Historia życia na kredyt

1190
Ludzie pożyczają pieniądze. Oczywiście nie tylko pieniądze. I od niepamiętnych czasów. Już pięć tysięcy lat temu byli odpowiednicy współczesnych bankierów … Ba! w mieście Ur była nawet starożytna Wall Street!
Cztery tysiące lat temu starożytne miasto Ur było regionalnym centrum finansowym. Dwa tysiące lat temu mała wyspa Delos stała się głównym źródłem kredytu dla handlu międzynarodowego. Włoska Florencja i holenderski Amsterdam zbudowały swoją świetność na oprocentowanych pożyczkach. Pożyczone pieniądze umożliwiły zmiany na tronie Persji. Pożyczki sfinansowały angielską rewolucję finansową. Pożyczki unieważniły przywileje feudalne w Japonii …

Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie ludzie zaczęli pożyczać sobie nawzajem dobro lub pieniądze dla zysku, a zatem w celach komercyjnych – „na odsetki”. Umowy finansowe są co najmniej tak stare, jak list, który je dokumentował. Niektórzy twierdzą nawet, że list został wymyślony, aby można było udokumentować transakcje finansowe …

Najpierw prawdopodobnie wyglądało to tak, że mieszkańcy osad neolitycznych pożyczali sobie narzędzia, pracujące zwierzęta, a w razie potrzeby żywność. Pożyczka została spłacona w naturze, niekoniecznie przy użyciu tych samych towarów. Ponieważ wszyscy znali się w małych wioskach, nie było potrzeby poświadczania pożyczek pisemną umową. Co więcej, prawie nie żądano od sąsiadów odsetek – tak jak dziś nikt nie prosi o odsetki od pożyczonego długopisu koledze.

Zupełnie inaczej było w dużych miastach, takich jak Uruk w południowej Mezopotamii, która była już zamieszkana przez 10.000 pięć tysięcy lat temu. ludzie. Nieuchronnie nie wszyscy są znani osobiście i nie wszyscy byli w to zaangażowani. W ruinach Uruk odnawia się gliniane żetony w zbiorach powszechnego użytku – doniczkach, bochenkach chleba i zwierzętach. Archeolog Denise Schmandt-Besserat wysunął hipotezę, że tokeny symbolizują prawdziwe doniczki (np. Z zawartością), bochenki, owce i kozy. Przechowywano je w zamkniętych, glinianych kopertach, zwanych bykami. Byki zachowywały się jak skarbonka – trzeba było je rozbić, aby zobaczyć, co jest w środku. Aby nie robić tego zbyt często, starożytni „księgowi” wyżłobili na swoich powierzchniach specjalne oznaczenia wskazujące, ile i jakie żetony są w środku. Z czasem „zdrapane” symbole zamieniły się w pismo klinowe.

Skąd taki pomysł, aby uzyskać odsetki od pożyczek? Odpowiedź jest w starożytnych językach. W języku sumeryjskim oprocentowanie to „zacier”, to samo słowo dla cieląt. To znaczy po grecku, w którym słowo „tokos” oznacza zainteresowanie i krowy – jałówki. W Egipcie „ms” jest procentem lub … rodzi. Jak widać, jeśli pożyczyłeś krowę, musisz użyć jej w gospodarstwie hodowlanym. Nie inaczej było, jeśli ktoś pożyczył srebro, żeby kupić krowę. Starożytni myśleli, jak widać, że pieniądze mogą się rozmnażać … jak zwierzęta.

W ruinach Ur, rodzinnego miasta Abrahama, odnowienie starożytnych archiwów Dumuzi-gamil. Możesz się z nim podzielić tym, że w 1796 r.p.n.e. Dumuzi-gamil i jego partner Shumi-Abya pożyczyli około pół kilograma srebra od Shubi-abuna. Termin spłaty wynosi pięć lat przy rocznej stopie procentowej wynoszącej około 3,78 procent. Wszyscy ci panowie mieszkali w centrum Ur, które ze względu na ogromną liczbę glinianych tabliczek dokumentujących podobne transakcje nazywane są nawet starożytnymi Wall Street. Nawiasem mówiąc, Dumuzi-gamil był nie tylko dłużnikiem – z jego archiwów wynika, że ​​obejmuje krótkoterminowe pożyczki rybaków i rolników, którym skończyły się podatki. Wymagało to aż 20 procent. procent na miesiąc. Oczywiście pod względem obecnie używanych kategorii. W rzeczywistości, w Ur niewykorzystane odsetki obliczone jako część usługi, tylko niektóre połączenia były nawiązywane co miesiąc. Poza tym nazwijmy coś na marginesie, lichwa, kredyty Dumuzi-gamil do transakcji handlowych, w tym morskich wypraw handlowych do portów w Zatoce Perskiej. Co ciekawe, ponieważ ich czasy nie są dostępne, a części są niewygodne w użyciu, wiele transakcji depozytowo-kredytowych zawartych w Ur i innych miastach Babilonii i istniało tylko w formie zapisów księgowych na glinianych tabletkach.

Pożyczki procentowe, choć powszechne, nie zawsze były dobrze widoczne. W Biblii możemy narzekać na proroka Jeremiasza, który uważa, że ​​wszyscy go przeklną, chociaż nikomu i nikomu nie pożycza (Jer 15:10). Dlatego, jeśli pożyczył, uznałby oświadczenia za uzasadnione. Nie oznacza to jednak, że starożytni Izraelici w dużej mierze zabraniali pożyczek kredytowych … Tyle że pożyczki kredytowe dla najbiedniejszych nie mogły naliczać odsetek. – „Jeśli pożyczasz pieniądze na moje życie, mieszkając obok ciebie, abyś nie działał przeciwko niemu jak rekin pożyczkowy i nie zmuszał go do płacenia odsetek” – (Wj 22.24). Istnienie takiego zakazu dowodzi również, że plemiona hebrajskie znane były już od najwcześniejszych czasów. Jednak ustawodawcy spojrzeli na niego niechętnie. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy, że wszystkie są dłuższe niż siedem lat (15.1-6). Jeśli wymaga tego monitoring, hebrajscy bankierzy unikają objęcia obowiązkowymi pożyczkami!

Zdarzyło się również, że władca postanowił umorzyć wszystkie długi. Stało się to w Mezopotamii Ur w 1788 rpne, kiedy babiloński król Rim-Sin wydał edykt o umorzeniu wszystkich długów. Dla finansisty Dumuziego-gamila i innych takich jak on oznaczało to bankructwo. Po tym ciosie Ancient Wall Street nigdy więcej nie ucierpiał. Tego rodzaju przymusowe długi nie były w tamtych czasach niczym niezwykłym, a dziś podobne pomysły budzą w umysłach niektórych polityków. Czasami jednak sami władcy również potrzebowali pożyczek. Perski książę Ochus przekonał się, że zbuntował się przeciwko swojemu przyrodniemu bratu, a także królowi Persji Sogdianus. Aby sfinansować kampanię wojenną, Ochus pożyczył od bankierów mezopotamskiego klanu Murashu, zobowiązując ich do ziem swoich zwolenników. Ochus wygrał i wstąpił na tron ​​Persji jako Dariusz II, inicjując długą serię władców finansujących wydatki wojenne kredytem. Inni zapłacili za to – niektórzy zwolennicy Ochusa nie byli w stanie spłacić swoich długów i stracili zastawioną własność na rzecz braci Murash.

Grecy przejęli umiejętności finansowe od mieszkańców Bliskiego Wschodu. Konieczność finansowania wypraw handlu morskiego spowodowała, że ​​już w V wieku pne rozwinął się rynek finansowy w Atenach. Zwykle oprocentowanie pożyczek na podróże zagraniczne wynosiło 25%, ale było dość ryzykowne – jeśli statek zatonął, dłużnik nie musiał zwracać pieniędzy. Były niewolnik Pasion stał się jednym z najbardziej znanych finansistów tamtych czasów. Nauczył się zawodu bankiera, pracując w biurze swoich panów, Antistenesa i Archestrata. Nauka okazała się skuteczna, Pasion zarabiał na życie i wykupił się z niewoli, przejął towarzystwo swoich byłych właścicieli i wkrótce stał się milionerem. Pożyczył nie tylko pieniądze, ale nawet ubrania, luksusowe meble i przybory imprezowe. Chociaż urodził się jako niewolnik, uzyskał obywatelstwo ateńskie i został przyjęty w najlepszych salonach ateńskich – tak więc pieniądze, jak wielokrotnie przekonano, dawno temu mogły przełamać bariery społeczne.

Niewolnicza Pasja stała się obywatelem, ale niektórzy nieszczęśliwi dłużnicy zmienili swój status w przeciwnym kierunku. Zdarzyło się, że ludzie, którzy nie mogli spłacić długu, zostali sprzedani w niewolę. W czwartym wieku, na początku piątego wieku, problem ten nabrał takiego stopnia, że ​​ateński tyran (tak się nazywa stanowisko) Solon ogłosił nieważność wszystkich długów i zwrócił wolność wszystkim, którzy zostali wzięci do niewoli długi. Zobowiązał się także do odkupienia tych, którzy zostali już sprzedani za granicę (według strony internetowej Washington State University).

Centrum finansowe Hellady stało się jednak nie Atenami, ale Delos, małą wyspą na Morzu Egejskim. Zamiast naturalnego bogactwa i żyznych pól uprawnych, Delos miał tylko dwie zalety: wygodny port i świątynie Apolla. W tamtych czasach świątynie były uważane za bezpieczną przystań oszczędności. Przedsiębiorczy księża skorzystali z tego, przyjmując depozyty i udzielając pożyczek. Z czasem na Delos pojawiły się świeckie zawody. W przeciwieństwie do bankowców ateńskich, takich jak Pasion, finansiści byli zaangażowani nie tylko w transakcje gotówkowe. Często udzielano pożyczek wraz z pisemnymi instrukcjami przypominającymi późniejsze weksle. Korynt i Kartagina były również ważne przez pewien czas jako śródziemnomorskie centra finansowe. Jednak rzymscy legioniści przerwali karierę tych miast. Sprytni, a przede wszystkim pozbawieni ambicji politycznych, przetrwali bankierzy z Delos, a ich banki stały się dominującym wzorem w Cesarstwie Rzymskim. Tyle że Rzymianie, jako prości i specyficzni ludzie, nie ufali nowomodnym instrumentom finansowym oferowanym im przez delikatesowych „yuppies”, więc ci ostatni, chcąc, nie musieli udzielać wyłącznych pożyczek na tradycyjne srebrne monety.

Bankowość rzymsko-grecka również upadła wraz z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego. Na rozległych obszarach Europy rządzonych przez barbarzyńców dominowała gospodarka naturalna, w której nie było miejsca na oprocentowane kredyty. Finansowanie nielicznych przedsiębiorstw na większą skalę było głównie finansowane przez Żydów i Syryjczyków. Monopolizacja handlu finansowego przez niechrześcijan spotkała – delikatnie mówiąc – niechętne podejście chrześcijańskich filozofów i prawodawców do idei pożyczania odsetek. Ale za darmo nikt nie chciał pożyczyć na większą skalę. Odsetek ten został potępiony przez dwóch największych myślicieli wczesnego chrześcijaństwa – świętego. Św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Ten pierwszy surowo zabraniał pożyczania innym odsetek, nawet uznając taką działalność za złodzieja. Tomasz był nieco mniej pryncypialny, dopuszczał możliwość pożyczania dóbr trwałych w zamian za czynsz. Warunkowo zgodził się na pobieranie odsetek rozumianych jako wynagrodzenie za ryzyko utraty pożyczonego kapitału. Później autorzy dalej rozluźnili stosunek do oprocentowanych pożyczek, potępiając jedynie lichwę, która jest nadmiernym oprocentowaniem. Możesz przeczytać więcej o chrześcijańskich poglądach na temat kredytu i innych zagadnień gospodarczych w sekcji Historia myśli ekonomicznej. W szczególności polecamy następujące artykuły: Boże, co boskie, Cezar każdy Cezar – myśl ekonomiczna pierwszych chrześcijan, Sprawiedliwa ekonomia – poglądy Świętego. Thomas Aquinas, Wpływ protestantów na tworzenie kapitalizmu i „Czyń dobro i pożyczaj, nie oczekując niczego stąd” – Kościół katolicki na pożyczkach.

Niechętne podejście Kościoła do stóp procentowych można wytłumaczyć faktem, że koszt kredytu na cele konsumenckie w średniowieczu wyniósł … 60%! Ożywiająca się europejska gospodarka stworzyła jednak nowy popyt na kredyty. W XI wieku rycerstwo gromadziło się na krucjatach. Krucjaty oferowały możliwość uzyskania odpuszczenia grzechów, ale także wiele kosztowały. Rycerze nie zawsze mieli dość gotówki, by sfinansować transport na Bliski Wschód, więc korzystali z usług włoskich bankierów. Z czasem jednak niektórzy z nich sami opanowali tajemnice finansów.

Co bardziej pobożni krzyżowcy francuscy założyli w XII wieku klasztor, który został nazwany Bractwem Chrześcijańskim w Świątyni Salomona lub, wkrótce, templariuszami. Po wygnaniu krzyżowców z Palestyny ​​templariusze przenieśli się do Francji. Dzięki licznym darowiznom mieli ogromne zasoby finansowe, które pomnożyli, pożyczając je na odsetki. Zgromadzili ogromne bogactwo, które zresztą skończyło się dla nich źle. Własność mnichów dostrzegł zadłużony francuski król Filip Piękny. Rozwiązał swoje problemy budżetowe, oskarżając templariuszy o herezję i liczne odchylenia, w tym seksualne. Po sfałszowanym procesie własność zakonu została skonfiskowana, a „przywództwo” spalone na stosie.

Biedny los templariuszy nie odstraszył innych potencjalnych pożyczkodawców. Większość banków powstała w Lombardii w północnych Włoszech. Współczesna nazwa – „lombard” – pochodzi od nazwy tego regionu. Północne włoskie miasto Florencja stało się międzynarodowym centrum kredytowym, podobnie jak Chaldean Ur i Greek Delos. Pod koniec średniowiecza i w pierwszych wiekach współczesności jego waluta, florin, odgrywała dziś podobną rolę jak dolar amerykański. Banki florenckie posiadały oddziały w Europie, Azji i Afryce. Ich ekstrawaganccy monarchowie często musieli się do nich odwoływać. Jednak nawet od tych ostatnich podejrzani bankierzy zażądali zabezpieczenia. Fryderyk II, ostatni cesarz dynastii Stauffów, nawet zastawił własny tron, a jeden z papieży podarował tiarę jako pionka. Mimo to pożyczki dla monarchów wiązały się z pewnym ryzykiem – w 1342 r. Angielski król Edward III, zadłużony do 1,5 mln florenów, ogłosił niewypłacalność, co doprowadziło do bankructwa kilku ważnych banków. Trzeba jednak przyznać, że Edward anulował swoje długi, w przeciwieństwie do babilońskiego „kolegi” po zawodzie, o którym mówiliśmy wcześniej.

W XV wieku europejskie centrum bankowe przeniosło się z Włoch do Holandii, a Amsterdam stał się największym centrum kredytowym. Dzięki odkryciom geograficznym i podbojom kolonialnym handel międzynarodowy rozwijał się dynamicznie, więc popyt na kredyty konsumenckie wzrósł. Bankierzy z Amsterdamu również znaleźli inne źródło dochodu – udzielili pożyczek krajom, w tym Anglii, Szwecji, Rosji i Polsce. Jak się okazało, rządy były bezpieczniejsze w długach niż kupujący, którzy ryzykowali pożyczanie pieniędzy w zagranicznych eskapadach. Tak jest dzisiaj – im więcej obligacji skarbowych pojawia się w obiegu, tym trudniej jest uzyskać pożyczkę dla prywatnych przedsiębiorców.

Podczas gdy Holendrzy byli najbardziej skłonni sfinansować deficyt budżetowy okolicznych królestw, ich angielscy koledzy pożyczyli kapitał właścicielom kopalń i manufaktur. W rezultacie rewolucja przemysłowa miała miejsce w Anglii i Szkocji, a nie w Holandii. Londyn zajął pozycję Amsterdamu jako głównego na świecie centrum pożyczkowego. Jednak zanim powstały pierwsze banki na Wyspach, ich rolę odgrywali złotnicy. Przyjęli złoto w depozycie, dzięki czemu mieli nadwyżkę kapitału, którą mogli wydać na pożyczki. Przyniosło im to dodatkowy dochód, który z czasem był tak wysoki, że mogli porzucić pracę złotnika i zajmować się wyłącznie pośrednictwem finansowym.

Akcja pożyczkowa rozwijała się nie tylko w Europie. W feudalnej Japonii źródłem kapitału byli tradycyjnie kupcy, którzy zajmowali najniższy poziom w hierarchii społecznej w tym kraju (nawet poniżej chłopów). Początkowo samurajowie najchętniej zaciągali pożyczki długoterminowe w porównaniu z oczekiwanymi dochodami z ryżu, oprocentowanymi na poziomie 10-20 procent. rocznie. Uzyskania pożyczki nie ułatwiał fakt, że kredytobiorcy byli silniejsi i zawsze mogli odmówić spłaty. Ponadto władze dość często ogłaszały dekrety dotyczące zmniejszenia lub umorzenia długów. Na przykład w połowie XVIII wieku szogun Yoshimune wydał szereg przepisów anulujących długi samurajskie płacone za ryż, jeśli cena zboża spadnie. Gorzej – w 1705 r. Bankier Tatsuguro Yodoya, właściciel połowy Osaki, stał się wierzycielem tak wielu daimio (książąt), że szogun uznał za rozsądne umorzenie długów i konfiskatę majątku.

Jednak samurajowie, którzy odmówili zwrotu pożyczki, powołując się na takie dekrety lub po prawej stronie silniejszego, czekali na nieprzyjemną niespodziankę – wiadomość rozeszła się szybko i wkrótce nikt nie chciał ich pożyczyć. Wkrótce wystawni wojownicy nauczyli się szanować zwinnych finansistów. Rzeczywiście, z czasem status tych drugich w społeczeństwie poprawił się tak bardzo, że pozwolono im nawet nosić miecz. Ale tylko jeden – tymczasem samuraj nosił dwa.
Wróćmy do Europy. Dziewiętnasty wiek to szybki rozwój bankowości. Najbardziej znanymi bankierami tego czasu są Rotschildowie. Mieli oddziały w Paryżu, Neapolu, Wiedniu i oczywiście w Londynie. Ich siedziba znajdowała się we Frankfurcie nad Menem. Londyński oddział Rotschild wyemitował w latach 1818–1832 obligacje na sumę 25 milionów funtów, co stanowiło więcej niż wszystkie pożyczki zaciągnięte na giełdzie w Amsterdamie w XVII wieku. Oczywiście te międzynarodowe instytucje finansowe były nie tylko zaangażowane w udzielanie pożyczek. To się jednak zaczęło.

Wysoka podaż kredytu pod koniec XIX wieku obniżyła stopy procentowe. Korzystały z niego osoby zajmujące się tzw. Grynderingiem, czyli zakładaniem przedsiębiorstw finansowanych wyłącznie kredytem. Takie przedsiębiorstwa często załamały się, również z udziałem banków. Doprowadziło to nawet do poważnego kryzysu finansowego. Bo jeśli krążyły pogłoski, że bank ma kłopoty, jego klienci gromadzą się, by zebrać swoje depozyty. W tym czasie okazało się jednak, że pieniądze, które przekazali bankowi na przechowanie, zostały już pożyczone – banki zwykle nie przechowują wystarczającej ilości pieniędzy w skarbcach, aby zapłacić wszystkie depozyty na żądanie, ponieważ zwykle mało prawdopodobne jest, aby wszyscy deponenci lubią wycofywać swoje depozyty w tym samym czasie.

Przełom wieku to czas pojawienia się małych spółdzielczych funduszy kredytowych i depozytowych, służących rzemieślnikom i rolnikom. W Niemczech zostały założone przez Friedriecha W. Reiffeisena, w Polsce podążał za nim ksiądz Piotr Wawrzyniak w Wielkopolsce, Marcelina Dąbrowska na Podolu i Franciszek Stefczyk w Galicji. Kasa fiskalna Stefczyka. Kasy były alternatywą dla banków. Nie konkurowali z nimi w zakresie skomplikowanych operacji finansowych, najczęściej po prostu przyjmowali depozyty i udzielali pożyczek. Dziś fundusze pożyczkowe i depozytowe SKOK nawiązują do ich tradycji.

Przez tysiące lat pożyczki były w stanie pozyskać środki na inwestycje i przedsięwzięcia komercyjne. Były też wykorzystywane do kupowania dóbr konsumpcyjnych, chociaż w tym przypadku często wpędzali kredytobiorców w kłopoty. Z tego powodu rządy nie zawsze były mile widziane. Dwudziesty wiek to czas ekspansji międzynarodowych instytucji kredytowych, kryzysów zadłużenia całych państw i rządów. Ale to zupełnie inna historia.