Intuicja w tradingu – za i przeciw

psychologia inwestowania

1885

Tytuł wpisu mówi sam za siebie. Mimo iż jestem zwolennikiem jednoznacznych strategii inwestycyjnych, to nie chcę tutaj deklasować podejścia opartego na intuicji – to po prostu tak nie działa. Chciałbym dokonać tutaj obiektywnej analizy intuicyjnego podejścia i pokazać jego wady i zalety, abyś mógł wybrać, co będzie dla Ciebie lepsze: stworzenie strategii inwestycyjnej opartej o jednoznaczne procedury, czy też rozwijanie swojej intuicji?

Zanim przejdę do analizy to chciałbym powiedzieć, że za pomocą intuicji jak najbardziej da się zarabiać na giełdzie. Należy jednak pamiętać, że udało się to zaledwie niewielkiemu odsetkowi wszystkich osób, które spróbowały swoich sił na rynku finansowym, natomiast przytłaczającej większości się ta sztuka nie udała i niejednokrotnie potracili swoje ciężko zaoszczędzone pieniądze.

Chciałbym naświetlić jeszcze jedną rzecz: wiedza zawarta w książkach zarówno na temat analizy technicznej jak i fundamentalnej w większości przypadków jeszcze nie jest gotową receptą za czerpanie zysków z rynku finansowego. Jest to dopiero pierwszy etap, a następnym powinno być albo sporządzenie opartej na odpowiednim zbiorze procedur, jednoznacznej strategii inwestycyjnej, której skuteczność da się zweryfikować na danych historycznych albo też odszukanie w sobie tego wyczucia rynku pozwalającego połączyć książkową wiedzę w jedną całość dającą przewagę nad rynkiem. Z tym ostatnim albo trzeba się już urodzić, albo też wypracować sobie poprzez wiele lat obserwacji, intensywnej nauki i zdobywania doświadczeń. Jak w każdej innej dziedzinie, nie ma tu drogi na skróty – nie zostaniesz dobrym lekarzem, inżynierem czy inwestorem giełdowym po przeczytaniu kilku książek. Tylko że o ile dwa pierwsze zawody cechuje wysoka przewidywalność, to w tym ostatnim na dobrą sprawę jej nie ma. W medycynie czy naukach technicznych określona przyczyna prowadzi do określonego skutku, natomiast na giełdzie nie ma czegoś takiego jak klarowne ciągi przyczynowo-skutkowe. Tutaj jedna przyczyna może wywołać wiele skutków i odwrotnie, jeden skutek może być wywołany przez wiele przyczyn. Jest ich wystarczająco dużo, a sieć zależności pomiędzy nimi jest na tyle zagmatwana, że z czystym sumieniem można tu mówić o losowości. 

Przejdźmy teraz do zalet i wad podejścia intuicyjnego. Na początku zalety

 1. Indywidualna ocena. Możliwość szybszej oceny przy indywidualnym podejściu do każdej sytuacji, uwzględniania nowo zaistniałych czynników i podejmowania decyzji obserwując zmiany zachodzące na rynku w czasie rzeczywistym. 2. Duża elastyczność. Zdobywając coraz to nowe doświadczenia, inwestor może coraz dokładniej poznawać rynek, zauważać ukryte okazje, odczytywać jego subtelne zmiany i reagować na nie, stale doskonaląc swój warsztat.

A teraz wady tradingu intuicyjnego

 1. Pułapki psychologiczne. Tutaj można by wymieniać i wymieniać, od wpływu emocji i stresu, poprzez indywidualne cechy charakteru inwestora aż po cały szereg słabości związanych z heurystykami (skrótami myślowymi), teorią perspektywy i innymi pułapkami behawioralnymi. 2. Ograniczone możliwości dywersyfikacji. Zindywidualizowane podejście wymaga ciągłych analiz, uwzględniania każdej nowej informacji i stałej kontroli sytuacji przez co można się skupić na niewielkiej ilości walorów. Niestety, nie rekompensuje to ryzyka pomyłki, a wszelkie decyzje inwestycyjne są w większym lub mniejszym stopniu subiektywne. Dobrze sporządzoną “systemowa” strategia inwestowania w akcje można zastosować zarówno przy korporacjach z WIG20 jak i małych przedsiębiorstwach z sWIG80. 3. Brak możliwości obiektywnej weryfikacji. Podejście intuicyjne z założenia jest subiektywne, co wyklucza obiektywną weryfikację. Tzw. efekt myślenia wstecznego może w dużym stopniu utrudnić analizę intuicyjnej strategii na danych historycznych. Z tego powodu jeśli uważamy, że w danej sytuacji byśmy podjęli takie a takie działania, to gdybyśmy mieli to naprawdę zrobić mogłoby się okazać, że podjęlibyśmy zupełnie inne decyzje. Mogłoby się okazać, że to co dziś uznalibyśmy za jednoznaczny koniec hossy, wtedy moglibyśmy potraktować jako drobną korektę (pamięta ktoś 2007 rok?). I odwrotnie, to co dzisiaj odczytalibyśmy jako koniec bessy wtedy byśmy uznali jako chwilową przerwę w dalszych spadkach (początek roku 2009 i wizje biblijnego końca świata). To co napisałem jest typowe dla intuicyjnego podejścia do analizy technicznej i analizy fundamentalnej, której chcę poświęcić ten cykl wpisów. Teorie zaczerpnięte z literatury można w prosty sposób zweryfikować na danych historycznych, a następnie ocenić ich skuteczność dla różnych warunków wejściowych, ustawień ryzyka, dywersyfikacji portfela itd. Intuicja wprawdzie jest “wisienką na torcie” analizy papierów wartościowych, ale ta z kolei w znacznej mierze opiera się na ekonomii, matematyce i statystyce, więc może w pewnych warunkach przegrać z podejściem systemowym. Podejmowanie trafnych decyzji opartych o intuicję w rzeczywistych warunkach wyjściowych nie jest czymś co przychodzi łatwo i nie będzie wynikiem przeczytania kilku książek czy dokonania nawet serii udanych transakcji. To jest o wiele bardziej skomplikowane. Tym bardziej, że straty na rynku akcji są nie tyle spowodowane używaniem metod analizy technicznej czy fundamentalnej tylko uleganiom złudzeniom, że spółka chyląca się ku upadkowi ma przed sobą wielką szansę, dobre stabilne przedsiębiorstwo nie ma już szans się rozwijać i zwiększać swoją wartość, a akcje spółki, której akcje są od dawna przewartościowane mogą być uznane jako mające cały czas potencjał do wzrostów itd. Zatem to, co mogło być największym atutem podejścia intuicyjnego, może się okazać jego największą wadą. 

Sprawdź najważniejsze artykuły forex: