Kolejne rekordy na Wall Street

1174

Wall Street w czwartek szykowała się już do piątkowego raportu z rynku pracy. Być może niewielki wpływ na nastroje miały opublikowane w czwartek raporty makro. Generalnie jednak po prostu działała zasada „jeśli nie można doprowadzić do spadków to indeksy muszą rosnąć”.

W USA jak zwykle w czwartek opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 260 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 265 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych wyraźnie spadła.

Raport o sierpniowych zamówieniach w przemyśle USA pokazał, że wzrosły one o 1,2% m/m (oczekiwano wzrostu o 1% po spadku w lipcu o 3,3%). W górę zostały też zweryfikowane dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Pojawił się też raport o handlu zagranicznym USA (deficyt wyniósł 42,4 mld USD – oczekiwano 42,7 mld), ale to nie miało wpływu na nastroje.

Wall Street rozpoczęła sesję tak jak rozpoczynała ją podczas ostatnich sesji – indeksy trzymały się blisko poziomu neutralnego, ale tym razem nieco nad nim. Wystarczyło jednak, żeby w Izbie Reprezentantów przyjęto rezolucję budżetową, którą później miał przyjąć też Senat, aby indeksy zaczęły szybko rosnąć.

Zobacz : Kryptowaluty

Przyjęcie tej rezolucji zostało potraktowane jako sygnał, że Kongres może rzeczywiście za niedługo przyjąć regulacje zmieniające system podatkowy, a to musiało pomóc indeksom (szczególnie NASDAQ).

Pomagała też bykom rosnąca cena ropy (mówiono o możliwym zwiększeniu cięcia wydobycia przez producentów ropy). Pomagały też dobre dane makro i nawet silny dolar nie szkodził, bo rosnące stopy rynkowe wspomagały sektor bankowy. Indeksy wzrosły po nieco ponad pół procent i czekały na końcową rozgrywkę. Jej po prostu nie było – indeks S&P 500 zyskał 0,56%, a NASDAQ 0,78% i oczywiście wszystkie indeksy ustanowiły nowe rekordy.

Nowe rekordy na Wall Street mogą cieszyć graczy na całym świecie, ale zanim będzie gorzej zawsze jest najlepiej – o tym trzeba pamiętać. Amerykańskie akcje są stanowczo za drogie, a widoczny na indeksie strachu (VIX) bezprecedensowy brak niepokoju musi rodzić w doświadczonych inwestorach obawę. Hossa trwa, ale wygląda na szarpanie tygrysa za wąsy.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję od niewielkiego wzrostu indeksów, które po godzinie zaczęły się osuwać. WIG20 ugrzązł w okolicach poziomu neutralnego, z którego w okolicach pobudki w USA zaczął się podnosić. Im dłużej nie pojawiała się agresywna podaż, która tak stłamsiła rynek w środę, tym odważniejszy stawał się obóz byków. WIG20 szybko rósł i tylko MWIG40 stał w punkcie neutralnym, ale i on zaczął w końcu zyskiwać. WIG20 zakończył dzień zwyżką o 0,79%, a MWIG40 zyskał 0,32%.

Wczorajsza sesja oczywiście nie odpowiada na pytanie, czy fundusze, które opuszczały Polskę już to do końca zrobiły, czy może zrobiły sobie przerwę, żeby sprzedawać z wyższego poziomu. Na razie rynek trzeba nadal po prostu obserwować. Teoretycznie, po nowych raportach Wall Street, indeksy powinny dzisiaj wzrosnąć.