Co jakiś czas wybucha spekulacyjna gorączka. Wówczas chciwość pokonuje strach i tłumy ludzi rzucają się do kupowania szybko drożejących dóbr z nadzieją, że wkrótce odsprzedadzą je drożej komuś innemu. Charakterystyczne jest to, że do spekulacyjnego handlu zabierają się wówczas osoby niemające wystarczającej wiedzy na temat przedmiotu obrotu. Działają ogarnięte gorączką szybkiego zysku, podsycaną przez media i innych spekulantów. Mówimy wówczas, że rośnie spekulacyjna bańka. Rośnie ona do takich rozmiarów, że ceny zawieranych transakcji nie mają już absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością. Ale bańki spekulacyjne mają do siebie to, że prędzej czy później pękają…
Pierwszym przypadkiem spekulacyjnej bańki na dużą skalę była tulipomania w siedemnastowiecznej Holandii. Przedmiotem spekulacji stały się cebulki tulipanów – kwiatów, do których Holendrzy od zawsze mieli słabość. W ciągu trzech–czterech lat trwania boomu ceny cebulek wzrosły niemal dziesięciokrotnie. Jeden ze współczesnych wspominał, że za jedną cebulkę kwiatu można było kupić: 27 ton pszenicy, 15 ton żyta, 4 tłuste woły, 8 tłustych świń, 12 tłustych owiec, 2 beczułki wina, 4 beczki piwa, 2 tony masła, 3 tony sera, łóżko wraz z pościelą, pełną szafę ubrań i srebrny kubek. Handel wzrósł do takich rozmiarów, że większość transakcji dotyczyła cebulek, które jeszcze nie zdążyły wyrosnąć, a płacono za nie notami kredytowymi bez pokrycia. Bańka pękła jednego dnia – 3 lutego 1637 roku na rynku rozległy się pogłoski, że nikt nie chce kupić cebulek i… wskutek tego rzeczywiście nikt nie chciał już ich kupić.
Jak powstaje tulipan ?
Tulipan może się rozmnażać na dwa sposoby przez nasiona lub cebulki. Dopiero po 7-12 latach cebulka może wyrosnąć z nasion i przy zachowaniu należytej ostrożności. W XVI wieku nie były znane nowoczesne techniki pielęgnacji roślin, więc w niesprzyjającym klimacie bardzo trudno było uprawiać tę roślinę. Najlepszą metodą uzyskania kwiatu było sprowadzenie gotowej cebulki spoza Europy. Z jednej strony powodowało to, że kwiat był bardzo rzadki, a z drugiej strony pozwalało handlowcom na osiągnięcie znacznych zysków.
Gorączka tulipanowa
W 1637 r. cena cebulek (bulw) niektórych tulipanów osiągnęła na rynku holenderskim astronomiczny poziom 4 000 guldenów – dla porównania, w tym samym czasie miesięczna pensja wykwalifikowanego rzemieślnika wynosiła 300 guldenów. W szczycie Holenderskiej Złotej Ery najpotężniejsi kupcy Europy zachorowali na… gorączkę tulipanową.
Tulipomania jako symbol
W pierwszej połowie XVII w. tulipan stał się w Holandii symbolem statusu i bogactwa. Przyczyną tego zjawiska była rzadkość oraz nie porównywalna paleta kolorów tego kwiatu, spowodowana chorobą (wirus pstrości tulipana), w wyniku której dochodziło do ciekawych anomalii w kształcie i kolorze płatków. „Gorączka tulipanowa” pokryła się w czasie z wyrastaniem nowych wielkich dynastii kupieckich w Holandii, które dla podkreślenia swego znaczenia otaczały swoje rezydencje ogrodami pełnymi „chorych” tulipanów.
Towar luksusowy
Już w latach 20-tych XVII w. cebulki tych kwiatów zaczęły osiągać niewiarygodnie wysokie ceny, najrzadsze z odmian nawet 1000 guldenów za cebulkę (słynna Semper Augusta). Uważane powszechnie za towar luksusowy, spełniały niekiedy funkcję pieniądza który wymieniano na bydło, nieruchomości lub inne towary.
Długoterminowa inwestycja
Rosnąca na rynku wartość cebulek tulipanów związana była z długim okresem dojrzewania kwiatów – dopiero po 7-12 latach od zasadzenia ziarna uzyskiwano kwitnący tulipan. Powszechnie uważa się, że mógł to być jeden z powodów ciągłego wzrostu wartości tulipanów, a w efekcie pierwszej historycznie potwierdzonej Bańki Spekulacyjnej.
Na giełdzie
Pojawienie się tulipanów na holenderskiej giełdzie było spowodowane charakterystyką uprawy i handlu tymi kwiatami. Od czerwca do września trwał okres, w którym można było swobodnie przesadzać kwiaty i dokonywać bieżących transakcji, podczas gdy resztę roku spędzano na zawieraniu kontraktów, obliczaniu ryzyka i spekulowaniu ceną. W przodującej w technikach finansowych Holandii naturalną koleją było wprowadzenie tego towaru na giełdę.
Spekulacje
Od 1610 r. zaczęto regulować handel tulipanami, zabraniając tzw. krótkiej sprzedaży (transakcji giełdowej, w której sprzedawca nie posiada jeszcze sprzedawanego towaru / papierów wartościowych).
Rozprzestrzenienie się mody na zarażone tulipany do sąsiednich krajów, przede wszystkim Francji, spowodowało pojawienie się na giełdach holenderskich wielu spekulantów. W wyniku ich działalności ceny wszystkich tulipanów (nawet zdrowych, które dotąd kosztowały grosze) zaczęły windować.
Wybuch
W 1636 r. cebulka tulipana stała się czwartym towarem eksportowym Holandii po ginie, śledziach i serze. W zimie z 1636 na 1637 nastąpił szczyt tulipmanii, kiedy niektóre cebulki zmieniały właścicieli 10 razy dziennie. Nie operowano jednak wtedy jeszcze bezpośrednio towarem (było poza sezonem) lecz kontraktami. W lutym jednak ceny nagle spadły, doprowadzając do wstrzymania handlu tulipanami.
Przyczyna upadku leżała na giełdzie w Haarlemie, gdzie w wyniku epidemii dżumy kupcy przestali pokazywać się na aukcjach. Po załamaniu się giełdy pękła bańka spekulacyjna, a wartość cebulek spadła drastycznie, powodując serie bankructw i powszechną panikę wśród kupców. Próby załagodzenia sytuacji przez holenderski rząd spełzły na niczym.
Finał tulipomanii
Sytuacja uspokoiła się wkrótce po okresie rozliczeniowym, gdy nie udało się zmusić kupców do zapłacenia zakontraktowanych transakcji. Sędziowie, do których wielu sprzedawców próbowało się odwoływać, orzekli brak mocy prawnej dla kontraktów o charakterze hazardowym i sprawa przycichła.
Mimo tulipmanii Holandia pozostała największym na świecie producentem tulipanów.