Osoby sceptycznie nastawione do wszelkich gier losowych nazywają je podatkiem od nadziei. To taki eufemizm, bo jeśli przyjrzymy się w jaki sposób działają wszelkie tego typu gry, to przekonamy się, że opierają się one na zasadach, które sprawiają że to kasyno zawsze wygrywa. Tak więc nie powinno się ich nazywać podatkiem od nadziei tylko podatkiem od pały z matmy.
Mimo tej oczywistości gry losowe mają swoich zwolenników, którzy wychodzą z założenia, że może i szanse na wygranie ogromnej nagrody są znikome, ale kto nie próbuje ten nie ma. Nie od dziś przecież wiadomo, że wielka kasa budzi równie wielkie emocje.
Na firmowej stronie Lotto możemy wyczytać, że parę dni temu komuś udało się trafić szóstkę w totka wartą 4 803 039,20 zł. Po odliczeniu 10% zryczałtowanego podatku nasz szczęśliwiec miał na czysto 4 322 735,28 zł.
Wiele osób marzących o odmienieniu swojego życia już widzi oczami wyobraźni, co by zrobiło będąc na miejscu tamtego kogoś. Pewnie przeznaczyliby te pieniądze na zrealizowanie swoich planów, zrobienie czegoś o czym od zawsze marzyli lub przeznaczyliby tę kasę na inwestycje, żeby mieć jej jeszcze więcej.
Pal licho, że taki ktoś jak miał kiedykolwiek do czynienia z wielkimi pieniędzmi, to chyba tylko jeszcze jako dziecko grając w „Monopol” bądź inną planszówkę tego typu, ale teraz jak nagle się wzbogacił to może stać się potentatem na rynku nieruchomości, mecenasem sztuki, bądź ekspertem od gry na giełdzie. Jeśli się spojrzy na pierwszą lepszą stronę z notowaniami akcji oraz funduszy inwestycyjnych to można zobaczyć, że jeśli by się zainwestowało jakiś czas temu w dane akcje lub jednostki uczestnictwa TFI, to można było w ten sposób nawet podwoić kapitał w ciągu roku.
Jest pewne powiedzenie, które mówi że na giełdzie obowiązuje zasada większego jelenia – ceny akcji rosną do momentu, gdy zabraknie kolejnych jeleni, którzy chcieliby je odkupić. Pomimo tego, że ubiegły rok nie był najszczęśliwszy dla polskiego rynku akcji, to znalazło się całkiem sporo funduszy inwestycyjnych, które pozwoliły zarobić.
Cofnijmy się 4 lata wstecz, do początku 2010 roku. Wtedy wszyscy już oddychali z ulgą, że kryzys z 2008 r. jest już za nami, indeks WIG rósł jak na drożdżach, a zarabianie pieniędzy na giełdzie w 2009 roku nie stanowiło większego problemu. Jednym z najlepszych funduszy inwestycyjnych w tamtych czasach był Aviva Investors Małych Spółek, który w 2009r. uzyskał pierwsze miejsce w rankingu stóp zwrotu z wynikiem 83,31% . To naprawdę robi wrażenie.Przypuśćmy, że znalazł się wtedy szczęśliwiec, który postanowił zainwestować 4 bańki z wygranej w totka właśnie w ten fundusz. Po roku miałby 5,4 mln zł. Po dwóch latach 3,8 mln zł. Po trzech latach 4,4 mln zł. Dzisiaj miałby około 5,3 mln zł. Około 32,5% do przodu. Fajnie, prawda?
Wygląda to naprawdę imponująco, ale z własnych obserwacji wiem, że osoby trafiające na giełdę kompletnie bez przygotowania, które samodzielnie kupują papiery wartościowe lub za pośrednictwem funduszy rzadko kiedy są w stanie wytrzymać stratę 30% kapitału, co miałoby tutaj miejsce. Wtedy zwykle pozbywają się akcji lub jednostek uczestnictwa TFI i chcą na zawsze zapomnieć o giełdzie, nie rozumiejąc że tego typu inwestycje należy traktować jako długoterminowe. W takim momencie inwestorzy „z przypadku” zaczynają się zastanawiać, co by było, gdyby zamiast ostrzyć sobie pazury na ogromne zyski z giełdy, po prostu włożyli swoje pieniądze na zwykłą lokatę w banku. Przyjmując, że taka lokata byłaby oprocentowana na 3% w skali roku, to w tym momencie byłoby to około 4,2 mln zł. Dzisiaj po 4 latach, suma ta wynosiłaby 4,5 mln zł. Niestety inwestycje giełdowe wyglądają najlepiej dopiero po fakcie.
Nie chcę tu nikogo zrażać do inwestowania w akcje czy fundusze. Chcę tylko pokazać, że do takiej inwestycji należy się dobrze przygotować i nie dać się zaślepić emocjom, które w świecie finansów są fatalnym doradcą.
Czasami też dobrze jest zadowolić się prostymi metodami i włożyć 4 mln zł na lokatę, dzięki czemu przy oprocentowaniu 3% rocznie będzie się otrzymywało miesięczny dochód w wysokości 8100 zł miesięcznie. Bez jakiegokolwiek wysiłku.