System gospodarczy to, każdy ze sposobów, w jaki ludzkość zorganizowała swoje zaopatrzenie materialne. Można by pomyśleć, że istnieje duża różnorodność takich systemów, odpowiadająca wielu kulturowym układom, które charakteryzują społeczeństwo ludzkie. Zadziwiające, że tak nie jest. Chociaż z działalnością gospodarczą społeczeństwa wiąże się wiele instytucji i zwyczajów społecznych, to jednak pod tą różnorodnością można odkryć jedynie bardzo niewielką liczbę podstawowych sposobów zaopatrzenia. Rzeczywiście, historia wytworzyła tylko trzy takie systemy gospodarcze: te oparte na zasadzie tradycji, te centralnie zaplanowane i zorganizowane według rozkazu oraz raczej niewielką liczbę, historycznie rzecz biorąc, w których centralną formą organizacyjną jest rynek.
Sama niedoskonałość podstawowych sposobów organizacji ekonomicznej zwraca uwagę na centralny aspekt problemu „systemów” ekonomicznych, a mianowicie na to, że cel, do którego muszą być skierowane wszystkie rozwiązania ekonomiczne, sam w sobie pozostał niezmieniony w całej historii ludzkości. Krótko mówiąc, tym niezmiennym celem jest koordynacja poszczególnych działań związanych z zaopatrzeniem – działań, które sięgają od dostarczania żywności na własne potrzeby w łowiectwie i zgromadzeniach społecznych po zadania administracyjne lub finansowe w nowoczesnych systemach przemysłowych. To, co można nazwać „problemem ekonomicznym”, to uporządkowanie tych działań w spójną społeczną całość – koherentną w sensie zapewnienia porządku społecznego z towarami lub usługami, których potrzebuje do zapewnienia własnej ciągłości i wypełnienia swojej postrzeganej historycznej misji.
Koordynacja społeczna może być z kolei analizowana jako dwa odrębne zadania. Pierwszym z nich jest wytwarzanie dóbr i usług potrzebnych ładowi społecznemu, zadanie, które wymaga mobilizacji zasobów społeczeństwa, w tym jego najcenniejszego, ludzkiego wysiłku. Niemal równie istotne jest drugie zadanie – właściwa dystrybucja produktu. (Patrz teoria dystrybucji.) Dystrybucja ta musi nie tylko zapewnić ciągłość podaży pracy społeczeństwa (nawet niewolnicy musieli być karmieni), ale także musi być zgodna z przeważającymi wartościami różnych porządków społecznych, z których wszystkie faworyzują niektórych odbiorców dochodów nad innymi – mężczyzn nad kobietami, arystokratów nad pospolitymi, właścicieli nieruchomości nad nie-właścicielami, czy członków partii politycznych nad nie-członkami. W standardowych ujęciach podręcznikowych problem ekonomiczny produkcji i dystrybucji jest podsumowany przez trzy pytania, na które muszą odpowiedzieć wszystkie systemy ekonomiczne: jakie towary i usługi mają być produkowane i dystrybuowane, w jaki sposób towary i usługi mają być produkowane i dystrybuowane oraz dla kogo mają być produkowane i dystrybuowane.
Wszystkie sposoby realizacji tych podstawowych zadań produkcji i dystrybucji opierają się na takich czy innych nagrodach społecznych lub karach. Społeczeństwa oparte na tradycji zależą w dużej mierze od społecznych wyrazów aprobaty lub dezaprobaty. Systemy dowodzenia wykorzystują otwartą lub zawoalowaną siłę fizycznego przymusu lub kary, albo nadanie bogactwa lub prerogatyw. Trzeci sposób – ekonomia rynkowa – również niesie ze sobą presję i zachęty, ale bodźce do osiągania zysków i strat nie są zazwyczaj kontrolowane przez jedną osobę lub grupę osób. Zamiast tego, bodźce i naciski wynikają z „funkcjonowania” samego systemu, a po bliższym przyjrzeniu się im, okazują się one niczym innym jak wysiłkiem jednostek w celu uzyskania korzyści finansowych poprzez dostarczenie rzeczy, za które inni są skłonni zapłacić.
Istnieje pewien paradoksalny aspekt sposobu, w jaki rynek rozwiązuje problem ekonomiczny. W przeciwieństwie do konformizmu, który kieruje tradycyjnym społeczeństwem, czy też posłuszeństwa wobec przełożonych, którzy dyrygują społeczeństwem, zachowanie w społeczeństwie rynkowym jest w większości samoistne i wydaje się mało prawdopodobnym środkiem do osiągnięcia integracji społecznej. Jednak, jak zauważają ekonomiści od czasu Adama Smitha, zderzenie samokierunkowych testamentów w konkurencyjnym otoczeniu rynkowym służy jako niezbędny warunek prawny i społeczny funkcjonowania systemu rynkowego. Tak więc, konkurencyjne zaangażowanie jednostek poszukujących siebie skutkuje stworzeniem trzeciego, i według wszelkiego prawdopodobieństwa najbardziej niezwykłego, z trzech sposobów rozwiązania problemu ekonomicznego.
Nic dziwnego, że te trzy główne rozwiązania – tradycja, rozkaz i rynek – wyróżniają siĊ wyraĨnymi atrybutami, jakie przypisują swoim spoáeczeĔstwom. Koordynacyjny mechanizm tradycji, opierający się na utrwalaniu ról społecznych, odznacza się charakterystyczną zmiennością w społeczeństwach, w których dominuje. Z kolei systemy dowodzenia charakteryzują się zdolnością do mobilizowania zasobów i pracy w sposób daleko wykraczający poza możliwości tradycyjnych społeczeństw, tak że społeczeństwa posiadające systemy dowodzenia mogą pochwalić się osiągnięciami na dużą skalę, takimi jak Wielki Mur Chiński czy piramidy egipskie. Trzeci system, w którym mechanizm rynkowy odgrywa rolę energizatora i koordynatora, charakteryzuje się z kolei historycznym atrybutem, który nie przypomina ani rutyny tradycyjnych systemów, ani wspaniałych produktów systemów dowodzenia. Zamiast tego system rynkowy nadaje życiu gospodarczemu ładunek galwaniczny, uwalniając konkurencyjne, nastawione na zysk energie. Ładunek ten jest dramatycznie zilustrowany trajektorią kapitalizmu, jedynego porządku społecznego, w którym mechanizm rynkowy odegrał główną rolę. W Manifeście Komunistycznym, opublikowanym w 1848 roku, Karol Marks i Friedrich Engels napisali, że w niespełna stuleciu system kapitalistyczny stworzył „bardziej masywne i kolosalne siły produkcyjne niż wszystkie poprzednie pokolenia razem wzięte”. Napisali też, że to było „jak czarodziej, który nie jest już w stanie kontrolować mocy świata, których powołał przez swoje zaklęcia”. Tę kreatywną, rewolucyjną, a niekiedy destrukcyjną zdolność kapitalizmu można w niewielkim stopniu przypisać systemowi rynkowemu, który wykonuje swoje zadanie koordynacyjne. (W celu omówienia politycznych i filozoficznych aspektów kapitalizmu patrz liberalizm.
Rozwój historyczny
Systemy gospodarcze historyczne i prekursorskie
Chociaż ekonomia zajmuje się przede wszystkim modus operandi mechanizmu rynkowego, przegląd uzgodnień dotyczących koordynacji przedrynkowej nie tylko jest interesujący sam w sobie, ale rzuca użyteczne światło na charakterystyczne właściwości społeczeństw zarządzanych przez rynek. Najwcześniejszym i zdecydowanie najliczniejszym historycznie systemem gospodarczym było społeczeństwo prymitywne, dla którego tradycja służy jako centralny środek nadawania porządku. Takie ekonomiczne formy organizacji społecznej są prawdopodobnie o wiele bardziej starożytne niż ludność Cro-Magnona, chociaż niektóre z tych form są nadal zachowane przez takie grupy jak Eskimosi, myśliwi Kalahari i Beduini. O ile wiadomo, wszystkie ludy związane z tradycją rozwiązują dziś swoje problemy ekonomiczne tak samo jak 10.000 lat czy może 10.000 wieków temu – dostosowując się do zmian pór roku lub klimatu, utrzymując się dzięki polowaniom i zbiorom lub rolnictwu typu „slash-and-burn” i rozdzielając swoją produkcję w oparciu o dobrze określone roszczenia społeczne. Elizabeth Marshall Thomas opisuje ten system dystrybucji w The Harmless People:
Wydaje się bardzo nierówny, kiedy patrzysz jak Buszmeni dzielą zabójstwo, ale to jest ich system, a w końcu nikt nie je więcej niż inni. Tego dnia Ukwane dał Gaiowi jeszcze jeden kawałek, ponieważ Gai był jego krewnym, Gai dał mięso Dasinie, ponieważ była matką jego żony… Oczywiście, nikt nie zakwestionował dużego udziału Gai, ponieważ był on myśliwym… Nikt nie wątpił, że podzieli się swoją dużą ilością z innymi, i oczywiście nie mylił się; on to zrobił.
Oprócz wspólnej własności, która jest być może wybitną cechą tych społeczeństw łowieckich i zgromadzeń, na uwagę zasługują jeszcze dwa inne aspekty. Pierwszy dotyczy poziomu ich utrzymania, od dawna uważanego za chroniczny niedobór i niedostatek. Według wciąż kontrowersyjnych ustaleń antropologa Marshalla Sahlinsa, to pojęcie niedoboru nie jest prawdziwe. Jego badania na kilku niepiśmiennych ludziach wykazały, że mogliby oni łatwo zwiększyć swoje zaopatrzenie, gdyby tego chcieli. Stan postrzegany zwykle przez współczesnych obserwatorów jako niedobór jest odczuwany przez ludy niepiśmienne jako sytość; Sahlins opisuje życie niepiśmienne jako pierwsze „zamożne społeczeństwo”.
Drugą dostrzegalną cechą systemów gospodarczych z okresu przednauczelnianego jest trudność w opisaniu jakiejkolwiek części ich działalności jako stanowiącej „gospodarkę”. Żaden specjalny sposób koordynacji nie odróżnia działalności łowieckiej czy zbieractwa, ani procedur dystrybucji od reszty życia społecznego, dlatego w życiu Eskimosów, Kalahari czy Beduinów nie ma nic, co wymagałoby specjalnego słownictwa czy aparatu pojęciowego zwanego „ekonomią”. Gospodarka jako sieć działalności zaopatrzeniowej jest całkowicie wchłonięta i całkowicie nierozerwalnie związana z tradycyjnym trybem istnienia jako całości.
Państwa scentralizowane
Niewiele wiadomo o pochodzeniu drugiego z wielkich systemów koordynacji społecznej, a mianowicie o stworzeniu centralnego aparatu dowodzenia i rządzenia. Ze starożytnych skupisk ludności imponujące cywilizacje powstały w Egipcie, Chinach i Indiach w trzecim tysiącleciu p.n.e., przynosząc ze sobą nie tylko olśniewające postępy w kulturze, ale także potężny instrument władzy państwowej jako nową siłę napędową w historii.
Pojawienie się tych scentralizowanych państw jest prawdopodobnie najbardziej zdecydowaną zmianą w gospodarczej, a być może w całej historii. Chociaż tradycja nadal odgrywała swoją stabilizującą i zachowującą rolę u podstaw tych społeczeństw – Adam Smith powiedział, że w „Indostanie czy starożytnym Egipcie… każdy człowiek był związany zasadą religii, by podążać za okupacją swojego ojca” – rozległe kompleksy świątyń, systemy nawadniające, fortyfikacje i miasta starożytnych Indii i Chin oraz królestw Inków i Majów jednoznacznie świadczą o różnicy, jaką zasada organizowania dowodzenia wprowadziła w życie gospodarcze. Polegała ona na zdolności scentralizowanej władzy do oderwania znacznej części ludności od jej tradycyjnych zawodów i do wykorzystania jej siły roboczej w sposób, który wyrażałby wolę rządzącej osoby lub małej elity.
Herodot opowiada o tym, jak faraon Khufu wykorzystał swoją władzę w tym celu:
Kazał wszystkim Egipcjanom pracować dla siebie. Niektórzy z nich, odpowiednio, zostali wyznaczeni do czerpania kamieni z kamieniołomów w górach arabskich, aż do Nilu, inni, którym kazał odbierać kamienie, gdy byli transportowani w naczyniach po drugiej stronie rzeki… I pracowali do liczby stu tysięcy ludzi jednocześnie, każda ze stron w ciągu trzech miesięcy. Czas, w którym ludzie byli tak nękani trudem, trwał dziesięć lat na drodze, którą zbudowali i wzdłuż której ciągnęli kamienie; praca, moim zdaniem, nie mniej niż Piramidy.
Stworzenie tych zabytków ilustruje ważną cechę ogólną wszystkich systemów dowodzenia. Takie systemy, w odróżnieniu od tych opartych na tradycji, mogą generować ogromne nadwyżki bogactwa – można powiedzieć, że sam cel dowodzenia organizacją życia gospodarczego leży w zapewnieniu takiej nadwyżki. Systemy dowodzenia uzyskują w ten sposób środki do zmiany warunków materialnej egzystencji na dalekosiężne sposoby. Przed epoką nowożytną, kiedy to dowództwo stało się głównym systemem koordynacji socjalizmu, typowe dla takich systemów dowodzenia było wykorzystywanie tej produktywnej siły głównie do zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych lub władzy i chwały swoich elit rządzących.
Niezależnie od moralnych osądów, ta wysoce osobista dyspozycja nadwyżki ma tę konsekwencję, że ponownie opiera się wszelkim ostrym rozróżnieniom analitycznym między funkcjonowaniem gospodarki takiego społeczeństwa a jego większymi ramami społecznymi. Metody, które można by nazwać „koordynacją ekonomiczną” w systemie dowodzenia, są identyczne z tymi, które kierują państwem imperialnym we wszystkich jego historycznych przedsięwzięciach, podobnie jak w społeczeństwie prymitywnym metody, które koordynują działalność produkcyjną i dystrybucyjną, są nie do odróżnienia od tych, które kształtują życie rodzinne czy religijne lub kulturalne. Tak więc w systemach dowodzenia, podobnie jak w systemach opartych na tradycji, nie ma autonomicznej ekonomicznej sfery życia odrębnej od podstawowych zasad organizowania społeczeństwa w ogóle.
Wstępne warunki dla społeczeństwa rynkowego
Te ogólne względy łagodzą charakter problemów gospodarczych, które muszą zostać rozwiązane w ramach systemu koordynacji rynku. System taki należy odróżnić od samego istnienia rynków, które powstały daleko w historii. Stosunki handlowe między starożytnymi królestwami lewantyńskimi a faraonami Egiptu około 1400 r. p.n.e. znane są z tabletek Tell el-Amarna. Tysiąc lat później Izokrates chwalił się kwitnącym handlem klasycznej Grecji, podczas gdy bogata i zróżnicowana sieć wymiany towarowej i ustalonego rynku dla kapitału pieniężnego były wybitne cechy klasycznego Rzymu.
Te kwitnące instytucje handlowe świadczą o starożytnych liniach pieniądza, nastawieniu na zysk i grupach kupieckich, ale nie świadczą o istnieniu systemu rynkowego. W społeczeństwach przedrynkowych rynki były środkiem do łączenia się z dostawcami i odbiorcami luksusów i nadwyżek, ale nie były środkiem, za pomocą którego zapewniano zaopatrzenie w podstawowe towary i usługi. Dla tych celów starożytne królestwa lub republiki nadal spoglądały na tradycję i dowództwo, wykorzystując niewolnictwo jako podstawowe źródło pracy (w tym jeńców wziętych na wojnę) i lekceważąc nastawienie na zysk życia rynkowego. Pogarda ta dotyczyła w szczególności wykorzystania bodźców i kar rynku jako sposobu na marshaling pracy. Arystoteles wyraził powszechne poczucie swojego wieku, gdy oświadczył: „Warunkiem wolnego człowieka jest, aby nie żył dla dobra drugiego”. Z wyjątkiem pewnej części służby wojskowej (zob. najemnicy), praca niewolnicza po prostu nie była na sprzedaż.
Różnica między społeczeństwem z kwitnącymi rynkami a społeczeństwem koordynowanym przez rynek nie jest więc tylko jedną z postaw. Zanim system zaaranżowany przez rynek zastąpi system oparty na posłuszeństwie wobec nacisków wspólnotowych lub autorytarnych, porządek społeczny zależny od tradycji i dowództwa musi zostać zastąpiony nowym porządkiem, w którym jednostki będą mogły same o siebie zadbać i w którym wszyscy będą mogli – nawet zachęcani – poprawić swoją sytuację materialną. Jednostki nie mogą mieć takich celów, a tym bardziej takich „praw”, dopóki nie zostanie zniesiony dominujący autorytet zwyczaju lub hierarchicznego przywileju. Przebudowa tej wielkości pociąga za sobą niszczycielską dyslokację władzy i przywilejów. Społeczeństwo rynkowe nie jest zatem jedynie społeczeństwem koordynowanym przez rynki. Jest to z konieczności porządek społeczny z charakterystyczną strukturą praw i przywilejów.
Wynika z tego, że społeczeństwo rynkowe wymaga zasady organizacyjnej, która z definicji nie może już być szacunkiem dla tradycji ani posłuszeństwem należnym elitom politycznym. Zasada ta staje się uogólnionym poszukiwaniem zysku materialnego – dążeniem do udoskonalenia, które jest unikalne dla każdej jednostki. Taki stan powszechnego dążenia do poprawy jest niewyobrażalny w tradycyjnym społeczeństwie i może być postrzegany jedynie jako niebezpieczne zagrożenie w społeczeństwie zbudowanym na ustalonych hierarchiach władzy. Ale, z powodów, które zostaną zauważone, jest on dostosowany do funkcjonowania systemu rynkowego, a nawet stanowi jego składową.
Proces, w którym zachodzą te zmiany instytucjonalne i nastawienia, stanowi w Europie wielki temat – być może wielki temat historii gospodarczej od mniej więcej V do XVIII, a nawet do XIX wieku. Pod względem historii politycznej okres ten naznaczony był upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, wzrostem feudalizmu i powolnym tworzeniem się państw narodowych. W kategoriach społecznych, charakteryzował się on końcem zakonu charakteryzującego się cesarskim orszakiem na górze i masowym niewolnictwem na dole, zastąpieniem tego zakonu przez stopniowanie feudalnego wasalażu zstępującego od lorda do pańszczyzny, oraz ostatecznym pojawieniem się społeczeństwa mieszczańskiego z wyraźnymi klasami robotników, właścicieli i przedsiębiorców. Z punktu widzenia ekonomisty okres ten charakteryzował się załamaniem się koordynacyjnego mechanizmu scentralizowanego dowodzenia, wzrostem mieszanych nacisków tradycji i lokalnego dowodzenia charakterystycznych dla dworu feudalnego oraz stopniowym wypieraniu tych nacisków przez kary materialne i nagrody wszechogarniającej sieci rynkowej. W tej rozległej transformacji istotny stał się wzrost mechanizmu rynkowego jako środka, za pomocą którego nowa społeczna formacja kapitalizmu zapewniała jego samowystarczalność, ale sam mechanizm opierał się na głębszych zmianach społecznych, kulturowych i politycznych, które tworzyły kapitalistyczny porządek, któremu służył.
Próba prześledzenia tych linii kapitalizmu wykraczałaby daleko poza granice obecnego podmiotu. Wystarczy zauważyć, że pojawieniu się nowego ładu nadano wyraz po raz pierwszy w X i XI wieku, kiedy to rosnąca „posiadłość” handlowa zaczęła z powodzeniem targować się o uznanie i ochronę z miejscowymi panami i monarchami wczesnego średniowiecza. Dopiero w XVI i XVII w. nastąpiła „komercjalizacja” warstw arystokratycznych, których wielu członków w coraz bardziej zorientowanym na pieniądze świecie źle radziło sobie i w związku z tym zawierało małżeństwa z bogatymi rodzinami kupieckimi (których nie otrzymaliby w domu ani pokolenia, ani dwóch wcześniej), aby zachować swój status społeczny i materialny. Największe znaczenie miała jednak transformacja niższego rzędu, proces, który rozpoczął się w elżbietańskiej Anglii, ale miał miejsce masowo dopiero w XVIII, a nawet w XIX wieku. Gdy feudalni panowie stali się właścicielami ziemskimi nastawionymi na zysk, chłopi przenieśli się do proletariatu rolniczego w poszukiwaniu najlepszych możliwych do uzyskania zarobków, ponieważ tradycyjne środki utrzymania nie były już dostępne. W ten sposób sieć rynkowa rozszerzyła swoją dyscyplinarną władzę nad „wolną” pracą – zasobem, który wcześniej wymykał się jej wpływom. Powstały porządek społeczny umożliwił rynkom koordynację produkcji i dystrybucji w sposób nigdy wcześniej nieosiągalny.
Systemy rynkowe
Ewolucja kapitalizmu – Od merkantylizmu do kapitalizmu komercyjnego
Zwykle opisuje się najwcześniejsze etapy kapitalizmu jako merkantylizm, słowo oznaczające centralne znaczenie kupców zagranicznych, którzy zyskali na znaczeniu w XVII i XVIII-wiecznej Anglii, Niemczech i krajach niskich. W licznych broszurach kupcy ci bronili zasady, że ich działalność handlowa wspierała interesy suwerennej władzy, nawet gdy w konsternacji dworu wymagało to wysłania „skarbu” (kruszcu) za granicę. Jak wyjaśnili brokerzy, skarb wykorzystywany w ten sposób stał się sam w sobie towarem w handlu zagranicznym, w którym, jak napisał XVII-wieczny kupiec Thomas Mun, „musimy kiedykolwiek przestrzegać tej zasady; sprzedawać więcej obcym niż konsumować ich wartość”.
W całej swojej mentalności handlowej, merkantylizm był tylko częściowo systemem skoordynowanym z rynkiem. Adam Smith gorzko narzekał na rządowe monopole, które przyznawały wyłączne prawa handlowe takim grupom jak Indie Wschodnie czy firmy tureckie, a współcześni komentatorzy podkreślali stopień, w jakim gospodarki merkantylistyczne opierały się na regulowanych, a nie darmowych cenach i wynagrodzeniach. Społeczeństwo gospodarcze, które Smith opisał w „The Wealth of Nations” w 1776 r., jest znacznie bliższe współczesnemu społeczeństwu, choć pod wieloma względami różni się od niego, jak widać. Ten XVIII-wieczny etap nazywany jest „kapitalizmem komercyjnym”, chociaż należy zauważyć, że samo słowo kapitalizm nie pojawia się w rzeczywistości na stronach książki Smitha.
Społeczeństwo Kowala jest jednak rozpoznawalne jako kapitalistyczne właśnie ze względu na znaczenie tych elementów, których nie było w jego merkantylistycznej formie. Na przykład, z nielicznymi wyjątkami, produkcja i dystrybucja wszystkich towarów i usług została powierzona siłom rynkowym, a nie zasadom i przepisom, które obfitowały sto lat wcześniej. Poziom płac był również uwarunkowany głównie wzajemnym oddziaływaniem podaży i popytu na siłę roboczą, a nie orzeczeniami lokalnych sędziów. Zarobki firmy były narażone na konkurencję, a nie chronione przez rządowy monopol.
Być może większe znaczenie dla postrzegania świata Kowala jako kapitalistycznego i zorientowanego na rynek ma jego wyraźny podział społeczeństwa na sferę ekonomiczną i polityczną. Rola rządu była stopniowo zawężana, aż do momentu, gdy Smith mógł opisać swoje obowiązki jako składające się tylko z trzech funkcji: (1) zapewnienie obrony narodowej, (2) ochrona każdego członka społeczeństwa przed niesprawiedliwością lub uciskiem innych, oraz (3) wznoszenie i utrzymywanie tych robót publicznych i instytucji publicznych (łącznie z edukacją), które nie spłacałyby wydatków żadnego prywatnego przedsiębiorcy, chociaż mogłyby „zrobić o wiele więcej niż spłacić” społeczeństwo jako całość. A gdyby rola rządu w życiu codziennym została określona, to rola handlu zostałaby rozszerzona. Akumulacja kapitału została uznana za siłę napędową systemu. Rozbudowa „kapitałów” – termin kowalski dla firm – była decydującą siłą, dzięki której system rynkowy został uruchomiony na swoim historycznym kursie.
W ten sposób Bogactwo Narodów przedstawiło pierwszy precyzyjny opis zarówno dynamiki, jak i koordynacyjnych procesów kapitalizmu. Te ostatnie zostały powierzone mechanizmowi rynkowemu – czyli powszechnemu dążeniu do poprawy materialnej, ograniczonemu i opanowanemu przez niezbędny warunek konkurencji. Wielki pogląd Smitha był taki, że połączenie tego popędu i kontrataku skieruje działalność produkcyjną na te dobra i usługi, za które społeczeństwo ma środki i chęć płacenia, a jednocześnie zmusi producentów do zaspokojenia tych pragnień po cenach, które nie przynoszą więcej niż normalne zyski. Późniejsi ekonomiści poświęciliby wiele uwagi na pytanie, czy konkurencja w rzeczywistości odpowiednio ogranicza działanie popędu nabytków i czy system rynkowy nie może wykazywać cykli i kryzysów, o których nie wspominano w „Bogactwie narodów”. Były to pytania nieznane Smithowi, ponieważ instytucje, które by je produkowały, przede wszystkim rozwój wielkiego przemysłu, leżały w przyszłości. Biorąc pod uwagę te historyczne realia, można tylko podziwiać postrzeganie rynku przez Smitha jako środka do rozwiązania problemu ekonomicznego.
Smith zauważył również, że konkurencyjne poszukiwanie akumulacji kapitału nadawałoby społeczeństwu charakterystyczną tendencję, która wykorzystywałaby jego siłę napędową. Zwrócił uwagę, że najbardziej oczywistym sposobem na zdobycie bogactwa przez producenta jest rozszerzenie jego przedsiębiorstwa poprzez zatrudnienie dodatkowych pracowników. W miarę jak firmy rozszerzały swoją indywidualną działalność, producenci stwierdzili, że mogą podzielić złożone zadania na prostsze, a następnie przyspieszyć realizację tych prostszych zadań, dostarczając swoim pracownikom maszyny. Rozbudowa przedsiębiorstw umożliwiła zatem coraz bardziej precyzyjny podział pracy, a ten z kolei zwiększył zyski poprzez obniżenie kosztów produkcji, a tym samym zachęcił do dalszego rozszerzania przedsiębiorstw. W ten sposób bodźce systemu rynkowego przyczyniły się do zwiększenia bogactwa samego narodu, nadając społeczeństwu rynkowemu ważny historyczny rozmach, a jednocześnie stwarzając miejsce na dążenie jego członków do wzrostu.
Należy zwrócić uwagę na jedną ostatnią cechę powstającego systemu. Jest nim zerwanie niegdyś płynnego gobelinu koordynacji społecznej. W kapitalizmie istniały dwie sfery władzy, w których wcześniej istniała tylko jedna – sfera zarządzania politycznego dla celów takich jak wojna czy prawo i porządek oraz sfera zarządzania gospodarczego procesami produkcji i dystrybucji. Każda ze sfer była w dużej mierze osłonięta przed zasięgiem drugiej. Kapitaliści, którzy dominowali w systemie rynkowym, nie byli automatycznie uprawnieni do sprawowania władzy, a członkom rządu nie powierzano decyzji o tym, jakie towary powinny być produkowane lub jak powinny być rozdzielane nagrody społeczne. Ta nowa podwójna struktura przyniosła ze sobą dwie konsekwencje o ogromnym znaczeniu. Pierwszą z nich było ograniczenie władzy politycznej, które okazało się mieć bardzo duże znaczenie w tworzeniu demokratycznych form rządów. Drugą, bliższą obecnemu tematowi, była potrzeba nowego rodzaju analizy mającej na celu wyjaśnienie funkcjonowania tej nowej, na wpół niezależnej sfery w ramach większego porządku społecznego. W rezultacie, pojawienie się kapitalizmu dało początek dyscyplinie ekonomicznej.
Od kapitalizmu komercyjnego do przemysłowego
Kapitalizm komercyjny okazał się być jedynie przejściowy. Kolejna forma wyróżniałaby się wszechogarniającą mechanizacją i industrializacją jego procesów produkcyjnych, zmianami, które wprowadziły do systemu gospodarczego nowe dynamiczne tendencje, jednocześnie znacząco zmieniając krajobraz społeczny i fizyczny.
Agencja transformacyjna była już obecna w czasach Smitha, co można było zaobserwować w kilku kopalniach węgla, gdzie wynalezione przez Thomasa Newcomena silniki parowe wypompowywały wodę z wyrobisk. Dyfuzja i przenikanie takich napędzanych maszynowo procesów produkcyjnych w pierwszym ćwierćwieczu XIX wieku tradycyjnie nazywano „rewolucją przemysłową”, choć historycy podkreślają dziś długi okres kiełkowania rewolucji i wiele faz, przez które ona przechodziła. Nie ma jednak wątpliwości, że niezwykły zbieg postępów w rolnictwie, przędzalnictwie i tkactwie bawełnianym, produkcji żelaza, konstrukcji maszyn i wykorzystania mocy mechanicznych zaczął głęboko zmieniać charakter kapitalizmu w ostatnich latach XVIII wieku i pierwszych dekadach XIX wieku.
Zmiany te nie wpłynęły na motyw przewodni systemu ani na jego zależność od sił rynkowych jako jego zasad koordynacji. Ich wpływ miał raczej na karierę kulturową społeczeństwa, które zawierało te nowe technologie, oraz na gospodarcze skutki procesów konkurencji i akumulacji kapitału. Ten aspekt industrializacji najbardziej uwidocznił się w pojawieniu się fabryki jako archetypowego miejsca produkcji. W czasach Kowala pojedyncze przedsiębiorstwo było jeszcze niewielkie – na pierwszych stronach „The Wealth of Nations” opisujemy skutki podziału pracy w 10-osobowej fabryce sworzni – ale na początku XIX wieku coraz większa mechanizacja pracy, w połączeniu z zastosowaniem siły wodnej i pary wodnej, podniosła liczebność siły roboczej w zwykłej fabryce włókienniczej do kilkuset osób; w połowie wieku w hutach było jej nawet kilka tysięcy, a pod koniec wieku w kolejnictwie – dziesiątki tysięcy.
Wzrost skali zatrudnienia przyniósł wyraźną zmianę w samym charakterze pracy. W czasach Smitha dystans społeczny między pracodawcą a robotnikiem był jeszcze na tyle mały, że samo słowo „producent” oznaczało zawód (mechanik), a także pozycję własnościową. Jednak na początku XIX wieku William Blake w swoim epickim poemacie „Jerozolima” nazwał fabryki „ciemnymi szatańskimi młynami”, a w latach 30. XIX wieku otworzyła się wielka przepaść między producentami, którzy byli obecnie utalentowaną klasą biznesu, a mężczyznami, kobietami i dziećmi, którzy zajmowali się maszynami i pracowali w fabrykach przez 10 i 12 godzin. To właśnie z spektaklu pracy w młynie, szczegółowo opisanego przez inspektorów upoważnionych przez pierwszą ustawę fabryczną z 1802 r., Marks czerpał wiele z oburzenia, które ożywiło jego analizę kapitalizmu. Co ważniejsze, to właśnie z tej samej fabrycznej scenerii, a także z nędzy miejskiej, jaką przyniosła industrializacja, kapitalizm czerpał wiele ze świadomości społecznej – niekiedy rewolucyjnej, niekiedy reformatorskiej – która miała odegrać tak dużą rolę w jego późniejszym życiu politycznym. Dzieła takie jak „Hard Times” Charlesa Dickensa (1854) ukazywały nieludzkość systemu fabrycznego i leżące u jego podstaw doktryny ekonomiczne, które rzekomo go uzasadniały. Zwracały uwagę na problemy społeczne wynikające z uprzemysłowienia, ale także dyskredytowały znaczną poprawę ogólnego poziomu życia (mierzoną wzrostem średniej długości życia i komfortu materialnego), która towarzyszyła modernizacji. Życie wiejskie zaledwie jednego pokolenia wcześniej było nie mniej okrutne, a pod pewnymi względami bardziej nieludzkie niż krytykowany system fabryczny. Krytycy, którzy nie potrafili porównać epoki industrializacji z tą, która ją bezpośrednio poprzedzała, nie potrafili również rozliczyć się z postępu społecznego i gospodarczego, który dotknął życie zwykłych ludzi.
Degradacja fizycznego i społecznego krajobrazu była tym aspektem industrializacji, który najpierw przykuł uwagę, ale to jej wolniej działający wpływ na wzrost gospodarczy miał ostatecznie zostać oceniony jako najbardziej znaczący. Pojedyncza statystyka może dramatyzować ten proces. W latach 1788-1839 produkcja surówki w Wielkiej Brytanii wzrosła z 68 000 do 1 347 000 ton. Aby w pełni zrozumieć znaczenie tego 20-krotnego wzrostu, należy wziąć pod uwagę rozpowszechnienie się pomp żelaznych, żelaznych obrabiarek, żelaznych rur, żelaznych szyn i belek, które było możliwe; te narzędzia żelazne z kolei przyczyniły się do szybszego i bardziej niezawodnego systemu produkcji. To był sposób, w jaki pierwsza rewolucja przemysłowa promowała wzrost gospodarczy, nie od razu, ale z nabierającym rozpędu. Trzydzieści lat później efekt ten zostałby powtórzony z jeszcze bardziej spektakularnymi rezultatami, gdy konwerter Bessemer wprowadził w życie erę stalowych szyn, statków, maszyn, dźwigarów, drutów, rur i kontenerów.
Najważniejszą konsekwencją uprzemysłowienia kapitalizmu był więc jego potężny wpływ na wzmocnienie tego, co Marks nazwał „siłami produkcji” – źródła tego, co obecnie określa się mianem standardu życia. Szwajcarski demograf ekonomiczny Paul Bairoch obliczył, że produkt narodowy brutto (PNB) na głowę mieszkańca w krajach rozwiniętych wzrósł z 180 dolarów w latach pięćdziesiątych (w dolarach o sile nabywczej z 1960 roku) do 780 dolarów w latach trzydziestych, a następnie do 3000 dolarów w latach osiemdziesiątych, podczas gdy dochód na głowę mieszkańca w krajach słabiej rozwiniętych pozostał na niezmienionym poziomie około 180-190 dolarów od 1750 do 1930 roku, a następnie wzrósł tylko do 410 dolarów w 1980 roku. (Ta pozornie utrzymująca się przepaść między najbogatszymi i najbiedniejszymi krajami, która stoi w sprzeczności z przewidywaniami standardowej teorii wzrostu gospodarczego, coraz bardziej zajmowała uwagę współczesnych ekonomistów. Chociaż na pytanie to odpowiada po części wyjaśnienie, że kraje bogate doświadczyły uprzemysłowienia, a biedne nie, pozostaje pytanie, dlaczego jedne doświadczyły industrializacji, a inne nie).
Rozwojowi industrializacji towarzyszyła okresowa niestabilność w XVIII i XIX wieku. Nic więc dziwnego, że jednym z efektów ubocznych industrializacji był wysiłek minimalizacji lub zapobiegania wstrząsom gospodarczym poprzez łączenie firm w kartele lub trusty albo po prostu w gigantyczne zintegrowane przedsiębiorstwa. Wysiłki te złagodziły wprawdzie reperkusje wynikające z indywidualnych błędnych obliczeń, ale nie wystarczyły, by uchronić się przed skutkami spekulacyjnej paniki czy konwulsji handlowych. Pod koniec XIX wieku depresje gospodarcze stały się niepokojącym i powracającym problemem, a Wielka Depresja lat 30. wstrząsnęła całym kapitalistycznym światem. XX wieku wstrząsnęła całym kapitalistycznym światem. W czasie tej klęski PKB w Stanach Zjednoczonych spadł o prawie 50 procent, inwestycje przedsiębiorstw spadły o 94 procent, a bezrobocie wzrosło z 3,2 do prawie 25 procent cywilnej siły roboczej. Ekonomiści od dawna debatowali nad przyczynami nadzwyczajnego wzrostu niestabilności gospodarczej w latach 1830-30. Niektórzy wskazują na wpływ wzrostu skali produkcji, o czym świadczy przejście od małych fabryk szpilek do gigantycznych przedsiębiorstw. Inni zwracają uwagę na rolę błędnych obliczeń i niedopasowania w produkcji. I jeszcze inne wyjaśnienia sięgają od nieodłącznej niestabilności produkcji kapitalistycznej (zwłaszcza w przypadku dużych przedsiębiorstw) do niepowodzenia polityki państwa (zwłaszcza w odniesieniu do systemu monetarnego).
Od kapitalizmu przemysłowego do państwowego
Postrzegany problem nieodłącznej niestabilności nabiera dalszego znaczenia, ponieważ jest główną przyczyną kolejnej fazy strukturalnej systemu. Nowa faza jest często opisywana jako kapitalizm państwowy, ponieważ jego wybitną cechą jest rozszerzenie wielkości i funkcji sfery publicznej. Na przykład w 1929 r. łączne wydatki rządu amerykańskiego – federalne, państwowe i lokalne – wyniosły mniej niż jedną dziesiątą PNB; od lat 70. ubiegłego wieku wyniosły one około jednej trzeciej. Wzrost ten można zaobserwować we wszystkich głównych krajach kapitalistycznych, z których wiele osiągnęło znacznie wyższy stosunek wydatków rządowych do PNB niż w Stanach Zjednoczonych.
Jednocześnie funkcja rządu zmieniła się tak samo zdecydowanie jak jego wielkość. Już w ostatnim ćwierćwieczu XIX wieku pojawienie się wielkich trustów przemysłowych sprowokowało ustawodawstwo w Stanach Zjednoczonych (choć nie w Europie) do ograniczenia monopolistycznych tendencji industrializacji. Oprócz tych ustaw antymonopolowych i regulacji kilku branż o szczególnym znaczeniu dla społeczeństwa, funkcje rządu federalnego nie zostały jednak znacząco rozszerzone z wizji Smitha. Na przykład przed Wielkim Kryzysem ogromna część wydatków federalnych przeznaczana była na obronę i stosunki międzynarodowe, na ogólne wydatki administracyjne i odsetki od zadłużenia oraz na pocztę.
Wielki Kryzys radykalnie zmienił tę ograniczoną wizję rządu w Stanach Zjednoczonych, ponieważ wcześniej zaczęła się ona rozszerzać w Europie. Zapewnianie emerytur, pomoc głodnym i biednym oraz zasiłek dla bezrobotnych to polityka zainaugurowana przez administrację prezydenta Franklina D. Roosevelta, na wzór podobnych rozszerzeń funkcji rządowych w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Od lat 70. XX wieku te nowe rodzaje wydatków federalnych – pod hasłem ubezpieczeń społecznych, ochrony zdrowia, edukacji i programów socjalnych – wzrosły o 20 do 50 proc. w stosunku do tradycyjnych kategorii wydatków federalnych.
Tak więc, jednym z bardzo ważnych elementów w nadejściu nowego etapu kapitalizmu było pojawienie się dużego sektora publicznego, który miał być gwarantem dobrobytu gospodarczego społeczeństwa, funkcji, która nigdy nie przyszłaby Smithowi do głowy. Drugim i równie ważnym odejściem było nowe założenie, że to rządy same są odpowiedzialne za ogólny przebieg warunków gospodarczych. Była to zmiana orientacji polityki, która również wyłoniła się z wyzwania Wielkiego Kryzysu. Kiedyś uznawany za sprawę nie do naprawienia, ogólny poziom dochodu narodowego zaczął być postrzegany pod koniec lat trzydziestych jako odpowiedzialność rządu, chociaż działania podjęte w celu poprawy warunków były na ogół nieśmiałe, często błędne (np. wysoce protekcjonistyczna polityka handlowa) i tylko skromnie udane. Niemniej jednak pojawienie się w tej dekadzie nowej odpowiedzialności gospodarczej za rząd samo w sobie stanowi wystarczający powód, by opisać dzisiejszy kapitalizm w kategoriach, które odróżniają go od jego przemysłowej, ale w dużej mierze nieukierunkowanej przeszłości.
Nie ma wątpliwości, że kapitalizm będzie w dalszym ciągu podlegał dalszym zmianom strukturalnym. Postęp technologiczny szybko redukuje do niemalże znikomego znaczenia niegdyś ogromne bariery i możliwości wynikające z geografii gospodarczej. Do zaskakujących konsekwencji tego technologicznego wyrównania świata należy zaliczyć duże przemieszczanie się zaawansowanej technologicznie produkcji z Europy i Ameryki Północnej do regionów Azji Południowo-Zachodniej, Ameryki Łacińskiej i Afryki o niskich płacach. Kolejną zmianą był bezprecedensowy wzrost międzynarodowych finansów, do tego stopnia, że na początku XXI wieku całkowitą wartość transakcji walutowych szacowano na co najmniej 20-krotnie większą niż wartość wszystkich zagranicznych przepływów towarów i usług. Ta internacjonalizacja finansów przy ślepej uliczce, w połączeniu ze zdolnością dużych korporacji do lokowania swojej działalności w krajach o niskich płacach, stanowi wyzwanie dla tradycyjnej suwerenności ekonomicznej narodów, wyzwanie wynikające z nowych możliwości samego kapitału.
Trzecia zmiana ponownie dotyczy gospodarki międzynarodowej, tym razem poprzez stworzenie nowych instytucji zarządzania międzynarodowym handlem gospodarczym. Szereg państw kapitalistycznych sprostało wyzwaniom szybko rozwijającej się gospodarki międzynarodowej, łącząc energię sektora prywatnego (w tym pracy zorganizowanej) z możliwościami finansowymi i negocjacyjnymi państwa. To „korporacjonistyczne” podejście, najwyraźniej widoczne w organizacji japońskiej gospodarki, było postrzegane z dużą obietnicą w latach osiemdziesiątych XX wieku, ale w latach dziewięćdziesiątych XX wieku okazało się być poważnie narażone na oportunistyczne zachowania jednostek zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Tak więc na początku XXI wieku konsensus co do gospodarczej roli rządu w kapitalizmie przesunął się z socjaldemokratycznego interwencjonizmu systemu keynesistowskiego i zarządzanych gospodarek rynkowych „azjatyckich tygrysów” (kraje takie jak Hongkong, Singapur, Malezja i Korea Południowa, które doświadczyły szybkiego wzrostu pod koniec XX wieku) do bardziej nieinterwencjonistycznego modelu Adama Smitha i klasycznych ekonomistów.
Nie trzeba jednak zaryzykować ryzykownych prognoz dotyczących polityki gospodarczej. Bardziej użyteczne wydaje się raczej przyjęcie dwóch uogólnień. Pierwsza z nich podkreśla, że kapitalizm we wszystkich swoich odmianach nadal odróżnia się od innych systemów gospodarczych pierwszeństwem, jakie przyznaje się dążeniu do bogactwa i centralną pozycją konkurencyjnego mechanizmu, który kieruje to dążenie w stronę tych celów, które wynagradza rynek. Duch przedsiębiorczości, podsycany przez nabytą kulturę rynku, jest źródłem dynamizmu kapitalizmu. Drugie uogólnienie polega na tym, że ta siła napędowa i mechanizm ograniczający wydają się być zgodne z wieloma różnymi środowiskami instytucjonalnymi, w tym ze znacznymi różnicami w relacjach między sektorem prywatnym i publicznym. Forma kapitalizmu przyjmowana przez poszczególne narody również różni się, ponieważ jego praktyka jest osadzona w kulturach; nawet siły globalizacji i zagrożenie homogenizacją okazały się być bardziej mityczne niż rzeczywistość. Rynki zaspokajają potrzeby kultury narodowej w takim samym stopniu, w jakim kultura narodowa mutuje, dostosowując się do dyscypliny zysków i strat. To właśnie tej zdolności adaptacyjnej kapitalizm zdaje się zawdzięczać swoją nieustanną witalność.
Krytyka kapitalizmu
Zwolennicy i krytycy kapitalizmu zgadzają się, że jego charakterystycznym wkładem w historię było wspieranie wzrostu gospodarczego. Wzrost kapitalistyczny nie jest jednak postrzegany przez jego krytyków jako nieoceniona korzyść. Jego negatywna strona wynika z trzech dysfunkcji, które odzwierciedlają jego rynkowe pochodzenie.
Nierzetelność wzrostu
Pierwszy z tych problemów jest już znany z poprzedniej dyskusji na temat etapów rozwoju kapitalistycznego. Wielu krytyków twierdziło, że system kapitalistyczny cierpi na nieodłączną niestabilność, która charakteryzowała i dręczyła go od czasu nadejścia industrializacji. Ponieważ rozwój kapitalistyczny jest napędzany przez oczekiwania zysku, zmienia się on wraz ze zmianami technologicznych lub społecznych możliwości akumulacji kapitału. W miarę pojawiania się możliwości, kapitał spieszy się z ich wykorzystaniem, przynosząc w konsekwencji znane mu atrybuty boomu. Prędzej czy później jednak pośpiech maleje wraz z nasycaniem się popytu na nowe produkty lub usługi, co powoduje zatrzymanie inwestycji, wstrząs w głównych branżach uwikłanych w poprzedni boom oraz nadejście recesji. W związku z tym wzrost gospodarczy odbywa się za cenę następnej dekoniunktury na rynku, ponieważ boom spełnia swoją rolę w nieuniknionym celu.
Krytyka ta została w pełni ujawniona dopiero w 1867 r., kiedy ukazał się pierwszy tom „Das Kapital Marksa”. Dla Marksa droga wzrostu jest nie tylko niestabilna z powodów, które właśnie wymienił – Marx nazwał takie nieskoordynowane ruchy „anarchią” rynku – ale coraz bardziej niestabilna. Marks uważał, że przyczyna tego jest również znana. Jest to rezultat procesu industrializacji, który prowadzi do powstawania dużych przedsiębiorstw. Ponieważ każde nasycenie powoduje zahamowanie wzrostu gospodarczego, ma miejsce proces „winnowing”, w którym firmy osiągające większe sukcesy są w stanie nabyć aktywa tych mniej udanych. W ten sposób sama dynamika wzrostu ma tendencję do koncentrowania kapitału w coraz większych firmach. Prowadzi to do jeszcze większych zakłóceń, gdy kończy się kolejny boom, proces, który według Marksa kończy się dopiero wtedy, gdy załamuje się temperament klasy pracującej i kapitalizm zostaje zastąpiony przez socjalizm.
Począwszy od lat 30-tych XX wieku apokaliptyczne oczekiwania Marksa zostały w dużej mierze zastąpione przez mniej agresywne, ale równie niepokojące poglądy angielskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynesa, przedstawione po raz pierwszy w jego wpływowej The General Theory of Employment, Interest, and Money (1936). Keynes uważał, że podstawowym problemem kapitalizmu jest nie tyle jego podatność na okresowe nasycenia inwestycyjne, co prawdopodobna niezdolność do wyjścia z nich. Podniósł on możliwość, że system kapitalistyczny może pozostać w stanie równowagi w nieskończoność pomimo wysokiego bezrobocia, możliwość nie tylko całkowicie nowatorską (nawet Marks uważał, że system odzyska swój rozmach po każdym kryzysie), ale także uwiarygodnioną przez utrzymujące się bezrobocie lat 30. ubiegłego wieku. Keynes podniósł więc perspektywę, że wzrost gospodarczy zakończy się stagnacją, której jedynym lekarstwem było „nieco kompleksowe uspołecznienie inwestycji”.
Jakość wzrostu
Druga krytyka w odniesieniu do wzrostu napędzanego przez rynek koncentruje się na negatywnych skutkach ubocznych generowanych przez system produkcji, który jest rozliczany tylko i wyłącznie na podstawie testu rentowności. To właśnie w charakterze złożonego społeczeństwa przemysłowego procesy produkcyjne wielu towarów generują „złe”, jak również „towary”, np. toksyczne odpady lub niezdrowe warunki pracy, a także użyteczne produkty.
Katalog takich chorób generowanych przez rynek jest bardzo długi. Sam Smith ostrzegał, że podział pracy, poprzez rutynową pracę, uczyni pracowników „tak głupimi i ignorantami, jak to tylko możliwe, by stać się ludzkim stworzeniem”, a Marks podniósł widmo alienacji jako cenę społeczną płaconą za podporządkowanie produkcji imperatywom generowania zysków. Inni ekonomiści ostrzegali, że wprowadzenie technologii mającej na celu obniżenie kosztów pracy doprowadzi do trwałego bezrobocia. W czasach nowożytnych wiele uwagi poświęcono sile procesów fizycznych i chemicznych, które przewyższają zdolności produkcyjne środowiska naturalnego – a problem ten jest uzasadniony różnego rodzaju szkodami środowiskowymi wynikającymi z nadmiernej emisji ścieków przemysłowych i zanieczyszczeń. Ponieważ te wyzwania społeczne i ekologiczne wynikają z niezwykłych możliwości technologii, można je postrzegać jako efekty uboczne rozwoju zarówno socjalistycznego, jak i kapitalistycznego. Można jednak argumentować, że wzrost rynku, ze względu na jego nadrzędne posłuszeństwo zyskowi, jest wrogo ślepy na takie efekty zewnętrzne.
Kapitał własny
Trzecia krytyka wzrostu kapitalistycznego dotyczy uczciwości, z jaką kapitalizm rozdziela swoje powiększające się bogactwo lub z jaką dzieli się swoimi powtarzającymi się trudnościami. Krytyka ta przybiera formy zarówno specyficzne, jak i ogólne.
Specyficzna forma skupia się na różnicach w dochodach między warstwami społecznymi. Na przykład na przełomie XXI i XXI wieku w Stanach Zjednoczonych najniższa piąta ze wszystkich gospodarstw domowych otrzymywała tylko 3,6 procent całkowitych dochodów, podczas gdy najwyższa piąta otrzymywała 49 procent. Co istotne, zróżnicowanie to wynika z koncentracji aktywów w górnych nawiasach. Rozbieżność ta jest także konsekwencją silnie wypaczonych schematów wynagradzania firm, które zazwyczaj dają np. dyrektorom generalnym dużych firm 50-100 razy większe dochody niż zwykłym pracownikom biurowym czy fabrycznym. Rozbieżności w dochodach należy jednak rozumieć z perspektywy, ponieważ wynikają one z wielu przyczyn. W swoim raporcie rocznym z 1995 roku Bank Rezerwy Federalnej w Dallas zauważył,
Z definicji zawsze będzie dolne 20 procent, ale tylko w społeczeństwie ściśle kastowym będzie ono zawierało te same osoby i rodziny rok po roku.
Przechodząc od konkretnych przykładów dystrybucji do bardziej ogólnego poziomu, krytyka może zostać rozszerzona do oskarżenia samej zasady rynkowej jako regulatora dochodów. Zwolennik dystrybucji określonej przez rynek zadeklaruje, że w społeczeństwie rynkowym, z pewnymi wyjątkami, ludzie mają tendencję do tego, by otrzymywać tyle, ile są warci, czyli ich dochody będą odzwierciedlać wartość ich wkładu w produkcję. Tak więc nagrody rynkowe prowadzą do wydajności systemu produkcyjnego, a tym samym maksymalizują całkowity dochód dostępny do dystrybucji. Argument ten jest przeciwstawiany na dwóch poziomach. Krytycy marksistowscy twierdzą, że robotnicy w gospodarce kapitalistycznej są systematycznie wynagradzani mniej niż wartość ich pracy dzięki nadrzędnej sile przetargowej pracodawców, a zatem twierdzenie o efektywności maskuje podstawowy warunek wyzysku. Inni krytycy kwestionują samo kryterium wydajności, które liczy każdego dolara nakładów i wyników, ale nie zwraca uwagi na moralne, społeczne i estetyczne cechy obu tych czynników i które wyklucza pracowników z wyrażania własnych preferencji co do najbardziej odpowiednich decyzji dla ich firm.
Środki naprawcze
Społeczeństwa kapitalistyczne podjęły różne środki w celu sprostania tej krytyce, chociaż należy przyznać, że głęboka niezgoda dzieli ekonomistów w odniesieniu do trafności krytyki, nie mówiąc już o odpowiednich środkach naprawczych, które należy przyjąć, jeżeli krytyka ta jest słuszna. Znaczna część ekonomistów uważa, że wiele trudności systemu nie wynika z jego własnego funkcjonowania, ale z dobrze przemyślanych prób ich zablokowania lub skierowania. Tak więc, w odniesieniu do problemu niestabilności, zwolennicy systemu rynkowego wierzą, że kapitalizm, pozostawiony sam sobie na tyle, na ile to możliwe, w naturalny sposób potwierdzi trend ekspansji gospodarczej, który naznaczył jego historię. Oczekują oni również, że niezależnie od tego, jaka niestabilność się pojawi, będą mieli tendencję do szybkiego korygowania się, pod warunkiem, że rząd będzie odgrywał generalnie bierną rolę. Ekonomiści zorientowani na rynek nie zaprzeczają, że system może wywołać problemy jakościowe lub dystrybucyjne, ale sądzą, że są one więcej niż kompensowane przez jego ogólne ekspansywne właściwości. Tam, gdzie pozostają specyficzne problemy, takie jak szkody dla środowiska lub poważne ubóstwo, recepta często stara się wykorzystać sam system rynkowy jako agencję naprawczą, np. łagodząc ubóstwo poprzez ujemne podatki dochodowe, a nie poprzez wypłaty świadczeń socjalnych lub kontrolę zanieczyszczeń poprzez pobieranie opłat za odpływ odpadów, a nie poprzez zakaz zrzucania zanieczyszczeń.
Przeciwstawianie się temu poglądowi jest znacznie bardziej interwencjonistycznym podejściem, zakorzenionym ogólnie w polityce keynesowskiej i zorientowanej na dobrobyt. Pogląd ten poddaje w wątpliwość nieodłączny rozmach lub wiarygodność kapitalistycznego wzrostu i dlatego jest gotowy do wykorzystania aktywnych środków rządowych, zarówno fiskalnych, jak i monetarnych, w celu zwalczania recesji. Bardziej sceptycznie odnosi się również do prawdopodobieństwa poprawy jakości lub sprawiedliwości społeczeństwa za pomocą środków rynkowych i, choć się im nie sprzeciwia, bardziej przychylnie patrzy na bezpośrednie interwencje regulacyjne oraz na konkretne programy pomocy dla grup nieuprzywilejowanych.
Pomimo tego filozoficznego podziału opinii, w latach 50. i 60. ubiegłego wieku osiągnięto w wielu kwestiach odpowiedni stopień praktycznego konsensusu. Chociaż istnieją różnice w stylu polityki i determinacji poszczególnych narodów, wszystkie rządy kapitalistyczne podjęły działania w celu przezwyciężenia recesji – czy to poprzez obniżenie podatków, pożyczanie i wydawanie pieniędzy, czy też poprzez złagodzenie stóp procentowych – i wszystkie prowadzą przeciwne rodzaje polityki w czasach inflacji. Nie można powiedzieć, że polityka ta okazała się niewątpliwym sukcesem, ani w doprowadzeniu do energicznego lub stałego wzrostu, ani w pozbyciu się systemu z jego tendencji inflacyjnych. Jednak, choć niedoskonałe, środki te wydają się być wystarczające, aby zapobiec rozwojowi destrukcyjnej społecznie depresji na porządku Wielkiej Depresji lat 30. ubiegłego wieku. To nie eliminacja, ale ograniczenie niestabilności jest sygnałem, który jest osiągnięciem wszystkich zaawansowanych krajów kapitalistycznych od II wojny światowej. Należy jednak zauważyć, że te środki zaradcze mają niewielkie lub żadne zastosowanie międzynarodowe. Chociaż Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy podejmują wysiłki w imieniu krajów rozwijających się, nie istnieje żadna instytucja, która kontrolowałaby kredyty dla świata (podobnie jak banki centralne, które kontrolują je dla poszczególnych narodów); żaden globalny organ wydatkowy ani podatkowy nie może przyspieszyć ani powstrzymać tempa produkcji dla regionów przemysłowych jako całości; żadna agencja nie nadzoruje skutecznie dostępności kredytów dla krajów rozwijających się ani wykonalności warunków, na jakich mogą one zostać rozszerzone. Dlatego niektórzy krytycy globalizacji twierdzą, że umiędzynarodowienie kapitalizmu może wywierać destabilizujące wpływy, dla których nie istnieje jeszcze żadna polityka korygująca.
Zasadniczo podobna ocena może być dokonana w odniesieniu do zadośćuczynienia za konkretne zagrożenia, które pojawiają się jako niezamierzone konsekwencje systemu rynkowego. Problem ten ma w dużej mierze charakter skali. Konkretne problemy można często rozwiązać poprzez rynkowe zachęty do zmiany zachowań (uiszczenie opłaty za zwrot zużytych butelek) lub, gdy efekt jest poważniejszy, poprzez całkowity zakaz (zakaz pracy dzieci lub zakaz stosowania niebezpiecznych nawozów chemicznych). Problem ten staje się jednak mniej podatny na kontrolę, gdy rynek generuje niezamierzone skutki na dużą skalę, takie jak zatory komunikacyjne w miastach. Trudność polega na tym, że korekta takich efektów zewnętrznych wymaga wsparcia i współpracy ze strony społeczeństwa, a tym samym przekracza granicę z areny gospodarczej na polityczną, często utrudniając uzyskanie odszkodowania. Na jeszcze większą skalę rozwiązanie niektórych problemów może wymagać umów międzynarodowych, które często wywołują konflikty interesów między narodem generującym chore skutki jako produkt uboczny własnej produkcji a tymi, którzy odczuwają ich skutki. Przykładem jest tu problem kwaśnych deszczy pochodzących z jednego kraju, ale padających w innym. Znowu problem gospodarczy staje się polityczny, a jego kontrola bardziej skomplikowana.
Zastosowano szereg środków zaradczych w odniesieniu do problemów dystrybucyjnych kapitalizmu. Żaden zaawansowany kraj kapitalistyczny nie pozwala dziś rynkowi na dystrybucję dochodów bez uzupełniania lub zmieniania wynikającego z tego wzorca wynagradzania poprzez podatki, dotacje, systemy opieki społecznej lub wypłaty świadczeń, takich jak emerytury i świadczenia zdrowotne. W Stanach Zjednoczonych te płatności transferowe, jak się je nazywa, wynoszą około 10 procent całkowitych dochodów konsumpcyjnych; w wielu krajach europejskich sięgają one znacznie więcej. Rezultatem tego jest znaczne zmniejszenie częstości występowania oficjalnie mierzonego ubóstwa.
Jednak te przykłady udanych działań naprawczych podejmowanych przez rządy nie są niekwestionowane przez ekonomistów, którzy obawiają się, że niektóre z „lekarstw” stosowanych do problemów społecznych mogą być gorsze od „choroby”. Przyznając, że system rynkowy nie spełnia swojego ideału, ekonomiści ci argumentują, że rządowe instytucje poprawcze i zbiorowe procesy decyzyjne muszą być poddawane takiej samej krytycznej kontroli, jak system rynkowy. Innymi słowy, rynki mogą zawodzić, ale rządy również. Stagflacja lat 70-tych, kryzysy fiskalne niektórych państw demokratycznych w latach 80-tych oraz dwucyfrowe bezrobocie w Europie Zachodniej w latach 90-tych wyznaczyły etap na XXI wiek, budząc poważne wątpliwości co do zdolności rządowych organów naprawczych do rozwiązywania problemów rynkowych.
Systemy planowane centralnie
Żadne badanie porównawcze systemów gospodarczych nie byłoby kompletne bez uwzględnienia systemów centralnie planowanych, współczesnych potomków gospodarek dowodzenia z przeszłości imperialnej. W najostrzejszym możliwym kontraście do tych wcześniejszych układów dopływowych, jednak współczesne społeczeństwa dowodzenia zorganizowane są praktycznie w całości w imię socjalizmu, czyli z funkcją dowodzenia oficjalnie administrowanego w imieniu ideologii rzekomo służącej szerokim masom ludności.
Socjalistyczne planowanie centralne należy odróżnić od samej idei socjalizmu. Ta ostatnia opiera się na moralnych przykazaniach troski o potrzebujących, które można odkryć w tradycji judeochrześcijańskiej i wywodzi swoją ogólną orientację społeczną z ruchu Gerrarda Winstanleya Diggersa podczas angielskich wojen domowych w połowie XVII wieku: „Ziemia”, napisał Winstanley, „została stworzona przez Wszechmogącego Boga, aby być wspólnym skarbcem życia dla całej ludzkości… bez szacunku dla ludzi”.
Socjalizm jako środek orkiestracji nowoczesnego systemu przemysłowego nie był przedmiotem wyraźnej uwagi aż do rewolucji rosyjskiej w 1917 roku. W swojej broszurze „Państwo i rewolucja”, napisanej przed dojściem do władzy, Władimir Lenin przewidział zadanie koordynowania socjalistycznej gospodarki jako coś więcej niż dostarczanie produkcji do centralnych punktów zbiorczych, z których będzie ona dystrybuowana zgodnie z potrzebami – operacja wymagająca jedynie „niezwykle prostych operacji oglądania, nagrywania i wydawania kwitów, w zasięgu każdego, kto potrafi czytać i zna pierwsze cztery zasady arytmetyki”. Po rewolucji szybko okazało się, że problem jest znacznie trudniejszy. Mobilizacja kapitału ludzkiego wymagała kompleksowego określenia odpowiednich kwot i poziomów płac, a transport żywności z terenów wiejskich stwarzał kłopotliwe pytanie o stopień, w jakim „burżuazyjni” chłopi musieliby być zakwaterowani. W miarę jak w kraju szaleje wojna domowa, problemy te nasiliły się, aż produkcja spadła do katastrofalnego poziomu 14 procent przedwojennego. Pod koniec 1920 r. system gospodarczy Związku Radzieckiego był na skraju załamania.
Aby zapobiec katastrofie, Lenin ustanowił Nową Politykę Gospodarczą (NEP), która polegała na częściowym przywróceniu kapitalizmu, zwłaszcza w handlu detalicznym, produkcji na małą skalę i rolnictwie. W rękach rządu pozostały tylko „wyżyny” gospodarki. NEP wskrzesił gospodarkę, ale otworzył okres intensywnej debaty na temat wykorzystania bodźców rynkowych, a nie moralnej perswazji czy bardziej przymusowych technik. Debata, która pozostała nierozwiązana za życia Lenina, trwała po jego śmierci w 1924 r. podczas kolejnej walki o władzę między Józefem Stalinem, Leonem Trockim i Mikołajem Bukharinem. Dojście Stalina do władzy przyniosło szybką kolektywizację gospodarki. NEP został opuszczony. Prywatne rolnictwo zostało przekształcone w rolnictwo zbiorowe z wielkim okrucieństwem i utratą życia; wszystkie kapitalistyczne rynki i prywatne przedsiębiorstwa zostały szybko i bezwzględnie zlikwidowane, a kierunek życia gospodarczego został przekazany biurokracji ministerstw i agencji planowania. Do lat trzydziestych XX wieku wprowadzono strukturę scentralizowanego planowania, która miała koordynować rosyjską gospodarkę na następne pół wieku.
Planowanie sowieckie
W centrum oficjalnego systemu planowania znajdował się Gosplan (gos znaczy „komitet”), najwyższa agencja planowania gospodarczego państwa radzieckiego. Nad Gosplanem znajdowała się broń polityczna rządu radzieckiego, a pod nią mniejsze agencje planowania dla różnych republik radzieckich. Sam Gosplan był obsadzony przez ekonomistów i statystyków, którzy mieli za zadanie sporządzić projekt narodowej działalności gospodarczej. Plan ten, zwykle oparty na okresie od pięciu do siedmiu lat, przekładał główne cele określone decyzją polityczną (cele elektryfikacji, cele rolnicze, sieci transportowe itp.) na wymagania specyficzne dla przemysłu (produkcja generatorów, nawozów, szyn stalowych). Te ogólne wymagania były następnie kierowane do ministerstw, którym powierzono zarządzanie danymi branżami, gdzie cele były następnie dzielone na konkretne produkty (ilości, jakości, kształty i rozmiary blach, dźwigarów, prętów, drutów itp.) i gdzie ustalano cele na niższym poziomie, takie jak budżety dla firm, stawki płac dla różnych poziomów umiejętności lub premie menedżerskie.
Planowanie nie było zatem całkowicie procesem jednokierunkowym. Ogólne cele były rzeczywiście przekazywane z góry na dół, ale ponieważ każde ministerstwo i każda fabryka kontrolowały swoje obowiązki, konkretne przeszkody i trudności były przekazywane z dołu do góry. Ostateczny plan był zatem kompromisem między celami politycznymi Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej a względami orzechowo-zawiskowymi szkieletów odpowiedzialnych za jego realizację. Ten mechanizm koordynacyjny działał dość dobrze, gdy większe cele systemu wymagały takiego rodzaju planowania kryzysowego, jakie często obserwuje się w gospodarce wojennej. Gospodarka radziecka osiągnęła bezprecedensowo szybki postęp w swoim dążeniu do uprzemysłowienia przed II wojną światową i w naprawie zniszczeń, które nastąpiły po wojnie. Co więcej, w dziedzinach, w których stawka polityczna była wysoka, takich jak technologia kosmiczna, system planowania był w stanie skoncentrować umiejętności i zasoby niezależnie od kosztów, co pozwoliło Związkowi Radzieckiemu wielokrotnie przewyższać podobne przedsięwzięcia na Zachodzie. Jednak system planowania scentralizowanego, oskarżony o organizowanie gospodarki cywilnej w normalnych warunkach pokojowych, poważnie zawiódł.
Z powodu jego niepowodzeń, w 1985 r. Michaił Gorbaczow, pod hasłem pierestrojki („restrukturyzacja”), uruchomił daleko idącą reorganizację systemu. Zakres restrukturyzacji można ocenić na podstawie tych proponowanych zmian w systemie koordynacyjnym: (1) zakres i penetracja planowania centralnego miały zostać znacznie ograniczone i ukierunkowane na ogólne cele gospodarcze, takie jak wskaźniki wzrostu, cele konsumpcyjne lub inwestycyjne, czy też rozwój regionalny; (2) planowanie dokonywane dla przedsiębiorstw fabrycznych miało być podejmowane przez same fabryki, a decyzje miały być podejmowane w oparciu o względy zysku i strat; (3) kierownicy fabryk nie mieli być już dłużej związani instrukcjami dotyczącymi tego, z których dostawców korzystać lub gdzie rozprowadzać swoje produkty, lecz mieli mieć swobodę zakupu i sprzedaży, komu tylko zechcą; (4) kierownicy mieli również mieć swobodę zatrudniania i większego znaczenia dla pracowników straży pożarnej, którym trudno było udzielić zwolnienia; oraz (5) należało zachęcać wiele rodzajów małych prywatnych przedsiębiorstw, zwłaszcza w rolnictwie i handlu detalicznym.
Program ten stanowił dramatyczne wycofanie się z pierwotnej idei centralnego planowania. Nie można jednak powiedzieć, że stanowił on również decydujący zwrot od socjalizmu do kapitalizmu, ponieważ nie było jasne, w jakim stopniu zrestrukturyzowany system planowania może zawierać inne istotne cechy kapitalizmu, takie jak prywatna własność środków produkcji i wyłączenie władzy politycznej z normalnego funkcjonowania życia gospodarczego. Nie wiadomo było też, w jakim stopniu ekonomicznej pierestrojce miałby towarzyszyć jej polityczny odpowiednik – glasnost („otwartość”). Tak więc stopień zmian zarówno w strukturze gospodarczej, jak i w porządku politycznym, który za nią stoi, pozostał nieokreślony.
Zapis pierestrojki przez resztę lat 80. był rozczarowujący. Po początkowym przypływie entuzjazmu, zadanie porzucenia scentralizowanego systemu planowania okazało się o wiele trudniejsze niż przewidywano, po części dlatego, że skala takiej zmiany wymagałaby stworzenia nowej struktury władzy gospodarczej (zarządczej), niezależnej od władzy politycznej i do pewnego stopnia w ciągłym napięciu z nią, podobnie jak w czasach kapitalizmu. Również funkcjonowanie scentralizowanego systemu planowania, uwolnionego od niektórych presji przymusu z przeszłości, ale jeszcze nie nasyconego energią rynku, gwałtownie się pogorszyło. Pomimo zderzaków, na przykład, nie udało się przenieść ziemniaków z pól do punktów sprzedaży detalicznej, tak że racje żywnościowe zmniejszyły się, a w Moskwie krążyły pogłoski o poważnych niedoborach żywności. Pod koniec lat 80. system radziecki stanął w obliczu załamania gospodarczego, które było bardziej dotkliwe i daleko idące niż najgorszy kryzys kapitalistyczny lat 30. Nic dziwnego, że rozruchy te wzbudziły starożytną nacjonalistyczną rywalizację i ambicje, zagrażając rozpadem sowieckiego imperium gospodarczego i politycznego.
W miarę jak sowiecki rząd centralny stopniowo tracił kontrolę nad gospodarką na szczeblu republiki i lokalnym, system centralnego planowania ulegał erozji bez odpowiednich mechanizmów wolnorynkowych, które mogłyby go zastąpić. Do 1990 roku gospodarka radziecka popadła w bliski paraliż, a stan ten zapowiadał upadek władzy Komunistycznej Partii Radzieckiej i rozpad samego Związku Radzieckiego na grupę niezależnych republik w 1991 roku.
Próby przekształcenia systemów socjalistycznych w gospodarki rynkowe rozpoczęły się w Europie Wschodniej i Środkowej w 1989 roku, a w byłym Związku Radzieckim w 1992 roku. Ambitne programy prywatyzacyjne były realizowane w Polsce, na Węgrzech, w Niemczech, Czechach i Rosji. W wielu krajach do tej transformacji gospodarczej dołączyło przejście (choć z różnym skutkiem) do demokratycznych form rządzenia.
Gospodarki mieszane
Socjalistyczny zwrot od planowania w kierunku rynku stanowi właściwy wstępny wniosek do tego przeglądu typologii systemów ekonomicznych, ponieważ jest oczywiste, że trzy idealne rodzaje tradycji, polecenia i rynku – nigdy nie zostały osiągnięte w całkowicie czystej formie. Być może najbardziej nierozcieńczonym z tych trybów w praktyce jest tradycja, wielki środek orkiestracji w prestiżowym życiu ekonomicznym. Ale nawet w tradycji formą dowodzenia może być oczekiwane posłuszeństwo członków wspólnoty wobec sankcji tradycji. W wielkich systemach dowodzenia w przeszłości, jak widać, tradycja dostarczała ważnych funkcji stabilizacyjnych, a ślady wymiany rynkowej służyły do łączenia tych systemów z innymi poza ich granicami. Również system rynkowy nigdy nie istniał w całkowicie czystej formie. Społeczeństwa rynkowe zawsze uważały za rzecz oczywistą, że tradycja dostarczyłaby fundamentów wiarygodności i uczciwości, bez których społeczeństwo rynkowe wymagałoby niemożliwego do osiągnięcia stopnia nadzoru, a żadne kapitalistyczne społeczeństwo nigdy nie istniało bez rdzenia publicznych przedsięwzięć gospodarczych, z których triady obrony, prawa i porządku Adama Smitha oraz nierentowne roboty publiczne stanowią nieredukowalne minimum.
Nic więc dziwnego, że wysiłki Związku Radzieckiego zmierzające do znalezienia bardziej elastycznego połączenia planowania i rynku były przewidywane przez kilka dekad ostrożnego eksperymentu w niektórych socjalistycznych krajach Europy Wschodniej, zwłaszcza w Jugosławii i na Węgrzech, oraz przez odważne odejście od centralnego planowania w Chinach po 1979 roku. Wszystkie te gospodarki istniały w pewnym stopniu pod wpływem zmian, ponieważ ich rządy szukały konfiguracji najlepiej dostosowanych do ich dziedzictwa instytucjonalnego, ideologii politycznych i tradycji kulturowych. Wszystkie one również napotykały problemy podobne w naturze, choć nie w stopniu, do tych ze Związku Radzieckiego, ponieważ starały się uciec przed ograniczeniami wysoce scentralizowanej kontroli gospodarczej. Po tym, jak Związek Radziecki porzucił kontrolę nad Europą Wschodnią w latach 1989-90, większość krajów tego regionu zaczęła przekształcać swoje gospodarki w systemy kapitalistyczne.
Coś z tego mieszanego systemu koordynacji można dostrzec również w mniej rozwiniętych regionach świata. Panorama tych gospodarek to panoplia systemów gospodarczych, z dominującymi w tradycji społeczeństwami plemiennymi, monarchiami absolutnymi i społeczeństwami półsuwiskowymi obok wojskowych socjalizmów i wyrafinowanych, ale nierównomiernie rozwiniętych kapitalizmów. Do pewnego stopnia spektrum to odzwierciedla dziedzictwo dziewiętnastowiecznego kapitalizmu imperialistycznego, z którego kulturową i gospodarczą hegemonią musieli zmagać się wszyscy spóźnialscy. Niewiele można powiedzieć o wyniku tej zdumiewającej różnorodności struktur gospodarczych. Niektórzy mogą naśladować korporatystyczny model azjatyckich tygrysów i gospodarek Oceanu Spokojnego (grupa państw i wysp Oceanu Spokojnego, które stanowią ponad połowę ludności świata); inni mogą naśladować socjaldemokratyczne państwa dobrobytu Europy Zachodniej; jeszcze inni będą stosować bardziej leseferystyczne podejście; jeszcze inni będą szukać jakiejkolwiek metody – rynkowej lub planowej – która mogłaby im pomóc w ustanowieniu realnego miejsca na arenie międzynarodowej. Niestety, wiele z nich prawdopodobnie pozostanie przez jakiś czas bez środków do życia. W tym fatalnym dramacie względy kultury i polityki będą prawdopodobnie odgrywały bardziej decydującą rolę niż jakikolwiek wybór instrumentów ekonomicznych.