W USA, jak i na całym świecie, w środę uwaga inwestorów skupiała się na wyniku posiedzenia FOMC. Było to posiedzenie z nowymi prognozami gospodarczymi oraz z konferencję Janet Yellen, szefowej Fed. I właśnie ta konferencja była najbardziej oczekiwana, bo podwyżki stóp spodziewali się chyba wszyscy. Rzeczywiście wzrosły o 25 pb (teraz wynoszą 0,75-1%), co przy inflacji 2,7% nadal było przejawem bardzo łagodnej polityki monetarnej.
Okazało się też, że wbrew oczekiwaniu wielu inwestorów stanowisko Fed było też bardzo „gołębie”. Widać to było zarówno w komunikacie FOMC jak i w konferencji szefowej Fed. W komunikacie Fed twierdził, że mimo wzrostu inflacji (przypominam: 2,7% r/r) jest ona bliska celowi inflacyjnemu i może się zmienić „symetrycznie” (czytaj wokół celu Fed, czyli wokół 2%).
Również „matryca kropkowa” (dot plot) pokazująca jak członkowie Fed widzą politykę monetarną w ciągu kolejnych trzech lat zmieniła się nieznacznie w stosunku do poprzednio publikowanej, z czego rynki wysnuły jeden wniosek: tak ja wcześniej oczekiwano zapowiadają się jeszcze dwie podwyżki w tym roku. Jedynie w konferencji Janet Yellen znaleźć można było jeden „jastrzębi” akcent – powiedziała, że Fed bierze pod uwagę zachowanie rynku akcji. To jednak rynki zlekceważyły.
Zobacz:Rodzaje rachunków forex
Przedtem w USA doszło do publikacji wielu raportów makro. Sprzedaż detaliczna w lutym wzrosła tak jak oczekiwano 0,1%. Bez samochodów też wzrosła jak oczekiwano o 0,2%. Inflacja CPI wyniosła 0,1% m/m i 2,7% r/r (oczekiwano odpowiednio 0,0/2,7%). Indeks NY Empire State wyniósł w marcu 16,4 pkt. (oczekiwano 15 pkt.). Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB wyniósł 71 pkt. (oczekiwano 65 pkt.). Zapasy w firmach wzrosły 0,3%.
Wall Street rozpoczęła sesję od niewielkich wzrostów indeksów i spokojnie czekała na wyniki posiedzenia FOMC, a przede wszystkim na konferencję Janet Yellen. Już w trakcie konferencji, a po publikacji „gołębiego” komunikatu FOMC indeksy wystrzeliły na północ. Blisko jednoprocentowe zwyżki praktycznie wymazały poprzednią mini-korektę. Znowu jesteśmy tuż pod rekordowym poziomem i teraz będzie się liczył już tylko plan Trumpa.
W środę rano na indeksie WIG20 widać było sporą nerwowość. Wynikała nie tylko z czekania na Fed i wyniki wyborów w Holandii, ale i z tego, ze trwała rotacja i przymiarki do wygasania linii na rynku kontraktów.
Po dość neutralnym początku na rynku widać było chęć do podciągnięcia WIG20, ale po dwóch godzinach sesji zanurkował i wrócił pod linię poziomu neutralnego. Rósł jednak MWIG40. Po pobudce w USA WIG20 wrócił do poziomu neutralnego i tam rynek zamarł.
Zapowiadało się na neutralne zakończenie sesji, ale rozgrywki kontraktowe (tak, już w tej fazie) doprowadziły do bardzo negatywnego fixingu, przez co WIG20 stracił 0,38%. MWIG40 stracił 0,28%. To oczywiście w niczym nie zmienia obrazu technicznego rynku.
Po wczorajszej reakcji Wall Street na decyzje Fed i wypowiedzi Janet Yellen, szefowej Fed oraz po wyraźnej przegranej populistów w Holandii oczekiwany jest dzisiaj spory wzrost indeksów i rzeczywiście tak powinna rozpocząć się sesja. Trzeba jednak ciągle pamiętać o tym, że w piątek wygasa marcowa linia kontraktów, co w dowolnym momencie może wykoślawić obraz sesji.