Bronić waluty (potoczne)
Podejmować w ramach polityki gospodarczej działania zmierzające do utrzymania w dłuż- szej perspektywie wartości waluty, tym samym opierając się siłom rynkowym. Należy odróżnić to pojęcie od tymczasowych interwencji na rynku walutowym, których celem jest zmniejszenie zmienności kursu waluty przez eliminację krótkoterminowej nierównowagi na rynku (ze względu na korzystny wpływ stabilizacji kursu na przepływy handlowe i inwestycyjne). Trwały spadek popytu na walutę (spowodowany np. obawami o stabilność danego kraju, konkurencyjność czy inflację) może spowodować jej wyprzedaż, a co za tym idzie, spadek wartości. Taka dewaluacja przyczynia się do przywrócenia równowagi w mię- dzynarodowych obrotach handlowych, ale może się też wiązać z kosztami (cierpią osoby i podmioty, które zaciągnęły kredyty w obcych walutach, możliwa jest korekta produkcji i bezrobocia). Jeśli rząd lub bank centralny nie jest zadowolony z wpływu sił rynkowych na kurs waluty, może zdecydować się na jego sztuczne zawyżenie, kupując tę walutę na rynku. W krótkim okresie – pod warunkiem że nie wyczerpią się rezerwy walutowe – operacja ta może się udać, szczególnie jeśli mieliśmy do czynienia z testowaniem determinacji władz przez spekulantów. Niewykluczone jednak, że w dłuższej perspektywie jej prowadzenie wbrew fundamentalnym siłom, działającym na światowym rynku walutowym, okaże się niemożliwe. W unii walutowej „obrona waluty” może się też wiązać ze zwiększeniem dyscypliny fiskalnej, aby wewnętrzna sytuacja finansowa kraju wzbudzała zaufanie do waluty (zob. poniższy cytat).
Determinacja
Niemcy są zdeterminowane, aby bronić euro w charakterze politycznego projektu jednoczącego państwa europejskie, wykluczając obligacje europejskie jako sposób zwiększenia wartości wspólnej waluty (…). Jak stwierdził Minister Spraw Zagranicznych Niemiec, sprzeciwiając się temu pomysłowi: „Potrzebne są mechanizmy zachęcające każde z państw do dbałości o dyscyplinę finansów publicznych. W momencie gdy odpowiedzialność za dług danego państwa przejmie ktoś inny, tych mechanizmów zabraknie, zupełnie jak w przypadku osoby fizycznej”.
„International Herald Tribune”, 10 grudnia 2010 r., s. 1 i 3