Najsłabszy rynek na świecie

1138

Najsłabszy rynek na świecie

W USA w czwartek znaczenie dla graczy mogło mieć to, że w Chinach opublikowano doskonałe dane o chińskim eksporcie. W normalnej sytuacji rynki by się tym cieszyły, ale w sytuacji, kiedy może się to stać wygodnym pretekstem do nasilenia wojny handlowej to nie była dobra informacja. Szczególnie, że Chiny wreszcie odpowiedziały na zapowiedzi amerykańskie twierdząc, że „W przypadku wojny handlowej Chiny odpowiedzą w sposób usprawiedliwiony i niezbędny.”.

Znany optymizm Amerykanów mógł jednak doprowadzić do zlekceważenia tego ostrzeżenia. Szczególnie, że innym giełdom, np. w Europie pomagało to, że w USA mówiono o ulgach w nowych cłach dla „kluczowych partnerów”. W drugiej części dnia prezydent obiecał wykazać „wielką elastyczność” w stosunku do „prawdziwych przyjaciół” USA. Zachwycił tym Europejczyków. Pamiętać jednak trzeba, że uderzenie w Chiny zaszkodzi globalnej koniunkturze. Ale tym oczywiście nikt na razie się nie przejmował.

Jak zwykle w czwartek opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 231 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 220 tys.), a średnia 4. tygodniowa dla tych danych wzrosła.

W czwartek również ECB podejmował decyzję o polityce monetarnej. Nie oczekiwano żadnych zmian, więc teoretycznie było to wydarzenie bez znaczenia, ale na konferencji prasowej Mario Draghiego, szefa ECB, mogły paść słowa, a ocena, czy są „jastrzębie”, czy „gołębie” mogły pokazać rynkom (szczególnie walutowemu) kierunek.

Okazało się jednak, że w komunikacie nie było wzmianki o możliwym zwiększeniu zakupów aktywów, jeśli okaże się to konieczne, co odebrano jako nieznacznie „jastrzębi” akcent tej decyzji. Podczas konferencji prasowej takiemu odbiorowi treści komunikatu de facto zaprzeczył Mario Draghi, co doprowadziło do przeceny EUR/USD. Znalazł się znowu blisko kluczowego wsparcia na poziomie 1,22 USD.

Poważne umocnienie dolara, duże spadki cen surowców i ewidentny początek wojny handlowej z Chinami oraz czekania na piątkowy raport z rynku pracy paraliżowały rynek akcji. Indeksy kręciły się wokół poziomu neutralnego. W końcu sesji doszło do gwałtownych zmian kierunku, ale wygrały byki – S&P 500 zyskał 0,45%. Z tego wynika, że rynek skorzysta z każdego pretekstu, żeby ruszyć na północ.

GPW w czwartek rozpoczęła sesję podobnie jak inne giełdy europejskie, czyli nieznacznym wzrostem indeksów, ale szybko WIG20 zabarwił się na czerwono. Znowu lepszy był MWIG40, który zyskiwał poł procent. Po godzinie indeksy na innych giełdach ruszyły na północ, ale u nas WIG20 nadal się osuwał.

Ten proces doprowadził po niecałych dwóch godzinach do spadku indeksu o jeden procent. Najmocniej ważył na indeksach spadek ceny akcji PKO BP, PKN Orlen i KGHM. Bardzo słaby był cały sektor bankowy. Szukanie uzasadnienia tej słabości w sektorze bankowym i w „gołębim”, środowym, komunikacie RPP jest nieporozumieniem. Cały WIG20 był bardzo słaby.

Pozostawało czekać na to, czy wzrosty indeksów we Francji i w Niemczech oraz na początku sesji na Wall Street pomogą naszym bykom. Nie pomogły. Wręcz przeciwnie im wyżej sięgały indeksy we Francji i w Niemczech tym niżej lądował WIG20. Stracił 1,59% i był zdecydowanie najgorszym indeksem na świecie (z giełd, które obserwuję). MWIG40 jednak ocalał zyskując 0,15%.

Takie zachowanie naszych blue chipów potwierdza diagnozy z mojego poniedziałkowego komentarza. GPW jest w niełasce u zagranicy i dopóki nie wyklaruje się los OFE to w takiej niełasce (mimo dobrych danych makro) pozostanie.

Dzisiaj opublikowany zostanie miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Fed ma za zadanie dbać nie tylko o właściwą inflację, ale i o pełne zatrudnienie, więc ten raport jest bardzo obserwowany, bo może mocno wpłynąć na decyzje FOMC.

Ważne w nim jest przede wszystkim zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (uzupełnieniem zatrudnienie w sektorze prywatnym). Stopa bezrobocia jest zdecydowanie mniej istotna, bo jej pomiar jest mało wiarogodny. Tym razem inwestorzy spojrzą też na koszty pracy – im wyższe tym wyższa inflacja i tym większe prawdopodobieństwo przyspieszenia podwyżek stóp procentowych.

Należy też baczną uwagę zwrócić na weryfikację danych z poprzedniego miesiąca, bo potrafi ona być naprawdę znaczna, co zmienia wymowę liczb dotyczących ostatniego miesiąca.

Odnotować też trzeba, że najczęściej (po szalonych harcach tuż po publikacji raportu) rynek akcji kończy dzień z niewielkimi zmianami indeksów. Zdecydowanie częściej publikacja raportu wpływa mocno na zachowanie rynku walutowego (im lepszy raport tym silniejszy dolar, bo możliwa szybsza podwyżka stóp).

MonitorPrawa