Czy złoty jest mocno niedoszacowany. W 2017 roku może się umocnić nawet o 5 proc.

1688

Komentarz

Zdaniem analityków polska waluta jest obecnie mocno niedoszacowana, ale w przyszłym roku jej notowania powinny się poprawiać. Jak przewiduje Adam Dakowicz, prezes funduszu AgioFunds TFI, złoty może zyskać do końca przyszłego roku nawet 5 proc. Dodaje przy tym, że w 2017 roku raczej nie należy się spodziewać podwyżek stóp procentowych. Ewentualnych zmian RPP może dokonywać dopiero w ostatnim kwartale przyszłego roku.

– Budżet w 2016 roku prezentował się wyjątkowo dobrze mimo to złoty słabł. Skala tego osłabienia nie była jednak duża i jeśli spojrzymy na koszyk złotego do innych walut, to okaże się, że zmiana wynosiła 3–4 proc., więc nie jest to żadna rewolucja. Jestem jednak przekonany, że złoty jest w tej chwili niedowartościowany. Kiedy tylko zobaczymy efekty lepszej absorpcji środków unijnych, a gospodarka nieco przyspieszy, to złoty powinien się zacząć umacniać – prognozuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Adam Dakowicz, prezes zarządu AgioFunds TFI.

Obecnie euro kosztuje 4,4 zł, natomiast za jednego dolara trzeba płacić 4,22 zł. Większość analityków jest zgodna, że złoty jest obecnie mocno niedoszacowany i w przyszłym roku powinien się umacniać. Prezes zarządu funduszu AgioFunds TFI przewiduje, że w skali roku polska waluta może zyskać w 2017 roku 5 proc.

– Spodziewam się, że za rok umocnienie złotego wobec walut wyniesie ok. 5 proc. – prognozuje Adam Dakowicz.

Obecnie wysoko kształtuje się kurs dolara, głównie na fali spekulacji dotyczących polityki nowego prezydenta Donalda Trumpa i ostatnich wydarzeń w USA. W ubiegłym tygodniu amerykański Fed podniósł stopy procentowe o 0,25 punktów bazowych (główna stopa została podniesiona do 0,50–0,75 proc. z poziomu 0,25–0,50 proc.) zgodnie z oczekiwaniami analityków. Jednocześnie szefowa Fed Janet Yellen zapowiedziała trzy kolejne podwyżki stóp w 2017 roku.

– Uważam, że podwyżki w Stanach przesuwają nieco globalną politykę monetarną. Zaczynamy wychodzić z dotychczasowego, ogólnego konsensusu i oczywiście będzie to miało wpływ również na polski rynek. Na razie nie widać jednak u nas żadnej presji inflacyjnej i nie ma powodów, by Rada Polityki Pieniężnej działała szybko. Myślę, że nie ma przestrzeni do spadku stóp procentowych, zresztą obecnie nikt raczej się tego nie spodziewa – mówi Adam Dakowicz.

Na początku grudnia Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny zadecydowała o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Główna stopa referencyjna utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie 1,5 proc. W ciągu trzech ostatnich lat RPP obniżała stopy procentowe łącznie dziesięć razy, obniżając stopę referencyjną z 4,74 proc. do obecnego poziomu. Ostatnia obniżka o 50 punktów bazowych miała miejsce w marcu 2015 roku. Według zapowiedzi prezesa NBP i oczekiwań dużej części analityków pierwsze podwyżki stóp procentowych nastąpią nie wcześniej niż w 2018 roku. Zdaniem prezesa zarządu AgioFunds TFI Adama Dakowicza będą one przebiegać stopniowo.

– Nie należy się spodziewać szybkiego wzrostu stóp procentowych ani w Polsce, ani w skali globalnej. Będzie to raczej proces bardzo powolnego, delikatnego wychodzenia z tej dotychczasowej polityki. Gdyby podwyżki stóp miały przebiegać zbyt szybko, mielibyśmy problem z dostosowaniem całej gospodarki realnej i mogłoby się to skończyć szokiem. Myślę, że zamysł decydentów zarówno w Polsce, jak i na świecie jest taki, żeby bardzo łagodnie wyprowadzać stopy procentowe z niskich rejestrów. Wówczas jest szansa, że będzie to operacja bezbolesna dla reszty gospodarki – mówi Adam Dakowicz.