W migrację ludzi trzeba inwestować

711

Polska gospodarka korzysta z napływu pracowników cudzoziemskich, ale państwo musi inwestować w politykę migracyjną, aby sytuacja nie uległa zmianie. Promowanie mobilności wewnętrznej może pomóc w zrównoważeniu nadwyżek i niedoborów siły roboczej, ale wymaga analizy wpływu na rynki lokalne.

O znaczeniu mobilności i migracji dla polskiego rynku pracy dyskutowali uczestnicy paneli dyskusyjnych podczas konferencji „Wzrost gospodarczy – rynek pracy – polityka makroekonomiczna”, która odbyła się w Łodzi w dniach 17-18 czerwca.

Sytuacja makroekonomiczna na rynku pracy jest dobra. Stopa bezrobocia w Polsce jest najniższa od czasu transformacji, a płace rosną w tempie około siedmiu procent. Jednak zmniejszająca się podaż pracy staje się coraz bardziej problematyczna i choć zatrudnienie rośnie, jego dynamika stopniowo maleje.

Na poziomie przedsiębiorstw istnieje problem niedopasowania popytu i podaży pracy. Trudności w rekrutacji pracowników są jedną z najczęściej wymienianych przyczyn barier rozwoju firm, wynika z kwietniowego badania „Rapid Monitoring of the National Bank of Poland”, a odsetek firm deklarujących wakaty na stanowiskach pracy od III kwartału 2017 r. utrzymuje się na poziomie powyżej 40%. Powszechne jest występowanie presji płacowej – odczuwa ją około 70% pracodawców, a co piąty widzi jej wzrost.

Pilna potrzeba polityki migracyjnej

Według Łukasza Arendta, dyrektora Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, imigracja, zwłaszcza z Ukrainy, „rozwiązała część problemu” z niedopasowaniem na rynku pracy. Liczba pracowników z tego kraju, gotowych do wyjazdu do Polski, skończy się jednak, a automatyzacja na skalę znaczącą dla rynku pracy „nie powinniśmy na nią liczyć”. „Będziemy musieli szukać pracowników dalej od Polski” – mówi Arendt.

Dotychczas imigracja wspierała wzrost gospodarczy w Polsce, a według badania przeprowadzonego przez analityków NBP, napływ ukraińskich pracowników dodał 0,3-0,9 punktu procentowego rocznie do wzrostu PKB w latach 2013-2017.

W tym kontekście brak polityki migracyjnej na szczeblu rządowym jest problemem systemowym. A działania państwa są potrzebne na kilku poziomach.

Przede wszystkim Polska powinna przyjąć strategię imigracyjną w zakresie skali, kierunków, a może i warunków przyjmowania pracowników cudzoziemskich – tak, aby napływająca siła robocza odpowiadała potrzebom rynku.

Po drugie, otwarcie krajów Europy Zachodniej, zwłaszcza Niemiec, na pracowników ukraińskich stwarza ryzyko ich opuszczenia Polski. Krajowy rynek pracy nie miałby problemów z wchłonięciem większego napływu osób z granicy wschodniej, ale problemy zaczęłyby się, gdyby saldo migracji miało się zmniejszyć – albo poprzez zatrzymanie napływów, albo poprzez wyjazdy Ukraińców do innych krajów.

Po trzecie, Polska skorzystałaby na powrocie wysoko wykwalifikowanych osób, które opuściły nasz kraj po przystąpieniu do Unii Europejskiej.

Brexit testem atrakcyjności Polski dla emigrantów

Impulsem do działania w tym obszarze może być brexit. Andrzej Raczko, doradca prezesa Narodowego Banku Polskiego, ocenił, że sytuacja gospodarcza w Polsce – szybszy wzrost płac niż wzrost kosztów utrzymania – sprawi, że emigracja będzie coraz mniej opłacalna.

„Testem będzie brexit. Zobaczymy, czy będą chcieli wrócić”. – zastanawia się nad Raczko. Jego zdaniem polityka wspierania powrotów powinna koncentrować się na najbardziej efektywnych dla gospodarki pracownikach.

Jednak uczestnicy debaty byli sceptyczni co do szans na znaczącą skalę powrotów związanych z wyjazdem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jeśli Wielka Brytania chce pozbyć się Polaków pracujących na wyspach, najprawdopodobniej przeniosą się do innych krajów Europy Zachodniej. Eugeniusz Kwiatkowski z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego powiedział: „Brexit może spowolnić podróże do Wielkiej Brytanii”.

Kolejną kwestią jest wpływ pracowników cudzoziemskich na polski system emerytalny. Narodowy Bank Polski szacuje, że każdego roku w Polsce pracuje średnio 800 tys. Ukraińców, z których ponad połowa jest zarejestrowana do ubezpieczenia emerytalnego w ZUS. Obecnie Fundusz Ubezpieczeń Społecznych jest beneficjentem dodatkowych składek, ale w dłuższej perspektywie, kiedy pracownicy ci będą uprawnieni do emerytury, będą to dodatkowe wydatki – albo w Polsce, jeśli osiedlą się na stałe, albo w formie transferu środków do innego kraju.

Mobilność wewnętrzna jako inwestycja w kapitał ludzki

Jacek Kotłowski, wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego, przedstawiając sytuację i perspektywy dla polskiej gospodarki, zwrócił uwagę, że wyzwaniem dla podaży pracy są trendy demograficzne i starzenie się społeczeństwa. Ponadto Polska ma siódmy najniższy odsetek ludności aktywnej zawodowo w UE w grupie wiekowej 15-64 lata.

Sposobem na zarządzanie nadwyżkami i niedoborami na rynku pracy może być mobilność wewnętrzna, zwłaszcza w aspekcie geograficznym. Przeniesienie pracowników z regionów o wyższym bezrobociu do miejsc, w których popyt na pracowników jest wyższy, z jednej strony pozwala złagodzić nierównowagę wynikającą z niedopasowania popytu i podaży pracy, ale z drugiej strony – nie pozostaje bez konsekwencji dla warunków życia.

Prof. Kwiatkowski ocenił, że wzrost mobilności wewnętrznej, czyli gotowości i zdolności pracowników do dostosowania się do sytuacji na rynku pracy, jest ogólnie korzystny dla gospodarki. „Mobilność z inicjatywy pracownika jest inwestycją w kapitał ludzki” – wyjaśnił. W sytuacji, gdy pracownik decyduje się na zmianę pracy, ryzyko dla jego bezpieczeństwa ekonomicznego jest ograniczone. Sytuacja jest inna, gdy mobilność jest wymuszona, np. przez zwolnienia, wtedy ryzyko jest większe. Wsparcie tego zjawiska przez państwo powinno koncentrować się przede wszystkim na ograniczeniu kosztów związanych ze zmianą pracodawcy i miejsca zamieszkania.

Większa mobilność jest również zagrożeniem.

Wspieranie mobilności wewnętrznej powinno być decyzją na poziomie polityki państwa – mówi Krzysztof Markowski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie. Przeprowadzka pracowników w poszukiwaniu lepszych warunków zatrudnienia ma wpływ na lokalną sytuację gospodarczą. Większy popyt na pracę występuje zazwyczaj w dużych miastach, a większe bezrobocie występuje zazwyczaj na obszarach wiejskich. Efekty napływu pracowników w tym kierunku mogą oczywiście zaspokoić potrzeby pracodawców, dla których oznacza to zmniejszenie barier w rozwoju firmy, a także złagodzenie presji płacowej wynikającej z niedoboru siły roboczej na rynku lokalnym. Jest to jednak również wyzwanie dla władz lokalnych, związane z infrastrukturą transportową, która musi radzić sobie z rosnącą liczbą osób dojeżdżających do pracy, a także z powodu rosnących kosztów utrzymania – w tym zwiększonego popytu na mieszkania.

Migracje pracowników do dużych ośrodków aglomeracyjnych powodują napięcia na rynku mieszkaniowym. Ceny mieszkań i czynszu rosną, co stwarza problemy nie tylko dla nowo przybyłych, ale także dla obecnych mieszkańców, którzy stoją w obliczu rosnących kosztów utrzymania. Niebezpiecznym scenariuszem byłoby ignorowanie tego problemu przez władze i upewnienie się, że mieszkańcy miast, przechodząc na emeryturę, doświadczą tak znacznego spadku dochodów, że będą zmuszeni sprzedać swoje mieszkania, ponieważ nie są w stanie ich utrzymać.

Opublikowany w maju raport GUS wykazał, że w 2016 r. w Polsce 3,3 mln pracowników, czyli ponad 30% ogólnej liczby pracowników, musiało przekroczyć granicę gminy w momencie dojazdu do pracy. „To koszt dla budżetu czasowego – powiedziała Agnieszka Zgierska, dyrektor Departamentu Rynku Pracy Głównego Urzędu Statystycznego.

Choć pracownicy w Polsce migrują w poszukiwaniu pracy w aglomeracjach, tendencja spadku liczby ludności w miastach i wzrostu na obszarach wiejskich utrzymuje się od lat. Jednak napływy te odnotowują głównie gminy tworzące obwarzanki wokół większych ośrodków, co można określić mianem suburbanizacji. Odpływ pracowników z obszarów tradycyjnie rolniczych może również powodować niedobory siły roboczej w okresach intensywnej pracy sezonowej, a dodatkowo jeszcze bardziej pogarsza się struktura demograficzna obszarów wiejskich, wynikająca z wyprowadzenia się młodszej części populacji. Elastyczność rynku pracy w Polsce wynika również z wysokiego udziału tymczasowych form zatrudnienia w porównaniu z innymi krajami UE. Prof. Kwiatkowski zwrócił uwagę, że umowy czasowe są głównie dla osób młodych, co prowadzi do segmentacji rynku pracy. Imigracja pogłębia ten problem, ponieważ ze względu na specyfikę zezwoleń na pracę wymusza zawieranie umów na czas określony.

Kapitał może również migrować w celu podjęcia pracy.

Jednym ze sposobów uniknięcia koncentracji zatrudnienia w dużych aglomeracjach miejskich jest wspieranie mobilności kapitału. Trendy się zmieniają, jest coraz mniej dużych zakładów przemysłowych zatrudniających dużą liczbę pracowników, a rynek jest zdominowany przez mniejsze firmy, a segment usług się rozwija. Daje to przedsiębiorstwom możliwość przeniesienia działalności tam, gdzie występuje nadwyżka siły roboczej.

Uczestnicy dyskusji wskazywali na sektor logistyki jako przykład sektora gotowego do budowy magazynów w poszukiwaniu pracowników, gdzie istnieje możliwość „wyssania” odpowiednich zasobów pracy z lokalnych rynków. Z drugiej strony, w skali makroekonomicznej wspomniano o sytuacji w Niemczech, gdzie po zjednoczeniu bardzo wysokie transfery kapitałowe do wschodnich krajów związkowych nie zapobiegły ich wyludnieniu.

Andrzej Raczko uważa, że państwo powinno pozostawić zarządzanie wewnętrzną migracją pracowników samorządom lokalnym. Być może samorządy lokalne, które lepiej znają lokalny rynek pracy niż administracja centralna, powinny mieć narzędzia do realizacji własnych programów, które – jeśli spełnią lokalne cele – mogłyby zostać przedłużone i sfinansowane. W takim przypadku udział dochodów z PIT i CIT, który trafia do budżetu samorządowego, powinien zostać zwiększony, przy jednoczesnym zwiększeniu skali „Janosikowego”.

Migracja i mobilność wymagają decyzji

Potrzebne są decyzje określające kształt polityki migracyjnej – zarówno w odniesieniu do pracowników przyjeżdżających do Polski, jak i utrzymania Polaków na krajowym rynku pracy oraz importujących emigrantów. Mobilność wewnętrzna wymaga również podejmowania kierunkowych decyzji, a następnie projektowania i wdrażania narzędzi dla władz samorządowych, które najlepiej rozumieją lokalne potrzeby. Konieczne jest inwestowanie w migrację wewnętrzną i zewnętrzną.

W dniach 17-18 czerwca 2019 r. w Łodzi odbyła się konferencja naukowa „Wzrost gospodarczy – rynek pracy – polityka makroekonomiczna – wyzwania mobilności na rynku pracy w Polsce”. Organizatorami spotkania byli: Wydział Makroekonomii Uniwersytetu Łódzkiego, Wydział Mikroekonomii Uniwersytetu Łódzkiego, Wydział Funkcjonowania Gospodarki Uniwersytetu Łódzkiego oraz Narodowy Bank Polski – Oddział Regionalny w Łodzi.