Kiedy wiemy już, jaką obligację wybrać, należy się zastanowić, ile można za nią zapłacić. Wycena obligacji zależy – jak zawsze na rynku finansowym – od potencjalnego zysku zrelatywizowanego potencjalnym ryzykiem (czyli od wszystkich czynników przedstawionych powyżej). Generalnie obligacja zaoferuje tym niższe oprocentowanie, im bardziej renomowany będzie emitent, krótszy okres wykupu obligacji i im więcej dodatkowych przywilejów oferuje obligatariuszowi.
Oprocentowanie ma natomiast bardzo istotny wpływ na cenę obligacji. Jeśli jest ono korzystniejsze na tle innych instrumentów o porównywalnym ryzyku, to cena obligacji wzrośnie, gdyż każdy będzie chciał takie obligacje nabyć. I odwrotnie – niżej oprocentowane obligacje będą (w ramach tej samej kategorii ryzyka) tańsze.
Jak widzimy, oprocentowanie ma wpływ na cenę obligacji, ale w relacji do oprocentowania innych instrumentów. Dlatego właśnie zmiany stopy procentowej (zwłaszcza te nieoczekiwane) w bardzo istotny sposób wpływają na wycenę obligacji. Jeśli bowiem w akceptowalnej dla nas kategorii ryzyka oprocentowanie wynosi np. 7%, a władze monetarne podniosą stopy procentowe np. o 50 punktów bazowych (czyli o pół punktu procentowego), to należy oczekiwać, że rynkowe stopy procentowe też wzrosną.
Czyli nowe emisje obligacji oferować będą nie 7, a 7,5%. W tej sytuacji posiadacze wyemitowanych wcześniej obligacji (oferujących mniejszy zysk) będą je sprzedawać i kupować obligacje wyżej oprocentowane. Proces ten będzie trwać do momentu wyrównania stopy zwrotu ze „starych” i „nowych” obligacji – „stare”, oferujące niższe oprocentowanie będą tańsze, a „nowe” – droższe.
Ważnym czynnikiem będzie też płynność obligacji, czyli możliwość ich sprzedaży na rynku wtórnym bez istotnego wpływu na cenę. Im wyższa kwota emisji, im bardziej renomowany rynek wtórny, im bardziej renomowany emitent i im krótszy okres wykupu, tym większego należy spodziewać się obrotu danymi obligacjami. A im większy obrót, tym lepiej, bo inwestorzy mogą bez przeszkód „wyjść” z takiej inwestycji. Inwestorzy najczęściej poszukują instrumentów finansowych o dużej płynności i gotowi są za nią zapłacić w postaci niższego zysku. Dlaczego niższego zysku? Dlatego, że w przypadku małego obrotu (lub wręcz braku zorganizowanego obrotu wtórnego), emitent będzie musiał zaoferować korzystniejsze oprocentowanie, aby znaleźć nabywców. Jeśli zatem traktujemy nasze inwestycje długoterminowo i zamierzamy trzymać obligacje do wykupu, to rynek wtórny nie jest nam do niczego potrzebny – wówczas inwestycja w mało płynne obligacje może okazać się sensowna z uwagi na wyższe oprocentowanie.