Apetyt na ryzyko (slang)
Gotowość, zwykle poparta spodziewaną nagrodą, do zaakceptowania – czyli strawienia – ryzyka. Istnienie ujemnej relacji między zyskiem a ryzykiem powoduje, że ryzyko skompensować może wyższa stopa zwrotu. Innymi słowy: ryzyko można wycenić. Apetyt na ryzyko określa granice ryzyka, po przekroczeniu których zadowalająca nie jest już nawet najwyższa stopa zwrotu. Apetyt na ryzyko u decydentów jest różny w zależności od wielu czynników, obejmujących:
- uprawnienia do podejmowania ryzyka;
- zdolność do zrozumienia i oceny rzeczywistego ryzyka;
- stopień wrażliwości na straty;
- historię sukcesów i porażek oraz wiarę w przyszłość;
- oczekiwania innych osób zależnych materialnie i mocodawców;
- własną konstrukcję psychologiczną i stosunek do ryzyka,
Osoby racjonalne odznaczają się zwykle awersją do ryzyka – podejmowane przez nas ryzyko ma swoje granice (chyba że ktoś jest hazardzistą, którego nęci charakterystyczny dla ryzyka zastrzyk adrenaliny). Rynki kapitałowe i instytucje finansowe są na tyle duże, że mogą sobie pozwolić na większą „neutralność” wobec ryzyka i akceptować (w zamian za zysk) większą jego dozę. Niektórzy uczestnicy rynku, np. fundusze hedgingowe czy fundusze venture capital (zob. Kompendium terminów z zakresu finansów) poszukują ryzyka i chętnie zajmują się spekulacją. Model biznesowy banku-pośrednika wymaga większej ostrożności. Ryzyko jest dopuszczalne, ale tylko w ograniczonym stopniu. Od strony ilościowej koszt ryzyka wynieść może, powiedzmy, 0,1% do 5% ekspozycji (zależnie od produktu). Bank jest w stanie zaakceptować łączne straty wynoszące mniej więcej 0,5–1% aktywów. Taki „zdrowy apetyt” sprzyja długowieczności. W dobrze zarządzanym banku apetyt na ryzyko powinien zostać opisany w formalny sposób, aby każdy uczestnik systemu zarządzania ryzykiem znał granice dopuszczalnego ryzyka (zob. poniższy cytat).