Epidemia braku zaufania (finanse)

902

Epidemia braku zaufania (finanse)

Szerzenie się utraty zaufania wśród instytucji finansowych podczas paniki. Ma ono zarówno
podłoże racjonalne, jak i  irracjonalne. Ze względu na powszechność operacji prowadzących do zaistnienia ryzyka regulacji zobowiązania lub powiązania wynikające z  funkcjonowania rynku międzybankowego, trudna sytuacja jednego banku może spowodować kłopoty drugiego. Przypadłość ta może dotknąć nawet silną, niezależną instytucję, ponieważ opinia publiczna nie potrafi odróżnić „dobrych” od „złych”. Ponieważ sektor bankowy jest podatny na sztuczki kształtowania zaufania, bezpieczeństwo danego banku jest wprost proporcjonalne do opinii klientów na jego temat (co nie ma bezpośredniego przełożenia na stan faktyczny). Dla przykładu, podczas kryzysu kredytowego lat 2007–2009, poziom narażenia na aktywa toksyczne był tak niepewny, że rynki kredytów międzybankowych zostały zamrożone. Żaden bank, nawet najbardziej wypłacalny, nie był w stanie zaciągnąć nawet bardzo krótkoterminowej pożyczki w innym banku. Lekarstwem na tę chorobę w przypadku zdrowych banków są przejrzystość i publikacja danych, a w przypadku banków chorych – szybkie działania ze strony pożyczkodawców ostatniej instancji i organów nadzoru. Jeśli chodzi o duże banki, zob. instytucje finansowe o znaczeniu systemowym, jedynym lekarstwem okazuje się dopływ kapitału dodatkowego (zob. poniższy cytat).

Przecięcie

Najgłośniejszym echem w mediach odbił się plan ratunkowy dla banków europejskich. Przewodnicząca MFW dowodziła, że zwiększenie kapitału jest kluczowe, aby podczas kryzysu euro „przeciąć łańcuch braku zaufania”. Bez realizacji tego założenia bardzo szybko „załamanie gospodarcze może rozszerzyć się na kluczowe państwa, a w skrajnej sytuacji doprowadzić do kryzysu płynności rynków finansowych”. Wezwała do stworzenia polityki europejskiej, która odzwierciedlałaby plan ratunkowy dla największych banków amerykańskich z 2008 roku – obowiązkowe zwiększenie kapitału z wykorzystaniem funduszy publicznych w przypadku zaistnienia takiej konieczności. Fundusze takie mogłyby na przykład pochodzić z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.

Do Broni!, „The Economist”, 28 sierpnia 2011 r.