Czarny czwartek (1929)

3589

Czarny czwartek – krach na giełdzie Wall Street

Czarny czwartek – 24 października 1929 r., dzień, w którym ceny akcji notowanych na giełdzie nowojorskiej gwałtownie spadły, co obecnie uważane jest za jeden z objawów początku Wielkiego Kryzysu.

Tło historyczne

Szalone dwudziestki skończyły się katastrofą. Kiedy wybuchła bańka inwestycyjna na Wall Street, amerykańskie społeczeństwo dowiedziało się bardzo boleśnie, że ich bogactwo to tylko sen o rurach i nic innego, jak tylko bezsensowny zapis na papierze.

Na początku lat dwudziestych XX wieku obywatele Stanów Zjednoczonych zostali wchłonięci przez konsumpcjonizm, co wkrótce miało znaleźć odzwierciedlenie w bolesnej czkawce całego świata. Beztroskie i bezmyślne podejście do mechanizmów rynkowych, zarówno ze strony zwykłych obywateli, jak i decydentów ekonomicznych, doprowadziło do wielkiego kryzysu. Pewnego dnia, który przeszedł do historii jako Czarny Czwartek, Amerykanie nauczyli się, że po tłustych latach muszą być chude.

Zaślepieni przez prosperity

Zaraz po I wojnie światowej wielu Amerykanów spoglądało w przyszłość z nadzieją. Mieli ku temu dobre powody, ponieważ w wyniku międzynarodowych przetasowań ich ojczyzna stała się niezwykle ważnym graczem. Inwestycje amerykańskie pomogły przezwyciężyć powojenny kryzys w Europie, uzależniając jednocześnie sytuację na Starym Kontynencie od tego, co działo się za Atlantykiem. Stany Zjednoczone zaczęły się bogacić, podobnie jak społeczeństwo. W tym czasie rozwinął się model społeczeństwa konsumpcyjnego, w którym wolne środki przeznaczano na zakup towarów, usług i rozrywki. W jednej z ówczesnych gazet czytamy nawet, że Amerykanin nie jest już ważny dla władz jako obywatel, ale jako konsument.

Hasło „wzbogać się” nie było wtedy pustym hasłem. W latach 1919-1929 średni dochód na mieszkańca w USA wzrósł aż o 30%. Jednocześnie obniżono podatki, dzięki czemu obywatele mogli zgromadzić znaczne oszczędności. Co z nimi zrobić? Receptura władz była prosta – wydawać. Nawet sam prezydent Hoover podczas kampanii wyborczej optymistycznie obiecywał Amerykanom „kurczaka w każdym garnku i samochód w każdym garażu”. Cały kraj został przytłoczony mania wydawania pieniędzy. Sytuacja gospodarcza miała charakter samostateczny.

Bogactwo na kredyt

Każdy chciał żyć dostatnio, ale nie każdy miał na to środki finansowe. W takich przypadkach banki chciały pomóc i zaczęły oferować swoim klientom łatwe do uzyskania systemy kredytowe lub ratalne. Dzięki nim towary uważane za luksusowe – takie jak zegarki, samochody, radia czy telefony – można było znaleźć niemal w każdym gospodarstwie domowym. W bardzo krótkim czasie liczba zarejestrowanych samochodów wzrosła z 2,5 mln do 26 mln, a standard życia wyraźnie się poprawił. Niewiele osób analizowało wydatki, kredyty i ich konsekwencje. Mieliśmy nadzieję, że łatwe do spłacenia pożyczone kredyty będą mogły być spłacone w równie prosty sposób.

Po wyposażeniu domów we wszystkie pożądane towary, pieniądze zaczęto inwestować w akcje. Lata dwudzieste były czasem, kiedy Amerykanie zostali pochłonięci przez giełdę. Był to nie tylko klucz do wzbogacenia się, ale także modna rozrywka. W wielu hotelach i zajazdach, nawet specjalne telegrafy zostały zainstalowane do przekazywania bieżących notowań.

Wizja fortuny zdobytej na Wall Street rozbudziła wyobraźnię milionów ludzi. Na przykład, jeśli ktoś zainwestował 25 tysięcy dolarów w General Motos w 1921 roku, 8 lat później był milionerem. Akcje zostały wykupione przez wszystkich i w rzeczywistości niewiele osób straciło na tym.

Tak zwane „kupowanie na marży” stało się bardzo popularne – sposób inwestowania polegający na kupnie akcji za pożyczone pieniądze i z nadzieją, że zysk pokryje ich koszt. Domy maklerskie chętnie udzielały pożyczek na zakup akcji, pobierając jedynie 10% marży na „koszty operacyjne”. W pewnym momencie ceny giełdowe całkowicie odbiegały od rzeczywistości, a akcje posiadane przez Amerykanów miały coraz mniejsze pokrycie w realnej walucie. W latach dwudziestych XX wieku społeczeństwo inwestowało w dużej mierze pieniądze, których nie posiadało. Na każde pożyczone dziesięć dolarów cztery z nich były wprowadzona na giełdę. W ten sposób bańka inwestycyjna niebezpiecznie wzrosła.

Wybudzenie z amerykańskiego snu

Amerykanie zagrali bardzo ryzykowną grę, która spowodowała, że wartość konsumpcji, inwestycji i pożyczek znacznie przekroczyła rzeczywistą wartość gospodarki. Specjaliści powoli zaczęli zdawać sobie sprawę, że moment, w którym ktoś powiedział „sprawdzam”, będzie niezwykle bolesny. FED (Federal Reserve System) próbował ochłodzić rynek poprzez podwojenie stóp procentowych w 1928 i 1929 roku. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. Dniem sądu był 24 października 1929 roku. Data ta przeszła do historii jako Czarny Czwartek i może być opisana jako moment, w którym amerykański sen zamienił się w prawdziwy koszmar.

Ekonomiści wciąż dyskutują, dlaczego 24 października doszło do krachu i nie ma ku temu wyraźnego powodu. Pewne jest, że to właśnie wtedy rynek papierów wartościowych zaczął gwałtownie spadać, co wywołało prawdziwą panikę wśród akcjonariuszy. Wszystko zostało sprzedane, ale nikt nie chciał kupować. W ciągu zaledwie jednego dnia w obrocie znajdowało się ponad 12,8 mln akcji, czyli zazwyczaj trzy razy mniej. Akcje zaczęły dramatycznie tracić na wartości, a wraz z nimi topniała fortuna zarobiona na Wall Street. Za akcje, które były warte 100 tysięcy dolarów przed Czarnym Czwartkiem, teraz zaoferowano jednego dolara.

Bardzo szybko rozpoczął się również tzw. „bank run” – ludzie masowo pobierali swoje depozyty od wszystkich instytucji finansowych, starając się ocalić przynajmniej resztki oszczędności. W ten sposób niektóre banki stały się niewypłacalne. Po pewnym czasie zaczęły żądać od pożyczkobiorców spłaty przynajmniej części swoich zobowiązań. Każdy, kto nie był w stanie tego zrobić, tracił wszystko, a bank zajmował jego majątek. Niestety, znalezienie osób chętnych do ich zakupu było cudem. Katastrofa na giełdzie oznaczała katastrofę dla wielu firm, których wartość spadła o prawie 90% w ciągu kilku lat. Szacuje się również, że jedna trzecia banków zbankrutowała w ciągu zaledwie trzech lat. Zdesperowani finansiści popełniali samobójstwa w zaciszu swoich biur, a zdezorientowane społeczeństwo desperacko szukało sposobu na ochronę przed bankructwem.

Koszmar Wielkiego Kryzysu

W wyniku krachu na giełdzie ludzie masowo stracili swoje bogactwo i pracę. Szacuje się, że około jedna trzecia pracowników straciła pracę. Ponieważ w tym czasie nie wypłacano żadnych zasiłków dla bezrobotnych, 15 milionów dorosłych Amerykanów znalazło się bez środków do życia. Płace tych, którym udało się utrzymać pracę, spadły prawie o połowę, podobnie jak PKB. Gospodarka weszła w błędne koło – obywatele nie mieli pieniędzy, więc nie kupowali nowych produktów, ocalałe firmy nie produkowały i nie zatrudniały nowych ludzi z powodu niskiego popytu. Kryzys dotknął wszystkie sektory gospodarki i wywołał ogromną frustrację społeczeństwa falą protestów.

Kryzys pokazał, że świat jest systemem naczyń połączonych. Prawie wszystkie kraje świata znalazły się w tarapatach, zwłaszcza te, które mają powiązania finansowe z USA. Najwyraźniej wskazuje na to wielkość światowego handlu, który w 1929 r. wyniósł 3 mld dolarów, podczas gdy w 1933 r. był to tylko 1 mld dolarów. W całym świecie kapitalistycznym poziom ubóstwa i bezrobocia dramatycznie wzrósł. Największe problemy napotykały kraje, w których rolnictwo miało znaczący udział w gospodarce. Do tej grupy należała również Polska, do której kryzys przyszedł na dobre w 1933 roku. Wiele osób straciło zaufanie do kapitalizmu i systemu demokratycznego, otwierając drzwi populistom i dyktatorom. Do dziś skutki Wielkiego Kryzysu zostały zidentyfikowane jako jedna z przyczyn dojścia Hitlera do władzy.

Walkę z recesją podjął Franklin Delano Roosevelt, prezydent USA wybrany w 1933 roku. Jego administracja wprowadziła kompleksowy pakiet reform mających na celu uzdrowienie amerykańskiej gospodarki. Nowy Ład (Nowy Ład) zakładał możliwość ingerencji państwa w gospodarkę, relacje między pracodawcami i pracownikami oraz stworzenie systemu ochrony bezrobotnych i emerytów. Interwencjonizm państwowy nie złagodził całkowicie skutków kryzysu, ale przyczynił się do uspokojenia nastrojów społecznych. Aby ostatecznie wyjść z krachu z 1929 r., amerykańska gospodarka potrzebowała aż 10 lat, a strach i nieufność pozostawały dłużej w społeczeństwie amerykańskim.

Sytuacja w innych krajach

W Europie krach spowodował głównie konflikty polityczne, które skutecznie blokowały próby walki z kryzysem. W Wielkiej Brytanii powstała Koalicja Narodowa, która wprowadziła program podobny do amerykańskiego. Francja zmagała się z kryzysem III RP, a w Niemczech na dużą skalę wprowadzono prace publiczne. W Polsce podjęto próbę ustabilizowania waluty poprzez ostrożną politykę deflacyjną.