Co powoduje, że za szybko wychodzimy z pozycji, która mogłaby wygenerować dużo większe zyski? Dlaczego nie potrafimy zamknąć stratnej pozycji w odpowiednim czasie? Dlaczego przesuwamy zlecenie STOP LOSS? Dlaczego jak nie mamy otwartej pozycji świetnie przewidujemy ruchy rynku, lecz kiedy zaczynamy grać wszystko działa przeciwko nam? To bardzo popularne pytania, które zadaje sobie część inwestorów na całym świecie. Generowanie zysków odbywa się nie tylko poprzez zaawansowane wyliczenia i perfekcyjnie opanowaną zarówno analizę techniczną jak i fundamentalną. Każda otwarta pozycja jak i jej zamknięcie, poprzedzone jest procesem decyzyjnym, na który składa się szereg zmiennych czynników zależnych zarówno od naszego nastawienia jak i wszelakich bodźców zewnętrznych. To jak radzić sobie z własnymi słabościami i jak pozbyć się nawyku popełniania tych samych błędów, postaram się w miarę jasno i przejrzyście przedstawić w poniższym artykule. Niemniej jednak, generalizowanie określonych zachowań i ich przyczyn powoduje, że nie zawsze rady ich dotyczące będą miały zastosowanie dla każdego. Należy pamiętać, iż praca nad samym sobą jest żmudna i czasochłonna, gdyż sami musimy znaleźć i wypunktować swoje błędy. Dlatego też nie zalecam podchodzenia do poniższego artykułu jak do wyznacznika dobrego inwestowania, lecz jak do przykładu, w którym być może będzie można znaleźć coś dla siebie
1. Fakty i mity na temat rynku
- Cechy charakterystyczne
Zanim zaczniemy inwestować warto skupić się na przedmiocie naszych inwestycji. Ze względu na swoją dostępność, najbardziej popularnymi wśród inwestorów stają się instrumenty pochodne. Warto zapytać, dlaczego tak się dzieje. Po pierwsze instrumenty pochodne takie jak np. kontrakty CFD wykorzystują dźwignię finansową. Posiadając 10000 zł, przy dźwigni 100:1 mamy możliwość operowania kwotą 1 000 000 zł. Dzięki niej możemy generować zyski z niewielkich różnic kursowych. Jeżeli kurs instrumentu, na którym inwestujesz wzrośnie o 0,25%, to będzie to oznaczało zysk w wysokości (1 000 000 X 0,25%) 2500 zł, który może być wygenerowany w ciągu paru minut. Jednak w przypadku niekorzystnego ruchu, tracimy 25% początkowego kapitału – wysokie zyski okupione są dużym ryzykiem przy zbyt dużym lewarowaniu.
Po drugie płynność rynków. Płynność ta gwarantuje, że nasze zlecenie zostanie zrealizowane w oczekiwanym czasie po zadanej cenie. Handel na instrumentach pochodnych odbywa się niemalże przez całą dobę, co pozwala na dobieranie godzin gry według własnych potrzeb.
Kolejną zaletą jest możliwość zarabiania na spadkach oraz łatwość dostępu. Nie ma większego problemu ze znalezieniem odpowiedniej instytucji, dzięki której będziemy mogli zawierać transakcje.
Ważnym aspektem są bardzo niskie spready, czyli różnice pomiędzy ceną kupna a ceną sprzedaży. Mały spread to mniejsza „opłata”, jaką musimy ponieść podczas otwierania pozycji. Brokerzy często wykazują swoją przewagę na rynku właśnie poprzez niskie spready.
- Inwestowanie to nie hazard
Wszystkie te cechy instrumentów pochodnych powodują, że stają się one wyjątkowo atrakcyjne, a wizja szybkiego zarobku często przesłania racjonalne podejście do inwestycji. Niemniej jednak zarówno instrumenty pochodne, akcje, a nawet obligacje obarczone są ryzykiem – często natomiast można usłyszeć w reklamach, bądź od znajomych, że możliwe jest inwestowanie bez ponoszenia ryzyka. Coś takiego nie istnieje – zatem pierwszy mit za nami.
Równie często spotykanym mitem jest przekonanie o ogromnym kapitale, bez którego nie można zyskownie inwestować. Większe środki pieniężne dają większe możliwości (pozwalają na inwestowanie na wielu rynkach jednocześnie) jednak nie gwarantują skuteczności. W dzisiejszych czasach posiadając ułamek tego, czym dysponują chociażby banki, możemy stworzyć strategię nie mniej skuteczną niż ich strategie inwestycyjne. Skąd zatem takie przeświadczenie? Otóż ogromna ilość inwestorów podchodzi do inwestycji jak do gry w lotto (dostępność dźwigni finansowej w połączeniu z trafnym wyborem kierunku ruchu generuje pokaźne zyski). Wchodząc w pozycję wielu z nich liczy na szczęśliwe „trafienie” a szansa wygranej, w prostym „logicznym” zestawieniu jest 50/50 (albo rynek pójdzie w górę, albo w dół). Zatem w głowie gracza rodzi się myśl: „skoro mam dostępną dźwignię, nie za dużo środków, więc co stoi na przeszkodzie, aby zagrać all in (celowo używam nomenklatury pokerowej ze względu na duże podobieństwu w procesie decyzyjnym), będę mógł zgarnąć jeszcze więcej”. No właśnie „…zgarnąć jeszcze więcej”, ale również stracić dużo więcej, o czym nie zawsze się pamięta. W przypadku, kiedy taka osoba się pomyli i środki na rachunku zostaną wyzerowane, rozpoczyna się ciekawe zjawisko. Otóż gracz ten na ogół nie szukaprzyczyny swojego niepowodzenia w swoim braku przygotowania, lecz w wielkości środków. Jeżeli miałby więcej to np. korektę, która spowodowała stratę na pozycji, mógłby przetrzymać. Dobre przygotowanie eliminuje takie sytuacje.
- Błędne przekonania
Często można spotkać się ze stwierdzeniem, że na giełdzie sukcesy odnoszą tylko profesjonalni maklerzy i inwestorzy. Oczywiście osoby te mają ogromną wiedzę i doświadczenie jednak każdy może spróbować swoich sił. Poświęcając niewielką część swoich środków, można uczyć się na swoich błędach oraz badać swoje niedoskonałości. Nie zdobywa się przecież doświadczenia odnosząc same sukcesy.
Kolejny mit. Trzeba najpierw zbankrutować, aby móc zacząć zarabiać. Niestety takie nastawienie powoduje, że kiedy nie idzie po naszej myśli tracimy siłę zaangażowania. Skoro trzeba zbankrutować to i tak nie ma po co walczyć. Trzeba zaznaczyć, że owszem błędy mogą prowadzić do wyzerowania rachunku, ale to właśnie ich zrozumienie jest kluczem do sukcesu. Nie zawsze trzeba stracić wszystko, żeby nauczyć się czegoś nowego. Przed rozpoczęciem inwestowania warto dokładnie zapoznać się z podstawami zarządzania wielkością pozycji. Ich znajomość pozwoli nam uniknąć niepotrzebnych strat.
„Profesjonalni traderzy nigdy nie tracą”. Słowa, które stają się pożywką dla wygórowanych celi wśród początkujących graczy – „skoro oni mogą, to dlaczego nie ja?”. Zawodowcy tracą i zyskują, jednak to przewaga zysków determinuje sukces.
2. Jak emocje wpływają na nasze decyzje?
- Jakie błędy są najczęściej popełniane (schemat)?
To, co dzieje się w naszej głowie podczas zawierania transakcji jest bardzo złożone i nie zawsze można znaleźć jednoznaczną przyczynę danego zachowania. Pewne natomiast jest to, że towarzyszą nam emocje. Ich podłoże może wynikać zarówno z typu osobowości danej osoby, jak i czynników zewnętrznych, które można uogólnić do nazwania ich otoczeniem. Nie można wykluczyć emocji całkowicie z naszego życia. Można natomiast nad nimi zapanować albo ukierunkować tak, aby były dla nas korzystne. Należy zaznaczyć, że emocje nie są jedynym problem, któremu musimy stawić czoła. Do wspólnego koszyka należy dołożyć również: własne, błędne przekonania, brak determinacji, szybkie poddawanie się, brak dyscypliny oraz pewności siebie, niechęć do nauki. Oczywiście na pewno można znaleźć jeszcze parę przykładów jednak te wymienione powyżej występują najczęściej. A zatem jak zacząć pracę nad przyszłym sukcesem? Trzeba rozpocząć ją od samego siebie.
Zacznijmy od schematu, który jest zestawieniem najgorszych błędów, jakie można popełnić w trakcie inwestowania. Zapewne część osób, które już ma za sobą ten etap uzna to z banalne i oczywiste, niemniej jednak zwrócenie po raz kolejny uwagi na pewne aspekty, powinno być ciekawą, może nawet zabawną, formą powtórki i usystematyzowania zdobytego doświadczenia.
- Z czego te błędy wynikają?
Zastanówmy się teraz, co z czego wynika. „Wczoraj czytałem, że rynek pójdzie w górę. KUPUJĘ”, często zdarza się, że przeczytamy jakąś wiadomość w gazecie, zobaczymy informacje w telewizji czy też ktoś udzieli nam „dobrej” rady. Podejmowanie decyzji w takich okolicznościach jest wielce ryzykowne bez uprzedniego, solidnego i rzetelnego sprawdzenia czy rzeczywiście rynki będą kierować się w daną stronę. Ponadto należy zdawać sobie sprawę, że wypowiedzi i opinie prezentowane w środkach masowego przekazu docierają do nas z opóźnieniem i nie zawsze są umieszczone w konkretnym horyzoncie czasowym. Impulsywne podejmowanie decyzji bez odpowiedniego sprawdzenia otrzymanych informacji, nawet w życiu codziennym nie przynosi niczego dobrego, tym bardziej nie przyniesie nam korzyści w kontekście inwestowania. Odpowiedni plan działania oraz wybór strategii powinny być głównym wyznacznikiem podejmowanych decyzji. Analiza fundamentalna w połączeniu z analizą techniczną daje naprawdę szeroki obraz sytuacji w kontekście globalnym.
„Jak tylko trend się odwróci, zrealizuję zyski” – krótkie korekty lub wahania są tłumaczone na przeróżne sposoby. Zawsze jednak towarzyszy im pewność, że zaraz rynek pójdzie w naszą stronę. Znów odpowiednia analiza pozwoli nam wyczekać takie momenty lub wybrać taki czas wejścia, który mieściłby się w przedziale naszych przewidywań.
„Przecież nie wyjdę ze stratą” – najczęściej spotykane tłumaczenie przetrzymania pozycji. Strach przed stratą oraz ślepa wiara w odwrócenie sytuacji na rynku przesłania często racjonalne przesłanki, że nasza otwarta pozycja nie będzie zyskowna.
„Jeszcze 10 punktów i strata będzie do zaakceptowania” – wymyślamy sobie wciąż różne kwoty, które wydają nam się stratą, którą możemy przyjąć. Im bardziej strata się pomniejsza, tym kwota ta bardziej jest zmniejszana. Im strata się powiększa, tym kwota się powiększa.
„O, teraz już tylko parę chwil i może uda się trochę zarobić” – Nie wychodzimy ze wcześniej ustaloną w głowie stratą, lecz czekamy do momentu, kiedy choć trochę będziemy na plusie. Bez ustalonych zasad i planu rzucamy się na żywioł i czekamy, co nastąpi. Decyzje zmieniają się wraz ze zmianą sytuacji na rynku, co upośledza możliwość rzeczowego określenia sytuacji, przez co nie jesteśmy w stanie wybrać momentu, w którym należy zamknąć pozycję.
„Nie no teraz za późno żeby wyjść z pozycji” – moment, kiedy straty przekroczyły nasze oczekiwania okazuje się momentem, kiedy wiara w odwrócenie sytuacji jest największa. Kolejne kwoty na minusie robią coraz mniejsze wrażenie.
„Dlaczego to wciąż spada, przecież wszystkie dane wskazują na rynek byka” – w tym momencie zaczynamy się zastanawiać nad sensownością pozycji. Znów brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego nie pozwala nam określić, co z czego wynika i jakie będą tego konsekwencje.
„To na pewno punkt zwrotny, uśrednijmy pozycję, zlecenie KUPUJ” – nasze nerwy są już tak zszargane, że każdy minimalny „postój” ceny podczas spadku jest dla nas przesłanką do odwrócenia trendu. Nie dość, że nie wyszliśmy wcześniej z pozycji, to w oczekiwaniu na ogromne zyski i „odkucie” się dokonujemy ponownego zlecenia długiego. W wyobrażeniu gracza, jak rynki ruszą w górę, to nowa pozycja odrobi straty pierwszej a następnie zacznie zarabiać.
„Nie no teraz nie mogę zamknąć takiej pozycji, strata jest za duża” – poziom kwoty na minusie jest zatrważający, jednak nie zmienia to naszego przeświadczenia o tym, że skoro otwarta została kolejna pozycja to musi to przynieść zyski. Strata jest już tak duża, że nie jesteśmy w stanie sami pozbawić się takiej kwoty, czyli zamknąć obu pozycji.
„Co robię źle?! Pewnie znowu mam pecha” – początek zrzucania winy na bliżej nieokreśloną materię kosmiczną.
„Teraz to już absolutne dno, rynek musi pójść do góry” – kolejne oszukiwanie samego siebie spowodowane brakiem planu.
„Cholera dolar też traci” – krótki rzut oka na sytuację na innym rynku. Stanowczo za późno i przede wszystkim też bez odpowiedniej analizy. Pierwszy moment, kiedy uświadamiamy sobie, że pozycja mogła być błędem.
„To już za dużo, zamykam pozycję” – gracz zamyka pozycję i bierze stratę. Nałożenie się negatywnej przesłanki na innym rynku uświadomiło go w przekonaniu, że rynek rzeczywiście będzie spadał.
„Kogo obchodzi krótka korekta” – coś co na samym początku oznaczało pewny sygnał mówiący o tym, że rynki pójdą w górę, teraz okazuje się tylko błahostką. Nieistotnym ruchem bez żadnego znaczenia dla zachowania rynku.
„A może jednak, KUPUJĘ” – odbicie powyżej poprzedniego dołka daje do myślenia. Emocje po poprzedniej pozycji wciąż nie pozwalają racjonalnie myśleć. Pomimo tego następuje pierwsza trafna pozycja.
„Pewnie kolejna korekta, SPRZEDAJ” – przeświadczenie o trafności naszej decyzji powoduje, że powoli stajemy się ekspertami nowej sytuacji, tym bardziej, jeżeli kolejna decyzja jest trafna. Pierwsze zarobione pieniądze, to nic, że stanowią ułamek poprzednich strat ich znaczenie psychologiczne rekompensuje je z nawiązką.
„Teraz wszystko jasne. To trend boczny. Zamykam pozycję kolejne i kolejne zlecenie kupuj” – ponownie brak planu i odpowiedniego horyzontu czasowego powoduje, że z ruchu, który tak naprawdę jest testowaniem poziomu wsparcia, wyczytujemy to, co najbardziej
w danej chwili nam odpowiada. Kolejne trafne decyzje jeszcze bardziej nas w tym uświadamiają.
„Wszystko według planu. Zamykam pozycję, składam zlecenie SPRZEDAJ” – teraz to już jesteśmy profesjonalistami w pełni. To, co było wcześniej jest już dawno zapomniane. Zyski wciąż nie pokrywają poprzednich strat, ale mając tak świetną ocenę sytuacji na pewno będziemy w stanie wygenerować znaczne zyski.
„HURRA! Zamykam pozycję. Kolejne zlecenie KUPUJ. Kto powiedział, że inwestowanie jest trudne?” – no tak kolejne sukcesy i kolejne, coraz silniejsze przeświadczenie o swoim genialnym wyborze. Jeżeli wcześniej gracz posiadał choć trochę czujności tak teraz wyzbył się jej całkowicie.
„Czas na zyski zamykam pozycję”- w tym miejscu występuje kolejny bardzo pospolity błąd. Zmniejszanie własnych możliwości zysku. Kwota na plusie, niewiele większa niż wcześniej jest wyznacznikiem zakresu danego ruchu. Przecież nie można być pazernym.
„Teraz wszyscy myślą, że będzie szło do góry. Oszukam ich, zlecenie sprzedaj” – niepodważalna pewność siebie połączona z chytrością jaką wykazujemy wtedy, kiedy jesteśmy „na fali” jeszcze bardziej powoduje to, że widzimy to co chcemy, a nie to co jest.
„Ok, jeżeli cena dojdzie tak wysoko, że straty wyrównają zyski to zamykam pozycję” – zarobione pieniądze stają się nowym wyznacznikiem strat. Przecież dopiero co je zarobiliśmy, jesteśmy tak jakby do przodu więc jak wyjdziemy na zero to nie będzie tak źle, nieduże ryzyko jakie trzeba ponieść w celu przeczekania „korekty”.
„Cholerny rynek” – o ile przy pierwszej pozycji towarzyszył nam strach i nadzieja, przy drugiej euforia, tak przy obecnej towarzyszy nam gniew. Jest on spowodowany przeświadczeniem, że znowu „coś’ nas oszukuje.
„Już przecież nie może pójść wyżej!” – to samo mówiliśmy jakiś czas temu odnośnie spadków. Gniew zaburza jasność określenia nowej sytuacji, a tym bardziej nie pozwala nam na wyciągnięcie wniosków.
„Dlaczego zawsze ja?” – no tak przed chwilą byliśmy nieomylnymi inwestorami, teraz jesteśmy ofiarą globalnego spisku. Czy słusznie?
„Dolar odbił. Kto powiedział, że inwestowanie jest łatwe” – analogiczna sytuacja jak wcześniej. Jednak brak wyciągniętych wniosków i utrata wiary w jakiekolwiek powodzenie powoduje pełne zobojętnienie. Już nie jesteśmy rekinami światowej finansjery.
„Margin level reached” – przychodzi moment kiedy środki na rachunku nie są wystarczające do zabezpieczenia pozycji. Musi ona być natychmiastowo zamknięta. W zależności od brokera albo musimy to zrobić sami albo odbywa się to automatycznie. Wtedy właśnie dopada nas otępienie, bezsensownie patrzymy w ekran przez parędziesiąt minut.
„Kochanie w tym roku nie jedziemy na Kanary” – gorsze od przyznania się do porażki przed samym sobą jest przyznanie się do niej naszym bliskim. Co więcej rozpoczynając grę jesteśmy nastawieni na olbrzymie zyski, więc na ogół snujemy piękne plany na podróże i nowe samochody. Nasi bliscy, widząc nasz zapał i nie rozumiejąc podstawowych nazw, którymi się posługujemy mówiąc o giełdzie, wierzą w nasz profesjonalizm. Sprawienie zawodu zarówno samemu sobie jak i bliskim, często doprowadza do zaniechania jakiejkolwiek kontynuacji gry na giełdzie lub powoduje zobojętnienie na straty, co może oznaczać traktowanie giełdy jak kasyna. Jeżeli wybierzemy pierwsze rozwiązanie, nic wielkiego nie stracimy, najwyżej możliwość nauczenia się czegoś więcej na temat giełdy. Nie każdy jest w stanie się tak poświęcić, aby pracować każdego dnia nad sobą. Być może taka osoba poradzi sobie dużo lepiej otwierając jakiś własny biznes.
Można też zacisnąć zęby, przyjąć stwierdzenie mówiące, że „każda porażka jest nawozem sukcesu” i zacząć pracę nad sobą, nad własną psychiką i nad zwiększaniem umiejętności analitycznych i własnego doświadczenia. Większość z popełnianych błędów jest łatwa do wytłumaczenia. Są jednak takie, z których istnienia sami musimy zdać sobie sprawę.
- Jak stworzyć plan inwestora oraz jakie jest jego zadanie?
Jak widać na powyższym przykładzie, większość niepowodzeń wynika ze słabego przygotowania. Wybieranie momentów wejścia od tak, jest bardziej zabawą w ruletkę niż świadomym inwestowaniem. Skuteczna strategia musi opierać się na dokładnie przygotowanym planie. Musimy mieć możliwość wglądu do niego w każdej chwili. Ponadto rzetelne przestrzeganie jego postanowień pomoże nam w utrzymaniu dyscypliny. Nasz plan powinien być umieszczony w odpowiedniej tabeli. Powinna ona zawierać datę kiedy pozycja została otwarta, wykorzystywany instrument, wielkość pozycji (kiedy już zaczniemy inwestowanie warto spędzić trochę czasu nad literaturą dotyczącą wielkości pozycji i jej zarządzaniem), przedział ceny, w którym może nastąpić otwarcie pozycji, rodzaj pozycji, przesłanki, które według nas potwierdzają wybrany zakres, cenę wyjścia wraz z powodem jej wyboru, wynik końcowy. Na tym etapie można by skończyć, jednak proponuję wstawić jeszcze jedno pole – stan psychiczny w jakim się znajdujemy podczas zawierania transakcji. Stan ten podzielić na 5 rodzajów: gniew, rozdrażnienie, euforia, radość, obojętność. Jeżeli wybierzemy już ten, który uważamy, że towarzyszy nam w trakcie inwestowania, określmy z czego wynika. W ten sposób łatwiej zacząć pracę nad samym sobą. Tabela może być dowolnie modyfikowana jeżeli uznamy, że coś jeszcze trzeba do niej dodać.
Data transakcji | Instrument | Wielkość pozycji | Sell/Buy | Przedział cenowy wejścia | Przedział cenowy wyjścia | Wynik końcowy | Stan psychiczny |
Dlaczego taka cena wejścia? | |||||||
Dlaczego taka cena wyjścia? | |||||||
Dodatkowe uwagi |
Tabelka może mieć formę dziennika umieszczonego w folderze na dysku twardym. Do każdej transakcji będziemy mogli dołączyć zrzut z ekranu monitora przedstawiający sytuację z danego dnia na rynku oraz artykuły i wypowiedzi potwierdzające nasze przewidywania.
- Co to są emocje i jaki mają na nas wpływ?
Skupmy się teraz na ostatniej kolumnie tabeli. Nasz stan psychiczny opisujemy w postaci emocji, które nam w danej chwili towarzyszą. Wyraz emocja oznacza silne odczucie o charakterze pozytywnym lub negatywnym. Jej rodzaj zależy od stanu psychicznego, któremu może towarzyszyć np. gniew lub euforia. Wielu profesjonalnych inwestorów stwierdza, że emocje mają na nas największy wpływ w procesie podejmowania decyzji. Przyjrzyjmy się zatem tym najpopularniejszym, które zostały wymienione wcześniej.
Rozdrażnienie i gniew. Załóżmy, że na podejmowanie decyzji dotyczących naszych inwestycji mamy czas zaraz po tym jak wrócimy z pracy, praca jest stresująca i czujemy rozdrażnienie. Ponadto w naszej tabeli widzimy, że nie wypełniamy założonego planu lub nasze decyzje nie przynoszą korzyści. Nasze niepowodzenia mogą zatem wynikać z naszego rozdrażnienia sytuacją w pracy lub w domu. Możemy to stwierdzić na podstawie dobrze wypełnionej tabeli. Jeżeli przy niekorzystnych transakcjach byliśmy niespokojni, źli czy też rozdrażnieni, możemy założyć, że te uczucia miały na nas wpływ.
Euforia i radość. W przypadku kiedy jesteśmy w stanie euforii musimy zdawać sobie sprawę z potrzeby wzmożonej czujności. Kiedy wszystko dookoła układa się po naszej myśli często nie dopuszczamy do siebie możliwości, że popełniamy błąd. Te dwa stany napędzają nas do działania, jednak trzeba zachować zdrowy rozsądek. Jak mówi jedno z porzekadeł „Zbyt dużo szczęścia jednocześnie – mądry się zastanowi, głupi się udławi”.
Obojętność jest raczej sprzymierzeńcem w inwestowaniu. Pozwala trzeźwo i rzeczowo określać to co widzimy. Należy jednak pamiętać, że nie może ona się przełożyć na brak zaangażowania w inwestycje. Niemniej jednak kiedy czujemy, że nie za bardzo jesteśmy zainteresowani inwestowaniem lepiej na chwilę odpuścić i zastanowić się do czego dążymy.
- Jak nauczyć się panować nad emocjami?
Każda z emocji może działać zarówno na naszą korzyść jak i przeciwko nam. Pierwszym krokiem w rozumieniu ich działania jest zdanie sobie sprawy z ich istnienia. Nie można się ich wyzbyć, lecz można nauczyć się z nich korzystać. Gniew i euforia są skrajnymi uczuciami. Jednak ich działanie jest takie samo. Nie pozwalają obiektywnie oceniać sytuacji oraz wpływają na impulsywne podejmowanie decyzji. Z drugiej strony są często motorem napędowym do podejmowania nowych działań i wyzwań. Wykorzystując je w ten sposób możemy wykonać krok naprzód, który wcześniej był dla nas niewykonalny. Co zatem zrobić aby nad nimi zapanować? Kiedy jesteśmy w którymś z wymienionych wcześniej stanów zaprzestańmy gry. Nie musimy inwestować codziennie. Często kilka dni lub tygodni odpoczynku da o wiele lepsze rezultaty. Spędźmy ten czas na próbie relaksu i wypracowaniu silnego uczucia zrobienia czegoś ważnego lub szukaniu odpowiedzi, np.:
„- … cholerny rynek, lata jak szalony! A może jest w tym jakaś prawidłowość? Zobaczę, może strategia z dodatkowym wskaźnikiem coś tu pomoże.”
„- … kolejna wygrana! Jak tak dalej pójdzie będę milionerem. Chociaż chwila, nic nie może przecież tak długo działać. Jedna strategia daje zyski tak długo? Trzeba zacząć uważać na możliwe zmiany.”
Być może zdania te wydają się banalne, przedstawiają jednak prawdziwe, choć uproszczone momenty, w których zdajemy sobie sprawę z naszych emocji. Zamiast biernie przyjmować to co się dzieje, wychodzimy z inicjatywą do zmian. Takie postępowanie zapewni nam zarówno ciągły rozwój jak i szerszy obraz sytuacji rynkowej.
Rozdrażnienie i radość to z kolei takie uczucia, które nie powodują konieczności robienia przerwy w inwestowaniu. Ich skutki można niwelować prostymi ćwiczeniami na koncentrację i ćwiczeniami relaksacyjnymi. Wykonywanie takich ćwiczeń przed rozpoczęciem gry pozwoli nam skupić się na tym co robimy do tego stopnia, aby móc rzeczowo i obiektywnie oceniać to co się dzieje na rynkach.
Obojętność to stan, w którym powinniśmy zastanowić się nad obranymi celami. Stan ten powoduje, że nie przywiązujemy większej wagi do tego co się dzieje dookoła. Dzięki temu nasze decyzje nie mają większego ładunku emocjonalnego. Warto wtedy zastanowić się czego tak naprawdę potrzebujemy i do czego dążymy. Może już osiągnęliśmy wcześniej obrany cel i nawet tego nie zauważyliśmy? Z drugiej strony możemy wykorzystać to nastawienie i przetestować nową strategię lub poszukać wad w obecnej.
3. Jak obierać swoje cele tak, aby były one właściwe?
Zacznijmy przede wszystkim od określenia, co to są cele. Przyjmijmy zatem, że jako cele będziemy określać coś do czego dążymy w życiu. Mogą być to zarówno błahe zachcianki, jak i poważne plany na przyszłość. Idąc w tym kierunku możemy podzielić cele na:
– krótkookresowe – do 1 roku;
– średniookresowe – od 1 roku do 5 lat;
– długookresowe – powyżej 5 lat.
Głównym wyznacznikiem zaprezentowanego podziału jest horyzont czasowy. Jeżeli inwestor zamierza wybrać się na wakacje na Malediwy za trzy miesiące, to jego cel będzie krótkookresowy. Jeżeli zamierza zmienić samochód lub wybudować mieszkanie w przeciągu czterech najbliższych lat będzie to cel średniookresowy. Natomiast jeżeli jego inwestycje mają na celu zabezpieczenie jego przyszłości to będzie to cel długookresowy. Jak zatem ten podział wpływa na charakter inwestycji? Po pierwsze i najważniejsze, cel nie może być konkretną kwotą pieniędzy. Inwestycja powinna być tylko pomocna w realizacji konkretnych założeń. Nie można pozostawić swoich planów na przyszłość tylko grze na giełdzie. Ponadto widząc przy każdej pozycji, ile nam brakuje do potrzebnej kwoty, tracimy obiektywizm. Często zbyt pochopnie otwieramy pozycję widząc taką formację, jaką chcielibyśmy widzieć a nie taką jaka jest.
Po drugie, każdy cel powinien być realny do spełnienia w danym okresie. Jeżeli postawimy sobie cel, że posiadając w lutym 10 tys. zł chcemy do końca roku pozwolić sobie na kupno nowego mieszkania za gotówkę, to będzie to prawie nierealne do wykonania. Natomiast jeżeli cel ten przesuniemy i damy sobie czas, powiedzmy 6 lat, to posiadając plan, którego będziemy się trzymać, to bardzo prawdopodobne że będziemy w stanie z tej inwestycji pokryć sporą część wydatków na mieszkanie. Przychody na poziomie 4% miesięcznie z wielkości posiadanego kapitału, przy kapitale początkowym 10 tys. złotych, po 6 latach przyniosą nam 158422.62 zł zysku. Niemniej jednak generowanie takich zysków jest nie lada wyzwaniem i wymaga sporego poświęcenia. Jak widać kwota ta raczej nie starczy na nowe mieszkanie, ale na pewno będzie bardzo pomocna. I właśnie to jest najważniejsze. Dążenie do czegoś z pokorą i konsekwencją pozwoli osiągnąć dużo lepsze rezultaty niż chaotyczne próby zarobienia dużych pieniędzy.
Po trzecie należy dostosować rodzaj instrumentów użytych do inwestycji. Kupując obligacje nie możemy spodziewać się zysków w ciągu miesiąca czy trzech. Tak samo inwestując w waluty trzeba pamiętać, że wahania kursowe są na tyle dynamiczne, iż trzymanie danej waluty przez kilka lat, bez żadnej ingerencji, ogranicza możliwości generowania z niej zysków. Ponadto im mniejszy horyzont czasowy, tym instrumenty, w które inwestujemy mogą być bardziej ryzykowne przy mniejszym zaangażowaniu kapitału własnego. Większy horyzont czasowy wymaga zachowania dużej ostrożności, co z kolei pozwala na zaangażowanie większych środków.
4. Jakie przekonania blokują nasze możliwości?
Przekonania to inaczej pryzmat przez który postrzegamy świat i tłumaczymy zależności w nim zachodzące. To w jaki sposób się kształtują zależy w dużej mierze od naszego osobistego doświadczenia oraz od naszej wiedzy. Przekonania dzielimy na takie, które dotyczą nas samych oraz takie, które warunkują nasze postrzeganie rzeczywistości.
Przypadłości dotyczące naszej osoby to zarówno nasze ograniczenia jak i nasze możliwości, które są uwarunkowane na ogół naszym charakterem i podejściem do życia. Dla przykładu podamy kilka z nich, zaczynając od ograniczeń:
– nieśmiałość – powoduje, że nie potrafimy wyjść naprzeciw wyzwaniom. Staramy się szukać rozwiązań, których przebieg nie będzie wymagał zbytniego zaangażowania.
– brak wiary we własne możliwości – wmawianie sobie, że czegoś nie potrafimy wynika albo ze słabej samooceny albo z lenistwa. Na każdym etapie jesteśmy w stanie doskonalić własne umiejętności i powinniśmy być tego świadomi.
– brak pokory – musimy potrafić przyznać się do błędu i jak najszybciej go wykluczyć.
– niechęć do uczenia się nowych rozwiązań – wynika na ogół z lenistwa, bądź słabego zaangażowania się w dany temat.
Każde z ograniczeń jesteśmy w stanie zamienić na naszą korzyść pracując nad samym sobą. Kiedy nam to się uda nasze przypadłości mogą wyglądać następująco:
– odwaga
– wiara we własne możliwości
– pokora
– umiejętność słuchania, konstruktywnej krytyki oraz przyznawania racji
– zapał i zaangażowanie do uczenia się nowych rozwiązań.
Nasze przekonania często wynikają z naszych przypadłości. Jeżeli nie wierzymy we własne umiejętności to często będziemy tłumaczyć swoje niepowodzenia stwierdzeniem „Nie nadaję się do tego!”. Ogranicza to nasz rozwój, gdyż przy każdej nowej próbie jesteśmy skazani na porażkę. Przekonanie to, niezwalczone odpowiednio szybko, będzie utwierdzać nas w przeświadczeniu o własnej beznadziejności, przy każdym podejmowanym wyzwaniu, co radykalnie zmniejszy naszą samoocenę. Aby uniknąć takiej sytuacji trzeba się zastanowić z czego wynika dane niepowodzenie, co można zrobić aby je zniwelować w przyszłości oraz czego jeszcze muszę się nauczyć, aby być lepszym specjalistą w elemencie, który jest słabym punktem. Dla przykładu: „inwestor postanowił wykorzystać poziomy Fibonacciego do określania punktów wejścia i wyjścia z pozycji. Wykorzystując obmyśloną strategię odniósł 10 porażek pod rząd. Jest przekonany o swoim braku umiejętności i bezużyteczności wskaźnika. Nie zaniechał jednak dalszych prób. Odczuwał gniew, który spowodował, że zaczął z zapałem wczytywać się w opracowania dotyczące tego wskaźnika. Nagle odkrył, że źle wykreślał wskaźnik. Podbudowany wprowadził zmiany, które na 10 pozycji otwartych przyniosły mu 4 zyskowne. Dokładnie określił możliwy do przyjęcia poziom strat oraz poziomy po których realizował zyski. Stosunek wynosił 1:10. Dzięki temu strategia przyniosła mu zyski pomimo większej ilości stratnych pozycji. Stało się to dlatego, że kiedy czytał na temat poziomów Fibonacciego zainteresował się tematem zarządzania wielkością pozycji, co pozwoliło mu na optymalizację strategii”. Jak widać na powyższym przykładzie, przekonanie o tym, że inwestor „nie nadaje się” do stosowania danej strategii zamienione zostało na „świetnie, potrafię wypracować zysk”. Natomiast przekonanie o nieskuteczności poziomów Fibonacciego zostało zastąpione przeświadczeniem, że poziomy te wymagają większej uwagi i analizy, aby móc z nich w pełni korzystać.
Wypracowanie w sobie techniki odrzucania błędnych przekonań jest bardzo proste, ale wymaga bycia szczerym z samym sobą oraz wnikliwej analizy tego co wiemy i jakimi postrzegamy zjawiska związane z rynkiem. Technika ta polega na wypisaniu wszystkich swoich przekonań na kartce papieru, np. historyczne poziomy wsparcia są najlepszym wyznacznikiem odwrócenia trendu. Zdanie nie jest błędne lecz użyte w nim słowo „najlepszym” ogranicza nasze możliwości. Takie sytuacje mają miejsce, jednak to że wystąpiły kilka razy podczas naszej przygody z grą nie oznacza, że są regułą. Z czym mamy do czynienia? Z przekonaniem o tym, że rynek zachowuje się w dany sposób w określonej sytuacji. Podstawą takiego przekonania może być parę pozycji, które były zyskowne i opierały się na tym przeświadczeniu. Rynki pokazują jednak, że nawet 15 letnie minima mogą być przekroczone gwałtownie i trwale. W celu zmiany przekonania na naszą korzyść należy je dokładnie przeanalizować. Za każdym razem kiedy będziemy starali się opierać naszą strategię na nim zróbmy następującą listę:
- O czym jestem przekonany?
- Jakie czynniki muszą zaistnieć, aby zjawisko wynikające z naszego przekonania miało miejsce?
- Co może wpłynąć na zanegowania przewidywanego scenariusza?
- Jakie są alternatywne rozwiązania?
- Czy moje przekonanie nadal jest słuszne? Jeżeli nie to dlaczego i jak zmienić je tak, aby przestało być moim ograniczeniem.
Po takiej analizie prawdopodobnie będziemy w stanie zmienić treść wyżej wymienionego przeświadczenia na: historyczne poziomy wsparcia MOGĄ mieć wpływ na zmianę trendu, lecz należy to potwierdzić przynajmniej trzema innymi wskaźnikami. Zauważmy, że analizując nasze przekonania, powoli i systematycznie możemy budować strategie oparte na własnym doświadczeniu lecz wykorzystujące je w 200%.
Takie listy można dołączyć do tabeli inwestora. Pomogą w zrozumieniu sposobu naszego myślenia i wykluczeniu ewentualnych niejasności. Analizując proces, a nie tylko jego efekty, będziemy mogli lepiej zrozumieć dane zjawisko.
Podsumowanie
Rynki dostarczają nam mnóstwo możliwości do inwestowania. Informacje ich dotyczące są przejrzyste i jasne. Dzięki otwartemu rynkowi, rozwojowi sieci informacyjnych, możemy przebierać w ofertach biur maklerskich i usług brokerskich. Ponadto nasze możliwości są dużo większe dzięki dźwigni finansowej, która daje nam sposobność wygenerowania większych zysków, ale i dużych strat. Umiejętności dotyczące zarządzania wielkością pozycji, minimalizowania ryzyka oraz optymalizacji naszych strategii wymagają poświęcenia znacznej ilości czasu. Pomimo dostępności wielu publikacji oraz podręczników, nie będziemy w stanie wykorzystać wiedzy w nich zawartych, jeżeli nie zrozumiemy samych siebie. Popełniamy błędy i trzeba to przyjąć z pokorą. Każde potknięcie to czas nie na użalanie się nad sobą, lecz na naukę nowego doświadczenia. Większość błędów wynika z nas samych i naszych emocji. Nie możemy ich wykluczyć, ale możemy je zrozumieć i niwelować ich skutki. Najważniejsza w tym procesie jest dyscyplina. Tworząc plan musimy się go trzymać. Nie ma mowy o jego modyfikowaniu pod wpływem chwili. Tylko wypełnienie go punkt po punkcie pozwoli na znalezienie ewentualnych błędów strategii. Jeśli nie potrafimy tego wykonać, to musimy zastanowić się czy przyczyna niepowodzenia nie leży przypadkiem po naszej stronie. Jeśli tak, należy zacząć pracę nad samym sobą, być bardzo zdyscyplinowanym i uważać na pułapki, jakie serwuje nam nasz umysł. Rola dyscypliny jest czynnikiem warunkującym skuteczne inwestowanie. Jej brak uniemożliwia nam poznanie własnych ograniczeń, a co za tym idzie wykluczenia ich. Bez tego nawet najlepsza strategia nie będzie dawać nam wymiernych korzyści. Po prostu nie będziemy potrafili zastosować się do jej wytycznych. Wtedy zostaje nam już tylko liczenie na ślepy traf, co już nie będzie inwestowaniem, lecz zwykłą grą liczbową.
5. Przykładowe ćwiczenia relaksacyjne i na koncentrację
Ćwiczenia na koncentrację:
Ćwiczenie 1
Do tego ćwiczenia użyj białej kartki papieru, czarnego flamastra oraz zegarka z budzikiem. Namaluj na samym środku kartki czarną kropkę o średnicy 1cm i wpatruj się w niego przez 15 minut bez przerwy, starając się nie myśleć o niczym innym.
Ćwiczenie 2
Weź książkę i policz słowa w poszczególnych paragrafach. Policz je ponownie, aby upewnić się, że wynik jest prawidłowy. Zacznij od jednego paragrafu, a kiedy nabierzesz nieco doświadczenia spróbuj policzyć ilość słów na całej stronie. Licz głośno w myślach oraz samymi oczami.
Ćwiczenie 3
Zaopatrz się w mały, prosty obiekt taki jak łyżeczka, widelec albo szklanka. Skoncentruj się na nim i obejrzyj uważnie ze wszystkich stron bez werbalizacji, tak aby w Twoim umyśle nie pojawiły się żadne słowa. To wszystko, po prostu uważnie obserwuj obiekt nie opisując go w myślach słowami.
Ćwiczenie 4
Usiądź na krześle i umieść na stole przed sobą zegarek wyposażony we wskazówkę sekundnika. Podążaj za nią wzrokiem. Wytrzymaj pięć minut, nie myśląc o niczym innym tylko o tej wskazówce. Jest to doskonałe ćwiczenie, świetne, gdy możesz poświęcić tylko kilka chwil na trening, pozwalające sprawdzić, czy jesteś w stanie podporządkować woli wszystkie inne myśli w strumieniu podświadomości.
Ćwiczenia relaksacyjne:
Ćwiczenie 5
W postawie swobodnej rozstawiamy stopy na szerokość bioder, ramiona unosimy w górę. Imitujemy ruch gałęzi na wietrze. Powtarzamy ćwiczenie aż do usunięcia zbędnego napięcia mięśni.
Ćwiczenie 6
Wyciągamy ramiona w bok, imitujemy rozpychanie czegoś wąskiego do napięcia mięśni. Dłonie odwiedzione do góry. Chwilę wytrzymujemy w maksymalnym naprężeniu. Powtarzamy trzy razy.
Ćwiczenie 7
Prosimy kogoś bliskiego (żonę, męża, dziewczynę, chłopaka) o rozmasowanie karku. To zawsze pomaga wtedy, kiedy jesteśmy spięci i podenerwowani. Starajmy się szukać innych ćwiczeń i wybrać te, które najbardziej nam odpowiadają.