Parmalat SpA.
Europejska wersja skandalu Enronu. Parmalat zaczął działalność jako firma rodzinna prowadzona we Włoszech w sektorze przetwórstwa mlecznego. W ciągu swojej 30-letniej historii, Parmalatowi udało się osiągnąć coś, co wydawało się godnym podziwu przykładem sukcesu. Do roku 2002 spółka stała się podmiotem działającym w skali globalnej, ze sprzedażą w wysokości 7 miliardów euro i zyskiem w wysokości 250 milionów euro przy rynkowej kapitalizacji akcji przekraczającej 3 miliardy euro. Jednak z dnia na dzień spółka znalazła się w stanie upadłości, gdy jej wierzyciele – mając wątpliwości co do faktycznej sytuacji firmy – nagle wycofali z niej wsparcie finansowe. Gdy kierownictwo zaangażowało PricewaterhouseCoopers do ponownego zbadania ksiąg rachunkowych, dopatrzono się zawyżeń wartości przychodów i przepływów środków pieniężnych. Znacznie bardziej negatywne w skutkach było zaniżenie wartości zadłużenia: zamiast 1,8 miliarda euro, faktyczne zadłużenie Parmalatu osiągnęło zawrotną kwotę 12,5 miliarda, głównie dlatego, że ekwiwalenty środków pieniężnych mające równoważyć zadłużenie faktycznie nie istniały. Ponieważ Parmalat nie zaprzestał prowadzenia dzia- łalności, wierzyciele prawdopodobnie poniosą straty w wysokości wielu miliardów euro. Wygląda na to, że spółka ponosiła straty przez wiele lat, wykorzystując kredyty na finansowanie następujących po sobie deficytów operacyjnych. Oskarżenia wynikające z przepisów prawa cywilnego i karnego koncentrowały się na „pierwszych podejrzanych”, czyli w przypadku oszustwa księgowego, na zarządzie spółki, jej radzie nadzorczej i biegłych rewidentach (należącej do Wielkiej Czwórki firmie Deloitte & Touche oraz firmie Grant Thornton). Ucierpiała jednak również reputacja innych stron: organów regulacyjnych włoskiego rynku kapitałowego i bankowości (które nie wykazały należytej czujności), międzynarodowych banków (które mogły być współwinne przestępstwa) oraz agencji ratingowych (które przeoczyły sygnały ostrzegawcze). Parmalat wzbudza wiele wątpliwości podważających zaufanie inwestorów – zwłaszcza w kwestii nadzoru właścicielskiego, adekwatności przepisów oraz badania sprawozdań finansowych. Konsekwencje tak poważnego skandalu księgowego będą najprawdopodobniej dalego idące. Kwestią o kluczowym znaczeniu dla biegłych rewidentów jest to, czy linia obrony – bazująca na oszustwie popełnionym przez zarząd – ochroni ich przed odpowiedzialnością związaną z zaniedbaniem obowiązków zawodowych. Źródło: „European Business Forum”, wiosna 2005.