W najbliższych kwartałach Fed będzie prowadził znacznie ostrzejszą niż w innych krajach politykę monetarną – uważa Jerzy Nikorowski z BM Banku BGŻ BNP Paribas. Powodem jest stabilne od dłuższego czasu tempo wzrostu amerykańskiego PKB, znacznie niższa niż np. w strefie euro stopa bezrobocia oraz potencjalna presja inflacyjna, którą może wywołać zapowiadana przez Donalda Trumpa polityka gospodarcza.
– Wyzwania stojące przed Rezerwą Federalną są zupełnie innego rodzaju, aniżeli problemy, z którymi się spotyka dzisiaj EBC – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jerzy Nikorowski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego w Biurze Maklerskim Banku BGŻ BNP Paribas. – Amerykańska gospodarka znajduje się już na innym poziomie cyklu koniunkturalnego niż europejska, ponieważ PKB w Stanach Zjednoczonych rośnie już od dłuższego czasu – dodaje.
Tempo wzrostu gospodarczego w USA ani razu w obecnym dziesięcioleciu nie spadło poniżej 1,3 proc. rocznie, a w 2015 roku dynamika amerykańskiego PKB sięgała blisko 3,0 proc. Tymczasem w gospodarce strefy euro jeszcze w 2013 roku obserwowaliśmy recesję, a ostatnie kwartały przyniosły wzrost nie przekraczający 1,7 proc.
Znaczna różnica widoczna jest także w odczytach dotyczących stopy bezrobocia. Za oceanem według danych za listopad bez pracy pozostawało zaledwie 4,6 proc. osób w wieku produkcyjnym, podczas gdy październikowe dane ze strefy euro wykazały aż 9,8 proc. bezrobocia (co i tak było wynikiem najlepszym w obecnej dekadzie).
– Ciekawostką jest to, że po wyborach prezydenckich w USA doznaliśmy nowej wizji gospodarczej tego kraju, która dotychczas jeszcze nie jest wdrożona, natomiast w dużym stopniu może się opierać na tym, że kapitał zagraniczny, kapitał portfelowy oraz inwestycyjny będzie coraz mocniej powracał do Stanów Zjednoczonych – tłumaczy analityk.
Inwestorzy oczekują, że rządy Donalda Trumpa przyniosą zwiększoną stymulację fiskalną, objawiającą się w postaci obniżek podatków oraz ulg dla przedsiębiorców a także wzrostem inwestycji realizowanych przez rząd.
– Pośrednio może to mieć wpływ na inne decyzje Rezerwy Federalnej odnośnie do ścieżki stóp procentowych. Dlatego zakładamy, że w Stanach Zjednoczonych stopa referencyjna Fed w najbliższych kwartałach może się piąć w górę znacznie szybciej, niż może to mieć miejsce w innych krajach – przewiduje analityk DM BGŻ BNP Paribas.
Podczas ostatniego grudniowego posiedzenia Fed zdecydował się na podniesienie stóp procentowych do poziomu 0,5–0,75 proc., jednocześnie deklarując, że przyszły rok przyniesie kolejne podwyżki.
– Tymczasem obszary, które są zarządzane przez Europejski Bank Centralny, prowadzą odmienną politykę gospodarczą. Wzrost gospodarczy, który odbywa się przykładowo na południu Europy oraz na północy, jest na zupełnie różnym poziomie. Dlatego decyzje EBC muszą być dopasowane do wszystkich krajów objętych wspólną walutą – stwierdza Nikorowski.
Podczas listopadowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego pozostawił główną stopę procentową na zerowym poziomie. Jednocześnie EBC do końca kwietnia przyszłego roku będzie nabywał obligacje emitentów ze strefy euro o wartości 80 mld euro miesięcznie, a następnie do grudnia 2017 roku planuje kontynuować skup w zmniejszonej ilości wynoszącej 60 mld euro na miesiąc.