Posiedzenie ECB bez wpływu na nastroje

1194

Wall Street mogła w czwartek przemyśleć plan podatkowy Trumpa i zareagować w sposób bardziej przemyślany niż w środę. Możliwa była też reakcja na wyniki spółek oraz na wynik posiedzenia ECB.

Parametry polityki monetarnej w Eurolandzie się nie zmieniły i tego oczekiwano. Konferencja Mario Draghiego, szefa ECB, mogła jednak mieć znaczny wpływ na nastroje. Inwestorzy czekali na to, czy da on znać, że pozytywny wynik wyborów we Francji przyśpieszy koniec poluzowania ilościowego (QE).

Takiego sygnału nie było, a konferencja nie wniosła nic nowego do opinii o przyszłej polityce ECB. Trudno bowiem za przełomowe uznać stwierdzenia, będące w zasadzie truizmami: zagrożenie dla strefy euro zmalało (w domyśle po pierwszej turze wyborów we Francji), a ożywienie gospodarcze jest bardziej widoczne (rzeczywiście ostatnie dane makro na to wskazywały).

Jedynym nowy stwierdzeniem (o wątpliwej wartości) było to, że Draghi „nie ma zaufania do tezy o powrocie inflacji do celu inflacyjnego”. To dość interesujące stwierdzenie skoro trwa ożywienie gospodarcze, a ceny surowców co prawda się stabilizują, ale w każdej chwili mogą znowu ruszyć na północ.

W USA, jak zwykle w czwartek, opublikowany był tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 257 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 241 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych zmieniła się kosmetycznie. Pojawiły się też dane o marcowych zamówieniach na dobra trwałego użytku – wzrosły o 0,7% m/m (oczekiwano 1,2%), bez środków transportu spadły o 0,2% m/m (oczekiwano 0,4%).

Zdecydowanie mniejsze znaczenie miała publikacja bilansu handlu zagranicznego – deficyt wyniósł 64,8 mld USD (oczekiwano 65,2 mld) oraz indeksu podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym – spadł o 0,8% m/m (oczekiwano spadku o 1,0%).

Rynek akcji rozpoczął dzień od niewielkiego wzrostu indeksów, który dość szybko zamienił się w niewielki spadek po to, żeby w połowie sesji znowu zabarwiły się na zielono. Taka zmienność (w wąskim przedziale) trwała prawie do końca sesji. S&P 500 praktycznie się nie zmienił, ale NASDAQ zyskał 0,39% i ustanowił nowy rekord.

GPW również, tak jak inne giełdy, rozpoczęła czwartek od spadku indeksów. Nie pomógł bykom raport kwartalny PKN Orlen – wyniki były mniej więcej zgodne z prognozami, ale cena akcji spadała o ponad trzy procent. Dopiero po publikacji słabych danych makro w USA i po rozpoczęciu konferencji przez Mario Draghiego, szefa ECB WIG20 gwałtownie ruszył na północ. Nie było to wynikiem zachowania innych giełd, gdzie nadal trwał marazm i gdzie indeksy barwiły się na czerwono. Nieco tylko lepiej niż francuski CAC-40 zachowywał się XETRA DAX.

Nie udało się utrzymać zwyżki indeksów do końca sesji, bo początek sesji na Wall Street był niezachęcający, a indeksy na innych giełdach europejskich spadały. Dlatego też nie można się dziwić, że WIG20 kosmetycznie stracił (0,05%). Oczywiście sygnał kupna po tej sesji nadal obowiązywał.

Dzisiejsza sesja w Warszawie poprzedza długi weekend, a dla wielu nawet Wielką Majówkę, czyli cały tydzień bez pracy. Podczas tego okresu w USA wydarzy się wiele rzeczy (między innymi posiedzenie FOMC i raport z rynku pracy). To nie będzie zachęcało polskich funduszy do zajmowania już dzisiaj pozycji. Jeśli nie pomoże zagranica to dzisiejsza sesja będzie nudna i nie będzie miała żadnego znaczenie prognostycznego.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion