Zawartość hossy w hossie

psychologia inwestowania

1776

Postarajmy się wyobrazić taką sytuację. Na polskim rynku od ładnych kilku lat trwa trend wzrostowy. Co chwilę słyszymy o nowych rekordach indeksów. Wpływa to pozytywnie na rynek, ponieważ pojawia się coraz więcej inwestorów indywidualnych oraz osób lokujących oszczędności na przykład w funduszach inwestycyjnych.

Jednak co kilka tygodni przypomina o sobie niedźwiedź. Pojawiają się gwałtowne i szybkie spadki. Główne indeksy lecą na łeb na szyję. Warto zwrócić uwagę na dynamikę tych ruchów – ewidentnie mamy nieraz do czynienia z paniką. Ale mija kilka dni i… po krzyku. Kursy znów podążają na północ, wywołując uśmiech i zadowolenie graczy.

Hossa stała się popularnym, „ekonomicznym” wyrazem uwielbianym przez prasę, telewizję, komentatorów, analityków… Ale czy zastanawialiście się, Szanowni Czytelnicy, na czym ta hossa polega? Z pewnością odpowiecie, że podczas hossy (jak i trendu wzrostowego) co jakiś czas pojawiają się nowe szczyty i każdy kolejny dołek również jest wyższy od poprzedniego. To oczywiście słuszna i prosta w interpretacji definicja.

Spotkałem się jednak z opiniami, że hossę charakteryzuje większa ilość dni wzrostowych. Poniżej chciałbym prześledzić dość popularny tok rozumowania posiadacza akcji.

Poniższa tabela przedstawia 7 dni trwania inwestycji. Pokazany jest kurs w danym dniu (dla uproszczenia wziąłem tylko kursy zamknięcia przykładowej spółki) oraz myślenie/zachowanie inwestującego:

dzień kurs zachowanie i „myślenie”
1 80 kupiłem akcje po 80zł, TP 100, SL 58, powinny jutro ostro wybić się w górę
2 75 oczekiwanie na upragniony wzrost – pierwszy stres, ale jeszcze jest ok, przecież nie mogę oczekiwać, że kurs pójdzie na północ zaraz po zakupie, nieprawdaż?! (mówiłem wczoraj coś innego? eee… raczej nie, zdawało się wam)
3 60 nadal brak wzrostu, a nawet gorzej – kurs dziś runął o 20% i nie wygląda to dobrze, jutro trzeba wyrzucić, jeśli jeszcze spadnie; fatalny dzień; dwa dni mocnych spadków – to chyba początek bessy
4 65 ufff… parę punktów odrobionych, ale to i tak mnie mało pociesza – do ceny zakupu jeszcze daleko
5 62 KATASTROFA! wczorajszy dzień to była korekta spadków a dziś znów sypią.
UWAGA!! Początkujący trader sprzeda dziś papier. Początkujący, ale uczący się (książki, szkolenia, znajomi) ustawi SL pod ceną minimalną sprzed dwóch dni. Trader profesjonalny sprzedał na spadku i teraz odkupuje.
6 63 Spółka odbiła tylko złotówkę, jest bardzo słaba – trzeba się jej pozbyć
7 102 Cierpliwi zostali wynagrodzeni

W kolumnie kurs na czerwono zaznaczyłem dni spadkowe, a na zielono dni wzrostowe. Proszę zwrócić uwagę, że ich ilość jest równa!! 3 wzrostowe i 3 spadkowe, a mimo to pojawiła się panika u inwestora. Problem jest czysto psychologiczny (oczywiście w przykładzie odrobinę przerysowany). Lubimy gdy wszystko idzie po naszej myśli i denerwujemy się, gdy tak nie jest. Niby wiemy, że na rynku króluje byk, jednak każde pojawienie się niedźwiedzia odbieramy bardzo negatywnie.

Proste badania, jakie ostatnio przeprowadziłem dowiodły, że mimo wzrostu kursu, ilość dni wzrostowych nie jest większa od ilości dni spadkowych.

Oto wyniki badania:
1. Ilość czarnych i białych świec dziennych
2. Ilość dni kończących się wzrostem i spadkiem w stosunsunku do zamknięcia z dnia poprzedniego (w tabeli oznaczone jako „ilość i % dni wzrostowych/spadkowych”; pomijam dni kończące się brakiem zmiany.

badany okres do 14.01.2003 do 5.01.2007
instrument kontrakty terminowe na wig20
ilość sesji 1004
1) ilość i % czarnych świec 513 (51%)
1) ilość i % białych świec 491 (49%)
2) ilość i % dni wzrostowych 538 (54,5%)
2) ilość i % dni spadkowych 446 (45,5%)

Tytułowa zawartość hossy w hossie wynosi więc raptem nieco ponad 50%. Tylko wysoka „kaloryczność” białych świec i dni kończących się wzrostem względem poprzedniego zamknięcia powodują, że delektujemy się nowymi szczytami.

Osobiście pozytywnie odbieram taki wynik doświadczenia. Spodziewam się korekty każdego impulsu i nie wpadam w panikę, gdy ruch przeciwny do zakładanego wydłuża się w czasie(proszę zwrócić uwagę na różnicę między korektą wydłużacjącą się w czasie a korektą o wydłużonym zasięgu wartościowym).