Inwestycje w Chinach
Chiny to bez wątpienia wciąż jedno z bardziej atrakcyjnych inwestycyjnie miejsc na świecie. Od dwóch dekad średnioroczny wzrost PKB oscyluje wokół 10%, dzięki czemu Chiny są obecnie drugą, po USA, gospodarką świata. Skala modernizacji kraju jest imponująca, biorąc pod uwagę, że już drugą dekadę nakłady na inwestycje stanowią ok. 40% PKB. Dzięki wzrostowi zamożności społeczeństwa, Chiny to już nie tylko największa fabryka świata, ale też chłonny rynek wewnętrzny z 1.3 mld konsumentów.
Zaczęła się wielka rewolucja w Chinach
Nie widziałeś czegoś takiego w świecie finansów. Chiny otwierają się na kapitał zagraniczny w kontrolowany, ale bezprecedensowy sposób. „Dla inwestorów jest to jak koniec zimnej wojny w 1989 roku”, mówi duński Saxo Bank. Choć niektórzy ochładzają nastrój, bardziej otwarte Królestwo Środka kończy się, a jednocześnie rozpoczyna zupełnie nowy etap w historii rynków kapitałowych na świecie. Mur chiński powoli spada.
Podczas gdy świat koncentruje się na terroryzmie i destabilizacji na Półwyspie Koreańskim, Chiny starają się otworzyć swoją gospodarkę w ramach długoterminowego planu przejęcia USA jako wiodącej potęgi globalnej. Jest to obecnie kluczowa kwestia, ponieważ bardziej otwarte Chiny mogą całkowicie zmienić rynek kapitałowy na świecie.
- Wpływ tych działań będzie równie ważny dla inwestorów, jak koniec zimnej wojny w 1989 r., Co przełożyło się na gwałtowny wzrost obrotów w handlu światowym, wraz z włączeniem nowych rynków do WTO – komentuje Peter Garnry, dyrektor giełdowy strategia rynkowa w Saxo Bank. O co to właściwie jest?
Dostępne obligacje chińskie
Ekspert wyjaśnia, że jednym z takich działań jest tzw. Bond Connect, który pozwala zagranicznym funduszom na przeprowadzanie transakcji na chińskim rynku długu o wartości 9 bilionów dolarów, bez konieczności zakładania konta w Chinach kontynentalnych.
Dostęp do ogromnego chińskiego rynku długu przez giełdę w Hongkongu przyciągnie nowy kapitał niezbędny do realizacji ambitnych programów inwestycyjnych promowanych przez lidera Królestwa Środka (tzw. Nowy Jedwabny Szlak) – mówi Business Insider Polska Grzegorz Zaniewski, zarządzający portfelem RDM Wealth Management. Według niego warto zauważyć, że Chiny stały się w ostatnich latach coraz bardziej atrakcyjne dla inwestorów.
Ryzyko związane z twardym lądowaniem chińskiej gospodarki wydaje się coraz mniej groźne, a kolejne działania rządu na rzecz stabilności finansowej i gospodarczej budzą duże zaufanie społeczności inwestorów.
Również ryzyko polityczne, które zawsze towarzyszyło temu rynkowi, na tle ostatnich wydarzeń związanych z Koreą Północną, wydaje się zmniejszać. Bardzo zrównoważona dyplomacja mająca na celu uniknięcie eskalacji konfliktu za wszelką cenę stanowi wyraźną przeciwwagę dla nerwowej i nieskoordynowanej dyplomacji amerykańskiej.
Jedną z nich jest otwartość rynków Dalekiego Wschodu, drugą pozostaje ich rentowność. Zaniewski twierdzi, że dziesięcioletnie chińskie obligacje rządowe z rentownością około 3,6 procent. są one obecnie tylko nieco wyższe niż 10-letnie polskie obligacje skarbowe. – Biorąc pod uwagę dodatkowe ryzyko walutowe, atrakcyjność inwestycji dla polskich inwestorów nie jest bardzo wysoka. Jednak z punktu widzenia globalnych graczy chiński rynek długu będzie bardzo interesującą alternatywą iz pewnością z czasem ich udział w tym rynku będzie coraz większy – przewiduje Grzegorz Zaniewski.
Chociaż rynek chiński może nadal wydawać się niestabilny, ostatnio pozbył się kilku rodzajów ryzyka
Chiński mur spada. Coraz więcej kroków we właściwym kierunku
Ale to nie wszystko. Garnry przypomina, że Chinese Connect ma już coś w rodzaju Stock Connect, który integruje Hongkong, Szanghaj i Shenzhen i prawdopodobnie utorował drogę dla decyzji MSCI o dodaniu 222 spółek China A do ważnego indeksu MSCI Emerging Market Index, który zwiększy wagę Chin (obecna waga – 29%).
- Ponadto Chiny zostały włączone do koszyka specjalnych praw ciągnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), dzięki czemu juan stał się częścią światowych walut rezerwowych. Chiny umożliwiły również zagranicznym spółkom zarządzającym posiadanie 100 procent udziałów w lokalnych funduszach, co spowodowało, że podmioty takie jak Man Group, Bridgewater Associates i Fidelity International uruchomiły prywatne fundusze w Chinach – komentuje.
Ponadto chińskie organy regulacyjne decydują o krokach, które pozwolą zagranicznym firmom ubezpieczeniowym na oferowanie ubezpieczenia zdrowotnego, emerytalnego i od katastrof.
Ponadto oczekuje się, że Ludowy Bank Chin zaproponuje w tym roku regulację umożliwiającą zagranicznym instytucjom kontrolowanie lokalnych wspólnych przedsięwzięć w sektorze finansowym, a także podniesienie obecnego pułapu o 25%. w sprawie zagranicznych udziałów w chińskich bankach.
Stawka jest wysoka – jeśli Chiny nie otworzą swojej gospodarki, w przyszłości będą niekonkurencyjne i pozostaną w tyle za innymi światowymi potęgami. Dlatego, pisząc o organizacji profesjonalistów zajmujących się szeroko pojętym zarządzaniem inwestycjami i finansami Instytutu CFA, Chiny musiały zastosować surowe środki, które zmieniają zasady gry dla inwestorów na całym świecie.
Chińskie otwarcie jest bardzo dobrym znakiem
- W listopadzie 2014 r. Odwiedziłem przyjaciela, w tym Szanghaj i Hongkong, w ramach poszukiwania możliwości inwestycyjnych, a my mieliśmy okazję zobaczyć związek (między Chinami a światem zachodnim – przyp. Red.) Jak „na żywo”, również poprzez spotkania z lokalnym regulatorem w Hongkongu – wspomina Tomasz Piotrowski w rozmowie z nami, zarządzającej funduszami Trigon TFI. Jest wielkim zwolennikiem przyłączania się do wszystkich lokalnych oddziałów bez żadnych limitów kwotowych i jakościowych, ponieważ, jak mówi, pozwoliłoby to „szerokiemu dostępowi do najciekawszych segmentów chińskiej gospodarki przez zagranicznych inwestorów”.
Podczas gdy wyceny lokalnych firm są często wielokrotnie wyższe, ujawniają one świecki trend rozwoju najbardziej zaludnionego kraju na świecie, niekoniecznie poprzez np. sektor bankowy, który ma problemy z portfelami pożyczek lub np. huty borykają się z ciągłym niedopasowaniem mocy produkcyjnych i niskim zużyciem.
Podczas gdy wiele firm z segmentu „nowej gospodarki” jest już notowanych na rynku amerykańskim, dla wielu jest to wciąż trudna do pokonania bariera.
Nie jest to jednak ulica jednokierunkowa. Chińskie firmy na świecie nie są niczym nowym. Zachód ma już szeroki dostęp do Królestwa Środka. I z czasem może wzrosnąć. Analityk Saxo Bank zauważa, że w miarę otwierania się chińskich rynków kapitałowych zagraniczni inwestorzy będą mogli uczestniczyć w wielkiej transformacji. Na czym polega transformacja?
„Biorąc pod uwagę stopień urbanizacji Chin wynoszący 56%, co odpowiada poziomowi urbanizacji USA w 1930 r., Chiny mają przed sobą wiele dziesięcioleci ze wzrostem powyżej średniej”, pisze Garnry. Zgadza się.
Chiny są już największą gospodarką na świecie pod względem parytetu siły nabywczej. Dlatego ekonomista jest zdania, że każdy inwestor, który zdecyduje się na niedoważenie Chin i Indii w swoim portfelu w ciągu najbliższych 50 lat, zrobi znacznie gorsze niż inne na światowych rynkach akcji.
PKB Chin i Ameryki oparte na parytecie siły nabywczej z projekcją Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Chiny otwarte na świat? Nie całkiem
Jednak nie wszyscy są tak optymistycznie nastawieni do zmian w Królestwie Środkowym. – Byłbym ostrożny w ogłaszaniu otwartości Chin na inwestycje zagraniczne. Same chińskie władze prowadzą bardzo mądrą, ale agresywną politykę inwestycyjną w Ameryce Południowej, Afryce, ale także w USA i UE. Dobrze wiedzą, co może być nadmiernie uzależnione od kapitału zagranicznego (w tym przypadku ich kapitału) – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk w Xelion Investment House.
Ekspert ostrzega, że Chiny mogą obawiać się całkowitej otwartości na obcokrajowców. – Gdyby władze chińskie miały jakiekolwiek wątpliwości, miałyby doskonały przykład w postaci Grecji – gołym okiem można było zobaczyć, co dzieje się, gdy ucieka zagraniczny kapitał. A jednak taki kapitał nie tylko szybko wchodzi – może biegać jeszcze szybciej, pozostawiając popioły. W kraju Chiny doświadczyły również ucieczki kapitału, która w obronie juana straciła 1 bilion dolarów z czterech milionów rezerw walutowych – przypomina Kuczyński.
Dlatego, jego zdaniem, Chiny bardzo powoli otwierają się na inwestycje zagraniczne i utrzymują swoje bramy, zamykając się, co pozwoli w razie problemów uniezależnić się od obcokrajowców.
- Chiny generalnie nie potrzebują zagranicznych oszczędności, więc mają komfort kontroli nad napływem kapitału – komentuje otwartość Przemysława na Business Insider Polska, dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. On z kolei uważa, że kwestią, na którą powinien zwrócić uwagę każdy inwestor, jest przejrzystość i koszty takich inwestycji. Jego zdaniem początkowo będzie to raczej oferta dla inwestorów instytucjonalnych.
Grzegorz Zaniewski z RDM Wealth Management przedstawia niezachwianą nadzieję:
Biorąc pod uwagę bardzo silną pozycję prezydenta Xi Jinpinga, polityka otwarcia gospodarki i dalszego stabilnego rozwoju będzie kontynuowana. Chiński rynek ma szansę stać się jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc dla globalnych inwestorów.
Chiny na mapie każdego inwestora. Pytanie brzmi: na co powinieneś spojrzeć?
Saxo Bank próbuje odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli zainwestujesz w co? Jednym z kierunków jest chińska robotyka, która zdaniem specjalistów bankowych będzie się skutecznie rozwijać.
- Chiński plan rozwoju przedstawiony w lipcu 2017 r. Określa jasne cele w zakresie sztucznej inteligencji. Pekin stara się zostać światowym liderem na rynku sztucznej inteligencji i robotyki do 2030 roku. Ten plan jest bezpośrednią reakcją na rosnące płace, które zmniejszają konkurencyjność Chin, pisze Peter Garnry.
Analityk wskazuje, że te płace krajowe wzrosły o 200 procent. od 2006 r. lub o 13 procent rocznie, co nie jest możliwe do utrzymania na dłuższą metę. W rezultacie chińscy producenci już dużo inwestują w robotykę i technologie automatyzacji. – Dane globalne wskazują również, że gęstość robotów na 1000 pracowników jest pozytywnie skorelowana z wyższą rentownością firmy – dodaje.
Według niego jest to robotyka, więc może być dobrym kierunkiem inwestycji. – W tej branży działa bardzo niewiele chińskich spółek giełdowych. Według naszych szacunków istnieją tylko cztery takie spółki, które są jednak notowane tylko na giełdach w Chinach, co utrudnia dostęp do nich. Największą spółką publiczną działającą na rynku robotyki jest Estun Automation o wartości rynkowej 1,9 mld USD. Jeśli firma znajdzie się w gronie spółek A, które zostaną uwzględnione w indeksie EM w 2018 r., Globalni inwestorzy będą mieli szansę zainwestować w chińską robotykę – mówi Garnry.
Co jeszcze? Zebraliśmy najciekawsze propozycje chińskich firm w kilku miejscach:
- Wiodące chińskie firmy technologiczne, takie jak firma z branży sieci społecznościowych i gier Tencent (00700: xhkg), gigant sprzedaży internetowej Alibaba (BABA: xnys) i wyszukiwarka Baidu (BIDU: xnas):
W ciągu ostatnich 12 miesięcy łączne przychody tych trzech firm wyniosły 64,8 miliarda USD, co stanowi wzrost o 26,4 procent. Każdego roku. Każda z tych firm ma wiodącą pozycję w swojej branży i charakteryzuje się wysoką rentownością.
- Firmy z branży artykułów konsumpcyjnych, na przykład największy producent napojów – Kweichow Moutai:
Ma wartość rynkową nieco mniejszą niż 100 miliardów dolarów i rośnie w tempie 23 procent. rocznie. Żaden producent napojów w rozwiniętych gospodarkach nie jest w stanie sprostać tej dynamice.
- Firmy z sektora opieki zdrowotnej:
Jedną z największych spółek giełdowych jest CSPC Pharmaceutical (01093: xhkg), z przychodami w wysokości 1,7 miliarda dolarów. i rosną o 14 procent rocznie. Wartość rynkowa firmy wynosi około 10 miliardów dolarów. Jest to jedna z głównych chińskich firm prowadzących specjalistyczne apteki.
Podsumowując, inwestorzy z całego świata czekają na zupełnie nowy świat inwestycji. Jest to rozdział w historii rynków kapitałowych, który może naprawdę przypomnieć wydarzenia 1989 roku. Jedyne pytanie, które pozostaje zawieszone w przestrzeni kosmicznej, brzmi: jak bardzo rząd w Pekinie będzie chciał otworzyć drzwi rynkowe i nagle, ku zaskoczeniu wszystkich , nie zamknie ich. To może, cytując Piotra Kuczyńskiego, spowodować krokiew inwestorów, którzy pozostawią ruiny. Pożoga z pewnością dotknąłby każdego piętra indywidualnie – w tym polskiej giełdy.