Kapitulacja Powella

818

FOMC tnie stopy procentowe, kończy ograniczanie bilansu, spełnia marzenia (Trumpa), ale nie zadowala rynku.

Koniec pewnej epoki.

Wczorajsza decyzja jest przełomowa pod każdym względem. Nie tylko definitywnie kończy erę podnoszenia stóp – jeszcze osiem miesięcy Komitet widział potrzebę podnoszenia kosztu pieniądza. Jest ona prawdopodobnie rozpoczęciem nowego cyklu, wiele wskazuje, że jeszcze w tym roku będziemy obserwować kolejne takie ruchy. Jest to pierwsza obniżka stóp od ponad dekady. I pod tym względem też jest to decyzja przełomowa. Ostatni raz, gdy zaczynaliśmy cykl obniżek, światem wstrząsał potężny kryzys finansowy, upadł jeden z największych banków globu i wszystko wskazywało na to, że rynek długu znalazł się nad krawędzią. Ta decyzja miała na celu ratowanie systemu finansowego, a widmo recesji krążyło nad głównymi gospodarkami. Dziś sytuacja jest zgoła odmienna, amerykańska gospodarka radzi sobie co najmniej dobrze, rynek pracy jest najmocniejszy od półwiecza, a inflacja mimo zaklinania rzeczywistości ciągle utrzymuje się powyżej 1%. Co prawda Powell boi się ryzyk globalnych, te jednak ciągle pozostają mgliste, bez faktycznego wpływu na Stany. W najlepszym przypadku to posunięcie można rozpatrywać jako mocno wyprzedzające. Problem w tym, że jest to trochę naiwne podejście do niezależności Rezerwy. Ta ewidentnie pozostaje zakładnikiem oczekiwań rynku, a tymi z kolei coraz sprawniej steruje administracja Donalda Trumpa, z prezydentem na czele. I dlatego ta decyzja jest taka przełomowa. Jej efektem nie ma być uratowanie gospodarki, czy wartości dolara, a po prostu reelekcja prezydenta. Dla niego znacznie ważniejsze są efekty krótkoterminowe, takie jak dalsza hossa na giełdzie, czy sztuczne pompowanie wskaźników makro.

Rynek chce więcej.

Warto zwrócić uwagę na reakcję rynku, który mimo obniżenia stóp procentowych umocnił dolara. Jest to efekt przede wszystkim wygórowanych oczekiwań, warto pamiętać, że jeszcze tydzień temu, spora część inwestorów mocno wierzyła w podwójny ruch. Kurs EURUSD od wczoraj spadł o ponad centa. Ruch ten przełożył się także na wycenę złotego. Dolar podrożał do 3,89 zł, euro do 4,29 zł. Rynek już teraz tworzy presję, by nie wstrzymywać się z kolejnymi obniżkami i choć te są przesądzone, to teraz gra toczy się o ich tempo. Problem w tym, że po następnym posiedzeniu FOMC poznamy projekcje makroekonomiczne, które prawdopodobne nijak się będą miały do działań FEDu.

PMI, czyli indeks pesymizmu.

Gdzieś w tle wczorajszej decyzji, dziś poznaliśmy odczyty PMI dla przemysłu, po raz kolejny pokazały one, że nastroje w Europie, są skrajnie pesymistyczne. W ostatnim miesiącu wynik spadł dla przemysłu w Niemczech, Francji, Czechach czy Polsce. Największy niepokój budzi odczyt naszych zachodnich sąsiadów, który wynosi już tylko 43,1 pkt. Wynik dla całej strefy euro wyniósł 46,5 pkt, czyli był o ponad punkt niżej niż przed miesiącem. Odczyty te z całą pewnością nie pomagają wspólnej walucie, przez co nie ma co liczyć na odbicie na głównej parze walutowej.

Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor.