Jak „przefiltrować” sygnały analizy technicznej?

giełda- analiza techniczna

2419

Umiejętne wykorzystanie nawet najprostszych narzędzi analizy technicznej może dać zadowlające rezultaty. Nie byłoby jednak prawdą stwierdzenie, że analiza techniczna (a szczególnie podążanie za trendem) jest podejściem „jedynym słusznym” podczas handlu na giełdzie. W dalszej części artykułu postaramy się pokazać, że umiejętne połączenie sygnałów wynikających z analizy technicznej w połączeniu z analizą fundamentalną jest jeszcze lepsze.

Na pierwszy rzut oka ta kombinacja może wydawać się trudnym kompromisem. Analitycy techniczni mogą argumentować, że obserwowanie „fundamentów” nie jest przydatne, ponieważ sygnały techniczne znacznie wyprzedzają to, co dzieje się w gospodarce.

Mogą odnosić się do doświadczeń z ostatnich trzech lat. Na pierwszym etapie bessy w drugiej połowie 2007 r. I na początku 2008 r. Duża liczba optymistycznych komentatorów zignorowała silną sprzedaż akcji i niekorzystne sygnały techniczne, ponieważ ich zdaniem spadki nie były uzasadnione stan polskiej gospodarki. Podobnie wielu komentatorów zignorowało koniec bessy w zeszłym roku, sprzedając je, mówiąc, że optymizm inwestorów nie jest wspierany przez fundacje.

Z kolei zwolennicy fundamentalnej analizy mogą wskazać, że nawet jeśli sygnały techniczne są szybsze niż wskazówki makropoleceń, niestety tylko niektóre z tych sygnałów są generalnie dokładne – pozostałe to fałszywe wskazówki prowadzące do nieudanych transakcji. Na przykład w ciągu ostatnich dziesięciu lat strategia oparta na wspomnianej sześciomiesięcznej średniej ruchomej dała 37 sygnałów kupna, z czego aż 28 (76%!) Przyniosło straty (generalnie jednak niewielkie).

Jakie wskaźniki najlepsze?

Jak pogodzić te pozornie sprzeczne argumenty? Kluczem wydaje się być odpowiedni dobór wskaźników makroekonomicznych do oceny sytuacji rynkowej pod względem analizy fundamentalnej. Wskaźniki te muszą spełniać bardzo ważny warunek – być tak aktualne, jak to możliwe, w przeciwnym razie staną się bezużyteczne, szczególnie w tak szybko zmieniającej się sytuacji gospodarczej, jak w ostatnich latach. Na przykład trudno jest stwierdzić, że warunek ten spełniają dane dotyczące PKB.

To prawda, że ​​jest to najważniejszy wskaźnik makro, ale dla inwestorów jego odczyty są raczej „kroniką” niż praktyczną, ponieważ po pierwsze publikuje się go bardzo rzadko (co kwartał), a następnie po wielu tygodniach od końca okresu obejmuje, a po trzeciej można oszacować na podstawie innych „szybszych” wskaźników. Jednym z nich jest roczna dynamika produkcji przemysłowej. W przeciwieństwie do danych o PKB wskaźnik ten podawany jest z dużą częstotliwością (co miesiąc) i z dopuszczalnym opóźnieniem (kilka tygodni). Jeżeli odległość między momentem publikacji danego wskaźnika a początkiem okresu, którego dotyczy, przyjęto za miarę aktualności, wówczas w przypadku danych produkcyjnych odległość ta wynosi nieco ponad 1,5 miesiąca, a w przypadku Dane o PKB – znacznie powyżej 3 miesięcy.

Można argumentować, że ceną wyższej częstotliwości tych danych jest ich większa niestabilność. Rozwiązanie tego problemu okazuje się jednak proste – wystarczy „wygładzić” dane przy użyciu trzymiesięcznej średniej kroczącej. Pomimo tej operacji matematycznej wskaźnik ten nie traci swojej ważnej wartości, jaką jest częstotliwość publikacji. Pomimo wygładzenia za pomocą średniej, inwestorzy nadal mogą analizować dane produkcyjne trzy razy częściej niż dane dotyczące PKB. Co więcej, wskaźnik ten charakteryzuje się bardzo wysoką korelacją z cenami akcji – w ciągu ostatnich 12 miesięcy statystyczna zależność między odczytami produkcji a roczną dynamiką WIG (w obu przypadkach dane wygładzone za pomocą średniej z trzech miesięcy) była równa 98 procent, co oznacza, że ​​był zbliżony do ideału matematycznego.
Takie podejście do sprawy oznacza, że ​​zacofanie fundamentalnej analizy w stosunku do wydarzeń na giełdzie staje się znacznie mniejsze. Na przykład średnia trzymiesięczna roczna dynamika produkcji zaczęła wracać w marcu 2009 r., Czyli zaledwie kilka tygodni po dnie bessy. Jeśli w kolejnych miesiącach komentatorzy, powołując się na analizę fundamentalną, nalegali, aby wzrost cen akcji był nieuzasadniony, to (jak się później okazało) nieprawidłowa diagnoza nie oznaczała, że ​​analiza fundamentalna nie działała jako taka, ale że ci komentatorzy zastosowali błędną analizę narzędzia lub były oparte na całkowicie subiektywnej ocenie sytuacji.

Liczy się zmiana tendencji

Przykłady te ilustrują, że nie tylko wybór właściwego wskaźnika makr jest bardzo ważny, ale także jego umiejętna interpretacja. Można mieć wątpliwości, czy ten ostatni warunek spełnia najpopularniejszy sposób interpretacji danych produkcyjnych, przywiązując najwyższą wagę do tego, czy roczna dynamika jest dodatnia (lub „jest dobra” i warta zakupu akcji), czy ujemna (lub „ to źle ”i należy uważać na akcję). O tym, że taka interpretacja jest nieprawidłowa, świadczy fakt, że roczna dynamika produkcji podczas ostatniego bessy wzrosła na plus do listopada 2008 r., Tj. Do czasu upadku WIG o 60 procent. Znów udało mu się wyjść z plusu dopiero w listopadzie 2009 roku, kiedy WIG miał za sobą ponad 80% wzrost. z dołu rynku niedźwiedzia.

Takie nieefektywne zastosowanie fundamentalnej analizy jest prawdopodobnie jednym z głównych powodów niskiej popularności, ale to już inna historia … Skupimy się na tym, jak wykorzystać odczyty produkcji przemysłowej w bardziej użyteczny sposób dla inwestorów. Bardziej użyteczne wydaje się zwracanie uwagi na to, czy dynamika produkcji rośnie, czy maleje, niezależnie od tego, czy jest ona dodatnia czy ujemna. Jeśli rośnie, jest to dobry sygnał dla rynku akcji, jeśli spada – oznacza to, że należy zachować ostrożność.

Okazuje się, że tę prostą relację można z powodzeniem połączyć z analizą techniczną. Podstawą do zawierania transakcji mogą nadal być sygnały techniczne (np. Przekroczenie średniej z sześciu miesięcy), a odczyty produkcyjne mogą być traktowane jako „filtr”, aby uniknąć przynajmniej niektórych błędnych sygnałów technicznych. Szczegółowe zasady takiej przykładowej strategii opisano w ramce.

Strategia wygrywa z rynkiem

Wyniki takiej technicznej i fundamentalnej strategii okazują się, po pierwsze, lepsze niż długoterminowe wyniki WIG (co samo w sobie jest wielkim osiągnięciem, ponieważ np. Większość funduszy inwestycyjnych traci indeks), a po drugie – lepsze niż wyniki strategii czysto technicznej. Nasza symulacja wskazuje, że dodanie „filtra podstawowego” doprowadziło do kilku ważnych zmian. Przede wszystkim strategia stała się bardziej długoterminowa (tj. De facto nudna z punktu widzenia aktywnych graczy) – w porównaniu do strategii czysto technicznej liczba transakcji dramatycznie spadła z 37 do zaledwie 5, co oznacza, że średni czas posiadania akcji w portfelu znacznie się wydłużył. Po drugie odsetek fałszywych sygnałów spadł z 76%. do … zera.

Od początku 2000 r. WIG wzrósł średnio o 7,3 procent. rocznie. Tymczasem strategia czysto techniczna zarobiła 15,9 proc. rocznie, a strategia techniczno-podstawowa przyniosłaby zysk w wysokości 17,9 procent. Tak zwane odsetki składane w ramach mechanizmu powodują, że 10 tys. zainwestowanych dziesięć lat temu wzrosłoby do 53,6 tys. PLN w pierwszym przypadku i do 63,5 tys. PLN w drugim. Co ciekawe, większe zyski ze strategii „mieszanej” wcale nie stanowiły większego ryzyka straty. Tak zwany. maksymalne przesunięcie kapitału wyniosło 21,5% (w 2001 r.), podczas gdy w strategii czysto technicznej było to 30% (nie wspominając o WIG, który spadł o 68% w porównaniu z poprzednim szczytem w najgorszym momencie).

Jaka jest obecna sytuacja pod względem tych sprawdzonych kryteriów? Na początku lutego WIG po raz pierwszy od kwietnia 2009 r. Spadł poniżej półrocznej średniej kroczącej, co było technicznym sygnałem sprzedaży akcji. Na razie jednak nie potwierdzają tego dane produkcyjne – w styczniu jego dynamika osiągnęła nowy szczyt kilku miesięcy.

Przykładowa strategia techniczno-fundamentalna

Zwykła strategia oparta na sześciomiesięcznej średniej ruchomej zakłada, że ​​kupujemy akcje, gdy WIG jest powyżej tej średniej, i sprzedajemy, gdy WIG spadnie poniżej średniej. Dodajmy do tego podstawowe warunki. Bierzemy pod uwagę techniczny sygnał kupna tylko wtedy, gdy średnia roczna dynamika produkcji (tj. Średnia z trzech miesięcy rocznej dynamiki produkcji) rośnie od co najmniej dwóch miesięcy lub jest najwyższa od co najmniej trzech miesięcy. Może się też zdarzyć, że warunek ten zostanie spełniony dopiero po pojawieniu się technicznego sygnału kupna (co jest naturalne, biorąc pod uwagę, że rynek akcji dyskontuje zjawiska w gospodarce) – wtedy kupujemy akcje po spełnieniu warunku podstawowego. Podobnie traktujemy sygnały sprzedaży – sugerujemy wytyczne techniczne (przekroczenie średniej) tylko wtedy, gdy spełniony jest podstawowy warunek zmniejszenia średniej dynamiki produkcji przez co najmniej dwa miesiące lub co najmniej najniższej przez co najmniej trzy miesiące. Aby uczynić naszą symulację tak realistyczną, jak to możliwe, założyliśmy, że dane produkcyjne są znane dopiero 20 dnia następnego miesiąca. Zakładamy, że w ramach naszej strategii inwestujemy w koszyk akcji idealnie zgodny ze składem WIG (choć założenie to jest trudne do wdrożenia w praktyce, dzięki temu możemy ocenić wyniki strategii w porównaniu ze zmianami indeksu , ignorując całkowicie odrębną kwestię wyboru portfela).