Kryzys bankowy
Problemy grożące załamaniem całego systemu w sektorze bankowym, w konsekwencji prowadzące do utraty zaufania oraz stwarzające niebezpieczeństwo awarii systemu, co wymusza interwencję rządu, który występuje jako pożyczkodawca ostatniej instancji lub podejmuje próbę uratowania banku w trudnej sytuacji finansowej. W międzyczasie pozostała część gospodarki otrzymuje zwykle potężne ciosy w postaci utraty miejsc pracy, niemrawej aktywności ekonomicznej i destrukcji wartości. Ponieważ założeniem przyświecającym bankowi jest wiarygodność, kryzysy bankowe, choć przerażające, są na szczęście rzadkością. Nie zmienia to faktu, że według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego (źródło: Bank Soundness and Macroeconomic Policy, 1997) około 75% spośród 130 państw członkowskich ma za sobą problemy sektora bankowego, które wystąpiły po 1980 roku, (zob. mapę). Problemy te nie zagrażały istnieniu systemu, aż do czasu kryzysu kredytowego lat 2007–2009; w przypadku niektórych krajów mówiło się o możliwości powtórki kryzysu z lat 30. ubiegłego wieku. Kryzysy bankowe są do siebie uderzająco podobne (zob. poniższy cytat sprzed ponad 150 lat), ale też, co frustrujące, trudno ich uniknąć. Zwykle zaczyna się spokojnie – są „dobre czasy”. Na presję rynkową (ze strony konkurentów i klientów) banki odpowiadają w ten sposób, że wspierają wzrost. Sprzyja to budowaniu dobrobytu i bogactwa. Ale, z początku niezauważone, pojawiają się ukryte ryzyka („pewność siebie to uczucie towarzyszące niepełnemu zrozumieniu sytuacji”). Zmuszone przez konkurencję – zjawisko samo w sobie zdrowe – banki zbyt chętnie udzielają kredytów. Boom kredytowy tworzy bańki spekulacyjne; gdy wreszcie przypomni o sobie rzeczywistość finansowa, bańki pękają. Straty upadających kredytobiorców dotykają podmioty finansujące (na tym polega właśnie ryzyko kredytowe). Jeśli spowodowane tym straty banku będą dostatecznie duże, narazić to może na szwank jego wypłacalność. Rozprzestrzeniający się syndrom utraty zaufania pociąga za sobą masowy odwrót płatnych „na żądanie” źródeł finansowania. Problem dotyczący rentowności przeobraża się w problem z wypłacalnością, a ten – z płynnością. Dla dobra społeczeństwa władze są wtedy zmuszone do podjęcia stanowczych kroków w celu uratowania systemu bankowego (zob. doktryna „zbyt duży, by upaść”). Tak czy inaczej, mamy do czynienia z kolosalnym bałaganem (złamane życia, stracone domy, pracownicy bez umiejętności i pewności siebie – „The Economist”, 14 maja 2011 r.). Ale dzięki temu bankowość jest „interesująca”.
Ból naszego dobrobytu
Gdy przerażające okoliczności czy potworna zbrodnia sprawią, że zakłócone zostanie zaufanie człowieka do człowieka, jesteśmy w znaczącym niebezpieczeństwie, a nasze
cierpienie nie ma sobie równych. Chcąc prowadzić swe niezmierzone operacje, stworzyliśmy system delikatnej maszynerii; jednak zewnętrzny cios bądź wewnętrzna awaria spowoduje niekiedy jego uszkodzenie. Nasz twardy kapitał odziany jest w miękką pajęczynę zaufania i opinii; jej gwałtowne zerwanie zadaje ból naszemu dobrobytowi.
Walter Bagehot, The Monetary Crisis of 1857, Prace, Księga 8