Pistolet przy głowie (taktyka tradingowa)

2670

Jak postąpiłbyś, gdyby ktoś przylożył ci pistolet do głowy i powiedział, że twoja następna transakcja będzie sprawą życia lub śmierci?

Mam nadzieję, że ta lekcja pomoże ci spojrzeć trochę inaczej na każdą transakcję. Wielu traderów nie martwi się za bardzo ich jakością i nie potrafią oni zobaczyć potencjalnego ryzyka, które się z tym wiąże. Każde wejście na rynek wpływa na bilans twojego rachunku na koniec roku i chociaż sukces na Forex jest budowany poprzez długą serię transakcji, to każda z nich jest częścią tej długiej serii. Jeżeli będziesz leniwy i nie będziesz dbał o jakość większości wejść, to będzie to miało wpływ na rezultaty długoterminowe. Jeśli wyobrazisz sobie, że twoje życie dosłownie zależy od jakości każdej transakcji, to nie będziesz tak skłonny do uprawiania hazardu.

Wielu traderów czuje się zbyt komfortowo z powodu łatwości handlu na Forex – zapominają, że jeśli nie będą zdyscyplinowani i ostrożni, to mogą stracić wszystkie pieniądze umieszczone na rachunku. Często traderzy zaczynający handlować na koncie real zachowują się jak zombie, są zaślepieni pokusą szybkiej kasy i ignorują fakt, że każde wejście może zakończyć się porażką. Musisz przełamać te błędne nawyki, a jeżeli zastosujesz technikę „pistoletu przyłożonego do głowy” w przypadku każdej transakcji, to będzie to dodatkowy bodziec, którego potrzebujesz.

Podejście „pistoletu przyłozonego do głowy” oznacza, że handlujesz tak, jakby miało od tego zależeć twoje życie: perfekcyjna analiza i perfekcyjna egzekucja zlecenia, od początku do końca.  W tym podejściu nie ma miejsca na błędy czy zgadywanie: starasz się tak bardzo, jak to tylko możliwe zawsze, gdy tylko wchodzisz na rynek.

Handluj tak, jakby od tego zależało twoje życie…

Twój rachunek ZALEŻY od prawidłowego handlu (ostatecznie można powiedzieć, że twoje życie także), jeżeli tylko zależy ci na byciu poważnym traderem, który się z tego utrzymuje. A więc czemu nadal uprawiasz hazard i tracisz beztrosko swoje pieniądze?

Profesjonalni traderzy z natury handlują tak, jakby mieli pistolet koło głowy: nie wchodzą na rynek, jeżeli nie ma naprawdę dobrych powodów, by to zrobić… CZYLI jeżeli nie zostały spełnione kryteria z planu. To wygląda jak coś bardzo oczywistego, ale przecież wiesz, jak ŁATWO wejść pod wpływem kaprysu, nawet jeśli nie ma ku temu dobrych powodów. Jeśli myślisz, że wiesz NA PEWNO, że NASTĘPNA transakcja będzie UDANA, to jest to bardziej gra w rosyjską ruletkę niż trading.

Im większe robiłem postępy w mojej karierze, tym bardziej rozwijałem w sobie nawyk pomijania pewnych sygnałów. Oznacza to, że lubię pomijać szanse, które nie spełniają moich niezwykle rygorystycznych kryteriów. Wolę czekać na sygnał perfekcyjny, bardziej oczywisty oraz mający większe prawdopodobieństwo zarobku. Nie mam z tym problemów, bo nie określam swojego sukcesu przez pryzmat wyników transakcji z jednego tygodnia czy miesiąca, a raczej podsumowuję swój sukces lub porażkę na koniec roku. Wiem, że żeby na koniec roku wyjść na plus, muszę być cierpliwy i zdyscyplinowany za każdym razem, kiedy mam kontakt z rynkiem. Handluję tak, jakby ktoś przyłożył mi do głowy pistolet i krzyknął, że jeżeli następna transakcja nie zakończy się sukcesem, to mnie zastrzeli… ty też POWINIENEŚ tak podchodzić do gry na Forex.

Jeśli miałbyś pistolet przystawiony do głowy, to… powiedziałbyś „Nie” O WIELE WIĘKSZEJ LICZBIE transakcji

Wielu traderów ma tendencję do wchodzenia na rynek z powodu znudzenia spowodowanego oczekiwaniem na pojawienie się sygnału o wysokim prawdopodobieństwie wygranej, albo po prostu dlatego, że mają taką chęć. To są błędy, których prawdopodobnie w ogóle byś nie popełniał, jeżeli jakiś krzepki bandyta trzymałby lufę pistoletu przy twojej skroni i groził, że wystrzeli, jeżeli następna transakcja się nie uda…

Założę się, że jeżeli taki „dżentelmen” groziłby ci pistoletem za każdym razem, kiedy  rozważasz interakcję z rynkiem, to handlowałbyś w sposób o wiele bardziej cierpliwy, precyzyjny i bardziej zdyscyplinowany niż robiłeś to wcześniej. Tak więc powstaje pytanie… jeżeli JESTEŚ W STANIE grać w ten sposób… to czemu TEGO NIE ROBISZ? Odpowiedź: Brak ci odpowiedniego nastawienia. Musisz wdrożyć odpowiednie podejście, dzięki któremu nie będziesz poddawał się pokusom i nie będziesz handlował bezmyślnie. Odpowiednie nastawienie wiąże się z cierpliwością i dyscypliną, nie można też zapominać o ryzyku, na które wystawiasz się za każdym razem.

Jednak nie myśl, że to podejście spowoduje u ciebie pewien rodzaj presji. W rzeczywistości chodzi o to, by wyobrazić sobie, że ktoś przystawia ci pistolet do głowy i że cię zastrzeli JEŚLI wejdziesz w nieudaną transakcję. A więc jeżeli nie podejmiesz żadnego działania, to przeżyjesz… CZYLI nie stracisz pieniędzy. Uważam, że to tak ciekawy pomysł, że wielu tracących traderów powinno na chwilę go przemyśleć.

Chciałbym także zauważyć, że nawet jeśli wdrożysz tę taktykę, to może się i tak zdarzyć, że będziesz miał nieudane transakcje. To część gry, więc nie powinieneś z tego powodu reagować zbyt emocjonalnie.

To podejście oznacza tylko tyle, że jeśli nie mamy naprawdę dobrego setupu, to nie gramy. Jeżeli wyćwiczysz dobrą strategię na demo, to nie powinieneś mieć żadnych wątpliwości, czy warunki  z  planu zostały spełnione czy nie. Musimy rozwijać rutynę cierpliwego siedzenia z boku i „czajenia się” na dobre setupy. Jeśli naprawdę miałbyś pistolet przy głowie, który wystrzeliłby, jeśli tylko poniesiesz porażkę, to o wiele częściej mówiłbyś „Nie” ogromnej liczbie niepotrzebnych transakcji, bo za kilka dni zawsze może się pojawić coś o wiele lepszego.

Używaj taktyki „pistoletu przyłożonego do skroni”, by zachowywać dyscyplinę

Traderzy najczęściej zaczynają swoją przygodę z tradingiem pełni entuzjazmu oraz pozytywnych nawyków. Jednak powoli, lecz nieustannnie zbaczają z tej drogi po kilku dużych stratach, a potem odkrywają, że ciągle chcą, by ich rachunek wrócił do poziomu breakeven. Zwykle traderzy wpadają w ten stan przez podejmowanie głupich decyzji, takich jak ryzykowanie zbyt wiele lub granie na podstawie sygnałów niskiej jakości. Możesz być mniej skłonny do wpadnięcia w złe nawyki, jeśli handlujesz tak, jakby każda transakcja była sprawą życia lub śmierci. Oczywiście jeżeli stracisz, to faktycznie nadal będziesz żyć, ale kluczową myślą tego artykułu jest to, że powinieneś unikać pewnego rodzaju niefrasobliwości cechującej wielu traderów oraz nie zapominać, że najważniejszą sprawą jest, żeby nadal być w grze. Żeby nie zejść z właściwej ścieżki i nie wpaść w błędne koło emocjonalnych decyzji, możesz sobie wyobrażać, że następna transakcja może być sprawą życia lub śmierci.

Poniżej przykład wykorzystania omawianej taktyki…

… Wyobraź sobie realną sytuację, że ktoś grozi ci strzałem z pistoletu i mówi, że od następnej wygranej transakcji zależy twoje życie. Kiedy sobie to wyobrazisz, to powinieneś następnie zdecydować, czy masz zagrać na podstawie tego setupu, ponosząc jednocześnie konsekwencje w przypadku porażki. Jeżeli nie czujesz się całkowicie pewnie w kwestii tego setupu i nie spełnia on kryteriów z planu… po prostu nie wchodzisz i „pozostajesz przy życiu”, by móc zagrać następnego dnia.

Sugeruję wykonywanie tego ćwiczenia przed każdą interakcją z rynkiem. Małe sprostowanie… lepiej nie używaj do tego prawdziwego pistoletu… wiem, że to może brzmieć jak szaleństwo, ale muszę to napisać z powodów prawnych. To wszystko ma się odbywać tylko w wyobraźni… naprawdę chcę, byś traktował trading poważniej, chodzi tu w końcu o twoje pieniądze. Nie ryzykuj swojego „życia” na sygnały słabej jakości… to niewarte zachodu.

Ta technika prowadzi do mniejszej ilości błędów i do tradingu okazjonalnego, ale może też zmniejszyć twoje wątpliwości i strach, co ostatecznie może doprowadzić do szybszego osiągnięcia sukcesu na Forex. Żeby handlować w ten sposób, musisz przezwyciężyć strach przed stratą i przed ryzykowaniem kapitału… nieodłączną częścią tej metody jest brak wahania… kiedy wyczekiwany setup się pojawi, to wtedy grasz bez wahania, bez zgadywania.

Wielu traderów nie jest w stanie myśleć w ten sposób, bo nie są właściwie pewni, czy dane zachowanie rynku spełnia założenia z planu czy nie. Używanie zagmatwanych, chaotycznych wskaźników także może być źródłem tego problemu. Najpierw powinieneś upewnić się, czy masz dobrą strategię, tylko wtedy możesz zacząć grać jak snajper lub – używając metafory z tego artykułu – jakbyś miał przyłożony do głowy pistolet.

Zauważyłem, że rzadsze przebywanie na rynku oraz niezwracanie uwagi na sygnały gorszej jakości uchroniło mnie przez te lata od wielu porażek. Jeśli naprawdę będziesz używał opisanego tutaj sposobu, to będziesz mieć o wiele mniej transakcji, a dzięki temu wzrośnie procent udanych transakcji i ogólny zysk.

Bardzo krótki komentarz tłumaczki:

Nial w swoich artykułach często pisze, że jedną z najważniejszych spraw dla tradera jest mentalne przygotowanie na to, że każda transakcja może zakończyć się porażką. Wiedząc o tym, powyższy artykuł na pierwszy rzut oka może się wydawać niespójny z wcześniejszymi twierdzeniami australijskiego tradera. Proponowany przez niego eksperyment myślowy, w którym jedna porażka decyduje o życiu lub śmierci może się wydawać przesadą, bowiem nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się stanie. Stoicy często pisali, że objawem życiowej mądrości jest umiejętność rozróżniania tego, na co mamy wpływ (nastawienie, zachowanie), od okoliczności zewnętrznych, których nie jesteśmy w stanie zmienić. Dzięki temu myślenie i działanie może być w całości ukierunkowane na to, co może rzeczywiście polepszyć sytuację. Umiejętność rozdzielenia tych spraw jest istotna zwłaszcza w kontakcie z rynkiem. Nie możemy kontrolować tego, jak zachowa się cena, możemy jednak zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu, wyrabiając w sobie cechy takie jak dyscyplina w działaniu zgodnie z przyjętymi wcześniej wytycznymi oraz cierpliwość. Opisany w artykule eksperyment pokazuje w istocie stoicki tok myślenia. Nawet grając na podstawie dobrego sygnału nie można mieć pewności, że próba nie zakończy się porażką, a więc zgodnie z ultimatum – drugiej szansy nie będzie, lecz jedyne, co można zrobić w takim przypadku, to zmaksymalizować warunki zależne od nas tak, żeby tylko los, czyli rynek, mógł przechylić szalę na naszą niekorzyść.

Na szczęście w życiu mamy zwykle drugą szansę, którą można wykorzystać do naprawienia błędów.