W związku z tym, że ceny na rynku mogą podążać w ramach trendu lub oscylować w konsolidacji, spekulant zmuszony jest dokonać wyboru, która faza zmian cen jest dla nieco bardziej komfortowa. Ten wybór ma znaczenie, gdyż potem przekłada się na wygodę pracy i ma wpływ na koszty emocjonalne, które z tradingiem są nieodłącznie związane. By było one jak najmniejsze, spekulant powinien dopasować narzędzia do swojego temperamentu i charakteru.
Skoro poruszamy się w najprostszej alternatywie: trend – konsolidacja, to wybór wydaje się prosty. Z dwóch trzeba wybrać jedno. Czy nasza obecność na rynku będzie wiązała się z wykorzystaniem pojawiających się wyraźnych tendencji, czy też wybór padnie na konsolidację? Warto decyzję podjąć na bazie doświadczenia. Nie ma sensu wybierać zanim nie poczuło się na własnej skórze, z czym wiąże się trzymanie pozycji przez dłuższy czas, gdy wszem pojawiają się przekazy, że trend właśnie się kończy. Warto poczuć walkę z sobą, by nie poddawać się pokusie przedwczesnego zamknięcia pozycji, gdyż „myślało się, że już dalej rynek nie pójdzie”. Trzeba przeżyć sytuację, gdy „miało się nosa”, że rynek zaraz zawróci, ale postanowiono trzymać się pozycji, po czym faktycznie rynek zawrócił, a pozycja została zamknięta (lub otwarta nowa) po mniej korzystnym kursie.
Czy kolejny razem będziemy postępowali konsekwentnie? Czy jednak posłuchamy „nosa” skoro nas wcześniej nie zawiódł? Czy zagramy zgodnie z zasadą gry w konsolidacji, gdy jakiś opór zostanie pokonany, ale ceny cofną się przy chórze głosów, że rozpoczyna się kolejny trend? Czy zamkniemy pozycje, bo tak nakazuje gra w konsolidacjach po tym, jak wcześniej podobna sytuacja wymuszająca zamknięcie pozycji „pozbawiła” nas zysków? To nie są pytania, na które potrafimy odpowiedzieć sobie przed tym, jak takich sytuacji nie doświadczymy. Nie poznamy smaku gry z trendem obserwując wyraźne tendencje na wykresach nie zauważając mnóstwa sytuacji, gdzie sygnały pojawienia takich trendów się nie potwierdzały. To trzeba przeżyć. Trzeba doświadczyć tych mało przyjemnych chwil, gdyż ich w istocie jest więcej.
Gdy nabierzemy odpowiedniego doświadczenia, wtedy przyjdzie czas na odpowiedź na pytanie, który sposób jest nam bliższy. Wraz z doświadczeniem przychodzi wprawdzie dystans do wyników poszczególnych transakcji, ale zaręczam, że nikt nie jest w stanie na sucho stwierdzić, czy bardziej odpowiednie dla niego jest trzymanie się trendów, czy szarpana gra w konsolidacji. Każdy podejście ma swoje plusy i minusy, ale czytając o nich poznajemy tylko teorię. Będąc narażonym na te plusy i minusy, sprawiamy, że późniejsza decyzja jest bardziej przemyślana i podbudowana odpowiednimi przeżyciami i refleksją. Dokonując wyboru, stwierdzamy bowiem równocześnie, że są warunki i sytuacje, na które nie będziemy zwracać uwagi, a które czasem pewnie przynosiłyby korzyści. Skupiając się na grze w konsolidacjach, godzimy się, że gdy na rynku pojawi się trend pozostajemy poza rynkiem i nie będziemy przeżywać katuszy przeliczając, ile to nam uciekło, bo za wcześnie zamknęliśmy pozycję. Akceptując wybór akceptujemy również brak chęci wykorzystania alternatywnego podejścia. Bo ono to nie tylko korzyści.
Sprawa jest prosta. Jeśli akceptujemy, że gramy przy wykorzystaniu krótkich ruchów w konsolidacji, to nie tylko rezygnujemy z korzyści gry z trendem, ale równocześnie unikamy kosztów z taką grą związanych. Gdy wybieramy grę z trendem, godzimy się, że w trakcie konsolidacji wyniki przez nas osiągane będą marne. Tego się nie uniknie. Kluczem do sprawy jest świadomość, że nie jesteśmy w stanie wykorzystać każdych warunków do zarabiania pieniędzy. Nasuwa się wątpliwość, czy aby na pewno taki wybór jest konieczny? Przecież można grać w trakcie konsolidacji narzędziami przeznaczonymi dla niej, a gdy jest trend, to będziemy trzymać się tego trendu. Problem w tym, że o tym, czy mamy już konsolidację, czy trend wiemy z opóźnieniem, a więc nie jesteśmy w stanie zmienić narzędzi na odpowiednie już na początku danej fazy. Zmuszeni bylibyśmy do zmiany gdy doszło już do nadszarpnięcia osiąganych wyników przez niedopasowanie narzędzi do fazy. Gdy kończy się trend, a zaczyna konsolidacja, to narzędzia odpowiednie do gry z trendem używamy przez jakiś czas, choć teoretycznie już nie powinniśmy. Jednak o tym, że mamy już właściwie konsolidację wiemy po jakimś czasie. Zmieniamy zatem narzędzia na te konsolidacyjne, ale nie jesteśmy w stanie wykorzystać już całej konsolidacji, a gdy zacznie się nowy trend, będą one nam przynosić straty, a w najlepszym razie uciekną nam zyski, jakie moglibyśmy wypracować korzystając z narzędzi „trendowych”. Poszukiwania „przełączników” między trendem, a konsolidacją są równie zaawansowane, co poszukiwanie Świętego Graala. Taki przełącznik byłby bowiem takim Graalem. Pozwalałby unikać słabszych okresów dla każdej z faz, a wykorzystywać tylko te korzystne. Takich cudów nie ma. W spekulacji wszystko sprowadza się to tego wyboru i jego akceptacji. Można oczywiście wykorzystywać równocześnie dwa podejścia i dla trendu i dla konsolidacji, ale zaręczam, że pojawią się takie okresy, że oba będą mało przydatne.
Każda strategia działania wejdzie w fazę braku synchronizacji ze zmianami na rynku. Rynek nie pozwala na bezbolesny trading. Kto sądzi, że uniknie obsunięć kapitału, to naraża się na poważne rozczarowanie. Podsumowując dzisiejszą myśl. Każdy spekulant jest zbiorem cech, które powodują, że lepiej się on czuje w określonych warunkach. Jeden jest dobry w daytradingu, a innym lepiej idzie w średnim terminie. Jednym odpowiada szybkie zamykanie wielu transakcji z zyskiem, a innym bardziej odpowiada poszukiwanie długich ruchów i wyciskanie z nich ile się da. Jednak zanim sami określimy, co nam bardziej odpowiada, musimy przeżyć te wszystkie sytuacje na własnej skórze. Zatem każdy spekulant zanim zacznie faktyczne zarabianie, musi nabyć doświadczenia i każdy początkowy spekulant musi zrobić możliwie wiele, by to nabywanie doświadczenia było możliwie mało kosztowne. Marzenia o szybkich zyskach osoby nie znającej rynku pozostaną marzeniami.