Historyczny rozwój ekonomii

1557

Skuteczne narodziny ekonomii jako odrębnej dyscypliny można prześledzić w roku 1776, kiedy to szkocki filozof Adam Smith opublikował „An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations”. Przed Smithem istniała oczywiście ekonomia: Grecy wnieśli znaczący wkład, podobnie jak średniowieczni scholastycy, a od XV do XVIII wieku ogromna ilość literatury broszurowej omawiała i rozwijała implikacje nacjonalizmu gospodarczego (obecnie znanego jako merkantylizm). To jednak Smith napisał pierwszy pełnowymiarowy traktat o ekonomii i dzięki swoim wpływom założył to, co późniejsze pokolenia miały nazywać „angielską szkołą klasycznej ekonomii politycznej”, znaną dziś jako „classical economics”.

Niezamierzone skutki działania rynków

Bogactwo narodów, jak sugeruje tytuł, jest zasadniczo książką o rozwoju gospodarczym i polityce, która może go promować lub utrudniać. W swoich praktycznych aspektach książka ta jest atakiem na protekcjonistyczne doktryny merkantylistów i krótką informacją o zaletach wolnego handlu. Ale w trakcie atakowania „fałszywych doktryn gospodarki politycznej”, Smith zasadniczo przeanalizował funkcjonowanie systemu prywatnej przedsiębiorczości jako gubernatora ludzkiej działalności. Zauważył, że w „społeczeństwie komercyjnym” każda jednostka kieruje się własnym interesem i może wywierać jedynie znikomy wpływ na ceny. Oznacza to, że każda osoba przyjmuje ceny w miarę ich pojawiania się i ma prawo jedynie zmieniać ilości kupowane i sprzedawane po danych cenach. Jednak to suma indywidualnych działań wszystkich osób ostatecznie decyduje o cenach. Niewidzialna ręka” konkurencji, Smith sugerował, zapewnia wynik społeczny, który jest niezależny od indywidualnych intencji i w ten sposób stwarza możliwość obiektywnej nauki ekonomicznego zachowania. Smith uważał, że znalazł na konkurencyjnych rynkach instrument zdolny przekształcić „prywatne wady” (takie jak egoizm) w „cnoty publiczne” (takie jak maksymalna produkcja). Ale to prawda tylko wtedy, gdy konkurencyjny system jest wbudowany w odpowiednie ramy prawne i instytucjonalne – wgląd, który Smith rozwijał długo, ale który został w dużej mierze przeoczony przez późniejsze pokolenia. Mimo to, nie jest to jedyna wartość Bogactwa Narodów, a w dyskusji Smitha o tym, jak narody stały się bogate, można znaleźć prostą teorię wartości, surową teorię dystrybucji i prymitywne teorie handlu międzynarodowego i pieniądza. Pomimo ich niedoskonałości, teorie te stały się podstawą klasycznej i nowoczesnej ekonomii. W rzeczywistości płodna natura książki wzmocniła jej oddziaływanie, ponieważ tak wiele pozostało do wyjaśnienia dla zwolenników Smitha.

Budowa systemu

Jedno pokolenie po opublikowaniu tomu Smitha, David Ricardo napisał Principles of Political Economy and Taxation (1817). Książka ta działała w pewnym sensie jako krytyczny komentarz na temat Bogactwa Narodów. Jeszcze w innym sensie, praca Ricardo nadała zupełnie nowy kierunek rozwijającej się nauce o gospodarce politycznej. Ricardo wymyślił koncepcję modelu ekonomicznego – ciasno splecionego aparatu logicznego, składającego się z kilku zmiennych strategicznych – który po pewnych manipulacjach i dodaniu kilku empirycznie obserwowalnych dodatków, był w stanie dać wyniki o ogromnym znaczeniu praktycznym. U podstaw systemu rikardiańskiego leży przekonanie, że wzrost gospodarczy prędzej czy później musi zostać zahamowany ze względu na rosnące koszty uprawy żywności na ograniczonym obszarze gruntów. Istotnym składnikiem tego argumentu jest zasada maltuzjańska, wyrażona w „Eseju o ludności” Tomasza Malthusa (1798): według Malthusa, wraz ze wzrostem siły roboczej, dodatkowa żywność do karmienia dodatkowych ust może być produkowana tylko poprzez rozszerzenie uprawy na mniej żyzną glebę lub poprzez zastosowanie kapitału i siły roboczej do ziemi już uprawianej – z malejącym skutkiem z powodu tak zwanego prawa malejących zysków. Chociaż płace są wstrzymywane, zyski nie wzrastają proporcjonalnie, ponieważ dzierżawiący rolnicy przebijają się nawzajem za lepsze grunty. Ponieważ ceny ziemi rosły, Malthus stwierdził, że głównymi beneficjentami postępu gospodarczego byli właściciele ziemi.

Ponieważ, według Ricardo, źródłem problemu były malejące plony (tj. krzewy pszenicy) na jednostkę ziemi, jednym z oczywistych rozwiązań był import taniej pszenicy z innych krajów. Chcąc pokazać, że Wielka Brytania skorzystałaby na specjalizacji w produkcji towarów i ich eksporcie w zamian za żywność, Ricardo uderzył w „prawo kosztów porównawczych” jako dowód swojego modelu wolnego handlu. Założył, że w danym kraju praca i kapitał mogą swobodnie przemieszczać się w poszukiwaniu najwyższych zysków, ale między krajami nie są. Ricardo pokazał, że o korzyściach płynących z handlu międzynarodowego decyduje porównanie kosztów wewnątrz każdego kraju, a nie kosztów pomiędzy krajami. Handel międzynarodowy przyniesie korzyści państwu, które specjalizuje się w produkcji towarów, które może produkować stosunkowo wydajniej (ten sam kraj importowałby wszystko inne). Na przykład, Indie mogą produkować wszystko efektywniej niż Anglia, ale Indie mogą najwięcej zyskać koncentrując swoje zasoby na tekstyliach, w których ich efektywność jest relatywnie większa niż w innych obszarach produkcji indyjskiej, oraz importując brytyjskie dobra inwestycyjne. Piękno tego argumentu polega na tym, że jeśli wszystkie kraje w pełni wykorzystają ten terytorialny podział pracy, całkowita światowa produkcja na pewno będzie fizycznie większa niż będzie, jeśli niektóre lub wszystkie kraje będą starały się stać samowystarczalne. Prawo Ricardo, znane jako doktryna przewagi komparatywnej, stało się fontanną XIX-wiecznej doktryny wolnego handlu.

Wpływ traktatu Ricardo był odczuwalny niemal natychmiast po jego opublikowaniu, a przez ponad pół wieku system ricardiański zdominował myślenie ekonomiczne w Wielkiej Brytanii. W 1848 r. John Stuart Mill powtórzył myśl Ricardo w swoich Zasadach Ekonomii Politycznej, co przyniosło mu nowy autorytet dla kolejnego pokolenia. Jednak po 1870 r. większość ekonomistów powoli odwróciła się od obaw Ricardo i zaczęła na nowo analizować podstawy teorii wartości, czyli wyjaśniać, dlaczego wymiana towarów odbywa się po cenach, które robią. W rezultacie wielu ekonomistów pod koniec XIX wieku poświęciło swój wysiłek problemowi alokacji zasobów w warunkach doskonałej konkurencji.

Marksizm

Zanim przejdziemy dalej, ważne jest, aby omówić ostatniego z klasycznych ekonomistów, Karola Marksa. Pierwszy tom jego dzieła Das Kapital ukazał się w 1867 roku; po jego śmierci ukazał się drugi i trzeci tom, odpowiednio w 1885 i 1894 roku. Jeśli Marksa można nazwać „ostatnim z klasycznych ekonomistów”, to dlatego, że w dużej mierze założył on swoją ekonomię nie w świecie realnym, ale na naukach Smitha i Ricardo. Popierali oni „pracowniczą teorię wartości”, która głosi, że produkty wymieniają się mniej więcej proporcjonalnie do kosztów pracy ponoszonych przy ich produkcji. Marks opracował wszystkie logiczne implikacje tej teorii i dodał do niej „teorię nadwyżki wartości”, która opiera się na aksjomacie, że ludzka praca sama w sobie tworzy całą wartość, a więc stanowi jedyne źródło zysków.

Powiedzieć, że jest się ekonomistą marksistowskim, to w efekcie podzielić się osądem wartości, że jest społecznie niepożądane, aby niektórzy ludzie w społeczności czerpali dochody jedynie z posiadania własności. Ponieważ niewielu zawodowych ekonomistów w XIX wieku zaakceptowało ten postulat etyczny, a większość z nich była rzeczywiście skłonna znaleźć jakieś społeczne uzasadnienie dla istnienia własności prywatnej i uzyskiwanych z niej dochodów, ekonomia marsjańska nie zdobyła głośnej akceptacji wśród zawodowych ekonomistów. Co więcej, podejście marsjańskie zaowocowało trzema uogólnieniami na temat kapitalizmu: tendencją do spadku stopy zysku, rosnącym ubożeniem klasy pracującej i rosnącą dotkliwością cykli koniunkturalnych, z których pierwszy był podporą wszystkich pozostałych. Ekspozycja Marksa na „prawo malejącej stopy zysku” jest jednak nieważna – zarówno pod względem praktycznym, jak i logicznym (nawet zapaleni marksiści przyznają się do jej logicznych wad) – a wraz z nią upadają wszystkie inne prognozy Marksa. Ponadto ekonomia marksistowska miała niewiele do powiedzenia na temat praktycznych problemów, które są chlebem i masłem ekonomistów w każdym społeczeństwie, takich jak wpływ podatków na konkretne towary lub wzrost stopy procentowej na poziom całkowitych inwestycji. Chociaż idee Marksa zapoczątkowały zmiany społeczne na całym świecie, faktem jest, że Marks miał stosunkowo niewielki wpływ na rozwój ekonomii jako nauki społecznej.

Marginałiści

Kolejny znaczący rozwój w teorii ekonomii, marginalna rewolucja, wynikał zasadniczo z pracy trzech mężczyzn: angielskiego logika i ekonomisty Stanleya Jevonsa, austriackiego ekonomisty Carla Mengera i urodzonego we Francji ekonomisty Léona Walrasa. Ich wkład w teorię ekonomii polegał na zastąpieniu roboczej teorii wartości przez „marginalną teorię użyteczności wartości”. Marginiści oparli swoje wyjaśnienia dotyczące cen na zachowaniach konsumentów przy dokonywaniu wyboru spośród przyrostów towarów i usług; to znaczy, zbadali korzyść (użyteczność), jaką konsument czerpie z zakupu dodatkowej jednostki czegoś (towaru lub usługi), którą już posiada w pewnej ilości. (Zob. użyteczność i wartość.) Pomysł podkreślenia „marginalnej” (lub ostatniej) jednostki okazał się na dłuższą metę bardziej znaczący niż samo pojęcie użyteczności, ponieważ użyteczność mierzy tylko wielkość satysfakcji wynikającej z konkretnej działalności gospodarczej, takiej jak konsumpcja. Rzeczywiście, to właśnie konsekwentne stosowanie marginalizmu wyznaczyło prawdziwą linię podziału między teorią klasyczną a ekonomią współczesną. Ekonomiści klasyczni identyfikowali główny problem ekonomiczny jako przewidywanie wpływu zmian w ilości kapitału i pracy na tempo wzrostu produkcji krajowej. Podejście marginalne koncentrowało się jednak na warunkach, w jakich czynniki te z optymalnym skutkiem są rozdzielane pomiędzy zastosowania konkurencyjne – optymalne w sensie maksymalizacji satysfakcji konsumentów.

Przez ostatnie trzy dekady XIX wieku ekonomiści szkół austriackich, angielskich i francuskich formułowali własne interpretacje rewolucji marginalnej. Austriacka szkoła zastanawiała się nad znaczeniem użyteczności jako wyznacznika wartości i odrzuciła klasyczną ekonomię jako całkowicie przestarzałą. Austriacki ekonomista Eugen von Böhm-Bawerk zastosował te nowe idee do określenia stopy procentowej, co jest ważnym rozwinięciem teorii kapitału.

Szkoła angielska, kierowana przez Alfreda Marshalla, starała się pogodzić ich pracę z doktrynami klasycznych pisarzy. Marshall oparł swoją argumentację na spostrzeżeniu, że klasyczni ekonomiści koncentrowali swoje wysiłki na stronie podaży na rynku, podczas gdy marginalni teoretycy użyteczności publicznej zajmowali się stroną popytową. Sugerując, że ceny są zdeterminowane zarówno przez podaż, jak i popyt, Marshall słynął z paradygmatu nożyczek, które tną obydwoma ostrzami. Starając się być praktycznym, zastosował swoją „analizę równowagi częściowej” do poszczególnych rynków i branż.

Jednak to właśnie Léon Walras, mieszkający we francuskojęzycznej części Szwajcarii, najdalej posunął się w kierunku podejścia marginalistycznego, opisując system gospodarczy w sposób ogólny w kategoriach matematycznych. Powiedział, że dla każdego produktu istnieje „funkcja popytu”, która wyraża ilości produktu, których żądają konsumenci w zależności od jego ceny, cen innych powiązanych towarów, dochodów konsumentów i ich gustów. Dla każdego produktu istnieje również „funkcja podaży”, która wyraża ilości, jakie producenci będą dostarczać w zależności od kosztów produkcji, cen usług produkcyjnych i poziomu wiedzy technicznej. Na rynku, dla każdego produktu istnieje punkt „równowagi” – analogiczny do równowagi sił w mechanice klasycznej – przy którym jedna cena zadowoli zarówno konsumentów jak i producentów. Nietrudno jest przeanalizować warunki, w których równowaga jest możliwa dla jednego produktu. Ale równowaga na jednym rynku zależy od tego, co dzieje się na innych rynkach („rynek” w tym sensie nie jest miejscem lub lokalizacją, ale złożonym zestawem transakcji dotyczących jednego towaru). Tak jest w przypadku każdego rynku. A ponieważ we współczesnej gospodarce istnieją dosłownie miliony rynków, „ogólna równowaga” polega na jednoczesnym określeniu częściowej równowagi na wszystkich rynkach.

Wysiłki Walrasa, aby w ten sposób opisać gospodarkę, doprowadziły do tego, że austriacko-amerykański historyk myśli ekonomicznej Joseph Schumpeter nazwał dzieło Walrasa „Magna Carta of economics”. Choć bezsprzecznie abstrakcyjna, ekonomia walraska nadal zapewnia analityczne ramy dla włączenia wszystkich elementów kompletnej teorii systemu gospodarczego. Nie jest zbyt wiele do powiedzenia, że prawie cała współczesna ekonomia jest ekonomią walijską, a współczesne teorie pieniądza, zatrudnienia, handlu międzynarodowego i wzrostu gospodarczego mogą być postrzegane jako walijskie teorie równowagi ogólnej w bardzo uproszczonej formie.

Lata pomiędzy publikacją Zasad Ekonomicznych Marshalla (1890) a krachem giełdowym z 1929 r. można określić jako lata pojednania, konsolidacji i doskonalenia dla marginalistów. Trzy szkoły doktryn marginalnych stopniowo połączyły się w jeden główny nurt, który stał się znany jako ekonomia neoklasyczna. Teoria użyteczności została zredukowana do systemu aksjomatycznego, który można było zastosować do analizy zachowań konsumenckich niemal w każdych okolicznościach. Koncepcja marginalizmu w konsumpcji doprowadziła ostatecznie do pomysłu marginalnej produktywności w produkcji, a wraz z nią pojawiła się nowa teoria rozkładu, w której płace, zyski, odsetki i czynsze okazały się zależeć od „produktu marginalnej wartości” danego czynnika. Koncepcja „zewnętrznych gospodarek i nieekonomii” Marshalla (wszelkich skutków zewnętrznych, pozytywnych lub negatywnych, jakie firma lub podmiot mogą mieć na ludzi, miejsca lub inne rynki) została rozwinięta przez jego czołowego ucznia na Uniwersytecie w Cambridge, Artura Pigou, w kierunku daleko idącego rozróżnienia między kosztami prywatnymi a społecznymi, tworząc tym samym podstawę teorii dobrobytu jako odrębnej gałęzi badań ekonomicznych. W epoce tej nastąpił również stopniowy rozwój teorii monetarnej (która wyjaśnia, w jaki sposób poziom wszystkich cen jest określany w odróżnieniu od określania cen indywidualnych), zwłaszcza przez szwedzkiego ekonomistę Knuta Wicksella. W latach trzydziestych XX w. rosnąca harmonia i jedność ekonomii została niegrzecznie zburzona, najpierw przez jednoczesne opublikowanie w 1933 r. przez amerykańskiego ekonomistę Edwarda Chamberlina Theory of Monopolistic Competition i brytyjskiego ekonomistę Joan Robinson’s Economics of Imperfect Competition, a następnie przez pojawienie się w 1936 r. brytyjskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynes’a General Theory of Employment, Interest and Money.

Krytycy

Zanim przejdziemy dalej, należy zwrócić uwagę na powstanie i upadek niemieckiej szkoły historycznej i amerykańskiej szkoły instytucjonalistycznej, które zrównały się z ciągłym napływem krytycznych ataków na ortodoksyjny nurt. Niemieccy ekonomiści historyczni, którzy mieli wiele różnych poglądów, zasadniczo odrzucali ideę abstrakcyjnej ekonomii z jej rzekomo uniwersalnymi prawami: nawoływali do konieczności badania konkretnych faktów w kontekście narodowym. Dając impuls do studiowania historii gospodarczej, nie zdołali jednak przekonać swoich kolegów, że ich metoda jest niezmiennie nadrzędna.

Instytucjonaliści są trudniejsi do skategoryzowania. Ekonomia instytucjonalna, w wąskim tego słowa znaczeniu, odnosi się do ruchu w amerykańskiej myśli ekonomicznej związanego z takimi nazwiskami jak Thorstein Veblen, Wesley C. Mitchell i John R. Commons. Myśliciele ci mieli niewiele wspólnego oprócz niezadowolenia z ekonomii ortodoksyjnej, jej tendencji do odcinania się od innych nauk społecznych, jej zaabsorbowania automatycznym mechanizmem rynkowym i jej abstrakcyjnej teorii. Co więcej, nie udało im się opracować jednolitego aparatu teoretycznego, który zastąpiłby lub uzupełnił teorię prawosławną. To może tłumaczyć, dlaczego wyrażenie ekonomia instytucjonalna stała się niewiele więcej niż synonimem ekonomii opisowej. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych ekonomia instytucjonalna była dominującym stylem myślenia ekonomicznego w okresie między I i II wojną światową. W tym czasie oczekiwano, że ekonomia instytucjonalna dostarczy nowych, interdyscyplinarnych nauk społecznych. Chociaż w ekonomii nie ma już ruchu instytucjonalistycznego, duch starego instytucjonalizmu przetrwał w takich bestsellerach jak urodzony w Kanadzie ekonomista John Kenneth Galbraith The Affluent Society (1969) i The New Industrial State (1967). Ponadto, istnieje „nowy instytucjonalizm”, który łączy zachowania gospodarcze z problemami społecznymi. Szkoła ta jest reprezentowana przez takich naukowców jak Oliver Williamson i Douglass North, którzy postrzegają instytucje jako konwencje i normy, które rozwijają się w ramach gospodarki rynkowej w celu zminimalizowania „kosztów transakcji” działalności rynkowej.

To właśnie dzięki innowacjom lat 30-tych XX wieku teoria monopolistycznej, czyli niedoskonałej konkurencji, została włączona do ekonomii neoklasycznej. Dziewiętnastowieczni ekonomiści poświęcili uwagę dwóm skrajnym typom struktury rynku, albo „czystemu monopolowi” (w którym jeden sprzedawca kontroluje cały rynek jednego produktu), albo „czystej konkurencji” (oznaczającej rynki, na których jest wielu sprzedawców, dobrze poinformowanych nabywców i jeden, standardowy produkt). Teoria konkurencji monopolistycznej uwzględniała szereg struktur rynkowych, które znajdują się pomiędzy tymi skrajnościami, w tym (1) rynki, na których jest wielu sprzedawców z „produktami zróżnicowanymi”, wykorzystującymi nazwy marek, gwarancje i specjalne opakowania, które powodują, że konsumenci uważają produkt każdego sprzedawcy za unikalny, (2) rynki „oligopolistyczne”, zdominowane przez kilka dużych firm i (3) rynki „monopsonalne”, na których jest wielu sprzedawców, ale jeden nabywca ma monopolistyczną tożsamość. Teoria ta doprowadziła do istotnego wniosku, że konkurencyjne branże, w których każdy sprzedawca ma częściowy monopol ze względu na zróżnicowanie produktów, będą miały tendencję do nadmiernej liczby firm, z których każda pobiera wyższą cenę, niż gdyby dana branża była całkowicie konkurencyjna. Ponieważ zróżnicowanie produktów – i związane z tym zjawisko reklamy – wydaje się być charakterystyczne dla większości branż w rozwiniętych gospodarkach kapitalistycznych, nowa teoria została natychmiast okrzyknięta jako zastrzyk zdrowej dawki realizmu do ortodoksyjnej teorii cen. Niestety, jej zakres był ograniczony i nie dostarczyła ona zadowalającego wyjaśnienia dla ustalania cen w warunkach oligopolu. Było to znaczne zaniedbanie, ponieważ w zaawansowanych gospodarkach większość przemysłu wytwórczego, a nawet większość sektorów usługowych jest zdominowana przez kilka dużych firm. Wynikająca z tego luka w centrum nowoczesnej teorii cen pokazuje, że ekonomiści nie są w stanie w pełni wyjaśnić warunków, w jakich firmy międzynarodowe prowadzą swoje interesy.

Ekonomia keynesistowska

Drugi duży przełom lat trzydziestych XX wieku, teoria określania dochodów, wywodzi się przede wszystkim z twórczości Johna Maynarda Keynesa, który zadawał pytania, które w pewnym sensie nigdy wcześniej nie były stawiane. Keynesa interesował poziom dochodu narodowego i wielkość zatrudnienia, a nie równowaga firmy czy alokacja zasobów. Nadal zajmował się problemem popytu i podaży, ale „popyt” w modelu keynesistowskim oznacza całkowity poziom efektywnego popytu w gospodarce, a „podaż” oznacza zdolność kraju do produkcji. Gdy efektywny popyt jest niewystarczający w stosunku do zdolności produkcyjnych, wynikiem jest bezrobocie i depresja; odwrotnie, gdy popyt przewyższa zdolność produkcyjną, wynikiem jest inflacja.

Ekonomia kluczowa dla ekonomii keynesowskiej jest analizą czynników warunkujących efektywny popyt. Keynesowski model popytu efektywnego składa się zasadniczo z trzech strumieni wydatków: wydatki konsumpcyjne, wydatki inwestycyjne i wydatki rządowe, z których każdy jest określany niezależnie. (Handel zagraniczny jest ignorowany.) Keynes starał się wykazać, że poziom popytu efektywnego, określony w tym modelu, może znacznie przekroczyć lub spaść poniżej fizycznej zdolności do wytwarzania towarów i usług. Udowodnił również, że nie ma automatycznej tendencji do produkowania na poziomie, który skutkuje pełnym zatrudnieniem całego dostępnego kapitału ludzkiego i wyposażenia. Jego ustalenia odwróciły założenie, że systemy gospodarcze automatycznie będą miały tendencję do pełnego zatrudnienia.

Pozostając skoncentrowanym na agregatach makroekonomicznych (takich jak całkowita konsumpcja i inwestycje ogółem) oraz celowo upraszczając relacje między tymi zmiennymi ekonomicznymi, Keynes osiągnął potężny model, który może być zastosowany do szerokiego zakresu problemów praktycznych. Inni następnie udoskonalili jego system analizy (niektórzy mówili, że Keynes sam prawie by go nie rozpoznał) i został on dogłębnie przyswojony do ustalonej teorii ekonomii. Nie jest jednak zbyt wiele do powiedzenia, że Keynes był być może pierwszym ekonomistą, który dodał coś naprawdę nowego do ekonomii, odkąd Walras przedstawił swoją teorię równowagi w latach 70. ubiegłego wieku.

Ekonomia keynesowska w ujęciu Keynesa była całkowicie „statyczna”, to znaczy nie angażowała czasu jako ważnej zmiennej. Ale jeden z wyznawców Keynesa, Roy Harrod, podkreślał znaczenie czasu w swoim prostym makroekonomicznym modelu rozwijającej się gospodarki. Publikacją Towards a Dynamic Economics (1948) Harrod zapoczątkował zupełnie nową specjalność, „teorię wzrostu”, która wkrótce przyciągnęła uwagę coraz większej liczby ekonomistów.

Powojenne wydarzenia

25-letni okres po II wojnie światowej można postrzegać jako epokę, w której charakter ekonomii jako dyscypliny został przekształcony. Przede wszystkim, matematyka przeniknęła praktycznie do każdej dziedziny. W miarę jak ekonomiści odchodzili od ograniczonego stosowania rachunku różnicowego i rachunku całkowego, algebra macierzowa stanowiła próbę dodania ilościowego wymiaru do ogólnego modelu równowagi gospodarki. Algebra macierzowa wiązała się również z pojawieniem się analizy wejścia-wyjścia, empirycznej metody redukowania technicznych relacji pomiędzy gałęziami przemysłu do zarządzalnego systemu równań symultanicznych. Ściśle powiązanym zjawiskiem był rozwój programowania liniowego i analizy aktywności, który otworzył możliwość zastosowania rozwiązań numerycznych do problemów przemysłowych. Postęp ten wprowadził również ekonomistów do matematyki nierówności (w przeciwieństwie do równania dokładnego). Podobnie, pojawienie się ekonomii wzrostu sprzyjało stosowaniu równań różnicowych i różniczkowych.

Do szerszego zastosowania ekonomii matematycznej dołączyło coraz większe wyrafinowanie pracy empirycznej w rubryce „ekonometria”, czyli dziedzina obejmująca teorię ekonomii, budowanie modeli matematycznych i statystyczne badanie prognoz ekonomicznych. Rozwój ekonometrii miał wpływ na ekonomię w ogóle, ponieważ ci, którzy formułowali nowe teorie, zaczęli je formułować w sposób umożliwiający testowanie empiryczne.

Nowe osiągnięcia w ekonomii nie ograniczały się do podejść metodologicznych. Zainteresowanie mniej rozwiniętymi krajami powróciło w późniejszych dekadach XX wieku, zwłaszcza, że ekonomiści dostrzegli ich wieloletnie zaniedbanie „badania przyczyn zamożności narodów” Adama Smitha. Istniało również przekonanie, że potrzebne jest planowanie gospodarcze, aby zmniejszyć przepaść między krajami bogatymi a biednymi. Z tych obaw wyłoniła się dziedzina ekonomii rozwoju, której filarami są ekonomia regionalna, ekonomia miejska i ekonomia środowiskowa.

Te powojenne zmiany najlepiej ilustrowały nie pojawienie się nowych technik czy uzupełnień w programie nauczania ekonomii, ale zniknięcie „szkół” dzielących, coraz bardziej ujednolicone kształcenie zawodowe ekonomistów na całym świecie oraz przekształcenie nauki z rzadkiego ćwiczenia akademickiego w dyscyplinę operacyjną ukierunkowaną na praktyczne doradztwo. Transformacja ta przyniosła prestiż (Nagroda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych została przyznana po raz pierwszy w 1969 r.), ale także nową odpowiedzialność w zawodzie: teraz, gdy ekonomia naprawdę się liczy, ekonomiści musieli pogodzić różnice, które tak często istnieją między precyzją analityczną a ekonomicznym znaczeniem.

Radykalne krytyki

Kwestia trafności znalazła się w centrum „radykalnej krytyki” ekonomii, która rozwijała się wraz z powstaniem studenckim i ruchami społecznymi pod koniec lat 60. Radykalni krytycy deklarowali, że ekonomia stała się obroną status quo i że jej praktycy dołączyli do elity władzy. Bazujące na marginesie techniki ekonomistów, prowadzone przez nich, były głęboko konserwatywne w swej stronniczości, ponieważ zachęcały do fragmentarycznego, a nie rewolucyjnego podejścia do problemów społecznych; podobnie tendencja w pracy teoretycznej do ignorowania codziennego kontekstu działalności gospodarczej sprowadzała się w praktyce do cichej akceptacji panujących instytucji. Krytycy twierdzili, że ekonomia powinna porzucić twierdzenie, że jest nauką społeczną wolną od wartości i zająć się wielkimi problemami dnia – prawami obywatelskimi, ubóstwem, imperializmem i zanieczyszczeniem środowiska – nawet kosztem analitycznego rygoru i teoretycznej elegancji.

Prawdą jest, że studium ekonomii zachęca do wiary w reformę, a nie w rewolucję – należy jednak zrozumieć, że tak jest, ponieważ ekonomia jako nauka nie daje wystarczającej pewności co do jakiejkolwiek gruntownej rekonstrukcji porządku społecznego. Prawdą jest również, że większość ekonomistów ma tendencję do głębokiej podejrzliwości wobec monopoli we wszystkich formach, w tym państwowych, i z tego powodu skłaniają się ku konkurencji między niezależnymi producentami jako sposobowi na rozproszenie władzy gospodarczej. Wreszcie, większość ekonomistów woli milczeć na wielkie pytania, jeśli nie mają nic do zaoferowania poza wyrażeniem osobistych preferencji. Ich większa troska leży w profesjonalnych standardach ich dyscypliny, a to może oznaczać w niektórych przypadkach szczere przyznanie, że ekonomia nie ma jeszcze nic interesującego do powiedzenia na temat większych kwestii społecznych.