Historia inflacji

1142

Inflacja jest stara jak pieniądze. Jej historia zainteresuje nawet tych, którzy omijają szeroki łuk wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z ekonomią.

  • „Podczas inflacji na Węgrzech ceny biletów tramwajowych były korygowane codziennie, a ceny biletów kolejowych zmieniane tylko co cztery dni. W związku z tym, gdy pewnego dnia jechałem do Rumunii, tramwaj na dworzec w Budapeszcie był wielokrotnie droższy niż podróż pociągiem do granicy z Rumunią ”, więc w swoich wspomnieniach węgierski kompozytor Gyorgy Ligeti opisał skutki hiperinflacji w swoim kraju po II wojnie światowej. Inflacja jest stara jak pieniądze. Jej historia zainteresuje nawet tych, którzy omijają szeroki łuk wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z ekonomią. A jak to się wszystko zaczęło?

Inflacja jest prawie tak stara jak pieniądze. Jednak do czasu wynalezienia pieniądza papierowego nie nabrał on tak apokaliptycznych wymiarów, jak opisany przez Ligetiego. W czasach, gdy pieniądze były wytwarzane z metali szlachetnych, inflacja lub powszechne wzrosty cen mogły być spowodowane dwoma zdarzeniami: zwiększeniem ilości złota (złota lub srebra) lub zmniejszeniem ilości złota w istniejących monetach bez zmiany ich nominał.

Kiedy Aleksander Wielki podbił Persję, w jego rękach, oprócz haremu króla Dariusza, otrzymał ogromne zasoby złota, które w czasach perskich władców leżały bezużyteczne w skarbcach. Aleksander kazał wybić monety, z których zapłacił swoim żołnierzom. W wyniku uwolnienia ogromnych ilości złota (a tym samym popytu) ceny w Azji podwoiły się. Podobne zjawisko zaobserwowano, gdy Juliusz Cezar splądrował Galów i wymusił wkład z Egiptu – inflacja pojawiła się w Imperium Rzymskim.

Nowszym zbiegiem okoliczności była XVI-wieczna rewolucja cenowa, która nastąpiła po odkryciu Ameryki. Hiszpańscy konkwistadorzy najpierw splądrowali złote skarby królestw Azteków i Inków (podobnie jak Aleksander Wielki splądrował Persów). Sam łup nie wystarczyłby do spowodowania inflacji, gdyby Hiszpanie nie uruchomili później własnych kopalni srebra w Ameryce Południowej. Srebro wpływające do Europy, a jednocześnie – wiele niepłodnych lat – spowodowało wzrost cen i płac nie tylko w Hiszpanii, ale także w całej Europie. W rezultacie zyskali zarabiający (którzy, jak wspomnieliśmy, zwiększyli się), a także kupujący i właściciele manufaktur. Stracili chłopi i właściciele ziemscy, ponieważ ceny żywności rosły wolniej niż ceny dóbr przemysłowych. Wielka rewolucja cenowa w XVI wieku przyspieszyła późniejszy koniec feudalizmu i nadejście kapitalizmu.

Podobne, choć mniejsze, zjawiska miały miejsce w wyniku dziewiętnastowiecznej gorączki złota w Kalifornii, na Alasce, w Australii i Afryce Południowej. Niemniej inflacja spowodowana odkryciem nowych depozytów była rzadka. Metale szlachetne są bardzo trwałe, a jednocześnie gromadzone przez ludzi przez stulecia, więc zwykle wzrost produkcji spowodowany odkryciem nowych złóż był niewielki w porównaniu do istniejących zasobów złota i srebra.

Jak się jednak okazało, władcy byli w stanie spowodować inflację bez grabieży obcych skarbów i bez odkryć geologicznych. Często w celu sfinansowania nowych pilnych wydatków kraje emitowały monety zawierające mniej metali szlachetnych niż wygląd wcześniej wybitych monet. Oczywiście ludzie nie pozwalali się oszukiwać zbyt długo i domagali się więcej takich wadliwych monet za sprzedawane towary, tym bardziej, że – zgodnie z prawem Kopernika-Greshama – monety wcześniej wybite odpowiednią ilością ruda zniknęła z obiegu.

Te pilne i pilne wydatki były zwykle związane z wojną. W IV wieku pne, zamieszany w wojnę ze Spartą, Ateny „rozrzedziły” srebrne monety, by zapłacić żołnierzom. Podczas wojen Rzymu i Kartaginy obie strony popełniły takie praktyki. Jednak nawet podczas pokoju władcy Rzymu mieli więcej wydatków niż dochodów i pokryli różnicę, pokonując wadliwą monetę. Walutą imperium był srebrny denar. Ze względu na oszczędności imperialne mennice pobiły go niewielką początkową domieszką miedzi. Kolejni cesarze pokonują denaria coraz mniej srebra i coraz więcej miedzi. Jak to wpłynęło na ceny? Najwięcej informacji o cenach w Cesarstwie Rzymskim zachowało się w Egipcie – papirus, na którym spisano cenniki do oficjalnych celów, zachowywał się dobrze w lokalnym klimacie. Z tego wiemy, że między panowaniem cesarza Klaudiusza (41-54) a czasami Konstantynem Wielkim (337-351) ceny, liczone w rzymskich denariach, wzrosły o … milion razy. Na szczęście dla Rzymu w tak długim okresie oznacza to roczną inflację na pozornie skromnym poziomie 4,4 procent. Jednak w niektórych okresach, na przykład na przełomie trzeciego i czwartego wieku, inflacja była szacowana na ponad 20%. rocznie. Jest to wyraźny rekord przed wynalezieniem pieniądza papierowego.

W 301 r. Cesarz Dioklecjan ustalił maksymalne ceny żywności, aby chronić biednych ludzi. Nie przestał jednak zmniejszać wartości denara (już wtedy całkowicie miedzi). Nikt nie chciał sprzedawać zboża po cenach Dioklecjana, więc pojawiły się niedobory żywności, a czarny rynek kwitł pomimo surowych kar. Aby zaradzić tej sytuacji, Dioklecjan wprowadził zupełnie nową złotą walutę zwaną solidus. Niestety, kolejni cesarze nadal psowali pieniądze, choćby po to, aby oddać hołd legionistom, z coraz trudniejszymi bronieniem państwa przed barbarzyńcami. W latach 305–380 solidus stracił średnio 144,4 procent. wartości rocznie. Do naszych czasów przetrwała tylko nasza nazwa – Rzymianie płacili żołnierzom wojsko, stąd we współczesnych językach europejskich słowa takie jak niemiecki żołnierz lub polski żołnierz (vide: pay).

Inflacja była jedną z przyczyn upadku imperium. Z czasem doszło do tego, że ludzie płacili na rynku nie monetami, ale woreczkami wytartych miedzianych monet, a z czasem przestali używać monet i bezpośrednio wymieniali towary. Po upadku Rzymu handel popadł w ruinę, wymiana odbywała się co najwyżej na lokalnych rynkach, stąd nie były potrzebne pieniądze. W tym czasie kilka transakcji ponadlokalnych wykorzystywało głównie monety bizantyjskie i arabskie w Europie.

Szansa na przywrócenie pozycji pieniądza pojawiła się w średniowieczu … O tym w części drugiej!

Historia inflacji cz. II: Siła florena i banknoty

Kiedy średniowieczna gospodarka zaczęła się odradzać, potrzebne były dobre pieniądze. Dostarczyły go włoskie miasta – w 1192 r. Wenecjanie zaczęli bić srebrnego grosza, a kilkadziesiąt lat później sąsiednia Florencja złotego florina. Ta ostatnia zyskała największą popularność i przez następne 300 lat służyła w Europie, podobnie jak dziś na świecie, dolarowi amerykańskiemu. Jak to się stało? Co stało się potem

Jednak w przeciwieństwie do dolarów, floriny zawdzięczają swoją pozycję nie sile ekonomicznej państwa emitującego (Florencja, choć bogata, w końcu była bardzo mała), ale stabilnej wartości. W przeciwieństwie do innych walut, Floren nie podlegał zauważalnej amortyzacji (utracie wartości). Mimo licznych zamachów stanu, rewolucji i rewolucji żaden władca Florencji nie zmienił wartości złota we Florencji przez trzy stulecia!

Pomimo rzymskich „osiągnięć” jedynie wynalazek pieniądza papierowego pozwolił inflacji rozwinąć skrzydła. Został wykonany w ojczyźnie papieru, tj. W Chinach. Około 1000 w Syczuanie lokalni kupcy emitowali papierowe banknoty zwane chia-tzu, czyli „środkiem wymiany”. Nie były jeszcze narodowymi pieniędzmi, ponieważ nie zostały przyjęte poza Syczuanem. Wkrótce, po kilku skandalach związanych z niewypłacalnością ich emitentów, zakazano chiatsu.

Pojawiło się jednak 1024 banknoty emitowane przez cesarski skarbiec. Można je było w pełni zamieniać w rudy i początkowo wydawano je tylko na tyle, na ile pozwalały państwowe rezerwy metali. Jak się jednak okazało, chińscy cesarze mieli podobne pomysły na problemy budżetowe jak rzymskie. Tyle tylko, że nie musieli wybijać monet ze zubożonego metalu – wystarczyło je wydrukować. W ciągu następnych dwóch stuleci w Chinach następowały naprzemienne okresy inflacji i reformy monetarnej – tyle razy, ile rząd cesarski ustabilizował wartość pieniądza, tak wiele razy jego następcy nie mogli powstrzymać się od finansowania wydatków państwowych przy pomocy prasa drukarska.

W XII wieku Chiny zostały podbite przez Mongołów. Nowi cesarze z mongolskiej dynastii Juan swobodnie drukowali pieniądze bez okładki. Oczywiście nie było mowy o wymianie cesarskich banknotów na srebro, które podobno były równoważne. Nic dziwnego, że Chińczycy nienawidzili banknotów. Po obaleniu Mongołów cesarze z nowej dynastii Ming, która miała swoje korzenie w narodzie, nie odważyli się długo wprowadzać banknotów. Monety miedziane stały się oficjalną walutą.

Miedź jest jednak niewiele warta, więc przy większych transakcjach staje się kłopotliwa jako środek płatniczy. Z czasem pieniądz papierowy został przywrócony w Chinach. Wydrukowano banknoty odpowiadające 1000, 500, 200 i 100 egzemplarzom. Na początku były oczywiście zamienialne w rudę i zabezpieczone rezerwami. Jednak cesarscy ministrowie skarbu nie wyciągnęli wniosków z przeszłości i ponownie wydali więcej papierów niż mieli w skarbcu miedzi. Efekty nie czekały długo – ceny wzrosły.

Edykt z 1403 r. Grozi wysokimi grzywnami dla każdego, kto odważy się wykorzystać złoto i srebro w celach komercyjnych. Edykt z 1428 r. Idzie dalej – nakazuje wszystkim przyjmowanie banknotów emitowanych przez Skarb Państwa w osadach, w przeciwnym razie grozi im śmierć. Takie drakońskie kary świadczą o tym, że ludzie, próbując uniknąć utraty pieniędzy, zwrócili się do tradycyjnych środków wymiany. Należy przy tym przypomnieć, że po II wojnie światowej w Polsce istniały okresy, w których stosowanie złota i walut zachodnich zamiast złotych było karalne.

W starożytności i średniowieczu inflacja, choć zdarzała się dość często, rzadko osiągała wysoką wartość. Przyczyniły się do tego ograniczenia techniczne – o wiele trudniej jest wybijać metalowe monety niż drukować pieniądze. Do XVII wieku papierowych pieniędzy nie używano nigdzie indziej niż w Chinach. Co stało się potem? O tym w naszym następnym odcinku …

Historia inflacji, część III: Jak Francuzi drukowali tyle, ile chcieli …

W Europie pieniądze papierowe pojawiły się w XVII wieku. Szwecja była pierwsza. W tym skandynawskim kraju wykorzystano głównie monety miedziane ze względu na wagę niezbyt dogodną dla większych transakcji. Stąd pomysł, realizowany najpierw przez banki komercyjne, a następnie przez krajowy Riksbank, polegający na emisji banknotów papierowych z miedzianą pokrywą. Początkowo, podobnie jak w Chinach, można je było całkowicie przekształcić w miedź. Potrzeby finansowe rządu były jak zwykle większe niż wpływy z podatków. Liczba banknotów emitowanych przez szwedzki bank centralny (najstarszy zresztą na świecie) stale rośnie …

Mówiliśmy już o tym, w jaki sposób odkrywanie nowych złóż metali szlachetnych lub rabowanie skarbu pokonanego wroga może powodować wzrost cen lub inflację. Podobny efekt, często stosowany przez rzymskich cesarzy, miał na celu zmniejszenie ilości złota w monecie. Jednak tylko chiński wynalazek pieniądza papierowego pozwolił roztrzaskać skrzydła i zniszczyć inflację. W Europie pieniądze papierowe pojawiły się jednak w XVIII wieku. Szwecja była pierwsza. W tym skandynawskim kraju wykorzystano głównie monety miedziane ze względu na wagę niezbyt dogodną dla większych transakcji. Stąd pomysł, realizowany najpierw przez banki komercyjne, a następnie przez krajowy Riksbank, polegający na emisji banknotów papierowych z miedzianą pokrywą. Początkowo, podobnie jak w Chinach, można je było całkowicie przekształcić w miedź. Potrzeby finansowe rządu były, jak zwykle, większe niż wpływy z podatków, a liczba banknotów emitowanych przez szwedzki bank centralny (najstarszy na świecie ponadto) stale rósł.

W 1745 r. W pierwszym roku szwedzkiej waluty papierowej w obiegu znajdowały się banknoty o wartości 6,5 mln koron. Dziesięć lat później było już 13,7 miliona. W 1759 r. Wymienność banknotów na miedź została zawieszona. Tymczasem profesor P. N. Christerin, pierwszy dziekan nowo utworzonego Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Uppsali, poprawnie przewidział, że doprowadzi to do wzrostu cen lub inflacji. Szwedzcy politycy zignorowali ostrzeżenia Christerina i innych ekonomistów – skąd to wiemy? Wydział ekonomiczny został wkrótce zlikwidowany i zastąpiony wydziałem filozofii …

Inflacja była oczywiście nieunikniona i zrujnowała wielu Szwedów, zwłaszcza właścicieli ziemskich (czyli większość chłopów w tym czasie) i właścicieli oszczędności. W rezultacie partia „Kapeluszy” odpowiedzialna za kryzys finansowy, wyrażająca interesy przemysłu, straciła władzę. Nowy rząd został utworzony przez partię „Czapek”, wspieraną głównie przez rolników. W latach 1761-1768 zmniejszyli podaż pieniądza o 13,5 procent, chociaż profesor Christerin ostrzegł tym razem, że taka operacja może spowodować kryzys gospodarczy. Miał rację, spowodowała. Rząd „Czapka” upadł, a partia „Kapeluszy” powróciła do władzy. Nie na długo – w 1772 r. Król Gustaw III dokonał zamachu stanu, przejął pełną moc i nakazał bicie srebrnej monety. Inflacja okazała się druzgocąca dla demokracji.

Inaczej było w przypadku Francji, gdzie inflacja przyczyniła się do końca absolutyzmu i przyspieszyła rewolucję francuską. Historia inflacji w królestwie Francji związana jest z imieniem Johna Law, najstraszniejszego Szkota w historii, playboya i hazardzisty, który wynalazł genialny, jak myślał, sposób na pobudzenie gospodarki. Przekonał księcia Orleanu, a następnie Regenta Francji, że problemy gospodarcze jego kraju związane są z niewystarczającą ilością pieniędzy w obiegu. Podał także metodę pomnożenia ich ilości – wystarczy go wydrukować! Genialne, szczególnie w kraju, w którym dotychczas używane były tylko srebrne i złote monety …

Regent zezwolił Szkotowi na utworzenie banku wydającego Bank Generale. Pokryciem pieniędzy wyemitowanych przez Lava były obligacje rządowe i akcje założonej przez niego zachodniej firmy (Compagnie d’Occident), z monopolem na kolonizację Luizjany, terytorium francuskiego w Ameryce Północnej nad Missisipi. Emisji akcji i banknotów towarzyszyła szeroka kampania reklamowa. „Masz złoto – nie ufaj mu” – powiedział popularny slogan. W tym samym czasie we Francji umieszczono plakaty przedstawiające zadowolonych francuskich kolonistów w Luizjanie w otoczeniu rdzennych kobiet. Według optymistycznych raportów Luizjana miała być bogata w złoża złota i srebra, więc firma z góry oferowała wysokie dywidendy. Następnie poszło prosto. Bank Generale wyemitował banknoty, w zamian za banknoty ludzie kupili akcje Compagnie d’Occident, akcje wzrosły, banknoty zostały pokryte. W styczniu 1719 r. Akcje spółki kosztowały 500 livres, w grudniu tego roku – 10 000. Konieczne było zorganizowanie żołnierzy, którzy będą pilnować tłumu ludzi chętnych do ich zakupu.

Gospodarka, stymulowana masą papierowych pieniędzy, rzeczywiście rozkwitła. Dwór królewski dokonywał ogromnych zakupów w manufakturach płacących papierowymi papierami wartościowymi, właściciele manufaktur kupowali dla nich surowce i opłacali pracowników, na końcu zawsze był ktoś chętny do zakupu akcji Spółki. Do tego czasu … Nad Mississippi nie było ani złota, ani srebra. Firma nie była w stanie wypłacić obiecanej dywidendy. W 1720 r. Akcje zaczęły spadać. Aby powstrzymać akcjonariuszy od osiągania zysków, ustawa skłoniła rząd do zakazania używania złota w transakcjach o wartości ponad 100 livres. Na próżno. Inflacji nie można było zatrzymać – zapasy Spółki straciły na wartości, a wraz z nimi banknoty na ich podstawie.

Efekty były godne ubolewania. Ludzie palili rozpacz bezwartościowy papier. W Paryżu znaleziono rodzinę, która popełniła masowe samobójstwo – znalazła kilka sous (niewielkich monet) w srebrze i 20 milionów papierowych likierów. Gospodarka Królestwa Francji nie odzyskała siły po tym ciosie aż do rewolucji francuskiej, podczas gdy gorączka związana z Compagnie d’Occident przeszła do historii jako bańka spekulacyjna Mississippi … A dla przyszłych pokoleń powinna była być ostrzeżeniem przed lekceważąc prawa matematyki i ekonomii. Jak się okazało – dramatyczne doświadczenia zostały zapomniane. A kolejne kraje wpadały w pułapkę inflacyjną. Niemcy miały pobić wszystkie rekordy w tym zakresie. Jak to się stało? – dowiesz się w następnym odcinku …

Historia inflacji cz. IV: Ten sam chleb za fenigi i miliony marek

Kolonie amerykańskie zbuntowane przeciwko Wielkiej Brytanii eksperymentowały również z pieniądzem papierowym zwanym kontynentem. Ponadto koloniści, pod presją wydatków wojennych, nie byli w stanie powstrzymać się od pokusy drukowania nadmiernych pieniędzy.

Kolonie amerykańskie zbuntowane przeciwko Wielkiej Brytanii eksperymentowały również z pieniądzem papierowym zwanym kontynentem. Ponadto koloniści, pod presją wydatków wojennych, nie byli w stanie powstrzymać się od pokusy drukowania nadmiernych pieniędzy. W 1778 roku, a więc na samym początku istnienia USA, inflacja osiągnęła prawie 30 procent, dane liczbowe z tamtych czasów i oszałamiających Stanów Zjednoczonych. Inflacja nie oszczędzała porewolucyjnej Francji – jej przywódcy najwyraźniej zapomnieli o doświadczeniach Johna Lav. Próbowali nawet, podobnie jak rząd królewski, zakazać złota w celach pieniężnych.

W końcu, aż do ostatnich czasów, w najgorszym przypadku inflacja osiągnęła dziesiątki procent rocznie. To miało się zmienić po pierwszej wojnie światowej. Podobnie jak w innych wojnach kraje uczestniczące, a zwłaszcza państwa centralne, finansowały wydatki wojenne, psując pieniądze. Rygorystyczna kontrola cen powstrzymywała jednak inflację, przynajmniej na czas wojny. Po zawarciu pokoju uwolnione ceny gwałtownie wzrosły. Co więcej, pokonane kraje musiały płacić ogromne kwoty zwycięzcom, co oznaczało, że rządy pokonanych nie opierały się finansowaniu swoich wydatków nagimi banknotami.

Inflacyjny potwór zaczął triumfować bardzo szybko. Absurd inflacyjny osiągnął apogeum w Niemczech. W 1914 r. Na początku wojny 19 funtów opłacono za funt (pół kilograma) chleba. Dwa lata później niewiele więcej zapłacono za chleb – 22 fenale. Pod koniec wojny, w 1919 r., Chleb kosztował 26 fenigów. A potem ceny przyspieszyły – w 1920 roku chleb już kosztuje markę i 20 fenigów, czyli prawie sześć razy więcej niż cztery lata wcześniej! Ale to tylko skromne preludium. W czerwcu 1922 r. Niemcy musieli zapłacić 3,50 marek za funt chleba, aw styczniu 1923 r. – … 700! Ceny rosły. Portfele są nieużywane, zastąpione walizkami. We wrześniu 1923 r. Cena pół kilograma bochenka osiągnęła 2 miliony marek, miesiąc później – 630 milionów …

Niewyobrażalna skala załamania się wartości pieniądza i niszczycielska inflacja oznaczały, że pracownicy otrzymywali zapłatę dwa razy dziennie i natychmiast biegali do sklepów, aby coś kupić – zanim poszli w górę. Wkrótce miliony przestały być używane, ponieważ bochenek chleba w listopadzie 1923 r. Kosztował 80 miliardów marek. Wydrukowano 10 bilionów banknotów, ale nie weszły one do obiegu, ponieważ 15 listopada wprowadzono nową niemiecką markę o wartości jednego biliona starych. Od nowego roku chleb kosztował tylko 35 fenigów. Ale oszczędności milionów zostały pochłonięte przez niepowstrzymany wzrost cen wszystkiego, który między czerwcem a listopadem 1923 r. Wynosił średnio … 300 procent. na miesiąc!

Pisarz Tomasz Mann powiedział, że Niemcy, ograbieni z inflacji, tym łatwiej później stali się rabusiami Europy. Podobnie jak w XVII-wiecznej Szwecji wielka inflacja niemiecka zniszczyła demokrację. A ta niemiecka inflacja była znacznie wyższa niż szwedzka dyktatura, która po niej nastąpiła, była znacznie gorsza. W rzeczywistości nie można już nazywać tego zjawiska po prostu inflacją. Powszechnie uważa się, że hiperinflacja jest inflacją dwucyfrową. Chociaż ten termin w przypadku niemieckiego pandemonium inflacyjnego wydaje się zdecydowanie zbyt łagodny.

Powojenna hiperinflacja również nie ominęła Polski. W 1920 r. Nowo utworzony rząd wprowadził polską markę zamiast podziału walut. Wysokie wydatki na wojsko (wojnę z bolszewikami) i administrację skłoniły władze do skorzystania z drukowania pieniędzy, co spowodowało inflację w 1923 r., Równolegle z niemiecką hiperinflacją. Największa hiperinflacja w historii wystąpiła na Węgrzech po II wojnie światowej – w latach 1945–46 ceny w ówczesnej walucie pengo rosły w tempie około 20 tys. procent. miesięczny. Pieniądze stały się praktycznie bezwartościowe. Przykładem kraju dotkniętego hiperinflacją niezwiązanego z działaniami wojennymi jest Boliwia w latach 80. Inflacja w tym kraju osiągnęła … 20 000 procent. rocznie.

Po II wojnie światowej Europie Zachodniej udało się uniknąć powojennej hiperinflacji, ale politycy odpowiedzialni za gospodarkę w latach 50. i 60. XX wieku często wykorzystywali inflację do kontrolowania poziomu bezrobocia. Panowało przekonanie, że wyższa inflacja oznacza niższe bezrobocie i odwrotnie. Do początku lat siedemdziesiątych inflacja w Europie Zachodniej nie przekraczała 10 procent. przy stosunkowo niskich stopach bezrobocia.

Coś się zepsuło w latach 70. Świat był w kryzysie, którego bezpośrednią przyczyną był wzrost cen ropy naftowej w krajach OPEC. Większość zachodnich rządów zareagowała jak zwykle, zwiększając podaż pieniądza. W rezultacie inflacja wzrosła (czego oczekiwano), ale bezrobocie wcale nie spadło (czego nie oczekiwano). Ekonomiści i politycy wymyślili nawet specjalny termin – „stagflacja” – opisujący sytuację, w której inflacja i stopa bezrobocia są jednocześnie wysokie.

W 1975 r. Inflacja w Wielkiej Brytanii wyniosła ponad 24 procent, w USA przekroczyła 11 procent, podobnie w innych krajach. Trzeba przyznać, że niemiecki bank centralny (Bundesbank) sprostał temu zadaniu – po II wojnie światowej roczna niemiecka inflacja tylko dwukrotnie (w 1973 i 1974 r.) Przekroczyła umiarkowany poziom 6 procent. Mądry Niemiec po zniszczeniach …

W latach osiemdziesiątych walka z inflacją stała się jednym z głównych zadań krajów rozwiniętych. Niezależność banków centralnych od rządów stała się bronią przeciwko inflacji – ekonomiści wykazali, że im bardziej niezależny bank, tym niższa inflacja w dłuższej perspektywie. Niezależność banków i ścisła kontrola podaży pieniądza pozwalają na razie kontrolować inflację na niskim poziomie. A fakt, że żaden kraj nie jest wolny od poważnych zagrożeń inflacyjnych, ilustruje przykład USA. Ten potężny kraj, będący synonimem sukcesu gospodarczego, zamożności, stabilności finansowej i niskiego bezrobocia jeszcze niedawno – nieco ponad 20 lat temu – wiosną 1980 r. Stanął w obliczu inflacji na poziomie 17 procent, a stopy procentowe w bankach sięgały 20 procent. Jak widać, po podanych przez nas przykładach – inflacja jest tak stara jak pieniądze. I wciąż ma tę samą okrutną jakość. Może zrujnować największe kraje i pogrążyć całe narody …