Biznes polegający na zaufaniu
W przypadku bankowości w języku potocznym mówi się o naciąganiu naiwnych jako o oszustwie polegającym na wprowadzeniu ofiary w błąd. Wykorzystuje ono ludzkie słabości: chciwość, próżność, współczucie dla bliźniego, łatwowierność, nieodpowiedzialność, naiwność i chęć otrzymania czegoś w zamian za nic. Wzbudzając zaufanie, tłumimy jednocześnie zdrowy, przyziemny sceptycyzm. Traktowanie bankowości jako biznesu polegającego na zaufaniu wynika z potrzeby zapewnienia deponentom poczucia, że ich pieniądze są bezpieczne, mimo że bank nie byłby w stanie ich wypłacić wszystkim deponentom naraz. W systemie rezerwy cząstkowej (zasada rezerwy depozytowej) większość depozytów wykorzystywana jest do tworzenia aktywów dochodowych, np. kredytów czy instrumentów rynku pieniężnego. Aby poradzić sobie z wypłatami, bank odkłada dość skromną część depozytów – powiedzmy, 5% – w formie rezerwy, licząc na to, że zaufanie klientów jest na tyle duże, że po prostu nie będą żądać ich zwrotu. Gdyby jednak do tego doszło, bank ma nadzieję na uniknię cie tzw. runu. W międzyczasie bez problemów wypłaca klientom depozyty na żądanie, przez co dowodzi swojej wiarygodności i unika paniki. Wtedy jest szansa, że przestraszony deponent wróci do banku, który zdał taki egzamin, i ponownie powierzy mu swoje pieniądze. Jak zauważył Bagehot, podstawą jest spełnianie przez bank swoich zobowiązań, choćby nawet przybliżało ono straszną chwilę, w której instytucja ta będzie zmuszona do wstrzymania wypłat. W bankowości „gadać jest łatwo, a czyny znaczą więcej niż słowa”.
Nie złożysz jej z części
Każdy bankier wie, że jeśli będzie zmuszony do dowodzenia swojej wiarygodności kredytowej, to bez względu na siłę argumentów – nie ma szans… może ona rosnąć, ale nie można jej złożyć z części.
Walter Bagehot, The Private Banks, Lombard Street (1873)