Model Diamonda–Dybviga
Teoria gospodarcza ogłoszona w 1983 roku, która wyjaśnia rolę ubezpieczenia depozytów w bankowości poprzez odprowadzenie ich części jako rezerwę oraz wynikającą z tego potrzebę stworzenia odpowiednich regulacji finansowych. Model ten, w którym co do istoty chodzi o ubezpieczenie, zakłada logiczne następstwo trzech poniższych prawidłowości:
- Deponenci bankowi cenią sobie możliwość natychmiastowego dostępu do gotówki, chociaż z reguły (z wyjątkiem okresów paniki) nie korzystają z tej ewentualności w tym samym czasie. Dlaczego? Ponieważ banki oferują wygodne (przetwarzanie transakcji) oraz bezpieczne miejsce przechowywania wolnych środków.
- Aby skutecznie obsługiwać nieprzewidziane wypłaty, banki muszą utrzymywać w gotowości tylko ułamek depozytów w postaci wolnej, niezainwestowanej gotówki. Reszta może zostać pożyczona w celu wygenerowania dochodów. Taka działalność kredytowa jest nie tylko zyskowna dla udziałowców banku, lecz także przynosi dodatkowe korzyści całej gospodarce, ponieważ stymuluje działalność gospodarczą oraz zwiększa nakłady inwestycyjne. Te gospodarcze zyski w dużej części pochodzą z tzw. transformacji terminów zapadalności (bank może gromadzić niezaangażowane krótkoterminowe płynne aktywa oraz przekształcać je w długoterminowy kapitał, który zostanie zainwestowany bardziej produktywnie).
- Aby bank mógł nieprzerwanie kontynuować z klientem „grę w zaufanie”, deponenci nigdy nie mogą przestać wątpić w płynność finansową banku. W obliczu problemu asymetrii informacji (kto właściwie wie, czy banki są wypłacalne?) należy dokładać dodatkowych starań, aby zapewnić, że deponenci nigdy nie zechcą wycofać wszystkich swoich wkładów z banku (a najwyżej uczynią to bardzo niechętnie). Dopóty, dopóki banki funkcjonują na bazie skutecznych uregulowań prawnych, nie będzie potrzeby odwoływania się do gwarancji rządowych. Portfele obywateli nie są więc narażone na straty.
Model Diamonda–Dybviga prowadzi do kilku istotnych wniosków na temat pozornie korzystnych powiązań między sektorem publicznym a prywatnym. Nie odnotowuje jednak dwóch ważnych niebezpieczeństw. Po pierwsze, kiedy zobowiązania banków stają się zbyt uciążliwe dla gospodarki, zabezpieczanie ich zmusza rząd do emisji dodatkowych pieniędzy, co uruchamia z kolei proces inflacyjny. Dlatego odpowiedniej siły nabywczej pieniądza nie może zagwarantować nawet rząd. Po drugie, pojawia się jeszcze problem ryzyka moralnego, które wynika z ochrony banków przed krachem. Dzięki takiemu zabezpieczeniu banki mogą sobie pozwolić na większe ryzyko, które zachęca do nieroztropnego działania. Oba problemy zyskały na wyrazistości po kryzysie kredytowym lat 2007–2009, kiedy wiele rządów (np. Irlandii, Islandii, a nawet Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych) dokapitalizowało banki, by zapobiec krachom o znaczeniu systemowym.