Prawie wszystkie projekty inwestycyjne są tworzone z myślą o pewnych ulepszeniach. Przedsiębiorcy mają nadzieję, że po zakończeniu inwestycji będą w stanie wyprodukować większą liczbę produktów lub usług lub dostarczą coś zupełnie nowego na rynku. Jak zatem wyjaśnić fakt, że chociaż zdecydowana większość trwających projektów wydaje się przydatna, wiele z nich w trakcie lub po zakończeniu jest nazywanych błędnymi inwestycjami?
Chociaż oszczędności zgromadzone w bankach i na rynku kapitałowym w dzisiejszych gospodarkach są naprawdę imponujące, nie oznacza to, że środki, które można wydać na inwestycje, nie są już ograniczone. Warto zauważyć, że są one potrzebne nie tylko do realizacji nowych projektów, ale także do finansowania bieżącej działalności przedsiębiorstw. Pośrednicy finansowi udzielają pożyczek na inwestycje odtworzeniowe, niezbędne ze względu na wyczerpanie obecnie używanych dóbr kapitałowych oraz na codzienne funkcjonowanie przedsiębiorstw, zapewniając im kredyty obrotowe.
Dlatego nawet jeśli projekt inwestycyjny zaspokoi niektóre potrzeby, nie oznacza to, że należy go zrealizować – ze względu na niedobór źródeł finansowania inwestycje powinny zaspokajać tylko najpilniejsze potrzeby. Tylko takie przedsięwzięcia w gospodarce rynkowej są wynagradzane zyskiem.
Kryterium wyboru projektu inwestycyjnego
Skąd więc przedsiębiorca może wiedzieć, czy realizowany projekt ostatecznie przyniesie zysk? Brak uniwersalnej i niezawodnej metody radzenia sobie z tym problemem – kluczowym elementem jest, jak zawsze, dokładne przewidywanie potrzeb innych osób. Istnieje jednak ogólne uzasadnienie, że każdy przedsiębiorca powinien postępować zgodnie z nim. Spróbujmy je zrekonstruować.
Jak na przykład ocenić opłacalność projektu, który kosztuje nas na początku 100, a po roku daje 105 przychodów? Niewątpliwie przedsiębiorca dostaje więcej niż zakładał, ale to nie wystarczy, aby uznać inwestycję za dobrą. Gdyby w tym czasie mógł wpłacić 10% depozytu, wówczas decyzja o projekcie byłaby niekorzystnym wyborem. Warto zauważyć, że społeczeństwo nie pomoże. Jeśli pośrednik finansowy daje 10% zysku, najprawdopodobniej chce zaangażować się w inne projekty, które przyniosą jeszcze lepsze zyski dzięki zaspokojeniu pilnych potrzeb.
Widzimy, że chociaż oczekiwane przychody powinny przekraczać koszty, nie można bezpośrednio porównać przychodów i kosztów, które nie zostały poniesione w tym samym czasie. Dlatego przedsiębiorca w swoich obliczeniach musi zredukować je do wspólnego mianownika czasu, dyskontując przy użyciu stopy procentowej. Zwykle skorygowane w ten sposób przepływy pieniężne są zestawiane tak, jakby miały miejsce w chwili obecnej. I tak: im bardziej odkładany jest dochód, tym mniej jest on wart z perspektywy początku projektu. Odwrotnie z kosztami – im później zostaną poniesione, tym lepiej dla rentowności całego przedsiębiorstwa.
Ważną decyzją w obliczeniach jest wybór stopy procentowej. W tym problemie taka stawka nazywana jest kosztem kapitału przedsiębiorcy. Jest to miara kosztów alternatywnych, które ponoszą bez inwestowania w konkurencyjne przedsięwzięcia. Na przykład, jeśli biznesmen może zdeponować kapitał w depozycie bankowym w wysokości 5% rocznie, wówczas jego koszt kapitału wynosi co najmniej 5% rocznie. Jeśli jednak wymaga to, aby firma była bardziej rentowna, np. pozwala wygenerować 10% wzrost wartości kapitału po roku, do obliczeń należy zastosować wyższą stopę procentową. Obliczenia kosztu kapitału można dokonać przy użyciu bardziej formalnych metod (zwykle stosowanych w przypadku złożonych form działalności gospodarczej, zwłaszcza gdy spółka finansuje również długiem), w tym przy użyciu średniego ważonego kosztu kapitału (WACC). Do celów dalszej analizy założymy, że koszt kapitału jest znany przedsiębiorcy.
Jak radzić sobie z sytuacją, w której proces inwestycyjny ma bardziej złożoną strukturę niż „wydatki na początek / wyniki w następnym okresie”? Jak ocenić opłacalność projektu, który generuje koszty nie tylko na początku, a skutki jego wpływu na przedsiębiorstwo rozciągają się na więcej niż jeden okres? Rozumowanie jest analogiczne do tego w prostszym przypadku – rozważmy to na przykładzie.
Tabela 1. Projekt A – przychody i koszty w kolejnych okresach
Nr okresu | 1 | 2 | 3 | 4 |
Przychody na koniec okresu | 0 | 0 | 100 | 270 |
Koszty na koniec okresu | 85 | 0 | 50 | 0 |
Jak widać w tabeli 1, projekt A kosztuje nas po pierwszym roku, po kolejnym nie, a po trzecim roku generuje zarówno przychody, jak i koszty. Wreszcie pod koniec ostatniego okresu otrzymujemy duży dochód. Zacznijmy od obliczenia zysków dla każdego etapu inwestycji, jak pokazano w tabeli 2.
Tabela 2. Projekt A – zyski w kolejnych okresach
Nr okresu | 1 | 2 | 3 | 4 |
Zyski na koniec okresu | 0-85=-85 | 0 | 100-50 = 50 | 270 |
Następnie musisz przenieść wszystkie zyski na początek pierwszego okresu, tj. Momentu, w którym jesteśmy teraz i podjąć decyzję inwestycyjną. Zakładając, że nasz koszt kapitału wynosi 8% rocznie, dyskontujemy obecnie zyski z kolejnych okresów. Obliczenia w poniższej tabeli.
Przeinwestowanie
Czasami słyszysz, że firma przeinwestowała. Mówiąc to, zwykle oznacza wybranie projektu, który jest zbyt ambitny w stosunku do warunków rynkowych, np. projekt A przedstawiony powyżej. Równie często może to być błędne oszacowanie sprzedaży produktów oferowanych przez spółkę, co powoduje, że przychody nie uzasadniają kosztów inwestycji. W takiej sytuacji uczestnicy rynku po prostu nie chcą najpierw rozwijać produkcji w branży reprezentowanej przez przedsiębiorcę.
Mówi się jednak o przeinwestowaniu w kontekście całej gospodarki. Rozumie się wówczas zjawisko podobne do przypadku pojedynczej firmy. Teorie cyklu koniunkturalnego dotyczą przyczyn ogromnych błędnych inwestycji i związanych z nimi wahań gospodarczych. Warto zwrócić uwagę na znaczącą różnicę, która pojawia się, gdy zaczynamy omawiać całą gospodarkę. Możemy powiedzieć o firmie, że przeinwestowała, ponieważ zbyt dużo zainwestowała – gospodarka nie może w tym sensie przeinwestować. W historii gospodarki zdarzają się chwile, gdy przedsiębiorcy podejmowali błędne decyzje inwestycyjne na masową skalę, ale nie ma dowodów na to, że te niewłaściwe ruchy były spowodowane ogólnie zbyt wysokimi nakładami inwestycyjnymi (z nadmiernych oszczędności).
Dlatego nie należy argumentować, że niektóre kraje oszczędzają nadmiernie, co powoduje uruchomienie zbyt wielu projektów inwestycyjnych w ich gospodarkach. Takie podejście do sprawy jest nieodpowiednie. Na początku warto zauważyć, że zgromadzone środki można inwestować za granicą – w kraju, który dużo oszczędza, będąc na wysokim etapie rozwoju, zwykle eksportuje kapitał. Jeśli nie jest to możliwe, można go produktywnie wykorzystać na miejscu (chociaż zazwyczaj nie jest to najkorzystniejsze rozwiązanie z punktu widzenia właścicieli kapitału). Zawsze będą sposoby na poprawę gospodarki – z jednej strony dlatego, że ludzkie potrzeby są nieograniczone, az drugiej strony z powodu ciągłego postępu technicznego. Nie można podać ogólnego powodu, dla którego zgromadzone oszczędności nie mogły zostać wykorzystane na tę poprawę.