Konsumpcja, a oszczędzanie

969

Istnieje zamienność pomiędzy konsumpcją a oszczędnościami. Uczestnicy rynku, dysponując swoimi dochodami, wysyłają gospodarce sygnały, czy konieczne jest wytwarzanie większej ilości dóbr kapitałowych, aby umożliwić większą konsumpcję w przyszłości, czy też ograniczenie produkcji i wykorzystanie uwolnionych zasobów w celu zaspokojenia bardziej aktualnych potrzeb.

Nic nie stoi na przeszkodzie, o ile mamy do czynienia ze wzrostem gospodarczym, jednoczesnego wzrostu bieżącej konsumpcji i nakładów inwestycyjnych. Gdyby jednak, z jakiegoś powodu, uczestnicy rynku zaczęli dbać o te pierwsze i przestali oszczędzać cokolwiek ze swoich dochodów, szybko wpłynęłoby to na oszczędności i inwestycje w gospodarkę. Gdyby sytuacja trwała dłużej, nastąpiłaby konsumpcja kapitału i spadek potencjału produkcyjnego – gdyby nikt nie chciał oszczędzać, nie byłoby nic na sfinansowanie nawet inwestycji odtworzeniowych, a aparat produkcyjny zostałby stopniowo zniszczony. Zwiększenie bieżącej konsumpcji ponad to, co przyniósł wzrost gospodarczy, musi zatem odbywać się kosztem zgromadzonych aktywów lub kapitału.

Często wysuwany jest podstępny argument przeciwko tezie, że konsumpcja i oszczędności są wymienne. Mówi się, że wydawanie większej części dochodów na konsumpcję niekoniecznie wiąże się ze zmniejszeniem środków przeznaczonych na inwestycje, a powstrzymanie się od konsumowania dochodów nie oznacza automatycznie zwiększenia środków na inwestycje. Przeciwnicy wymienności konsumpcji i oszczędności nie są jednak zainteresowani brakami w pośrednictwie finansowym. Argumentują oni, że przedsiębiorca, którego usługi się pogarszają, po prostu nie będzie chciał inwestować, a zatem ograniczenie konsumpcji nic nie robi. Nawet jeśli uczestnicy rynku zaczną wydawać mniej na dobra konsumpcyjne, a cała zaoszczędzona kwota trafia bezpośrednio do pośrednika finansowego, nie oznacza to, że ktoś natychmiast kupi dobra inwestycyjne. Dostawcy dóbr konsumpcyjnych, na które właśnie spadł popyt, nie są zainteresowani zwiększeniem swoich zdolności produkcyjnych, ponieważ istniejąca produkcja nie została sprzedana. Jest więc przeciwieństwem tego, co myślimy – to konsumpcja stymuluje wzrost gospodarczy. To dzięki temu, że wydajemy więcej w sklepach, biznes kwitnie. Tylko skok popytu konsumpcyjnego przekona przedsiębiorców, że warto inwestować w wyższą produkcję. Jest kołem zamachowym gospodarki i punktem wyjścia dla procesu wzrostu gospodarczego.

Aby wykazać nieprawidłowość takiej argumentacji, konieczne jest wyjaśnienie, dlaczego przedsiębiorca może i powinien inwestować, jeśli ma na to środki, nawet jeśli popyt na jego usługi spadł. Po pierwsze, inwestycja nie oznacza tylko zwiększenia zdolności produkcyjnych. Przedsiębiorcy nie dbają o to, jak zwielokrotniają swoje zyski – nie ma dla nich znaczenia, czy zwielokrotniają swoje przychody, czy też redukują koszty. Może zaciągnąć pożyczkę na uruchomienie projektu, który sprawi, że będzie produkował taniej, niekoniecznie więcej. Po drugie, w obliczu konkurencji rezygnacja z inwestycji zwiększających moce produkcyjne może być niebezpieczna dla firmy – jeśli konkurencja zacznie produkować więcej i taniej, będzie istniało ryzyko utraty udziału w rynku. Po trzecie, popyt konsumencki nie musiał stale spadać – po zakończeniu projektów inwestycyjnych ma szansę na odzyskanie dobrej kondycji. Po czwarte, inwestowanie przy spadku popytu jest znacznie tańsze. Środki, które przestały być wykorzystywane do produkcji dóbr konsumpcyjnych, mogą być wykorzystane w projektach inwestycyjnych po kosztach niezbędnych do ich realizacji, gdyż nie ma dla nich alternatywy. Jeśli właściciele nie będą chcieli ich sprzedawać, pozostaną co najwyżej bezczynni – powrót do starych wniosków nie wchodzi w grę. Z uwagi na potencjał doskonalenia, nie ma więc powodu, aby nie wykorzystywać środków na ich finansowanie.

W gospodarce istnieją odpowiednie mechanizmy kierowania środków tam, gdzie oczekują ich uczestnicy rynku. Jeśli chcą więcej konsumpcji w przyszłości i zamiast tego zdecydują się zaoszczędzić teraz, przedsiębiorcy powinni dostosować się do takich preferencji. Jeśli tego nie zrobią, inni, którzy już to zrobili, zostaną ukarani stratą.