Co zrobić, kiedy Spie***lisz +100 pipsowe wejście?

2596

Pytanie, za pytaniem. Dlaczego znowu to mi się przytrafiło. Przecież wszystko wyglądało idealnie. Wykonałem plan, dobrze przeanalizowałem co się dzieje na wykresie. Co więcej, nawet wziąłem pod uwagę to, aby nie było żadnych istotnych danych makro. Wszystko, wszystko zagrało dla mnie.

Pociągnąłem za spust

Na początku delikatny odjazd, ale tylko na pięć pipsów. Odskoczyli w moim kierunku zaraz na dziesięć. I to z jakim impetem! Bardzo dobrze. Szkoda, że w sumie zagrałem tylko 0,2 lota, mogłem tutaj wrzucić na spokojnie 0.4 patrząc na to, co się właśnie dzieje… a świece rosną, jedna za drugą, wyglądają na bardzo długie. Świadczą o silnym momentum. Jestem już 20 pipsów na swoim. Wszystko idzie bardzo dobrze. A jaka przestrzeń! Tutaj mam miejsca na co najmniej kolejne 40 pipsów. Okej. Lecę, w końcu zacznę reagować, jeżeli cena zwolni….

Target osiągnięty

Doszli do zakładanego Take Profit, genialnie! Dlaczego więc nie zamykam? Proste – bo pójdą dalej. Mam już zamiast docelowych 60 pipsów kolejne 30… już 90 pipsów na plusie. To będzie dobry dzień. W zasadzie to po tym trejdzie skończę na dziś, tak słońce ładnie świeci. Dobijemy jeszcze trochę, zamknę pozycję i wyjdę na spacer.

Kontratak

No proszę, proszę. Widzę, że jeszcze jednak ktoś tam jest po tej drugiej stronie… nieźle nieźle chłopaki. Ale spokojnie. Te 20 pipsów korekty w przeciwnym kierunku mi nie robi. W końcu w maksie miałem +100 pips. Przecież to się nie może tak po prostu spierdolić, co nie?

Nie? To się zdziwisz.

Nie no jak to możliwe. Miałem w 2 godziny już 100 pipsów, zamykać to z palca trzeba było, a teraz tu mi wyskoczyli z korektą na 60 pips? Świat się kończy. Nie ma opcji, nic się nie dzieje, spokojnie, zaraz wrócą tam, skąd przyszli.

Zaczyna się ściemniać

Dobra, ze spaceru raczej nici. Siedzę tak i gapię się w ten monitor jak debil od 3 godzin a oni cały czas korygują. W sumie, to i tak nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Taka pogoda zdradliwa. Szczególnie nie teraz, kiedy wrócili do punktu wyjścia po 7 godzinach od czasu gdy pociągnąłem za spust.

Konsternacja

Siedzą tak i siedzą w miejscu, gdzie zawarłem trade. Ciekawe. Może znowu odbiją na 100 pips i dostanę swoją drugą szansę? W końcu wszedłem na kluczowym punkcie wsparcia, wybili ładny opór więc powinni się za to zaraz zabrać ponownie.

To zawsze przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.

Jak to, co jest! Wyszedłem na 3 minuty do kibla, a tutaj Stop Loss? Niemożliwe. Czemu akurat teraz? Co się stało. Przecież wszystko szło tak zajebiście, idealne wejście, wszystko tak, jak być powinno.

Nie wierzę, to jakiś koszmar. Do dupy ten cały Forex. To kasyno, nic więcej. Wiedzieli gdzie mam Stop Lossy, inaczej na pewno by tak nie zrobili, no bo kto by korygował o 100 pipsów? To jest chore. Popierdolone. Zamiast +15% na depozycie mam teraz – 5%… a miało być tak dobrze. Nie mam już na to dzisiaj siły.

Proza tradingu – na rynku Forex niemożliwe nie istnieje.

Czy nie tak właśnie czułeś się wiele razy? Sponiewierany przez rynek Forex, gdzie każdy jest zły, tylko nie Ty, bo w końcu wykonałeś dobry trade i Ci się należy, rynek sam do Ciebie zapuka w monitor i powie, że już czas zamknąć longi. Nie mój synu, to tak nie działa. Musisz się jeszcze wiele nauczyć.

Zrozum, że czasami lepiej jest się najeść małą łyżeczką, niż zachłysnąć dużą.

Pazerność zgubiła niejednokrotnie nawet największych inwestorów. Jednak nie o pazerności będę tutaj prawił morały. Chodzi o to, co się stało i jaki był tego proces. Przeanalizujmy zatem schemat aby zastanowić się, co i w którym momencie poszło nie tak.

Na początku myślałeś, że będzie to trade jak każdy inny, jednak wyglądał on o wiele lepiej. Tutaj popełniłeś pierwszy błąd – zmieniłeś percepcję i sposób postrzegania – zacząłeś traktować ten trade inaczej niż inne poprzednie, przywiązując się do niego. Byłeś przez to totalnie niewrażliwy na wszystkie sygnały płynące z zewnątrz, czyli z wykresu.

Przestałeś analizować puls ceny na wyższym, a także na niższym interwale czasowym, ignorując nawet najbliższe poziomy lokalnego wsparcia, bądź oporu. To było związane z zakotwiczeniem, jakie wykreowałeś sobie w pierwszej fazie transakcji, która przebiegła idealnie tak jak zawsze chciałeś – bez odjazdu, w Twoim kierunku.

Przesunąłeś poziom Take Profit – co już samo w sobie jest odchyleniem od Twojej strategii, jednakże niejednokrotnie cena przechodziła Twój Take Profit, więc stwierdziłeś, że w końcu to nadrobisz, inkasując tym razem więcej pipsów. Tym razem zawiodła Cie konsekwencja.

Podczas gdy cena zdecydowanie spowolniła na bardzo wysokim poziomie i mogłeś zamknąć ją już nie na + 100 pips, ale chociaż na + 70 pips, nie zrobiłeś tego. Skupiłeś się na maksymalnym zasięgu ruchu, gdzie właśnie zakotwiczyłeś swój mentalny Take Profit. Do którego już nie będziesz miał okazji dotrzeć ze swoim tradem.

Co teraz? Jesteś na zero.

Zamykać, czy może dorzucić kolejną pozycję. A może czekać. Czegokolwiek nie zrobisz, Ty już dla samego siebie straciłeś. Chociaż tak nie jest – masz w tym momencie tyle, ile przed wejściem w transakcję. Jednakże to już Ciebie nie satysfakcjonuje. Czujesz się, jakbyś przegrał, chociaż nic Ci z portfela nie ubyło. Zostawiasz więc trade samemu sobie i nawet odchodzisz od wykresu – poddajesz się. Nie radzisz sobie z tym psychicznie.

Jak się ogarnąć?

Po pierwsze – żadnych gwałtownych ruchów – zostajesz bez transakcji do końca dnia, a także najlepiej i w dniu następnym. Musisz dać sobie czas na to, aby emocje opadły.

Po drugie – nigdy więcej nie możesz dopuścić do tego, aby przywiązać się do transakcji. To właśnie Twoje podejście Cię zgubiło. Przestałeś być profesjonalnym traderem, stałeś się hazardzistą, który daje się ponieść emocjom.

To właśnie emocje Cię zjadły, kontroluj je na przyszłość, a także zabezpieczaj poprzez zarządzanie tradem, zabezpieczając zyski na Break Even (czyli przesuwając Stop Loss po 30 pipsach na zero), bądź też postaraj się o to, aby chociaż część z transakcji zrealizować na zakładanym poziomie Take Profit.

Możesz najeść się małą łyżeczką, ale równie dobrze talerz zupy może zostać wylany na Twoją głowę. To, czy skończysz syty, czy głodny, zależy tylko od Ciebie.