Zrozumienie różnicy między inwestowaniem a spekulacją jest kluczem do skutecznego zarządzania kapitałem
W nowoczesnym społeczeństwie kapitalistycznym państwo daje podstawowe zabezpieczenie finansowe, jednak nie w takim wymiarze, aby można było żyć na zadowalającym poziomie. Jesteśmy odpowiedzialni za gromadzenie majątku dla siebie i rodzin, który będzie niezbędnym, dodatkowym i pomocnym elementem w okresie braku aktywności zawodowej, tj. w czasie emerytury. Zarządzanie majątkiem oznacza „inwestowanie” – oszczędzamy i inwestujemy, aby stworzyć rezerwę do wykorzystania w okresach braku aktywności zawodowej, np. w przypadku emerytury, choroby lub niezdolności do pracy.
Inwestowanie to koncept długofalowy – towarzyszy nam przez całe życie. Spekulowanie to nadzieja na znaczne zyski finansowe w krótkiej perspektywie czasowej. Inwestor definiuje docelowy portfel i zmienia jego strukturę tylko kilka razy w ciągu życia. Spekulant zmienia swój portfel np. ze środków pieniężnych na akcje lub obligacje, jeżeli jest przekonany, że dana kategoria aktywów przyniesie większe zyski w przyszłym roku, miesiącu, tygodniu lub nawet następnego dnia. Spekulant cały czas zmienia „strategiczny podział aktywów” swego portfela inwestycyjnego; średni skład portfela o wysokim poziomie ryzyka wygląda na przykład tak: środki pieniężne – 30 proc., obligacje – 30 proc., akcje – 40 proc.
Ogólnie patrząc ludzie nie są tak skuteczni na rynku finansowym. Oczywiście, ty jesteś przekonany, że jesteś mądrzejszy od innych i (nawet bez sprawdzania tego) możesz być pewny, że twoje prawdopodobieństwo sukcesu wynosi 50 proc. – jesteś „super-spekulantem”. Oczywiście, jesteś na tyle mądry, aby nie zmieniać swego portfela inwestycyjnego codziennie lub co tydzień. Załóżmy zatem, że decydujesz się na jakieś zmiany w portfelu inwestycyjnym co miesiąc i przyjrzyjmy się sytuacji po roku. Jakie jest prawdopodobieństwo, że wszystkie decyzje naszego super-spekulanta były słuszne? Prawdopodobieństwo to wynosi prawie 1,4 proc.! A zatem prawdopodobieństwo popełnienia błędu jest większe niż 98,6 proc.!
Niemniej załóżmy, że udało Ci się przewidzieć 50 proc. potencjału wzrostowego rynku. Jako pojedynczy inwestor nie będziesz się przecież przejmować popełnieniem jednego błędu, równocześnie załóżmy, że popełnisz ok. 50 proc. błędów. Załóżmy dalej dla uproszczenia, że każda słuszna decyzja przynosi 50 proc. zysku, a każda zła decyzja powoduje 50-proc. stratę. A zatem co Ci, super-spekulancie, pozostanie po 12 miesiącach spekulowania? Odpowiedź: ok. 17,8 proc. początkowej wartości! To naprawdę niezwykłe, jeżeli tracimy i zyskujemy po kolei po 50 proc. przez 12 miesięcy. Oznacza to, że tracimy ponad 80 proc. wartości po jednym roku.
Jeżeli powyższe wyliczenia nie były wystarczająco przekonujące, przyjrzyjmy się bliżej rynkom finansowym. Weźmy pod uwagę codzienne wyniki indeksu WIG20 na przestrzeni ostatnich 12 lat. W ciągu tego okresu WIG20 wzrósł o 210,96 proc. (16 kwietnia 1994 r. WIG20 wynosił 1.000,00 a 20 kwietnia 2006 r. – 3.108,96). W związku z tym po 2974 dniach obrotów na giełdzie WIG20 wzrósł z 1000 do 3108. A jak wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy nie uwzględnili najlepszych 5 wyników (to tylko tydzień w ciągu 12 lat, czyli ok. 0,17 proc. wszystkich dni!)?
A teraz zastanów się przez chwilę i spróbuj zgadnąć, a następnie wpisz swoją odpowiedź: „zmniejszenie pięciu najlepszych wyników do 0 proc. w ciągu 2974 dni zredukuje wynik o _______proc., czyli nowy wynik końcowy indeksu WIG20 będzie wynosić: _______
Jeżeli nadal spekulujesz oraz cały czas przeskakujesz z akcji na środki pieniężne i obligacje, wówczas w perspektywie 12 miesięcy stracisz więcej niż 5 dni. Ale ostatecznie to niewiele – tylko 0,17 proc. wszystkich dni!
Wyobraźmy sobie, że ominęło cię 5 najlepszych dni z prawie 3000 dni, a we wszystkie pozostałe dni intensywnie inwestowałeś. Jaki będzie twój zysk? Twój zysk wyniósłby 81,51 proc., tj. ok. 61,15 proc. poniżej WIG20! To zaskakujące, ale takie zjawisko obserwujemy na wszystkich rynkach finansowych. Zasadniczo oznacza to, że nie jest to gra polegająca na postawieniu 50 proc. dobrych zakładów – to za mało. Nawet 99 proc. dobrych zakładów nie wystarczy, jeżeli ominie nas 1 proc. najważniejszych i najbardziej „skrajnych” dni – to najlepsze, najbardziej skrajne wyniki decydują o naszych zyskach. Używając żargonu specjalistycznego możemy powiedzieć, że „w rzeczywistości stopy zwrotu nie posiadają rozkładu normalnego, który jest ich dobrym przybliżeniem jedynie środkowej czźści wartości, podczas gdy do wartości krańcowych należy raczej stosować rozkłady typu Extreme Values (zwracające tzw. grube ogony)”.
Oznacza to również, że dla spekulantów akcje nie mają wewnętrznego trendu wzrostowego, zyski w krótkiej perspektywie zachowują się jak dane statystyczne – żaden wynik nie jest przewidywalny. Tylko w bardzo długiej perspektywie, np. pięcioletniej lub dłuższej, możemy zasadnie oczekiwać zysków z giełdy papierów wartościowych.
Wiemy już jedno: poważny inwestor wybiera „strategiczny skład” portfela inwestycyjnego i trzyma się względnego rozkładu kategorii aktywów przez wiele lat.
Innym ważnym elementem budowy portfela jest Modern Portfolio Theory („Nowoczesna Teoria Portfelowa”) Markowitza. Inwestor buduje portfel, należy zwrócić tu uwagę na fakt, że nabywane przez niego aktywa nie są całkowicie niezależne. W sytuacji kryzysu ekonomicznego ceny wszystkich akcji zwykle spadają. Ponieważ takiego trendu spadkowego w zasadzie nie można przewidzieć, zwiększa to ryzyko spekulowania. Jest to ryzyko koncentracji, które można zmniejszyć poprzez dywersyfikację portfela inwestycyjnego.
Nie należy inwestować wszystkich pieniędzy w zbyt małą liczbę akcji, ponieważ w przypadku poważnych trudności jednej ze spółek-emitentów możemy stracić dość pokaźną kwotę.
A zatem dobry portfel inwestycyjny jest zdywersyfikowany pod względem kategorii aktywów i powinien składać się zarówno ze środków pieniężnych (lokat lub funduszy rynku pieniężnego), jak i obligacji oraz akcji. Oczywiście, każda kategoria aktywów powinna być zdywersyfikowana geograficznie. W przypadku akcji okazuje się, że dywersyfikacja powinna obejmować nie tylko 20 spółek, ale warto także rozważyć dywersyfikację z uwzględnieniem różnych sektorów gospodarki i krajów lub nawet kontynentów. Dobrze zdywersyfikowany portfel rozrasta się przez to do kilkuset różnych składników. Natomiast w przypadku obligacji i środków pieniężnych inwestowanie w waluty inne niż krajowa nie stanowi wartości dodanej (a więc złoty jest odpowiedni), gdyż inne waluty zwiększają niestabilność, a nie oczekiwane zyski. Jest to coś zupełnie odwrotnego od tego, co chcemy osiągnąć poprzez dywersyfikację!
Oczywiście, warto zdywersyfikować obligacje na obligacje rządowe i obligacje przedsiębiorstw. Może to wydawać się łatwiejsze niż w przypadku akcji, ale wartości jednostkowe są zazwyczaj duże, a zatem aby uzyskać faktycznie satysfakcjonujące zróżnicowanie, potrzebny byłby również portfel rzędu kilku milionów złotych.Niemniej jednak nawet najlepiej zdywersyfikowany portfel nie uchroni nas całkowicie przed stratami. Jeżeli chcemy być w 100 proc. pewni, że nic nie stracimy, będziemy potrzebować funduszy z ochroną kapitału. Fundusze KBC TFI posiadają gwarancję Banku KBC (Belgia) – banku należącego do grupy, której bilans zamyka się kwotą 325 miliardów euro (dla orientacji PKB Polski wynosi ok. 250 miliardów euro). Fundusze z ochroną kapitału to odpowiedni wybór, jeżeli chcemy mieć pewność – pamiętajmy jednak, aby dokładnie przeczytać informacje pisane małym drukiem. Taka gwarancja nie jest darmowa – aby ją uzyskać – trzeba zrezygnować z dobrej płynności, która jest tak typowa dla otwartych funduszy inwestycyjnych.
Fundusze z ochroną kapitału są oferowane z pewną „perspektywą czasową”, tj. datą zapadalności. Jeżeli istnieje możliwość, że będziesz potrzebować pieniźdzy przed tą datą, należy się zastanowić nad wyborem takiego funduszu.
Gwarancja nie dotyczy osób, które wychodzą z inwestycji przed dniem zapadalności funduszu. Wcześniejsze opuszczenie funduszu związane jest z kosztami. Jednak jeżeli możemy utrzymać aktywa w takim funduszu do daty jego zapadalności, jest to naprawdę dobra inwestycja.
Na przykład: Kredyt Bank bardzo aktywnie promuje fundusze z ochroną kapitału. Niemal co miesiąc KBC TFI przygotowuje nowy fundusz, który jest sprzedawany wyłącznie przez Kredyt Bank. Następny przygotowywany przez nas fundusz będzie powiązany z indeksem nieruchomości.
Teraz rozumiemy, że są nam potrzebne: długofalowa wizja i długofalowy „strategiczny skład kategorii aktywów” (benchmark portfela – używając języka specjalistycznego) dla naszego portfela inwestycyjnego. Nie opłaca się zbytnia pewność siebie i zbyt duże obroty w ramach portfela.
Inwestowanie to wytrawna strategia, toteż w następnych rozdziałach skoncentrujemy się na tym, jak odkryć „strategiczny skład aktywów” naszego portfela inwestycyjnego.
Dlaczego inwestujemy?
Mówiąc o potrzebach nie możemy uniknąć słynnej teorii Maslowa o „hierarchii potrzeb człowieka”. Teoria ta uczy nas, że nie wszystkie potrzeby charakteryzuje ten sam stopień pilności zaspokojenia i jeżeli chcemy motywować ludzi do osiągnięcia czegoś na pewnym poziomie, najpierw musimy zaspokoić ich potrzeby na niższym poziomie. Innymi słowy, jeżeli potrzeba niższego rzędu nie zostanie zaspokojona (np. pożywienie), wystąpi brak motywacji (brak zainteresowania) do zaspokajania potrzeb wyższego rzędu (np. miłość/opieka).
Pierwszy poziom to poziom fizjologiczny – nie możemy zbyt długo utrzymać się przy życiu bez powietrza, schronienia, pożywienia i wody do picia. Elementy majątku na tym poziomie obejmują: miejsce do mieszkania (dom lub mieszkanie), podstawową kwotę pieniędzy na zakup żywności. Na tym poziomie nie możemy w ogóle pozwolić sobie na podejmowanie jakiegokolwiek ryzyka – wszystkie podstawowe inwestycje koncentrują się na unikaniu ryzyka (niezależnie od zysku).
Drugi poziom to poziom bezpieczeństwa – jedną z naszych najważniejszych potrzeb jest poczucie bezpieczeństwa. Do tego poziomu należą oszczędności na emeryturę i ubezpieczenie zdrowotne oraz minimalne kwoty przechowywane przez cały czas na wszelki wypadek.
Trzeci poziom to poziom miłości/poczucia przynależności. Kiedy czujemy się bezpieczni, zaczyna dominować potrzeba miłości, opieki i przynależności do jakiejś grupy. Poziom ten wymaga inwestycji, które zapewnią dobrobyt najbliższych krewnych (inwestycje w naukę dzieci, ubezpieczenia na życie itp.).
Czwarty poziom to poziom potrzeby szacunku. Kiedy zaspokojona zostanie nasza potrzeba miłości i poczujemy się częścią grupy społecznej, pojawia się potrzeba zdobycia uznania. Do tego poziomu pasują inwestycje ekskluzywne lub bardziej ryzykowne, dzięki którym będziemy postrzegani jako naprawdę inteligentni, lub też inwestycje w dobra luksusowe. Do tej grupy należą inwestycje ekskluzywne z natury, takie jak usługi bankowości prywatnej, fundusze lub usługi zarządzania aktywami, które nie są dostępne dla wszystkich (takie jak KBC Portfel VIP oferowany przez KBC TFI i dostępny w Regionalnych Centrach Private Banking Kredyt Banku), a także inwestycje specyficzne ze względu na ich cel, takie jak inwestycje w jacht, luksusowy rejs, drugie lub trzecie mieszkanie, ekskluzywne samochody itp.
Piąty poziom – najwyższy – nazywany jest poziomem samorealizacji. Na tym poziomie inwestowanie na giełdzie papierów wartościowych traktujemy jako grę lub spekulację. W ten sposób zaspokajamy nasz głód eksperymentowania i uczenia się; nie mówimy już tu o inwestycjach, ale raczej o grze zwanej spekulacją. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, ale pamiętajmy, że potrzeby niższego rzędu zaspokajamy w bardziej racjonalny sposób.
Teraz rozumiemy kolejny aspekt różnic między inwestowaniem a spekulowaniem. Inwestowanie to reagowanie na podstawowe potrzeby i dążenie do ich zaspokojenia. Spekulowanie zaspokaja potrzeby najwyższego rzędu i nie jest koniecznością, ale luksusem. Jest to gra kilku szczęśliwców, których wszystkie potrzeby niższego rzędu zostały zaspokojone. Niestety, takie zachowanie na giełdzie papierów wartościowych wzbudza największe zainteresowanie w społeczeństwie.
Inny pouczający wniosek: inwestowanie jest nieco bardziej skomplikowane niż moglibyśmy oczekiwać. Dokonując inwestycji zaspokajamy różne potrzeby na różnych poziomach hierarchii teorii Maslowa. Oznacza to, że prawdopodobnie nie istnieje jeden portfel, który mógłby zaspokoić wszystkie potrzeby jednej osoby. Istnieje natomiast wiele portfeli dla jednej osoby – jeden portfel dla każdej potrzeby. Portfele stanowiące odpowiedź dla najbardziej podstawowych potrzeb powinny być bardzo bezpieczne, ale w przypadku potrzeb wyższego rzędu ograniczają nas wyłącznie nasze osobiste preferencje.
Można stwierdzić, że jesteśmy złożonymi istotami i mamy złożone potrzeby. Nie istnieje coś takiego jak MÓJ profil ryzyka – każdy z nas ma różne profile ryzyka, uzależnione od poziomu w piramidzie potrzeb Maslowa.
Do podjęcia właściwej decyzji w sprawie inwestycji niezbędna jest znajomość wszystkich aspektów życia. Nie jest to oczywiście łatwe i nikt nie zna naszego życia lepiej niż my sami. Doradca finansowy/bankowiec zna inwestycje, a my znamy nasze życie – sztuka polega na tym, jak połączyć te dwie rzeczy.
Jeżeli po prostu oszczędzamy bez konkretnego celu, profil ryzyka uzyskany od doradcy możemy zastosować w zaproponowanym przez niego kształcie. Są to zazwyczaj nasze oszczędności, przeznaczone na potrzeby pomiędzy drugim i trzecim poziomem w teorii Maslowa lub kombinacja obu tych poziomów.
Jednak jeżeli mamy jakiś cel do zrealizowania, należy go dodatkowo przemyśleć. Jeżeli ów cel związany jest z pierwszymi dwoma (lub nawet trzema) poziomami potrzeb (na przykład dom, wystarczająca kwota pieniędzy na życie, emerytura), a w szczególności jeżeli jest on krótkoterminowy (powiedzmy krótszy niż 5 lat), wówczas naprawdę powinniśmy zastanowić się nad podjęciem mniejszego ryzyka.
Natomiast jeżeli jest to inwestycja długoterminowa (dłuższa niż 10 lat) i należy do poziomu trzeciego lub wyższego w piramidzie Maslowa lub jeżeli jest to projekt długoterminowy, przynoszący dodatkowe oszczędności w późniejszym terminie (na przykład IKE w perspektywie 30 lat), wówczas możemy podjąć większe ryzyko i mieć nadzieję na większy zysk w porównaniu z informacjami wynikającymi z naszego „profilu ryzyka”.
W innych przypadkach, takich jak potrzeba niskiego rzędu lecz bardzo długa perspektywa czasowa lub krótka perspektywa czasowa i potrzeba wyższego rzędu, dobrym punktem wyjścia będzie prawdopodobnie profil ryzyka określony przez bankowca lub doradcę.
Oznacza to, że profil ryzyka określany w ten sposób jest na ogół kombinacją profilu ryzyka psychologicznego i kombinacją wszystkich poziomów potrzeb.
Wszystko jest w porządku, o ile pamiętamy, co robimy i z jakiego powodu. Człowiek jest złożoną istotą ze złożonymi potrzebami – nie zawsze pasujemy do jednej szufladki.
Oczywiście, nasz własny profil ryzyka psychologicznego ogranicza ilość podejmowanego ryzyka, ale zasadniczo jest ono różne dla każdego poziomu w naszej hierarchii potrzeb.
Konstrukcja portfela
Rozumiemy już, dlaczego inwestujemy i jakiego rodzaju profilów ryzyka potrzebujemy, ale nadal nie mamy konkretnej propozycji składu portfela. Jak już wspomniałem wcześniej, powinniśmy postarać się połączyć nasz „obiektywny profil ryzyka” z naszym „profilem ryzyka subiektywnego/psychologicznego”. Oczywiście, obiektywny profil ryzyka pozwala jedynie na ostrożne portfele dla potrzeb niższego rzędu, a pozwala na bardziej dynamiczne portfele dla potrzeb wyższego rzędu.
W związku z tym będziemy potrzebować różnych portfeli o różnych profilach ryzyka dla poszczególnych celów inwestycyjnych. Ze względu na fakt, że nasz mózg segreguje cele inwestycyjne, my również powinniśmy segregować nasze portfele inwestycyjne. Stwórzmy różne rachunki dla różnych celów inwestycyjnych. Zastanówmy się, jak ważny jest dla nas każdy rachunek i DOPIERO WTEDY opracujmy profil ryzyka dla każdego celu inwestycyjnego.
Poniżej przedstawiam bardzo praktyczne zasady (niekoniecznie gorsze od niesłychanie skomplikowanego systemu czarnej skrzynki).
– Nie chciałbym lub nie mógłbym zaakceptować żadnych strat w perspektywie jednego roku.–> Wobec tego potrzebujesz gotówki (fundusz rynku pieniężnego lub lokata).
– Mogę zaakceptować niewielkie straty w perspektywie jednego roku (może nie więcej niż 5 proc.), ale z pewnością chcę osiągnąć zyski na przestrzeni 4 lat. –> Wobec tego wybierz obligacje.
– Mogę zaakceptować znaczne straty w ciągu jednego roku (strata w wysokości 20 proc. od razu w pierwszym roku nie będzie problemem i wiem oraz akceptuję, że odzyskanie utraconych środków może zająć mi wiele lat), ale mam nadzieję na średni wzrost rzędu 10 proc. w perspektywie dziesięciu lub więcej lat. Nadzieja na większe zyski w długiej perspektywie czasowej jest ważniejsza dla mnie niż ryzyko poniesienia strat. –> Wobec tego wybierz akcje.
Oczywiście, powyższe zasady są zbyt dużym uproszczeniem, ale możemy znacząco poprawić nasze wyniki poprzez dywersyfikację i uwzględnienie niezliczonych możliwości, łącząc i dodając różne portfele w ramach powyższych trzech głównych reguł. Oto wybrane sugestie dotyczące dywersyfikacji: zbuduj własny portfel środków pieniężnych (jeśli jest on wystarczająco duży i możemy podjąć pewne dodatkowe ryzyko w bardzo krótkiej perspektywie, jak np. kilka miesięcy) oparty w 85 proc. na funduszu rynku pieniężnego (o okresie zapadalności wynoszącym ok. 6 miesięcy), w 5 proc. na funduszu akcji i w 10 proc. oparty na lokatach krótkoterminowych (miesięcznych); lub też zbuduj portfel o ryzyku podobnym do ryzyka obligacji, tzn. 10 proc. akcji, 10 proc. środków pieniężnych i 80 proc. obligacji. Uwzględniając w naszym portfelu bezpieczniejszy rynek pieniężny, z grubsza niwelujemy dodatkowe ryzyko związane z akcjami, a nasz portfel będzie mniej ryzykowny ze względu na brak korelacji między różnymi kategoriami aktywów.
Aby wyobrazić sobie dostępne możliwości, wystarczy przyjrzeć się ofercie funduszy mieszanych dowolnej firmy zarządzającej funduszami.
Należy również pamiętać, że nie istnieje żadne proste rozwiązanie dla inwestycji długoterminowych, a wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane, jeżeli weźmiemy pod uwagę konieczność dodatkowych wpłat w okresie oszczędzania. Może to wydawać się skomplikowane, ale jest to bardzo ważny element w przypadku typowego programu oszczędzenia na świadczenia emerytalne w przyszłości. Jeśli chodzi o inwestycje tego typu, opłaca się inwestować bardzo dynamicznie w ciągu około pierwszych dziesięciu lat, a następnie zmniejszyć udział akcji na rzecz obligacji na przestrzeni mniej więcej kolejnych dwudziestu lat. Oto dlaczego tak ważny jest wybór profilu ryzyka dla oszczędności emerytalnych.
System, w ramach którego każdy fundusz jest zmuszony trzymać się średniej, nie jest optymalny. Więcej informacji na temat zmieniających się potrzeb w naszym życiu przedstawiam w następnym rozdziale.
Inwestycje w ciągu życia
Znaleźliśmy już wiele fragmentów układanki i teraz spróbujemy je razem połączyć, aby udzielić spójnej odpowiedzi na niektóre podstawowe pytania.
Powyższy wykres przedstawia rozwój naszego majątku w ciągu typowego cyklu życia. Możemy wyszczególnić w nim następujące okresy:
1. Dzieciństwo charakteryzuje się brakiem wpływu na majątek – korzystamy z zasobów rodziców.
2. W okresie młodzieńczym uczymy się i jeżeli rodzice nie wspierają nas w dużym stopniu, na ogół zadłużamy się, aby skoncentrować się na nauce.
3. Następnie rozpoczyna się długi okres pracy, gromadzenia aktywów, wychowywania dzieci i wielu innych wydatków pośrednich.
4. W końcu przechodzimy na emeryturę i konsumujemy zgromadzone przez nas oszczędności, nie generując nowych wpływów.
W przypadku inwestycji, najbardziej interesujący i złożony jest 3 okres życia. Rozpoczynamy spłacać zadłużenie, nabywamy nasze pierwsze aktywa, dokonujemy pierwszych oszczźdności i inwestycji. Jest to jedyny okres, w którym możemy gromadzić nasz kapitał oraz inwestować.
Przy zaspokajaniu najbardziej podstawowej potrzeby, wynikającej z drugiego poziomu piramidy Maslowa, tj. poziomu bezpieczeństwa, mogą nam pomóc inwestycje. W związku z tym powinniśmy zacząć od dwóch elementów: (a) oszczędzania na emeryturę i (b) nabycia nieruchomości. Oszczędności emerytalne są niezbędne i nie powinniśmy podejmować zbyt dużego ryzyka w ich przypadku. Jednak oszczźdzanie w akcjach przed 30 rokiem życia z myślą o emeryturze, nie jest dużym ryzykiem. Nastźpnie, do 50 roku życia, możemy zbudować portfel z obligacjami a po tym okresie powinien to być portfel maksymalnie bezpieczny.
Po zabezpieczeniu oszczźdności na emeryturź i kupnie mieszkania możemy skoncentrować się na wielu innych celach wartych oszczędzania: drugi samochód, podróże, nauka dzieci, małżeństwo dzieci, założenie własnej działalności gospodarczej, letni dom, pomaganie rodzicom itp. Przedsięwzięcia te wpasowują się zazwyczaj w drugi poziom piramidy Maslowa: potrzeba miłości i szacunku. Wszystkie te projekty cechują różne perspektywy czasowe, różne znaczenie, różny stopień elastyczności i w związku z tym wymagają one różnych portfeli o zróżnicowanym profilu ryzyka.
Dla inwestycji na poziomie potrzeb w zakresie „miłości/opieki” najbardziej odpowiednie są fundusze inwestycyjne z polisą ubezpieczeniową. W 99 proc. jest to fundusz inwestycyjny, ale oficjalnie inwestycje te nie są „funduszami inwestycyjnymi”, lecz „ubezpieczeniami na życie”. Fakt ten daje im przewagę, jeżeli opieka nad innymi (ogólnie rzecz biorąc na wypadek śmierci) jest dla nas istotna.