Wartość kredytów z utratą wartości rośnie naturalnie, ponieważ działalność kredytowa banków rośnie, a więc logicznie rzecz biorąc, wraz ze wzrostem całkowitej puli kredytów, rośnie wartość kredytów zagrożonych. W Polsce wygląda to jednak całkiem nieźle. Według danych NBP wartość kredytów udzielonych podmiotom sektora niefinansowego (gospodarstwom domowym i przedsiębiorstwom) wzrosła z 1 024 mln zł na początku 2018 r. do ok. 1 139 mld zł na koniec sierpnia 2019 r. W tym samym czasie wartość kredytów udzielonych podmiotom sektora niefinansowego (gospodarstwom domowym i przedsiębiorstwom) wzrosła z poziomu 1 024 mln zł na początku 2018 r. do ok. 1 139 mld zł na koniec sierpnia 2019 r. Jednocześnie wartość niespłaconych kredytów zmniejszyła się o 79,2 mld zł, 76,7 mld zł, a udział kredytów z utratą wartości z 7,7% do 6,7%. Świadczy to wyraźnie o wzroście jakości portfela kredytowego banków. Dane pokazują, że gonimy Europę pod względem spłaty kredytów, ale nasze zadłużenie rośnie. Wspomniany wzrost wartości udzielonych kredytów z 1 024 mld zł do 1 1139 mld zł wynosi 11% w okresie krótszym niż dwa lata. Analizując dane od 2009 roku, wartość bilansowa kredytów rosła w tempie około 10% rocznie. Nie jest tajemnicą, że polski PKB rośnie pod względem konsumpcji, a paliwem jest intensywna akcja kredytowa. Udział NPL spada, ponieważ ostatni okres był szczytem cyklu gospodarczego, ale wkrótce tendencja może się odwrócić, a niewypłacalność zobowiązań finansowych może ponownie wzrosnąć.
Obsługa kredytów niepracujących jest działalnością dochodową. Ogólnie rzecz biorąc, nie zajmują się nimi banki, lecz wyspecjalizowane firmy windykacyjne, którym banki odsprzedają portfele kredytów niepracujących. Według danych Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (ZPF), łączna wartość portfeli wierzytelności zarządzanych przez ich członków stale rośnie i wynosi 100 mld zł. Z kolei w rejestrze uporczywych dłużników BIG Info Monitor znajduje się aż 2,8 mln osób, których łączne należności wynoszą 77 mld zł, czyli średnio ponad 27 tys. zł na osobę.
Firmy zajmujące się windykacją, takie jak Kruk, Ultimo, Kredyt Inkaso czy Best, generują przychody sięgające nawet setek milionów złotych rocznie, ale ich działalność nie jest łatwa i dodatkowo narażona na wiele ryzyk prawnych. Z jednej strony sprawa GetBack miała duży wpływ na wizerunek branży, a z drugiej strony postrzeganie inkasentów przez opinię publiczną jest relatywnie niskie. Ponadto, co jest bardzo niepokojące, rośnie społeczna akceptacja braku spłaty zobowiązań. Indeks akceptacji nieetycznych zachowań finansowych przygotowany przez Polską Akademię Nauk wynosi 41%, co pokazuje, że 4 na 10 Polaków nie tylko nie sprzeciwia się unikaniu spłaty zaległych długów, ale również popiera takie zachowania.
Zmiany w polskim prawie również znacząco wspierają dłużników kosztem wierzycieli. Rząd – nawet w poprzedniej kadencji – w projekcie poważnej nowelizacji kodeksu karnego zapowiedział stworzenie nowego rodzaju przestępstwa kwalifikowanego: za uporczywe nękanie lub naruszanie prywatności w celu wymuszenia zwrotu roszczeń, sąd będzie mógł nałożyć karę do ośmiu lat pozbawienia wolności. Zmiana ta spotkała się oczywiście z oporem przedsiębiorstw z sektora kredytów i windykacji należności. Na razie temat ten uległ osłabieniu, ale nowy stary rząd prawdopodobnie powróci do pracy nad poprawką.
Od marca 2020 roku obowiązywać będzie również nowa ustawa o upadłości konsumenckiej. Do tej pory sąd mógł ogłosić bankructwo tylko wtedy, gdy nie było ono zamierzone i nie wynikało z rażącego zaniedbania. W nowym prawie przepis ten brzmi następująco: nie będzie możliwości umorzenia długu, jeżeli upadły celowo spowodował jego niewypłacalność, chyba że jest to uzasadnione względami słuszności. Przepis ten jest bardzo niejednoznaczny i pozostawia szerokie pole do interpretacji, a eksperci wskazują, że bankructwo konsumenckie będzie dostępne dla znacznie większej liczby osób niż dotychczas, w tym również dla tych, którzy nadmiernie się zadłużali, np. poprzez odbieranie dalszych tzw. pędów w firmach kredytowych.
Decydująca liberalizacja prawa faworyzującego dłużników nie jest problemem tylko dla firm zajmujących się windykacją należności, ale jest szkodliwa dla całej gospodarki. Dzięki liberalizacji przepisów dotyczących upadłości konsumenckiej istnieje ryzyko, że wiele osób stanie się zadłużonych bez poczucia obowiązku późniejszej spłaty zadłużenia. Co gorsza, coraz większy brak zaufania między przedsiębiorcami i partnerami biznesowymi – opóźnienia w regulowaniu faktur stają się nieprzyjemnym standardem. Nieuczciwi przedsiębiorcy w pewnym sensie sami kredytują się kosztem wierzycieli.