet członkowie personelu. Kasjerzy dysponują relatywnie skromną gotówką (jest to zazwyczaj równowartość kilkugodzinnych transakcji), a personel chronią kuloodporne szyby. Oddziały są dodatkowo chronione przez uzbrojonych strażników (już dawno temu zaprzestano praktyki wydawania broni kasjerom pracującym w bankach USA). W niektó rych oddziałach znajdują się ukryte systemy alarmowe, które można potajemnie uruchomić. Monitoring z reguły rejestruje przebieg zbrodni (dlatego większość rabusiów ukrywa się za maskami). Najgroźniejsi przestępcy stosują metodę zastraszania: „Oddawaj wszystko, co masz w sejfie, albo poważnie cię uszkodzę!”. Może to przynieść skutek odwrotny do zamierzonego, jeśli ofiara postawi się im lub gdy bandyci nie będą mieli wystarczającej ikry, by się wywiązać z danej groźby. W świetle ryzyka, z jakim się wiążą, napady bankowe w zasadzie się „nie opłacają”. Ponad 50% przestępców zostaje złapanych w ciągu jednego dnia, zazwyczaj podczas próby ucieczki przez miasto doskonale zabezpieczone przez siły policyjne. Według Księgi Statystyki Kryminalnej (ang. Sourcebook of Criminal Justice Statistics) jedynie około 2% napadów bankowych w USA pociąga za sobą obrażenia cielesne, a mniej niż 1% skoków kończy się śmiercią napastników lub ofiar. W większości skoków napastnicy wsuwają przez okienko kasowe kartkę z pisemnym żądaniem wydania pieniędzy. Ponieważ standardowe procedury bezpieczeństwa w bankach zalecają unikanie przemocy, w większości sytuacji kasjerzy przekazują pieniądze bez zbędnego wahania. Złodziej ucieka, zadowalając się relatywnie niewielkimi sumami. W Stanach Zjednoczonych średni łup z 982 napadów bankowych, które miały miejsce w pierwszym kwartale 2011 r., wyniósł jedynie 7,5 tys. dolarów (www.fbi.gov/ stats-services/publications/bank-crime-statistics). Z perspektywy sektora bankowego prewencja i straty generowane przez napady bankowe to zwyczajne „koszty handlowe” pokrywane w ramach wydatków operacyjnych (a nie z ubezpieczenia). Zupełnie innym zagadnieniem jest natomiast konieczność odbudowaniam morale personelu po traumatycznym doświadczeniu, jakim może być napad bankowy lub porwanie.
Dobra perspektywa
Czymże jest w końcu napad na bank w porównaniu z posiadaniem banku?
Bertolt Brecht, Opera za trzy grosze, 1928