Bitcoin, bitcoin, bitcoin – wszędzie słyszymy o bitcoinie. Nawet w serialu „Big Bang Theory” most popular sitcom. Pojawił się odcinek na ten temat. Poważnie, sprawdźcie to sami: here. Czy to oznacza, że ten wprawiający wiele osób w konsternację rynek cryptocurrency zdołał znaleźć własne miejsce w mainstreamie, na wzór swoich rządowych odpowiedników?
Niestety, nie mogę się wypowiadać na ten temat z całkowitą pewnością, ponieważ nie jestem socjologiem. Jednak fakty mówią same za siebie – cena bitcoina osiągnęła astronomiczny poziom ponad 15 tysięcy dolarów (w chwili pisania tego artykułu). Zjawisko to napędzane jest przez kilka czynników. Najnowsze ogłoszenie, że Cboe Global Markets już 10 grudnia uruchomi kontrakty terminowe na bitcoina, a CME Group Inc. Zrobi to 18 grudnia. Nie są to jednak jedyne obiecujące instrumenty pochodne na bitcoina. Nasdaq Inc., Cantor Exchange oraz start-up LedgerX – wszystkie ogłosiły plan wprowadzenia nie tylko kontraktów futures, ale też innych instrumentów pochodnych na btc.
W zeszłym tygodniu CME poinformowała, że regulatorzy USA wydali zgodę na wydawanie kontraktów futures na bitcoiny, co najprawdopodobniej zastymulowało pobicie kolejnego rekordu centowego kryptowaluty. Już wielokrotnie byliśmy świadkami, że rynek instrumentów pochodnych (derywatów) ma wpływ na cenę aktywów. To oznacza, że jeśli rynek kontraktów futures na BTC idzie „na krótko” (czyli zakłada spadek ceny), to oznacza, że cena rzeczywistego instrumentu, czyli bitcoina, może zacząć spadać.
Amerykański regulator CFTC obiecał, że nie dopuści do manipulacji kontraktami futures na bitcoina – co może spowodować możliwe wyhamowanie. W ideologii bitcoina chodziło o to, by stworzyć walutę niezależną od rządów, zdecentralizowaną, a co za tym idzie – bardziej demokratyczną, właśnie poprzez fakt, że ani rządy, ani żadne instytucje państwowe nie mogą jej kontrolować. W przeszłości założenie to stało się kością niezgody w społeczności górników (górnicy bitcoina korzystają z potężnych, choć bardzo prostych komputerów do tworzenia bloków) i to właśnie owa niezależność leżała u podłoża jednego z pierwszych hard-forków, w wyniku którego pojawił się bitcoin gold. Uzasadnieniem tego podziału był fakt, iż w tamtym czasie większe operacje „górnicze” uniemożliwiały wydobywanie bitcoinów. To spowodowało, że kryptowaluta, z powodu ograniczeń wydobycia, stała się podatna na manipulacje cenowe. Pomimo że do wielkoskalowych operacji tego typu nie doszło, społeczność bitcoinowa obawiała się jednak, że istnieje taka możliwość.
Kolejny scenariusz jest taki, że jeśli społeczność obawia się zagrożenia ze strony regulatorów oraz manipulacji cenowych, to czy zareaguje kolejnym hard-forkiem?
Trzeba jednak zauważyć, że obawy przed Segwit2x (do którego ostatecznie nie doszło) nie miały specjalnego wpływu na rynek, jak to miało miejsce przy poprzednich hard-forkach. Najprawdopodobniej stało się tak dlatego, że wiele osób rozumie już, czym jest fork i co się dzieje, gdy do niego dochodzi, podczas gdy wcześniej wiedza ta nie była dostępna, ponieważ sama kryptowaluta była „młodsza”. Jednak dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Uważam, że największym miernikiem dojrzałości bitcoina jest to, że giełdy takie jak Cboe i CME udostępnią kontrakty futures. A to dodatkowo potwierdza jego prawomocność, którą część ekspertów rynkowych do tej pory podważała.